Wydanie na świat dziecka, które rodzi
się z materialnego prawie niczego – wyrasta jak kwiat czy drzewo z
małego nasionka, którego nawet nie dajemy rady objąć i dostrzec ludzkim
okiem, jest osiągnięciem wielkim i doniosłym jak narodziny nowego
kosmosu. Noszone i kołysane pod sercem, karmione i stwarzane przez
dziewięć miesięcy, dzień po dniu, komórka po komórce; potem rodzone w
bólach; karmione, przewijane, tulone w miliardach sekund pierwszego
roku życia, potem kolejnych godzinach i latach; wcale nie mniej
wymagających i opłacanych tysiąckilogramowym trudem. Wszystko to – ta
swoista misja i sukces – powinno napełniać nas mocą i siłą. Powinno
dawać nam dumę i wiarę w siebie: jesteśmy w końcu kreatorkami nowego
życia: we współpracy z Bogiem i naturą – jakkolwiek postrzegamy tę
spółkę – bez nas – bez naszego wysiłku, woli, ciała i poświęcenia nic by
się nie zdarzyło.
się z materialnego prawie niczego – wyrasta jak kwiat czy drzewo z
małego nasionka, którego nawet nie dajemy rady objąć i dostrzec ludzkim
okiem, jest osiągnięciem wielkim i doniosłym jak narodziny nowego
kosmosu. Noszone i kołysane pod sercem, karmione i stwarzane przez
dziewięć miesięcy, dzień po dniu, komórka po komórce; potem rodzone w
bólach; karmione, przewijane, tulone w miliardach sekund pierwszego
roku życia, potem kolejnych godzinach i latach; wcale nie mniej
wymagających i opłacanych tysiąckilogramowym trudem. Wszystko to – ta
swoista misja i sukces – powinno napełniać nas mocą i siłą. Powinno
dawać nam dumę i wiarę w siebie: jesteśmy w końcu kreatorkami nowego
życia: we współpracy z Bogiem i naturą – jakkolwiek postrzegamy tę
spółkę – bez nas – bez naszego wysiłku, woli, ciała i poświęcenia nic by
się nie zdarzyło.
Nowy człowiek to nasze najdoskonalsze
dzieło: nowa miłość bezcenny skarb, nowe matczyne „ja” wielka szansa na
nowe otwarcie w życiu oraz zmianę priorytetów i wewnętrzny rozwój.
Jednak mimo, że mamy powody do satysfakcji i budowania poczucia własnej
wartości; to często w pierwszych miesiącach i latach macierzyństwa
doświadczamy czegoś zupełnie przeciwnego.
dzieło: nowa miłość bezcenny skarb, nowe matczyne „ja” wielka szansa na
nowe otwarcie w życiu oraz zmianę priorytetów i wewnętrzny rozwój.
Jednak mimo, że mamy powody do satysfakcji i budowania poczucia własnej
wartości; to często w pierwszych miesiącach i latach macierzyństwa
doświadczamy czegoś zupełnie przeciwnego.
Samopoczucie i poczucie wartości młodych
mam leci na łeb na szyję. Przeciążone obowiązkami, często pozostawione w
większości same sobie, odcięte od dawnego życia, ciała, spraw, które
tworzyły światopogląd i własną dorosłą tożsamość; rozlatują się jak
domek z kart. Przeglądają się w lustrze i widzą ciało, które już nie
jest takie samo. Słuchają mądrych rad o pracy nad brzuszkiem,
ćwiczeniach wyszczuplających, dietach cud i kremach na rozstępy. Czytają
– ale przecież już nie wyłącznie literaturę piękną; rozmawiają, ale
tematem debat nie są fuzje i przejęcia, ale także prozaiczne sprawy.
Rozbijają się o sufit wyłożony dziecięcymi pieluchami; o stygmaty
społeczne w miejscu pracy, o ograniczenia w dostępie do pomocy i opieki
ze strony osób trzecich i instytucji.
mam leci na łeb na szyję. Przeciążone obowiązkami, często pozostawione w
większości same sobie, odcięte od dawnego życia, ciała, spraw, które
tworzyły światopogląd i własną dorosłą tożsamość; rozlatują się jak
domek z kart. Przeglądają się w lustrze i widzą ciało, które już nie
jest takie samo. Słuchają mądrych rad o pracy nad brzuszkiem,
ćwiczeniach wyszczuplających, dietach cud i kremach na rozstępy. Czytają
– ale przecież już nie wyłącznie literaturę piękną; rozmawiają, ale
tematem debat nie są fuzje i przejęcia, ale także prozaiczne sprawy.
Rozbijają się o sufit wyłożony dziecięcymi pieluchami; o stygmaty
społeczne w miejscu pracy, o ograniczenia w dostępie do pomocy i opieki
ze strony osób trzecich i instytucji.
Młode matki niosą ciężkie brzemię.
Bywają dumne z siebie i swoich dzieci, ale są to często tylko momenty
iluminacji w codzienności ciągnącej się jak stara guma do żucia. Do
zadowolenia z życia i siebie potrzebują tak samo jak każdy: pochwał,
docenienia swojej roli, właściwego umiejscowienia w hierarchii
społecznej, poczucia ważności i pomocy z zewnątrz. Nikt – żadna matka
ze stali i żelaza nie pociągnie długo, jeśli nie może liczyć na kogoś,
kto ją czasem wyręczy: niech to będzie partner, opiekunka, babcia –
ktokolwiek, komu można z czystym sumieniem powierzyć dziecko. Nikt, kto
nie doświadczył pełnoetatowej, trzyzmianowej opieki nad dzieckiem nie
wie, jak trudno znaleźć w tym tyglu chwile dla siebie, moment
zapomnienia o kupie i kaszce, kiedy można sobie znów przypomnieć kim się
było, czego pragnęło i dokąd zmierzało zanim na świecie pojawiło się
ONO.
