I wtedy, tej nocy brzęczącej jak trącony kryształ i błyszczącej jak neon w mroku, nagle, bez ostrzeżenie i błysków, zrozumiałam. Drzwiczki do przeszłości, zadrutowane szczelnie, opadły na ziemię i metalicznie trzasnęły. Serce, lutowane latami, drżało w obawie, że rozpadnie się na kawałki. Mimo obaw, nic się nie stało. Świat co wisiał na włosku, kiwał się dalej w przód i w tył.
A ja wzięłam to wszystko, ten cały metalowy chłam, te myśli z ołowiu co wisiały kulą u nogi i zaniosłam na złom. Za drobniaki kupiłam kawę, reszta poszła na nowe buty. Głowa krzyczała, że dalej pójdzie nawet na boso, ale dusza, jak motyl, lubiła róże i aksamity. Furtkę do przyszłości popchnęłam przed siebie. Siatki na złom, zostały na płocie.
Poszłam gdzie mnie nogi poniosły.
10 komentarzy
Piękne… do czegoś takiego aktualnie dążę…
Trzymam kciuki 🙂
Dzięki 🙂 niedawno zaczęłam pisać o bloga o moich dążeniach, więc trzymanie kciuków na pewno się przyda 🙂 Pozdrawiam
Piękne!
Takie wpisy czytam i czytam po wielokroć…
I podziwiam dar ujmowania wrażeń w słowa. Magia…
🙂 pozdrawiam!
Piękny i taki optymistyczny, pozytywny wpis! Pięknej, szerokiej i słonecznej dalszej drogi!!!
Olu, dziękuję!
O jakie cudowne słowa! Tak, to prawda, czuję też, że to już ten moment, że nie trzeba już na serce dmuchać i chuchać, nie trzeba krzyczeć: 'nie ma kleju, by je poskładać!', że to już wszystko minęło. Można je puścić swobodnie, a ono będzie bić jak kiedyś, jak zawsze, jak za dziecięcych lat i wszystkich innych – głośno, dumnie, z wiarą w następny zakręt drogi…
替一般至乾性肌膚全天保濕。
搜尋引擎最佳化