Nasze mózgi mimo, że bardziej
skomplikowane i nieodgadnione niż jakakolwiek maszyna zbudowana przez
człowieka, są w gruncie rzeczy narzędziem schematycznym. Działamy na
zasadzie pewnego programu: zbioru przekonań, które wynosimy z
dzieciństwa, z wczesnej młodości; które otrzymujemy w spadku po
przodkach i tłumie ludzi, który przecina nam drogę.
Wiara w to, że życie
jest ciężkie, dorosłość mozolna, praca przeważnie idiotyczna i smutna;
to wzorce i obrazy, które dostaliśmy gdzieś, kiedyś, od kogoś, kogo
uważaliśmy za autorytet i wzięliśmy ze sobą nawet nie zdając sobie z
tego do końca sprawy. Kto nie słyszał wypowiadanych jednym tchem
narzekań na ciężki los, smutnych konkluzji o tym, że dzieci to mają
dobrze, a potem to się tylko dorasta i mozolnie przeżywa dzień za dniem?
Komu do uszu i duszy nie wpadły słowa o tym, że dopiero sam zobaczy jak
go życie nauczy, jak będzie rodzicem, pracownikiem, poczuje wtedy jak
to jest znać ludzką niewdzięczność, samotność, jak to jest być
nierozumianym, niekochanym, odrzuconym itp.
W bajce o „Królowej Śniegu”, czart
tworzy specjalne lustro, które ma tę magiczną właściwość, że wykrzywia
rzeczywistość. To co piękne, staje się w nim szkaradne, to co kształtne,
rozmywa się w nieokreśloną bryłę, kolory szarzeją, a świat parszywieje.
Lustro to zrządzeniem losu rozpada się na miliony kawałków, a te
wędrują po całym świecie, wpadają do ludzkich oczu i serc, sprawiają, że
wszystko to co się od tej pory wydarza w życiu człowieka jest miałkie,
brzydkie i bez barw.
przekonaniami, które niesiemy ze sobą przez życie nawet nie zdając sobie
z nich sprawy. Człowiek, który oczekuje, że będzie ciężko; że jego
praca rzadko kiedy zostanie doceniona, ludzie go zawiodą – przeważnie ma
rację. Człowiek, który wierzy, że świat jest miejscem przyjaznym, gdzie
czasem spotyka się złych ludzi i złe wydarzenia, ale generalnie, bilans
wychodzi na plus – też ma rację: jego przekonania rządzą jego
nastawieniem, jego wiara zmienia jego myśli, a myśli te – rzeczywistość.
Obaj żyją na tym samym świecie, obaj chodzą po tej samej ziemi.
i zespole przekonań, jakie mamy właściwie „ od zawsze”. Warto
zobaczyć, które z nich nam służą, które nas ranią, które tak naprawdę
zupełnie nam nie pasują, a wleczemy je ze sobą bez sensu i bez celu.
Dorosłość może być pasmem nieszczęść, może też być czasem wolności i
rozwoju; praca: syzyfowym trudem, albo źródłem olbrzymiej satysfakcji;
rodzicielstwo; dopustem bożym i najfajniejszą przygodą w życiu.
Wzorzec, który mamy możemy wymienić: nastawienie odwrócić jak kota
ogonem; to w co wierzymy i to jak chcemy widzieć świat jest i do końca
będzie naszym wyborem.
głęboko nieszczęśliwi i pogubieni, że ratują się ucieczką w świat
zamydlony i zawoalowany dymem alkoholu i narkotyków. Są także biedacy, w
małych wioskach u podnóży gór, którzy cieszą się każdym dniem i
składają pokłony przed ziemią i słońcem, jakie ich noszą i ogrzewają.
Banały brzmią banalnie; ale prawda wcale nie musi świecić blaskiem
fleszy i śmiać się orgazmicznych, histerycznym śmiechem. Dlatego napisze
na koniec, to w co wierzę, od lat i to co się sprawdza, dzień po dniu,
sekunda za sekundą, z dokładnością do błędu statystycznego. Świat daje
nam przeważnie to czego się spodziewamy; a życie zależy od naszego
nastawienia. To nasz wybór, co z tym zrobimy.
4 komentarze
Poruszyłaś, moim zdaniem, kluczowy temat w kwestii rozwoju osobistego. Bez przyjrzenia się swoim przekonaniom nic nie zrobimy dalej…
Świat jest taki, jakim go widzimy, a widzimy go właśnie tak, bo takie mamy przekonania.
