Nosił wąsy jak ojciec i dziadek,
jowialnie zaokrąglony niczym Mikołaj. Swój chłop – mówili Ci którzy go
dobrze nie znali. Zdawał się miły i łagodny, stąpał powoli, jak
niedźwiedź na dwóch nogach, mruczał coś pod nosem, wsiadał do auta
ciężko; daleki od entuzjazmu, bliski płaczu, zamyślony.
Kiedy wstępował w
mury biurowca coś się w nim zmieniało. Jego powierzchowność zaczynała
spóźniać się i zostawać w tyle za gestykulacją, głos stawał się szorstki
i nieprzyjemny, włosy jeżyły się na ciele; generał na wojnie o lepsze
życie.
Ojciec hodował jabłka. Głaskał je po obłych brzuchach, doglądał drzew,
chodził po sadzie jak pan na włościach, dumny i onieśmielony
jednocześnie. Nie raz widział jak staruszek głaskał suchą korę, jak
gładził pnie; dałby głowę, że rozmawiał z kimś w sadzie, że chodził od
drzewa do drzewa, jak od sąsiada do sąsiada, opowiadał, gestykulował,
wyjaśniał. Kłaniał się kiedy wchodził do sadu, kłaniał się kiedy
wychodził; drzewa odwzajemniały tę jego miłość i rodziły jak nigdzie
indziej. Jabłka z ojcowskiego podwórka pachniały lasem i czułością;
takich nie miał nikt.
dziwaka. Prosty chłop. A on chciał czegoś więcej. Jakiejś przyszłości,
jak mówił. Chciał poznać świat, poznać ludzi, robić coś co się liczy,
zarabiać, wydawać polecenia, być kimś.
ścinania głów, najlepszy, najsilniejszy, najbardziej zdeterminowany.
Wysyłali go na misje bez ratunku, dawali sprawy beznadziejne, czuł się
wyróżniony tym zaufaniem, harował od rana do świtu.
Kiedy już nie mógł
to spał dzień lub dwa, wyjeżdżał na tydzień, aby na trzeci dzień wrócić
do pracy, bo nie mógł w gruncie rzeczy bez niej żyć. Ludzie się go
bali. Nigdy nie wiedzieli co kryje się pod jego uśmiechem, czy zaraz nie
wybuchnie, czy nie rzuci wiązanką przekleństw, których nie powstydziłby
się ojcowski pomagier, co to pił przez tydzień, żeby potem tydzień
pracować na kacu, z nadzieją na kolejny bal. Kantorek w którym
urzędował, zwany rzeczowo gabinetem, był jak szklana klatka, która
drżała kiedy wpadał we wściekłość. Im bardziej się bał, tym głośniej
krzyczał, im mocniej nie wiedział co będzie, czy sobie poradzi, czy
sprosta, tym silniej ulegał wzburzeniu, tym mocniej pieklił się i rzucał
jak raniony zwierz.
nic zupełnie nic nie wskazywało na to, że coś się stanie, przyszli do
niego: szarzy, eleganccy, opanowani i cisi; zabrali kluczyki od
służbowego auta, kazali wstać, spakować się, podziękowali za
współpracę.
pełen strachu, który był tak silny, że zaklajstrował mu usta, napłynął
do oczu, zakołysał nim jak statkiem, który zaraz utonie.
kupił gruby sznur, trzy i pół metra, osiemnaście pięćdziesiąt. Splot był
mocny, żeglarski, lekko sztywny, jak wykrochmalona kapota. Poszedł
prosto do sadu, usiadł pod drzewem, zawiązał pętlę, ciężkie dłonie manipulowały sprawnie, sam nie wiedział skąd wie co robić.
Kiedy
wstawał, żeby zakończyć to co mu się ostatecznie rozsypało, to głupie
życie, o które tak walczył, tak harował, to kłamstwo, które go
zaprowadziło aż tutaj, z powrotem w miejsce, z którego przyszedł;
zobaczył starego ojca, o lasce, który wolno szedł w kierunku sadu.
Pokłonił się jak miał w zwyczaju, oparł o drzewo, przeżegnał, pogładził
korę, oberwał suche listki, wypowiedział słowo, lub dwa, uchylił czapki i
poszedł dalej, tak od drzewa do drzewa. Podszedł do ojca, a ten
uśmiechnął się do niego, wziął z jego rąk sznur, pogładził go po
policzku, poklepał po dłoni i powiedział:
Tu zobacz, wiatr połamał gałęzie, płot opadł, trzeba zabezpieczyć,
obwiązać, schyl się , o tutaj.
domu. Stary nie pytał, a on nie opowiadał.
Kiedy ojciec umarł, przejął
sad i tak jak on chodził, doglądał i gładził. Zapuścił brodę, schudł,
zmężniał. Mieli go za dziwaka, ale nie dbał o to.
Jabłka z jego drzew
pachniały miodem i miłością; przyjeżdżali po nie z daleka, a on żył w
zdrowiu i spokoju.
Zrozumiał, że to czego zawsze szukał, było tuż obok,
za progiem, zrozumiał też, że musiał pójść na około żeby to wszystko
odnaleźć.
7 komentarzy
Bajka?!
napisał: sobietaka 2012/04/25 20:40:12
Ładne 🙂
napisał: lady.kari 2012/04/25 21:42:42
Piękne 🙂
napisał: Gość: iwoska, dynamic-78-8-81-20.ssp.dialog.net.pl 2012/04/26 20:21:04
Ładnie napisane:)
Zastanawiam się tylko nad morałem tej bajki. Zdaj się na los? Idź bezwolnie przez życie, a osiągniesz spokój i zdrowie?
napisał: sowa_nie_sowa 2012/04/27 07:16:22
YYY zupełnie nie wiem skąd takie wnioski Sowo…. Bezwolnie? Morał taki, że bohater nie był w stanie docenić tego co dostał na początku, musiał przeżyć coś w życiu, żeby się od nowa odnaleźć. Ale na pewno nie był zdany na los… Jakoś go on prowadził, ale to on podejmował decyzję, jakby nie było.
No tak, a co mi tu nie pasowało;)
Skróciłam sobie bajkę i odniosłam się do drugiej połowy;)
Jest ok, teraz morał jest dla mnie inny:)
napisał: sowa_nie_sowa 2012/04/27 12:01:50
Wystraszylam sie tego sznura!
Piekne
🙂
Piękna historia. Aż mam łzy w oczach.
Restylane乃一系列用於美顏的長效透明質酸產品。 Restylane療程能有效撫平皺紋、美化臉型輪廓及唇部,並可改善膚質及肌膚的彈性。Restylane透明質酸作用原理 Restylane透明質酸均以非動物來源的透明質酸作為原料,獨有的NASHA™專利技術研製而成。微量Restylane透明質酸凝膠到皮膚中,可以讓您的面部肌膚恢復豐盈飽滿。 Restylane透明質酸中的透明質酸與人體內的天然透明質酸十分相似,使用前無需進行皮膚測試,引起過敏反應的機率亦極低。
搜尋引擎最佳化