Pesymiści mówią, że lepiej nie mieć oczekiwań, bo kiedy niespodziewanie, los się uśmiechnie, zawsze zdążą się ucieszyć, a kiedy zawiedzie, to oni przynajmniej nie będą zawiedzeni. Jednak w oczekiwaniach jest coś głęboko ludzkiego, coś co popycha nas ku marzeniom, ku planom, nawet wbrew tym wszystkim strachom i obawom, że nam nie wyjdzie, nie uda się, wbrew rozczarowaniom, które bywają gorzkie i mdłe jak przysłowiowa łyżka dziegciu.
Gdzie byśmy byli bez oczekiwań? Bez marzeń? Bez pana Edisona, co próbował 10 tysięcy razy i mawiał, że nie ma porażki, są tylko błędne rozwiązania, które i tak prowadzą do celu?
Jeśli nie masz oczekiwań, nie masz też nadziei. Życie bez niej, zdaje się być tworem totalnie beznadziejnym.
Zgubiłeś? Szukaj!
17 komentarzy
Oj nie zgodzę się, że brak oczekiwań jest brakiem nadziei. Edison miał raczej nadzieję niż oczekiwania, bo pewnie tak długo by nie próbował;)
Oczekiwania to roszczenie, że tak ma być jak ja chcę, a nadzieja to pokora i dążenie do celu mimo braku spełnienia lub przeszkód.
Zawsze jak mam oczekiwania to nie wychodzę na tym dobrze;)
Tak jest.Oczekiwanie,jest roszczeniem.
Oczekiwania bez roszczeń? Dla mnie możliwe.
Daj przykład, bo tak najlepiej:)
Hmm, no na przykład, tak całkiem ogólnie: oczekiwać poprawy w jakiejś dziedzinie życia, ale bez roszczeń i skrupulatnych planów pt. teraz to, a potem tamto, w tej kolejności, za taką cenę itp. Oczekiwać, w sensie mieć nadzieję.
A jak się nie poprawi to co?
Różnica pomiędzy oczekiwaniem a nadzieją jest podobna jak między prośbą a żądaniem. Co to było naprawdę dowiadujemy się w momencie jak spotykamy się z odmową. Bo to uczucia, które wtedy się pojawiają nas demaskują;)
Wydawało mi się, że proszę, a tu zonk – jestem, wściekła, bo mojej prośbie odmówiono! Czyli tak naprawdę to ja żądałam, a nie prosiłam.
Podobnie jest z oczekiwaniem, albo nawet tak samo dokładnie. Oczekiwanie zawsze wiąże się z jakimś założeniem, że będzie tak albo tak. I jak nie jest, to jesteśmy rozczarowani albo źli, albo smutni itp.
Jeśli robi się coś z nadzieją, to jest zupełnie inaczej niż gdy robi się coś z oczekiwaniem wyniku.
Nawet idąc do kina mamy zwykle oczekiwania, że film nam się spodoba i jeśli tak się nie stanie, to jesteśmy rozczarowani i mówimy, że szkoda było iść (albo wydanej kasy). A gdyby iść bez oczekiwań, to pewnie przeszlibyśmy nad tym do porządku dziennego, bez specjalnych emocji.
I tak na każdym kroku:)
mam wrażenie , że mówimy o tym samym, ale innymi słowami, więc nie będę polemizować. 🙂
Ja też mam takie wrażenie:)
tak myślałam, że się nie zgodzisz;)
Ale nie mam oczekiwań, że Ty się musisz ze mną zgadzać:D
Mam nadzieję;P
Kiedyś właśnie zgadzałam się z tym, że jak się człowiek nie spodziewa zbyt wiele dobrego, to się nie zawiedzie, a co najwyżej czasem go spotka miła niespodzianka, gdy coś się jednak uda. Pesymizm wydawał mi się racjonalny i wymagający minimalnych nakładów energii. Ale teraz myślę, że to bardzo blisko narzekania na wszystko i snucia teorii spiskowych, że wszyscy są przeciwko nam. Może przeszłam od umiejscowionego zewnętrznie do wewnętrznie poczucia kontroli.
