Plaga niezadowolenia z siebie i
samobiczowania zatacza coraz szersze kręgi. Mamy sobie coraz więcej do
zarzucenia. Dotyczy to naszego wyglądu zewnętrznego ( jestem za gruby /
mam za duży nos); naszych przymiotów umysłowych, zdolności
wychowawczych, umiejętności w zakresie ars amandi, kompetencji
zawodowych czy szeroko rozumianych życiowych osiągnięć. Żyjemy w
permanentnym poczuciu winy i niesiemy ze sobą ciągłe piętno
nieadekwatności wobec świata i jego wymagań. A przecież czasem każdy
jest „byle jaki”. Każdy czasem potrzebuje oderwać się od idealnych jak
linijkach wzorców i pozwolić sobie na kształty nieregularne. Na
rozmemłanie, niebycie, dziurę w skarpetce. Czasami może nam się nie
chcieć. Czasami powinno nam być wszystko jedno. Bywamy niewyjściowi,
bywamy jacyś inni, bywamy po prostu sobą. I o tą chwilę prawdy o sobie
czasami właśnie chodzi; o to, żeby zobaczyć siebie bez maski, bez
odbicia w oczach innych ludzi, bez małomiasteczkowej moralności i
wdrukowanych głęboko w myślowy schemat przekonań, że tak się robi, a
tego za nic w świecie nie można. Odpuśćcie czasem sobie. Myszołów nie
ma wyrzutów sumienia.
samobiczowania zatacza coraz szersze kręgi. Mamy sobie coraz więcej do
zarzucenia. Dotyczy to naszego wyglądu zewnętrznego ( jestem za gruby /
mam za duży nos); naszych przymiotów umysłowych, zdolności
wychowawczych, umiejętności w zakresie ars amandi, kompetencji
zawodowych czy szeroko rozumianych życiowych osiągnięć. Żyjemy w
permanentnym poczuciu winy i niesiemy ze sobą ciągłe piętno
nieadekwatności wobec świata i jego wymagań. A przecież czasem każdy
jest „byle jaki”. Każdy czasem potrzebuje oderwać się od idealnych jak
linijkach wzorców i pozwolić sobie na kształty nieregularne. Na
rozmemłanie, niebycie, dziurę w skarpetce. Czasami może nam się nie
chcieć. Czasami powinno nam być wszystko jedno. Bywamy niewyjściowi,
bywamy jacyś inni, bywamy po prostu sobą. I o tą chwilę prawdy o sobie
czasami właśnie chodzi; o to, żeby zobaczyć siebie bez maski, bez
odbicia w oczach innych ludzi, bez małomiasteczkowej moralności i
wdrukowanych głęboko w myślowy schemat przekonań, że tak się robi, a
tego za nic w świecie nie można. Odpuśćcie czasem sobie. Myszołów nie
ma wyrzutów sumienia.
„Myszołów nie ma sobie nic do zarzucenia.
Skrupuły obce są czarnej panterze.
Nie wątpią o słuszności czynów swych piranie.
Grzechotnik aprobuje siebie bez zastrzeżeń.
Skrupuły obce są czarnej panterze.
Nie wątpią o słuszności czynów swych piranie.
Grzechotnik aprobuje siebie bez zastrzeżeń.
Samokrytyczny szakal nie istnieje.
Szarańcza, aligator, trychina i giez
żyją jak żyją i rade są z tego.
Sto kilogramów waży serce orki,
ale pod innym względem lekkie jest.
Nic bardziej zwierzęcego
niż czyste sumienie
na trzeciej planecie Słońca.”
Wisława Szymborska
11 komentarzy
Oj, chyba zupełnie odmiennie rozumiemy ten wiersz Szymborskiej. Jestem przekonana, że ona widzi ważny i potrzebny element bycia człowiekiem właśnie w tym, że jesteśmy zdolni do dystansu do siebie na tyle, by być w stanie dostrzec własną niedoskonałość.
napisał: Gość: love s patient, 213-134-185-103.home.aster.pl 2012/05/02 14:28:53
a ja myślę, że jesteśmy zbyt "ważni" i dlatego tak często zagubieni i nieszczęśliwi. I własna niedoskonałość przysłania nam nie tylko słońce ale i własną doskonałość.
Hmm… mnie też się wydaje, że tutaj raczej chodzi o to, że nie jesteśmy zwierzętami, a więc mamy refleksję i mamy sumienie. Mamy więc z nich korzystać, czyli mieć czasem złe mniemanie o sobie – do tego nawiązuje sam tytuł wiersza "Pochwała złego o sobie mniemania". Czyli krytycznie podchodzić do swoich zachowań i korzystać z sumienia. Ale znów bez przesady, a o tej przesadzie w drugą stronę Ty właśnie piszesz:)
napisał: sowa_nie_sowa 2012/05/02 17:45:05
oczywiście, że wiersz jest wielowymiarowy:) Niektórzy czytają go także jako utwór o wstydzie:) Każdy widzi w nim to co chce widzieć, chyba najgorsze to dopatrywać się jedynie słusznych wniosków; przynajmniej ja tego nie lubię;)
ja wlasnie tak go odczytalam:)
uwielbiam Szymborska. I poezje tez uwielbiam za te wielowymiarowosc wlasnie:)
jak już tak sobie rozmawiacie, to się przyłączę:)
skojarzył mi się fragment innego wiersza Pani Szymborskiej, końcówka wiersza pod tytułem: "Może być bez tytułu".
"(…)
Tak się złożyło, że jestem i patrzę.
Nade mną biały motyl trzepocze w powietrzu
skrzydełkami, co tylko do niego należą
i przelatuje mi przez ręce cień,
nie inny, nie czyjkolwiek, tylko jego własny.
Na taki widok zawsze opuszcza mnie pewność,
że to co ważne
ważniejsze jest od nieważnego."
Wiem, że to niczego nie rozstrzyga, ale tak jakoś mi się pomyślały ostatnie trzy wersy. Mogę się mylić, ale chyba nie ma niczego ważniejszego w byciu człowiekiem, niż w byciu motylem.:)
Ale to nie kij w mrowisko:)
Pozdrawiam:)
napisał: ojciec.karmiacy 2012/05/04 20:44:31
ale ja się z ojcem zgadzam w pełnej rozciągłości; że człowiek tak samo ważny jak motyl i ptak i drzewo, i stopniowanie co ważne, a co mniej ważne jest bez sensu…. punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, bo " tak się złożyło, że jestem i patrzę" – akurat tutaj…. a mogło być gdzie indziej, i mogłam mieć więcej/ mniej / ciało, skrzydła, ogon, niepotrzebne skreślić:) dobrej nocy wszystkim:)
zgodze sie:)
a propos grubi/chudzi, niscy/wysocy, tacy/nietacy. Czy ktoś widział śmiejącego się lub drwiącego owczarka niemieckiego na widok jamnika? Ot, jest czego się uczyć również od psów. :))))
PS. Zdobyłam w końcu Zejdź sobie z drogi… na razie tylko obejrzałam, ale wygląda bardzo zachęcająco. Pozdrawiam, D.
napisał: dc_hexe 2012/05/07 13:43:53
od psów, od wilków, od koni, całą arkę noego by tu trzeba przywołać:) Miłej lektury:) Pozdrawiam również:)
互動性文字