Kiedy
mieszka się w mieście i robi zakupy w supermarkecie, pomału zapomina
się o tym jak smakuje prawdziwe jedzenie, skąd pochodzi, jak pachnie,
rośnie i dojrzewa.
Moje ostatnie doświadczenia to zachwyt nad zapachem
jabłek, które dojrzewały na słońcu, aromat świeżo rwanej z grządki
bazylii, dzika mięta, która pachnie tak, że palce które ją rwały chce
się wąchać jeszcze po paru godzinach od zbioru. Tych jabłek , o których
piszę, nikt nie sprzedaje, bo mają ślady na skórce, zaczynają się psuć
na drugi dzień po zbiorze, wielu ludziom nie chce się ich nawet zbierać.
W powszechnym odbiorze są niedobre bo nie błyszczą i mają wady – więc
pewnie cierpkie, gorzkie i robaczywe. Mało kto podnosi je z ziemi, żeby
poczuć jak pachną słońcem i cytryną, żeby spróbować jak cudownie łączą w
sobie słodycz i kwaskowatość.
Warzywa hodowane bez sztucznych nawozów,
rosnące tak jak im akurat wyszło, mniejsze, większe, jedne krzywe inne
proste; nie odrzucane z powodu mało katalogowego wyglądu, smakują
inaczej niż te marketowe, gołym okiem widać w nich witalną energię
ziemi, w której rosły. Spróbujcie znaleźć to samo w mierzonych linijką
jabłkach pakowanych w foliowe worki, woskowanych dla lepszego połysku, w
marchewkach obmytych z ziemi jakby nie widziały jej na oczy. Żywność,
którą jemy ma energię: to nie czary ani wiara we „wróżkę zębuszkę”; to
fizyka kwantowa. Jesteśmy tym co jemy. Pożywienie tworzy nasze tkanki,
krew, sprawia, że mamy energię, albo przeciwnie, brakuje nam sił, na
cokolwiek poza tym co robić musimy. Jedząc coś, co zostało pozbawione
witalności i życia, zakonserwowane, przetworzone, pozbawione większości
wartości, jaką dała warzywom i owocom natura, skazujemy się na choroby
cywilizacyjne i desperackie próby podniesienia jakości swojego życia
kolejnym przetworzonym produktem, który tylko pogarsza nasz stan.
zapytacie czemu o tym pisze. Co to ma wspólnego z radością, ze
szczęściem? Jedzenie jest doznaniem zmysłowym i wbrew temu co nam
wmówiono może dawać ogromne ilości przyjemności, bez poczucia winy, bez
wiecznego dbania o linię, bez uciekania się do kolejnych cudownych i
nadzwyczajnych diet, które pomagają tylko na chwilę. Trzeba tylko jeść
mądrze. Wybory jakich dokonujemy w kuchni decydują o naszym
samopoczuciu, o zdrowiu, o kondycji naszych myśli i neuronów, o ambicji
albo jej braku, a także o tym czy jesteśmy ospali i wycofani, czy wręcz
przeciwnie; odważni i pełni wiary w moc życia. Oczywiście, że jedzenie
to nie wszystko, ale od tego się zaczyna.
joga, medytacja, coaching i rozwój osobisty – wszystkie cudowne
recepty na wspaniałe życie nie zagrają jeśli zagryzie się je colą i
chipsem. Jesteśmy całością. Mózg potrzebuje paliwa; jeśli dostaje byle
co, działa byle ja. Ciało nie jest piecem na koks, któremu wszystko
jedno co spali. Śmieci kopcą i zostawiają osad. To co dobre, świeże i
witalne daje moc.
wierzycie? Spróbujcie jabłek prosto z sadu, wyrwijcie marchewkę z
ziemi, powąchajcie jak pachną zioła, które wygrzewały się na słońcu, a
nie pod jarzeniową lampą. Gwarantuję, że poczujecie różnicę. A
ciało odwdźięczy się z nawiązką.
6 komentarzy
Dzieci na pytanie skąd się bierze mleko odpowiadają :"Z kartonu".