A może to dlatego, że kiedyś poruszyło mnie przypadkowe spotkanie. Mijałam na ulicy kobietę, po trzydziestce, elegancko ubrana, niebrzydka, ale zupełnie przeciętna, nawet trochę nijaka. Wpatrywałam się, bo wydawało mi się, że znam ją z widzenia, ale nie wiem skąd. Może miała odczucia podobne, że gdzieś się chyba widziałyśmy. W każdym razie uśmiechnęła się. Cała jej przeciętność i szarość zniknęła, kiedy wokół oczu uwidoczniły jej się wtedy zmarszczki. Wyraźne, głębokie – i sprawiające, że wyglądała przepięknie. Od tej pory przyglądam się twarzom i szukam w nich zmarszczek od uśmiechu. I postanowiłam sobie, że chcę zapracować na to, by też takie mieć kiedyś. Dlatego postanowiłam podchodzić do życia z dziecięcym entuzjazmem. Nawet nie zauważyłam, kiedy opuściłam strefę komfortu, kiedy rzeczy, których nie potrafiłam się podjąć ze strachu przed porażką, byciem ocenianą i różnymi innymi takimi, stały się dla mnie naturalne. Fake it till you make it? Wydaje się to naciągane, ale może jednak działa. I chyba udało mi się wypośrodkować oczekiwania wobec ludzi dokoła. Nie oczekuję konkretnych rzeczy, nie opowiadam sobie przed snem, że wydarzy się to i to, i będzie wspaniale. Ale też nie zakładam nigdy rzeczy złych. Podchodzę z otwartością i zaufaniem, trochę czasem na kredyt, a trochę dlatego, że wiem, że nie mam prawa oczekiwać konkretnych rzeczy, bo nikt nie może robić nic wbrew sobie. Przestałam analizować i dokonywać nadinterpretacji. Czasem się zdarza, ale rzadko. I z tą postawą, wypracowaną nie wiem kiedy, przed którą bym się broniła, gdybym miała przyjąć od razu gotową (bo optymistka to nie ja, ja jestem melancholijna i to lubię) – mam wrażenie, że mogę wszystko. I nadzieję na ładne zmarszczki mimiczne 😉
Przepiękny komentarz, bardzo dziękuję 🙂
Ależ proszę, musiałam po prostu 🙂 Twój blog jest jedną z rzeczy, które mnie inspirują ostatnio.
"Nie oczekuję konkretnych rzeczy, nie opowiadam sobie przed snem, że wydarzy się to i to, i będzie wspaniale. Ale też nie zakładam nigdy rzeczy złych."
Pani od Kotów, Twój komentarz właśnie jest o postawie nieoczekiwania, bo to jest otwarcie się na WSZYSTKO co może się zdarzyć, a nie wyrzekanie się dobrego i pesymistyczna wizja świata.
Dlaczego to nieoczekiwanie kojarzy się powszechnie z rezygnacją i pesymizmem? Nie oczekuję, czyli przyjmuję wszystko co się wydarzy i tyle. Gdzie tu miejsce na pesymizm? Pesymizm to jest właśnie zakładanie, że będzie źle.
Właśnie to miałam na myśli, co autorka bloga napisała w odpowiedzi na komentarz wyżej – takie oczekiwanie bez roszczeń.
Fakt, trudno się nie zaplątać. Rzecz w tym właśnie, że takie oczekiwanie bez roszczeń, otwartość, to trochę oczekiwanie niekonkretne i bierne, trochę mogące uchodzić za nieoczekiwanie. Ale ta postawa u mnie lepiej się sprawdza, niż wymyślanie dokładnie, jaki w czym chcę sukces osiągnąć i układanie scenariuszy w głowie. Więc faktycznie jest tak, jak piszesz, Sowo, że nieoczekiwanie kojarzy się z rezygnacją i pesymizmem. Ale one właśnie jakiś obrót zrobiły o 180 stopni, przeskoczyły spokojne nieoczekiwanie i wypatrują rzeczy złych.
Cieszę się, że poruszyłaś ten temat. Od jakiegoś czasu się z nim borykam. Myślę, że nie oczekiwać szczególnie od innych. Oczekiwać od siebie. Zastanawiać się czego się chce i podejmować kolejne kroki na drodze do tego celu. Jeśli po drodze spotka nas jakaś miła niespodzianka to super. Nie oczekiwanie, ale uważne patrzenie na to co się dzieje pozwoli nam jej nie przeoczyć.
Świetny blog. Gratuluję. Myślę, że od dzisiaj stanie się moją obowiązkową lekturą. Wiele inspirujących i mądrych tekstów. Dziękuję i pozdrawiam 🙂