Kto nie zna historii pięknego Narcyza;
łamacza serc niewieścich, myśliwego, który tak długo opierał się zalotom
i miłości, że w końcu ściągnął na siebie nieszczęście? Utknął nad
sadzawką, w której ujrzał własne oblicze. Zakochał się bez pamięci w
samym sobie i wreszcie umarł z miłości. Pozostał po nim kwiat, na
sztywnej łodyżce z kielichem wzniesionym ku niebu. Narcyz stał się
symbolem chorobliwego przywiązania do swoich przymiotów, nieczułego
serca, które spotyka kara. Tak długo hulał po świecie, ganiał wiatr,
kpił sobie z mdłego powiewania rzęsami i przesyłanych tajemnie
pocałunków, aż rozgniewał odrzucone kobiety i srogo za swą nieczułość
zapłacił.
łamacza serc niewieścich, myśliwego, który tak długo opierał się zalotom
i miłości, że w końcu ściągnął na siebie nieszczęście? Utknął nad
sadzawką, w której ujrzał własne oblicze. Zakochał się bez pamięci w
samym sobie i wreszcie umarł z miłości. Pozostał po nim kwiat, na
sztywnej łodyżce z kielichem wzniesionym ku niebu. Narcyz stał się
symbolem chorobliwego przywiązania do swoich przymiotów, nieczułego
serca, które spotyka kara. Tak długo hulał po świecie, ganiał wiatr,
kpił sobie z mdłego powiewania rzęsami i przesyłanych tajemnie
pocałunków, aż rozgniewał odrzucone kobiety i srogo za swą nieczułość
zapłacił.
Narcyz żyje w każdym z nas. Klątwa
Afrodyty spadła na ludzi jak czarcie lustro, w każdym sercu pozostał
odłamek. Wpatrujemy się w siebie jak w obraz i szukamy akceptacji.
Kochamy się i nienawidzimy jednocześnie. W tej miłości własnej i we
własnym odrzuceniu stajemy się samotni; szukamy innych sadzawek i innych
luster; grzęźniemy w spojrzeniu cudzych oczu; wypatrujemy konturów,
mieszamy wodę. Narcyz w nas wpada w złość kiedy świat go nie docenia,
przeraźliwie pragnie poklasku, pcha przed sobą bańkę, na której
wygrawerował przez lata maksymę: „moje zawsze na wierzchu”. Jak mityczny
Syzyf uparty, jak olimpijscy bogowie kapryśny. Tupie nogą i wrzeszczy.
Potem płacze i drży. Często się obraża. Rzuca w wodę i tam z rozpaczy
umiera.
Afrodyty spadła na ludzi jak czarcie lustro, w każdym sercu pozostał
odłamek. Wpatrujemy się w siebie jak w obraz i szukamy akceptacji.
Kochamy się i nienawidzimy jednocześnie. W tej miłości własnej i we
własnym odrzuceniu stajemy się samotni; szukamy innych sadzawek i innych
luster; grzęźniemy w spojrzeniu cudzych oczu; wypatrujemy konturów,
mieszamy wodę. Narcyz w nas wpada w złość kiedy świat go nie docenia,
przeraźliwie pragnie poklasku, pcha przed sobą bańkę, na której
wygrawerował przez lata maksymę: „moje zawsze na wierzchu”. Jak mityczny
Syzyf uparty, jak olimpijscy bogowie kapryśny. Tupie nogą i wrzeszczy.
Potem płacze i drży. Często się obraża. Rzuca w wodę i tam z rozpaczy
umiera.
Nie musi tak być. Narcyza trzeba
pokochać, ale nie można dać się mu zawładnąć. Jego moc i jego rozpacz
bierze się z niedokochania, niedotulenia, z samotności. Odrzucony kopie i
gryzie; zakochany; zrywa kwiaty i pielęgnuje to co w nas najcenniejsze.
Narcyz patrzy tylko w siebie; kiedy poczuje, że nic mu nie grozi, że
nie musi, zwróci oczy ku światu, a ten, kto wie, może zachwyci go równie
mocno jak własne oblicze?
pokochać, ale nie można dać się mu zawładnąć. Jego moc i jego rozpacz
bierze się z niedokochania, niedotulenia, z samotności. Odrzucony kopie i
gryzie; zakochany; zrywa kwiaty i pielęgnuje to co w nas najcenniejsze.
Narcyz patrzy tylko w siebie; kiedy poczuje, że nic mu nie grozi, że
nie musi, zwróci oczy ku światu, a ten, kto wie, może zachwyci go równie
mocno jak własne oblicze?
Ciąg dalszy mitu napisze życie
3 komentarze
Manufakturo Radości
Twój wpis o Narcyzie przypomniał mi moją refleksję, której doznałam pewnego hojnego dnia. A była ona i nadal jest bardzo cenna dla mnie i uwalniające od przeglądania się w swojej cząstce Narcyza.
Refleksja ta odkryła dla mnie samej, że nie jestem "wyjątkowa", w tym sensie, że życie to nie jest film w którym gram rolę pierwszoplanową i nigdy jej grać nie będę – bo takich ról jest tyle, ile nas wszystkich. A kadry dni i nocy będą się przesuwać dalej na taśmie życia, z moim albo bez mojego udziału.
To uwolnienie pozwala mi budować jeszcze większą przestrzeń zapachów, smaków i dotyków życia 🙂
Pozdrawiam!
napisał: zielonagaladriela 2012/05/22 14:22:21
Zielona, bardzo dziękuję za Twoją refleksję. Tak, masz rację; zachowujemy się czasami jak gwiazdy z LA;) I nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy… Sama się na tym łapię czasem…
廣告攔截