Mam w sadzie b.starą jabłoń-pewnie starszą niż ja, która rodzi pyszne jabłka o smaku JABŁKA. I na każdym z tych jabłek jest jakas plamka, dziurka po robaku. Ale u na sie mówi: "Jesli robak sie za to wziął to to musi być dobre."
napisał: Gość: mssf, 83.238.83.11* 2012/07/27 01:06:03
Wychowałem się na wsi. Nie mieliśmy gospodarstwa, więc po świeże mleko chodziło się co rano do jednej sąsiadki, raz na jakiś czas po "ćwiartkę świniaka" do drugiej, pomidory rosły w ogródku… To są smaki, których się nie zapomina i których na próżno szukać w markecie. Mój przedmówca ma rację – dzieciacki myślą, że mleko "pochodzi z kartonu", bo nawet na wsi dziś (są na to nawet jakieś badania) często mleko, a nawet owoce kupuje się w groszku, żabce, czy innej stokrotce…
Jest w tym wszystkim jeszcze jedno – to bardzo dobrze, ktoś mówi o zdrowym, dobrym żywieniu. Ale w tym też są pewne haczyki, o których mało ludzi wie. Na przykład – typowe "zdrowe" jabłko (nie mówię oczywiście o sadach "na własny użytek", czy "dzikich") jest 14-16 razy w roku opryskiwane. Chemią oczywiście. Mnie samemu bardzo oczy otworzyła pewna rozmowa (bo dotąd myślałem, że jak coś jest z własnej działki, uprawiane naturalnie, to z pewnością jest "eko"). Szczerze polecam wywiad: tnij.org/ekotworca
Mam nadzieję, że wybaczone mi zostanie zamieszczenie linka, ale jest bardzo na temat 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
napisał: pulsarkowy 2012/07/29 12:09:15
Idea jest z pozoru piękna, ale… niepotrzebnie opakowana w pseudonaukową teoryjkę. Bez względu na to, co się zje, pozostaje się człowiekiem – z niedoborem lub nadmiarem związków chemicznych pozyskanych z pożywienia w procesie trawienia. Nie ma to nic wspólnego z "fizyką kwantową", gdyż trawienie polega na chemicznym rozkładzie związków złożonych na związki prostsze i częściowym wchłonięciu ich przez organizm.
Jedzenie nie zawiera "energii", a jedynie składniki niezbędne do jej wytwarzania.
Każdy rodzaj pożywienia może być "dobry" lub "zły", w zależności od metody jego oceny – subiektywnej (smakuje albo nie smakuje) względnie "obiektywnej" (korzystne lub niekorzystne dla organizmu).
Oczywiście każdy z nas chciałby mieć dostęp do świeżego, naturalnego jedzenia, ale niestety… żyjemy w czasach, gdy jest to, być może pięknym, ale tylko marzeniem.
Po prostu jedzmy zdrowo, dobrze i niezbyt obficie. Jedzmy mądrze i nie zastanawiajmy się ponad niezbędną konieczność, czy to na pewno jest eko? I tak większość z nas nie ma żadnego wyboru – kupujemy to, co możemy kupić, jemy i jakoś udaje się nam dalej żyć.
Psychoterapia, joga, medytacja, coaching i rozwój osobisty? Wystarczy skupić się na tym ostatnim, ale nie podglądajmy nieustannie samych siebie – chyba że jest się neurotycznym, niepewnym narcyzem.
Życie składa się ze WSZYTKIEGO, a jedzenie jest tylko jedną z czynności fizjologicznych, często przyjemną, ale i tak niewartą permanentnego kontemplowania i kontroli.
napisał: peem 2012/07/30 05:16:47
Pulsarkowy,
czytałam, dzięki, ciekawe:))))) Pozdrawiam!
Peem,
makrobiotyka, która mówi o tym, że jedzenie zawiera energię i cała teoria na jakiej oparłam ten wpis, opiera się na solidnych założeniach naukowych – polecam poczytać – to trochę inny punkt widzenia, niż ten o którym piszesz, chemiczno – energetyczny – na którym bazuje zachodnia dietetyka. Co do umiaru we wszystkim, oczywiście się z zgadzam. pozdrawiam.
Cieszę się ze znalazłam Twój blog;) Też wyznaję zasadę, ze jest sie tym co się je. Nie napisałas nic o jedzeniu mięsa, ciekawa jestem jakie masz zdanie na temat jedzenia martwego jedzenia.
napisał: Gość: Unknown, eou20.neoplus.adsl.tpnet.pl 2012/07/30 16:14:35
通過水光療程抑制黑色素細胞生長的成分注射到真皮層,減少黑色素形成,淡化黑斑色素沉澱,從而達到美白祛斑的效果 療程特色 :可配搭多元化產品來量身訂做不同療程計算機化規格,操作方便,容易控制可調節進針深度,精準注射於目標的肌膚層 每針的注射劑量相等,達到均勻注射 一次平均5點注射,可縮短療程時間 採用31號細針頭,幾乎看不到入針點 降低疼痛、瘀血、腫脹及不適感 使用靈活度高,可複合式搭配針劑,量身訂製療程
本地搜尋引擎最佳化
使肌膚質感柔滑,紋理細緻,促進水嫩緊緻的肌膚。 油性肌膚使用