W tym świecie, w którym liczą się tylko złe wiadomości, można by powiedzieć o nas wiele okropieństw. Że kradniemy, jesteśmy obojętni, smutni i wrogo do siebie nastawieni. Ale to byłaby nieprawda, albo tylko maleńka część prawdy. Bo jesteśmy, potrafimy być także wielkoduszni, dobrzy, hojni i ciepli. I wyciągając rękę do drugiego człowieka sprawiamy, że zaczyna on wierzyć w lepszy świat.
O dobroczynności wiele ostatnio. Taki czas. Święta sprawiają, że nasze serca stają się miększe, dzielimy się tym co mamy, widzimy tych, którzy czasami zdają się być dla nas niewidzialni.
Bardzo wielu z nas pomaga. Tak jak może, tak jak potrafi, na tyle na ile nas stać.
Każda pomoc jest ważna i wartościowa.
Kiedy ktoś jest głodny, potrzebuje najpierw zapełnić żołądek, a nie słuchać wykładu o łowieniu ryb. Ale prawda o tej pomocy jest także taka, że część jest przypadkowa i nieprzemyślana. I w gruncie rzeczy niczego nie zmienia. Dokłada się do kolejnego kieliszka na ulicy, albo zapełnia następną strzykawkę.
Najsensowniejsza pomoc działa długofalowo. I zmienia coś więcej niż tylko zewnętrzne okoliczności.
W dzieciach nadzieja
Ze wstydem przyznaję, że nie miałam pojęcia o tym, jak wielka jest skala biedy w bogatej Warszawie. A przecież Stolica to tylko czubek góry lodowej. Są jeszcze jakieś Siedlce, Inwałd, mała wieś pod Płońskiem, tysiące miejscowości, w których bezrobocie szybuje wysoko, a rozwój jest czymś tak abstrakcyjnym jak loty w kosmos. Ktoś lata. Ale nie u nas.
Tu myśli się o tym, żeby przeżyć, żeby starczyło do pierwszego, żeby były buty na zimę.
Wszędzie tam mieszkają także dzieci. I one marzą. Mają nadzieję, która wykracza daleko poza nowe zabawki z reklamy, często sięga gwiazd.
W dzieciach jest nasza nadzieja, ta najprawdziwsza, absolutnie unikatowa. To one będą POTEM. To ich sukcesy zmienią to, co nie zmienia się od lat. Ich rękami można pokruszyć zastane przez pokolenia koleiny nałogów, biedy, porażek i poczucia, że do niczego się nie nadajemy. Ich wiara w siebie może zdziałać cuda. Tylko skąd ją wziąć? Kto ma ją rozniecać?
No właśnie….
Ręce, które leczą
Rozejrzyjcie się wokół i poszukajcie miejsc, które pomagają naprawdę. Także lokalnie. Cudowni ludzie, robią cudowne rzeczy. Tak jak Powiślańska Fundacja Społeczna, która wspiera rodziny i właśnie dzieci, które bardzo potrzebują tego, aby ktoś dał im uwagę, czas i nauczył tego, co niekoniecznie jest dostępne w rodzinnym domu. Piec szarlotkę, zrobić kanapki. Odrabiać lekcje. Odnaleźć swoje talenty. Wyrównać szanse, które są o wiele niższe, już na starcie.
Tak Kochani, także w Warszawie, w jednej klasie, są dzieci, które 3 razy w roku jeżdżą z rodzicami na wakacje na drugi koniec globu i takie, które nigdy nie były poza Stolica. No chyba, że liczyć wyprawę do cioci pod Pruszków…
Warto im pomagać. Dać mozliwość, żeby wyszły poza zaklęty krąg biedy i miały szansę na to, co wielu z nas wydaje się takie oczywiste i proste. Niestety nie dla wszystkich takie jest.
Drugą organizacją, o której warto napisać jest Stowarzyszenie Wiosna, które zapoczątkowało nadzwyczajny projekt Akademia Przyszłości. Dzięki Akademii, w całej Polsce, dzieci, które do tej pory znały tylko smak porażki, uczą się jak wygląda i smakuje zwycięstwo. Otrzymują opiekę i wsparcie. Czują się partnerami i odzyskują wiarę we własne siły. Projektują swoje życie, odzyskują odwagę i moc do tego, żeby spełniać swoje marzenia.
