Psychologia, która dziś w parze z psychoterapią i szeroko rozumianym wspieraniem rozwoju osobistego jednostki, święci takie triumfy i wywołuje takie zainteresowanie osób z wielu kręgów kulturowych, jest nauką stosunkową młodą. Większość kamieni milowych tej dziedziny, większość odkryć, wybitnych psychoterapeutów, żyło w ciągu ostatnich 100 lat. Cóż to jest 100 lat w wielotysięcznej już historii człowieka? Zaledwie chwila w oceanie czasu. Zaledwie moment, który napędzany kołem zmian, sprawił, że zmienił się cały świat i człowiek, który go zamieszkuje. Czy te zmiany wyszły nam na dobre, czy na złe, to trudno osądzić. Niewątpliwie, dziś w wielu trudnościach, możemy znaleźć niezbędne wsparcie, pomoc i skuteczne antidotum na kłopoty. Z drugiej jednak strony, świat postępu i gonitwy, doprodukował nam taką mnogość nowych wyzwań, tyle bodźców, stresogennych sytuacji, że bywa iż nie jesteśmy w stanie sami się z nimi mierzyć.
Jednym z mitów dzisiejszej specjalizacji, tej psychologicznej, czy może lepiej napisać, ogólno – życiowej, jest ten, o którym pisze świetny niemiecki psychiatra i komik, Manfred Lutz. Otoczeni zewsząd armią tych, którzy mają nas wspierać, przestajemy wierzyć, że jesteśmy wystarczająco kompetentni, aby rozwiązywać samodzielnie swoje problemy i zajmować się własnym życiem. Na gruncie tego mitu rośnie cała literatura poradnikowa, która próbuje usystematyzować i sprzedać to, co człowiek wiedział od pokoleń, głęboko w środku, a co zapomniał, lub zgubił, w pędzie ku pragnieniom, które roznieciła w nim współczesność. Poradniki dla ojców, poradniki dla matek, instrukcje obsługi męża i żony, schemat zmiany pieluchy, komunikacji interpersonalnej, rozmowy z matką, ojcem, szefem i panią z metra. Czasami, może się nam wydawać, że bez skończenia specjalistycznych kursów i odbycia 8 letniej terapii w kilku nurtach, nie jesteśmy kompetentni i zdolni do tego, aby prowadzić, na własne konto i własną odpowiedzialność, swoje własne, dorosłe życie. Pomijając jednostki, które rzeczywiście wymagają specjalistycznego wsparcia, większość z nas, jak najbardziej, z pełną odpowiedzialnością jest w stanie podołać temu zadaniu. Co więcej, może wieść satysfakcjonujące, dobre i szczęśliwe życie!
Wzięcie odpowiedzialności za swoje życie, to akt odwagi. Poczucie się kompetentnym, to decyzja o tym, aby takim się czuć. Nie oznacza ona dążenia do ideału czy pewności, że nigdy, przenigdy nie zdarzy nam się zbłądzić i pomylić. Kompetentni także błądzą, ale potrafią się odnaleźć.
Nie mam nic przeciwko poradnikom. Nie zrozumcie mnie źle. Wiele z nich przekazuje prawdy, które zapodziały nam się po drodze, prezentuje odkrycia, do których sami dochodzilibyśmy latami, tracąc czas i energię. Chodzi tylko o to, aby każdą objawioną prawdę, każdą mądrość rodem ze specjalistycznego żurnala, weryfikować z samym sobą i brać odpowiedzialność za to, co uczyni z nami i naszym życiem.
Lekarstwem na naszą niepewność, na nasze poczucie niekompetencji, nie jest więcej rad i więcej specjalistów. Lekarstwem, cudownym lekarstwem, jesteśmy przeważnie my sami. Pod jednym, istotnym warunkiem: że zdołamy, zechcemy zająć się sami sobą.
2 komentarze
Prawda!
數據量度