Foto: za obrazeczki.com |
Moment zetknięcia się z małym
człowiekiem, który praktycznie w 100 % jest zależny od nas, jest pewnego
rodzaju przejściem do kolejnego poziomu w relacjach międzyludzkich. Bywa też okazją do rozwoju osobistego i zdobycia zupełnie nowych kompetencji. Dzieci uczą nas, oj uczą.
Ile nowych umiejętności nabywamy podczas wspólnego życia! Ile emocji nami targa, ilu nowych rzeczy
dowiadujemy się o sobie, kiedy obserwujemy nasze reakcje rodzicielskie,
zmieniamy życiowe plany i punkt widzenia, a także rozstajemy się na
długi czas ze słodką niezależnością, aby oddawać się relacji, w której
jakby nie było dziecko będzie często podmiotem wymagającym i oczekującym, a my
sami, głównie źródłem różnorodnego „dawania”.
Dziecko też człowiek
najtrudniej zrozumieć, to fakt, że dziecko to też człowiek. Taki jak my,
nasi znajomi, partnerzy i rodzina. Nie przybysz z kosmosu, nie ktoś kto
powinien rosnąć, zachowywać się i działać według narzuconego z góry
schematu, ale jednostka czująca, krucha, ze swoimi emocjami,
charakterem, oczekiwaniami i złożonymi potrzebami do spełnienia.
książki „Dziecko z bliska”, mówiąc o towarzyszeniu dziecku w dorastaniu, przywołuje metaforę dziecka na słoniu.
Słoń
to nasze emocje: wielkie zwierze z trąbą, uszami jak spadochrony,
nogami jak drzewa. Dorosły siedzi na słoniu i kiwa się w przód i tył.
Patrzy na świat z góry, wydaje się mu czasami, że nad wszystkim panuje,
że zwierze go słucha, idzie równo i miarowo, wszystko jest pod kontrolą.
Wystarczy jednak jakaś błahostka. Ktoś zatrąbi, zza rogu wyjrzy
drapieżnik, ktoś krzyknie, zabuczy i mamy kłopot. Słoń jak to słoń, robi
co chce, ciężko nad nim zapanować. Dorosły szarpie się i wrzeszczy,
czasem uspokoi słonia, ale czasem spadnie z wysoka. No i cierpi, bo go
boli. A co dopiero dziecko.
Masz prawo spaść ze słonia
Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie szkraba
na słoniu. Takiego 2 letniego, albo 6 – latka, albo nawet 10 – latka.
Ledwo siedzi, ledwo łapie równowagę. Kiwa się i trzyma kurczowo tego co
ma. Jeśli słoń wpadnie w szał, albo zwyczajnie przyśpieszy kroku,
dziecko spadnie. Nie ma szans z takim strumieniem energii, nie nauczyło
się jeszcze jak nad nim panować, walka z góry skazana jest na
niepowodzenie.
Tymczasem bardzo często widzę jak my, dorośli, wymagamy od dzieci tego, czego sami nie potrafimy. A im bardziej sobie z tym w sobie nie radzimy, tym mocniej nas to razi w zachowaniu naszych dzieci.
Opanowani? Czy na pewno?
Profesor psychologii, Rafał Ohme, mówi że jako gatunek, możemy narazie pomarzyć o tym, żeby kontrolować własne emocje. Możemy co najwyżej panować nad reakcją na nie, nad tym co robimy, ale i to nie zawsze się udaje: i dorosłym i dzieciom.
Szczerze spójrz na siebie i swoje zachowanie. Ile razy zdarzyło Ci się “zagotować”? Ile sytuacji doprowadziło Cię do stanu, w którym tylko obawa przed odpowiedzialnością karną i może jeszcze pewien rodzaj społecznej umowy powstrzymał Cię przed uderzeniem adwersarza?
Ile padło słów, których się potem żałuje? A przecież jesteśmy dorośli! Ćwiczymy się w sztuce kontrolowania tego, co do nas przychodzi 30, 40, bywa że 50 lat! A i tak często dalej nie umiemy. Mleko wykipi, woda się rozleje, a powód? Poniewczasie oczywiście okaże się głupi i błahy.
Bądź wyrozumiały
Czemu więc dziwimy się dzieciom? Czemu od nich wymagamy dorosłych reakcji, kiedy one dopiero uczą się tego jak radzić sobie z odmową, żalem, smutkiem, zazdrością, rozczarowaniem?
Wychowując je i pozwalając im
dorastać w ich tempie, sami nie raz spadniemy ze słonia. Będziemy
rozcierać zbolałe siedzenie i ocierać łzy malucha, który z biegiem lat
będzie coraz lepiej radził sobie z własnymi przeżyciami.
Wyćwiczymy się w
trudnej sztuce panowania nad własnymi reakcjami emocjonalnymi, damy dobry przykład, znajdziemy
słowa, w których mieszkają porozumienie i zrozumienie.
Wychowanie, towarzyszenie dorastaniu to wcale nie jest łatwa droga, tak samo jak nie łatwo jest utrzymać się na słoniu. Ale jeśli się udaje, jeśli w tej wędrówce zaliczymy kolejne doświadczenia i sukcesy, wtedy oprócz tego, że wychowany wspaniałego, dojrzałego człowieka, wzrośniemy także my sami.
5 komentarzy
Często widzę, jak rodzice, nie panując nad swoimi emocjami, nie radzą sobie w kontaktach ze swoimi dziećmi bez przerwy krzycząc na nie, szarpiąc je. Podobno krzyczenie na dziecko, to jedna z najgorszych rzeczy jakie można w ogóle dziecku robić. A co ciekawe, dzieci po chwili się uśmiechają i bez uraz idą dalej… Zawsze się tylko wtedy zastanawiam, kiedy w przyszłości odezwie się ten krzyk…
napisał: jamesbt 2012/04/15 18:13:23
Dziecko na słoniu to według mnie jedno z trafniejszych porównań. Bardzo jestem Agnieszce za nie wdzięczna. Nie łatwo będzie go wyrzucić z głowy.
napisał: Gość: Zyrafafa, 178-37-252-223.adsl.inetia.pl 2012/04/16 18:31:44
to prawda, pozdrawiam!
ksiazka juz czeka 🙂
搜尋引擎優化
SMAZ換能器傳送更穩定,更安全,更有效,和疼痛更少的HIFU能量。 SMAZ不需要應用較高的能量便可到達浅肌肉腱膜層。主要治療:-抬頭紋 -眉間紋 -鼻樑紋 -魚尾紋 -法令紋 -淚溝 -木偶紋 -垂直唇紋 -嘴角紋 -頸紋