AKADEMIA PRZYSZŁOŚCI to System Motywatorów Zmiany. Ogólnopolski program, który za pomocą unikalnej metody pracy przeprowadza dzieci od porażki w szkole do sukcesów w życiu. |
Ta pomoc ma sens.
Ciągle wokół nas jest wiele biedy i alienacji. To powinien być nasz wyrzut sumienia. Nie odwracajmy się od tego plecami. Nie chowajmy głęboko, bo jest mało fotogeniczne.
To nasza społeczna odpowiedzialność. To także nasz dług wdzięczności, który trzeba spłacić.
Kropla, po kropli
Nie trzeba mieć milionów, aby pomagać. Także teraz, gdy szykujemy się do świąt. Zobaczcie, jak wiele jedzenia marnujemy co roku. Pomyślcie o tych prezentach, które wylądują znów na dnie szafy.
Może uda się Wam namówić rodzinę, aby wspólnie komuś pomóc?
Może zrezygnujecie z ósmego ciasta, a fundusze przeznaczycie na to, aby zmienić czyjeś życie? To brzmi górnolotnie, ale NAPRAWDĘ się dzieje!
Pomagając stajemy się lepszymi ludźmi. Warto więc pomagać nie tylko dla innych… ale także dla siebie.
Ciepło o Was myślę. Bądźmy hojni!
3 komentarze
Małgosiu, pisz o sensie pomocy instytucjonalnej i długofalowej, ale tej z wrażliwym sercem.
Trzeba pamiętać, że taki post, jak ten powyżej to nie reklama fundacji, ale wskazanie miejsca, które pozwoli zagospodarować nasz potencjał pomagania i uwolnić zasoby osób, które są obiektem pomocy.
Musimy wzbudzać zaufanie w ludziach. Do siebie, do innych, nawzajem.
Często dzieje się tak, że ludzie nie wierzą, że ich wkład coś zmieni. Ale właśnie dlatego pisz o tym, że można ze swoją energią iść w wolontariat, można dać coś od siebie – z rzeczy, z talentów, z czasu. We współpracy z fundacją, akademią, szkołą itp. Instytucje mają przećwiczone schematy pomocy, są też elastyczne na tyle, by przekierowywać się na nowe formuły działania. No i mają zasięg. Dużo większy niż nasze działanie solo. Poza tym pięknie być częścią chlubnej całości.
Polecajmy organizacje, bowiem i w instytucjach pomocowych trzeba "wietrzyć" czasem i dolewać nowej krwi, gdyż styczność z biedą, chorobą i złem tego świata z czasem prowadzi do rutyny i pewnego znieczulenia. Tymczasem nowi chętni "pomagacze" odświeżają ideę, wnoszą nową energię, nadzieję i radość.
Pisz Gosiu, pisz!, Jesteś słyszalna i pewnie uda Ci się inspirować poprzez ten blog.
Na 10 osób 2 niech pójdą w świątecznych choćby tylko dziele pomocowym dać coś z siebie, to już wielka rzecz.
Takich wielkich rzeczy życzę nam wszystkim.
Kto pomaga ze szczerego serca, ze szczerym zaangażowaniem wie, o czym mówię. To jak najlepszy speed ( może niestosowne porównanie, ale to prawda). To wciąga :).
Pomagajmy. Pomagajmy. Zawsze.
Amen 🙂
a mnie takie akcje trochę wkurzają, bo świat ma głupią filozofię. Bogaci ciągle sie bogacą kosztem biednych. Ci drudzy nie mają-z różnych powodów-siły przebicia i popadają w coraz to większy marazm…dziś mamy takie obszary biedy jk po II wojnie światowej, są miejsca gdzie ludzie głodują…wiem że szlachetnie się dzielić z drugim człowiekiem i tak czynię, ale szlak mnie trafia gdy politycy nie mają pojęcia jak żyje naród
WordPress 設計開發