Zawsze mi się w takim miejscu przypomina anegdotka:
Młoda małżonka przygotowuje pierwszy raz wspólne rodzinne święta. Bierze surową szynkę, obcina jej końce i wkłada do naczynia. Przygląda się temu jej mąż i pyta dlaczego ona tak robi. Bo tak zawsze robiła moja mama – pada odpowiedź. Męża taka odpowiedź nie satysfakcjonuje, dzwoni więc do teściowej z zapytaniem dlaczego obcinała końce szynki przed gotowaniem? Bo tak zawsze robiła moja mama! Pada taka sama odpowiedź. Ponieważ babcia żony jeszcze żyje, więc chłopak udaje się do niej i ponownie zadaje to samo pytanie. Ale tym razem dostaje zupełnie inną i konkretną odpowiedź: bo miałam za mały garnek i szynka się nie mieściła!
No właśnie, podobnie jest z przekonaniami: obcinany końce, choć garnek mamy większy, czyli mamy przekonania, które nam nie służą, ale nawet o tym nie wiemy, bo się nad tym nie zastanawiamy.
Jest taka terapia dla pacjentów onkologicznym (program Simontona), w której wykorzystuje się właśnie pracę z przekonaniami, czyli zmianie tych, które nie służą pacjentowi na zdrowsze dla niego. Świadczy to o sile jakie mają przekonania na nasze życie i zdrowie.
Dla mnie odkrycie czym są przekonania i jaki mają wpływ na moje życie i samopoczucie było kamieniem milowym na drodze rozwoju osobistego. I szokiem jednocześnie: co ja w tej głowie mam i kto mi to tam powkładał;P
Powtórzę za Małgosią; to nasz wybór co mamy w głowie i jak z tego korzystamy – zawsze możemy zrobić przemeblowanie;)
Aha, ja zawsze miałam przekonanie, że kuchnia to nie dla mnie, a piec w życiu nie będę, bo nie mam ręki! Zapraszam na mojego bloga;)
O rany, ale się rozpisałam! Mam nadzieję, że mnie stąd nie relegujesz – temat jest moim konikiem, nie umiałam krócej:)
napisał: sowa_nie_sowa 2012/02/01 17:47:27
Sowo jesteś zawsze mile widziana:) Pisz, pisz, tak dla przyzwoitości może tylko żeby komentarz nie był dłuższy od notki;) Żartuje, masz wolną rękę:) To temat rzeka, pewnie jeszcze go poruszę nie raz, dopiszę tylko, że cóż tak to już jest że sami nie wiemy co mamy w głowie i co nas prowadzi.. Potem tak jak z tym garnkiem;) Zawsze tak robiłem/ robiłam, właściwie nie wiem czemu:) A jak się temu świaodmie przyjrzeć to się często okazuje, że w nas siedzą takie bzdury, takie głupoty, że byśmy na "trzeźwo" obalili je w pięć minut.. No ale świadomi i trzeźwi tylko bywamy, a otumanieni swoimi myślami często jesteśmy…. Dobranoc!
czasem takie głupoty i bzdury sa jakas czescia kontinuum, tradycji, jakiegos bezpieczenstwa ze jest tak jak zawsze, niekoniecznie trzeba wiedziec dlaczego.jak sie juz wie dlaczego to przestaje byc takie magiczne. obicna sie konce szynki BO U MNIE W DOMU ZAWSZE SIE OBCINALO KONCE SZYNKI.
a poza tym – myslenie o czyms to samospelniajaca sie przepowiednia. jak widzimy czarno, to wychodzi czarno. a jak myslimy rozowo to mamy emergie do osiagniecia celu.
napisał: Gość: telimena100, ay210.internetdsl.tpnet.pl 2012/02/13 16:13:29
To podobnie jak ze św. Mikołajem, w którymś momencie magia znika…
Ale w końcu kto nam zabroni wierzyć całe życie, że jednak to on prezenty przynosi? To nasz wybór!;)
I obcięta szynka i Mikołaj zdecydowanie mniej nam mogą zaszkodzić (jeśli w ogóle) niż te inne, których nie poddajemy weryfikacji mówiąc, że moja mama tak zawsze robiła…
To wszystko jest nasz wybór: na co otworzymy oczy, a na co przymkniemy:)
napisał: sowa_nie_sowa 2012/02/14 08:19:56
網站地圖