Odeszła pewnej nocy, kiedy na progu
dziewiątego miesiąca ciąży składałam obły brzuch na udach, ciężko
przewracałam się na bok i tuliłam dłonią baraszkujące w środku dziecko.
Spakowała sukienki, spinki, finezyjne miny, erotyczne myśli, paczkę
hormonów jak cukierków i wyszła.
dziewiątego miesiąca ciąży składałam obły brzuch na udach, ciężko
przewracałam się na bok i tuliłam dłonią baraszkujące w środku dziecko.
Spakowała sukienki, spinki, finezyjne miny, erotyczne myśli, paczkę
hormonów jak cukierków i wyszła.
Nie powiedziała „do widzenia”.
Stałam się naczyniem na dwóch nogach:
istotą złożoną z emocji, termoforem dla Istoty pod Sercem, czułym
barometrem chwili, w której powiem TO JUŻ.
istotą złożoną z emocji, termoforem dla Istoty pod Sercem, czułym
barometrem chwili, w której powiem TO JUŻ.
Zniknęła.
Zobaczyłam ją chwilę po porodzie –
zajrzała chyba z ciekawości; zamiotła wzrokiem porodową salę, zawinęła
spódnicę i spod wpółprzymkniętych powiek spojrzała na Dziecko.
Uśmiechnęła się do mnie – tym uśmiechem w którym mieszka sama esencja
kobiecości, lekko mrugnęła i zawinęła się na pięcie. Czule pogłaskała
moją córkę. Uważnie spojrzała jej w oczy.
zajrzała chyba z ciekawości; zamiotła wzrokiem porodową salę, zawinęła
spódnicę i spod wpółprzymkniętych powiek spojrzała na Dziecko.
Uśmiechnęła się do mnie – tym uśmiechem w którym mieszka sama esencja
kobiecości, lekko mrugnęła i zawinęła się na pięcie. Czule pogłaskała
moją córkę. Uważnie spojrzała jej w oczy.
Przymknęłam powieki; kiedy je
otworzyłam już jej nie było.
otworzyłam już jej nie było.
Zapomniałam o niej na kilka miesięcy.
Elastyczna jak plastelina ulepiłam się w miłości w nową Ja. Stałam się
Matką. Barometrem humorów i uśmiechów, karmicielką, pocieszycielką,
pępowiną łącząca Dziecko ze Światem.
Elastyczna jak plastelina ulepiłam się w miłości w nową Ja. Stałam się
Matką. Barometrem humorów i uśmiechów, karmicielką, pocieszycielką,
pępowiną łącząca Dziecko ze Światem.
Teraz wieczorami zaczynam tęsknić.
Podchodzę do okna; źrenicami umazanymi nocą wyglądam za róg – może
idzie, może zobaczę jej cień za zakrętem? Wyjmuję letnie ubrania,
sukienki które lubiła, buty na obcasie – teraz tak niepraktyczne,
bezsensowne; kolczyki i korale. Przeglądam się w lustrze, badam kawałek
po kawałku. Myślę o niej – nie przestaję.
Podchodzę do okna; źrenicami umazanymi nocą wyglądam za róg – może
idzie, może zobaczę jej cień za zakrętem? Wyjmuję letnie ubrania,
sukienki które lubiła, buty na obcasie – teraz tak niepraktyczne,
bezsensowne; kolczyki i korale. Przeglądam się w lustrze, badam kawałek
po kawałku. Myślę o niej – nie przestaję.
Niedawno, we śnie – przyniosła mi parę
czerwonych butów – boskich jak pożądanie, gorących jak ogień. Takich,
w których tańczy się dla ukochanego, w których czuje się, że życie jest
miłością. Buty do naprawy; uszkodzone, zranione – niegotowe.
czerwonych butów – boskich jak pożądanie, gorących jak ogień. Takich,
w których tańczy się dla ukochanego, w których czuje się, że życie jest
miłością. Buty do naprawy; uszkodzone, zranione – niegotowe.
Siedzę więc i myślę. Może dlatego nie wraca?
Czekam na nią i gładzę kolana. Źle mi bez niej. Ktokolwiek ją
widział, ktokolwiek wie, niech da znać, niech powtórzy; niech wraca.
widział, ktokolwiek wie, niech da znać, niech powtórzy; niech wraca.
Potrzebuję jej tutaj: tej mojej Wewnętrznej Kobiety.
12 komentarzy
wraca właśnie, pytała o siebie:) sam słyszałem:)
napisał: ojciec.karmiacy 2011/02/22 23:57:36
Piękne i do głębi prawdziwe, przynajmniej dla mnie 🙂 Też jestem mamą i każdym synominem wymienionym w tej historii. Moja wewnętrzna Kobieta też gdzieś zniknęła, podejrzewam że wygrzewa się w gorącym słoncu, czyta to, na co ma ochotę i bezgranicznie się wysypia. Czasem wraca na chwilę – w spojrzeniu, gdy nikt nie patrzy, w nowej fryzurze, w egoistycznych pięciu minutach z kawą a potem znów… jakby ją porywał wielki świat. Czekam aż wróci, choć wiem, że nigdy nie będzie taka sama.
napisał: dieszka 2011/02/26 17:25:12
Mam nadzieję, że wrócą -i moja i Twoja. Szukam jej i zachęcam do powrotu – może na wiosnę:) Wielki świat wciąga, ale może się jej znudzi i zawita w nasze domowe pielesze:) Taka jak wcześniej, inna, trochę mniej szalona – byle była:) Pozdrawiam!
Wróci, wróci:)
Może nawet w tych ogniście czerwonych butach…? A dlaczego nie?
Świetnie to napisałaś, jestem pod wrażeniem:)
napisał: sowa_nie_sowa 2011/02/27 08:31:06
Dziękuję Sowo, Twoja opinia wynikająca z doświadczenia trochę starszej mamy szczególnie cenna:)
Wróci, ja czekalłam długo, bo aż rok, ale to nie musi aż tyle trwać
napisał: lomea 2011/02/27 15:45:39
U mnie pojawia się i znika, to dopiero kilkanaście dni po porodzie, ale o dziwo już ją widuję, szczególnie w spojrzeniu męża, jego komplementach, na spacerze. Obym tylko jej nie straciła, by się nie oddaliła, gdy zostanę z Synkiem sama w ciągu zbliżających się dni. Mam nadzieję, że jej nie pozwolę. pozdrawiam
napisał: kahlan84 2011/02/27 17:39:15
Kahlan trzymam za Ciebie kciuki:) i za NIĄ:) niech Moc będzie z Tobą:)
Łza mi się w oku zakręciła…
Cudnie to napisałaś! Jestem pod wrażeniem… Moja też tylko bywa, choć to już ponad rok…;-)
napisał: mammasta 2011/03/04 13:05:55
popłakałam się, dziękuję Małgosiu
napisał: janegallery 2011/04/12 13:00:01
cudownie napisane!
數據發掘