Kiedy mówię ludziom, że chciałabym żyć z
pisania i wydać książkę ( szukam wydawcy !!!! ), spotykam się z jednej
strony z przychylnością; a z drugiej z litanią narzekań i wątpliwości:
które zaczynają się od tego, że jest trudno, że to skomplikowane, że
takich jak ja są setki i właściwie to bez znajomości, protekcji i dużych
pieniędzy się nie da. Tak samo jest z masą innych spraw, o których
słyszymy od „przychylnych”, że są może i możliwe, ale w treści
właściwej, między słowami odczytujemy przekaz mówiący, że to co
zamierzamy jest skazane na nieuniknioną porażkę. Wiara w cuda to dobra
rzecz: ale jest jeszcze coś innego: nie mniej ważnego: wiara w siebie.
Sukces, powodzenie w życiu to nie tylko
gigantyczne pieniądze, sława, zaszczyty i bańki z różowym jak mgiełka
splendorem. To także, a może przede wszystkim zgoda na siebie i na swoje
życie: zadowolenie z niego i zgoda na sposób w jaki się je wiedzie, z
kim, po co i na jakich warunkach. Żaden z wielkich wynalazców,
sportowców, pisarzy i malarzy nie zaczynał z gwarancją powodzenia.
Droga
do sukcesu bywa pasmem porażek, które mniej lub bardziej
spektakularnie prowadzą do doskonalenia się, do zmiany, czasem w
kierunku, którego pierwotnie nie przewidywaliśmy.
tylko kibice koszykówki mówił: „W swojej karierze chybiłem ponad 9
tysięcy razy. Przegrałem ponad 300 gier. 26 razy nie trafiłem kiedy
powierzono mi rzut rozstrzygający grę. W życiu w kółko popełniałem błąd
za błędem. I właśnie dlatego odniosłem sukces.”
A my chcielibyśmy się
nigdy nie mylić. Chcielibyśmy zawsze wygrywać, mieć czytelną jak Dekalog
instrukcję postępowania w drodze do spełnienia marzeń, podpisany
czarnym atramentem na białym papierze cyrograf, informujący, że prędzej
czy później, nasze starania zostaną wynagrodzone, zadania wykonane, a
plany się zrealizują. Bez tego nie ruszamy z miejsca.
dwóch głównych motywacji: albo do osiągnięcia celów, albo do unikania
porażek, czyli ograniczania swojej aktywności” pisze Adam Aduszkiewicz.
Tylko ten kto nic nie robi nigdy nie przegrywa: to pewne, pewne jest
jednak również to, że nic go w życiu nie zaskoczy, ani że nie spełni
swoich marzeń, no chyba że przypadkiem.
Tysiące osób żyje w kieracie od
poniedziałku do piątku, w pracy, która jest przekleństwem, z mężem,
żoną, którzy przyprawiają o ból głowy, w układach społecznych, które
doprowadzają do zaburzeń psychosomatycznych; przegrani zanim jeszcze
zaczęli; bo brakuje im odwagi i wiary aby pozostawić za sobą armię
wątpiących i iść swoją drogą.
książek o życiowej drodze do zmiany, przekonuje, że źródłem naszej
motywacji wewnętrznej i odwagi jesteśmy my sami: „jeśli to, co robisz
zawodowo napełnia cię niechęcią, marazmem, wprowadza cię w depresję lub
apatię, nienawidzisz porannego wstawania z myślą, że za chwilę
znajdziesz się w tej cholernej robocie, w tej strasznej tyrce
– natychmiast przestań i zacznij robić to, co uwielbiasz robić, w
zgodzie z życiową misją. Nie dla sławy lub kariery, nie z powodu parcia
na kasę lub szkło, broń boże nie dlatego, że ktoś ci każe, ale wyłącznie
dlatego, że chcesz, lubisz i co rano marzysz o tym, żeby wreszcie
zacząć to robić” .
Zasada ta sprawdza się we wszystkich życiowych
wyborach: w życiu rodzinnym, w związkach, nawet w gotowaniu. Ten kto
boi się zaczynać, ten kto zasłania się szeregiem „muszę, nie da się, nie
ma sposobu”, kto wiecznie wątpi, zamiast choć trochę zawierzyć; nie ma
szansy na to żeby pójść swoją drogą.
atrakcyjny dla każdego obserwatora naszego życia. Wielu dawnych
menagerów za sukces uważa nie to, że dostali kolejny awans; ale to że
odważyli się uciec z korporacyjnej wojenki o lepsze jutro i założyli
sklep z czekoladą, albo małe, domowe przedszkole. Sukces odbija się w
naszym spojrzeniu, w naszych twarzach: kiedy robimy coś z pasją, kiedy
żyjemy w zgodzie ze swoimi uczuciami: manifestuje się co rano i co
wieczór, bo widzimy sens tego co robimy, bo cieszymy się niezależnością,
świadomością swoich wyborów i zgodą na to, jak kształtuje się nasza
rzeczywistość.
Ale warto ją w sobie znaleźć, bo podobno najbardziej na świecie żałuje
się okazji, których w strachu i obawie, nie zdołaliśmy wykorzystać. A
porażka jest tylko w naszych głowach. Nawet jeśli przegrywamy, to także
dzieje się po coś i jest częścią drogi.
Drogi, we właściwym kierunku.
3 komentarze
Jestem właśnie W DRODZE do swoich marzeń, odważyłam się;) Niestety nikt nie ostrzegał, że "drogą" będę szła długo i pomału, a w międzyczasie – i to jest sedno problemu – trzeba będzie się jednak ugiąć i wstać po raz setny z myślą, że idzie się w beznadziejne miejsce, do beznadziejnej pracy, tylko po to, żeby za kilkadziesiąt/kilkaset razy nie musieć już do niej iść;) W drodze nie jest lekko, siłę daje mi tylko myśl, że mam w tym wstawaniu do beznadziejnej pracy odległy na coraz mniejszym dystansie cel – światełko na końcu tunelu, o którym myślę zawsze gdy mam już dość;)
napisał: luliluli 2012/02/28 11:33:58
Jaki piękny i ważny tekst! I jaki prawdziwy!
napisał: makiella 2012/02/28 23:32:01
mam nadzieje, ze znalazlas juz wydawce?
a jesli nie, to na pewno juz bardzo wkrotce:)
它讓神經原在常規的緊張鍛煉中進行共振燃燒,由此帶來健身運動所無法達到的效果。Ion Magnum複雜的振動波是基于於二十多年對神經原燃燒信號的研究手工製作的。 設備製造者的臨床研究結果顯示,30分鐘的治療相當於在健身房10個小時的運動,可以燃燒高達5000卡路里的熱量。其他臨床研究顯示肌肉生成的速度以及脂肪(表面脂肪以及深部脂肪)减少的速度相應都比運動的效果更好。對於Ion Magnum沒有進行理療的部位,甚至會有抗衰老防氧化的效果。 有受試者治療一次之後同一個部位减掉了3-4英寸(不像其他减肥治療中宣稱的那樣,一次治療减掉了5英寸,但那是全身20多個部位加起來减掉的尺寸)。同時,它還可以减掉脖子和下巴的脂肪,讓你的雙下巴消失 . 每次治療需要25分鐘。治療前後的效果非常明顯,而且會持續1-2天。要想達到更好的效果,最好接受1-2個小時的治療。