Rzeczywistość współczesna to bal na
cześć życia. Niby wiemy, że kiedyś się kończy, puszczamy oko do czarnych
myśli, wypychamy za kotarkę nieświadomości prawdę o tym, że przyjdzie
nam umrzeć, kolorujemy pawie pióra naszych kostiumów jakby te kolory,
ten hałas wokół miał nas uchronić przed śmiercią, czarujemy się i
otumaniamy życiem – a wszystko to na próżno.
cześć życia. Niby wiemy, że kiedyś się kończy, puszczamy oko do czarnych
myśli, wypychamy za kotarkę nieświadomości prawdę o tym, że przyjdzie
nam umrzeć, kolorujemy pawie pióra naszych kostiumów jakby te kolory,
ten hałas wokół miał nas uchronić przed śmiercią, czarujemy się i
otumaniamy życiem – a wszystko to na próżno.
Śmierć jest. Umieranie trwa całe życie,
rodzimy się z pewnością końca, gwiazdy świecą nam nami, a czas mija.
Strategie na ten ostatni egzamin jaki nas czeka są różne: najgorsze co
możemy wybrać to zaprzeczać i truchleć ze strachu – nie tędy droga, nie
o to chodzi.
rodzimy się z pewnością końca, gwiazdy świecą nam nami, a czas mija.
Strategie na ten ostatni egzamin jaki nas czeka są różne: najgorsze co
możemy wybrać to zaprzeczać i truchleć ze strachu – nie tędy droga, nie
o to chodzi.
Mistycy, mistrzowie w umieraniu, mówili,
że śmierć jest wyzwoleniem, jest jak wisienka na torcie, niespodzianka,
ukoronowanie życia. Radzili by być na nią gotowym w każdej chwili: żyć
tak jakby koniec czaił się za każdym zakrętem; nie ze strachem, ale z
ufnością, że cokolwiek będzie – będzie tak jak być powinno. Jak jednak
pogodzić się z nieuchronnością, która nas przeraża, z wielką trwogą,
nawet nie o nas samych, ale o naszych bliskich, z niesprawiedliwym
końcem, który zabiera dobrych, nie zna umiaru, z pustką, jaka zostaje po
tych co odeszli? To trwa w nas, często latami, buduje się cegiełka po
cegiełce; najtrudniejsza lekcja jakiej przyjdzie nam się nauczyć.
że śmierć jest wyzwoleniem, jest jak wisienka na torcie, niespodzianka,
ukoronowanie życia. Radzili by być na nią gotowym w każdej chwili: żyć
tak jakby koniec czaił się za każdym zakrętem; nie ze strachem, ale z
ufnością, że cokolwiek będzie – będzie tak jak być powinno. Jak jednak
pogodzić się z nieuchronnością, która nas przeraża, z wielką trwogą,
nawet nie o nas samych, ale o naszych bliskich, z niesprawiedliwym
końcem, który zabiera dobrych, nie zna umiaru, z pustką, jaka zostaje po
tych co odeszli? To trwa w nas, często latami, buduje się cegiełka po
cegiełce; najtrudniejsza lekcja jakiej przyjdzie nam się nauczyć.
Jeszcze nie tak dawno, w pokoleniu
naszych dziadków, pradziadków, śmierć była czymś zwykłym; obrzędy,
obcowanie ze zmarłym ciałem, ostatnia posługa- wszystko to toczyło się
bliżej życia – pożegnanie było częścią życiowej drogi; dziś śmierć
widzimy tylko przez szybę, z daleka, może stąd nasze irracjonalne obawy,
może dlatego nie jesteśmy w stanie się z nią oswoić? Nie chcemy
słyszeć o tym, że nas nie będzie, a jednocześnie igramy z demonami: nie
szanujemy naszego ciała, naszych związków z bliskimi, żyjemy jakby to co
mamy miało trwać bez końca, jakby życie było grą komputerową, którą
zawsze można rozpocząć od nowa, a błędy i zaniedbania wymazać gumką
myszką. Tymczasem tu nie ma usuń i zastąp, co było to będzie, rachunki
zapłaci ten, kto zaciągnął długi. Nie będzie wyjątków, nie minie nas to
co być musi.
naszych dziadków, pradziadków, śmierć była czymś zwykłym; obrzędy,
obcowanie ze zmarłym ciałem, ostatnia posługa- wszystko to toczyło się
bliżej życia – pożegnanie było częścią życiowej drogi; dziś śmierć
widzimy tylko przez szybę, z daleka, może stąd nasze irracjonalne obawy,
może dlatego nie jesteśmy w stanie się z nią oswoić? Nie chcemy
słyszeć o tym, że nas nie będzie, a jednocześnie igramy z demonami: nie
szanujemy naszego ciała, naszych związków z bliskimi, żyjemy jakby to co
mamy miało trwać bez końca, jakby życie było grą komputerową, którą
zawsze można rozpocząć od nowa, a błędy i zaniedbania wymazać gumką
myszką. Tymczasem tu nie ma usuń i zastąp, co było to będzie, rachunki
zapłaci ten, kto zaciągnął długi. Nie będzie wyjątków, nie minie nas to
co być musi.
Zapalcie jutro świeczkę za tych, którzy
odeszli, ta pamięć o korzeniach jest nam potrzebna jak tlen, ale
znajdźcie też chwilę na refleksję nad tymi co pozostali: nad sobą,
swoimi deficytami, swoim życiem. Z czym idę w kierunku śmierci? Co
jeszcze muszę zrobić? Czemu tak bardzo się boję? Czego muszę się
nauczyć?
odeszli, ta pamięć o korzeniach jest nam potrzebna jak tlen, ale
znajdźcie też chwilę na refleksję nad tymi co pozostali: nad sobą,
swoimi deficytami, swoim życiem. Z czym idę w kierunku śmierci? Co
jeszcze muszę zrobić? Czemu tak bardzo się boję? Czego muszę się
nauczyć?
Wiele lekcji jeszcze przede mną. Wierzę,
że zdążę je odrobić, ale wiem też, że dla spokoju mojego ducha, nie
mogę zwlekać zbyt długo. A Wy?
że zdążę je odrobić, ale wiem też, że dla spokoju mojego ducha, nie
mogę zwlekać zbyt długo. A Wy?
1 komentarz
網站地圖