Bywają dumne z siebie i swoich dzieci, ale są to często tylko momenty
iluminacji w codzienności ciągnącej się jak stara guma do żucia. Do
zadowolenia z życia i siebie potrzebują tak samo jak każdy: pochwał,
docenienia swojej roli, właściwego umiejscowienia w hierarchii
społecznej, poczucia ważności i pomocy z zewnątrz. Nikt – żadna matka
ze stali i żelaza nie pociągnie długo, jeśli nie może liczyć na kogoś,
kto ją czasem wyręczy: niech to będzie partner, opiekunka, babcia –
ktokolwiek, komu można z czystym sumieniem powierzyć dziecko. Nikt, kto
nie doświadczył pełnoetatowej, trzyzmianowej opieki nad dzieckiem nie
wie, jak trudno znaleźć w tym tyglu chwile dla siebie, moment
zapomnienia o kupie i kaszce, kiedy można sobie znów przypomnieć kim się
było, czego pragnęło i dokąd zmierzało zanim na świecie pojawiło się
ONO.
Kobieta, zostając matką musi wyposażyć
się w grubą skórę i migoczącą pod nią intuicję. Musi umieć szukać nowych
dróg, walczyć o wsparcie, stawiać się wszystkowiedzącym i autorytetom,
bić się o swoje dziecko, ale także nie mniej mocno, o siebie i swoją
tożsamość. Jesteśmy daleko od chwili, w której powiedzenie: dobrze
wychowałam dziecko, poświęciłam mu swój czas, będzie postrzegane jako
powód do dumy i sprawa, którą można się chwalić. Głupcy i ignoranci
mówią, że to nic wielkiego. Same musimy szukać naszego poczucia własnej
wartości, otaczać się wspierającymi ludźmi, cieszyć macierzyństwem, ale
i sobą w nim. Pomaga w tym otwartość, nie zamykanie się w czterech
ścianach, odnalezienie własnej, mentalnej wioski, która pomoże nam
wychować nasze dziecko, ale także utuli i wesprze nas – kobiety matki,
które też przecież czasem opadamy z sił.
się w grubą skórę i migoczącą pod nią intuicję. Musi umieć szukać nowych
dróg, walczyć o wsparcie, stawiać się wszystkowiedzącym i autorytetom,
bić się o swoje dziecko, ale także nie mniej mocno, o siebie i swoją
tożsamość. Jesteśmy daleko od chwili, w której powiedzenie: dobrze
wychowałam dziecko, poświęciłam mu swój czas, będzie postrzegane jako
powód do dumy i sprawa, którą można się chwalić. Głupcy i ignoranci
mówią, że to nic wielkiego. Same musimy szukać naszego poczucia własnej
wartości, otaczać się wspierającymi ludźmi, cieszyć macierzyństwem, ale
i sobą w nim. Pomaga w tym otwartość, nie zamykanie się w czterech
ścianach, odnalezienie własnej, mentalnej wioski, która pomoże nam
wychować nasze dziecko, ale także utuli i wesprze nas – kobiety matki,
które też przecież czasem opadamy z sił.
Dałyśmy życie, wypielęgnowałyśmy je jak
kwiat, hodowałyśmy je w uśmiechu i cieple własnych ramion. Jesteśmy
następczyniami i córkami MATKI – ZIEMI, tej która wszystko stwarza, tej
bez której nie ma niczego. Bogini Demeter, kiedy utraciła córkę, skazała
naturę na drętwotę i suszę. Płakała, szukała, drapała skałę
paznokciami, aż znalazła swoje dziecko. My także, w znakomitej
większości, jesteśmy w stanie zrobić wszystko dla naszych dzieci; nie
zapominajmy jednak w tym wszystkim o sobie; o swojej kobiecej ważności,
piękności, która wymyka się kanonom medialnych kształtów i mądrości,
która w nas, także dzięki mocy rodzenia drzemie. Nośmy wysoko głowę,
prostujmy plecy, odpowiadajmy na obelgi i walczmy również o siebie. Nie
ma szczęśliwych dzieci nieszczęśliwych rodziców; więc jeśli brakuje nam
motywacji do zmiany dla siebie – zróbmy to dla nich.
kwiat, hodowałyśmy je w uśmiechu i cieple własnych ramion. Jesteśmy
następczyniami i córkami MATKI – ZIEMI, tej która wszystko stwarza, tej
bez której nie ma niczego. Bogini Demeter, kiedy utraciła córkę, skazała
naturę na drętwotę i suszę. Płakała, szukała, drapała skałę
paznokciami, aż znalazła swoje dziecko. My także, w znakomitej
większości, jesteśmy w stanie zrobić wszystko dla naszych dzieci; nie
zapominajmy jednak w tym wszystkim o sobie; o swojej kobiecej ważności,
piękności, która wymyka się kanonom medialnych kształtów i mądrości,
która w nas, także dzięki mocy rodzenia drzemie. Nośmy wysoko głowę,
prostujmy plecy, odpowiadajmy na obelgi i walczmy również o siebie. Nie
ma szczęśliwych dzieci nieszczęśliwych rodziców; więc jeśli brakuje nam
motywacji do zmiany dla siebie – zróbmy to dla nich.
3 komentarze
Pamiętanie o sobie nie tylko mnie służy, ale i mojej córce.
napisał: zyrafamonika 2011/08/31 17:09:48
Dziś blogday, zapraszam do zabawy: psunabude.blox.pl/2011/08/Blog-Day-2011.html
napisał: wildfemale 2011/08/31 21:41:15
Photoshop 教學導覽
2018 ALBION 健康化妝水N