Dopadła mnie choroba, mała słabość,
uległam fali bakterii, które czekały tylko na mój gorszy dzień. Moje
ciało rozpaliła gorączka, a ja sama dygotałam jak jesienny liść. Sny
były lepkie od potu, gwiazdy świeciły pod powiekami, czułam się jak
miotana wiatrem roślina, obca swoim myślom i uczuciom. A potem poczułam
się lepiej. Słabość ustępowała jak wiosenna rzeka, pomału zaczynałam
wracać do swoich ram i wtedy poczułam tę tkliwość, tę delikatność,
której sobie odmawiałam, a która leczy lepiej niż najmocniejszy koktajl
pigułek i cudownych medykamentów. Jadłam gorącą zupę i czułam jak lekko
ogrzewa mnie całą; mocne, aromatyczne ciasto z orkiszowej mąki, bakalii
i miodu; piłam herbatę i kontemplowałam chwile, w których mój czas tak
bardzo zwolnił, tak gwałtownie zahamował, zatrzymał mnie właśnie po to,
żebym poczuła znów swoje zmysły, swoje ciało, swoją codzienną,
bagatelizowaną siłę i dobre samopoczucie. Leżałam w łóżku, było cicho,
trochę jasno, trochę ciemno, moja dusza została w tyle, usłyszałam
kroki, to ona – teraz miała czas by mnie dogonić.
uległam fali bakterii, które czekały tylko na mój gorszy dzień. Moje
ciało rozpaliła gorączka, a ja sama dygotałam jak jesienny liść. Sny
były lepkie od potu, gwiazdy świeciły pod powiekami, czułam się jak
miotana wiatrem roślina, obca swoim myślom i uczuciom. A potem poczułam
się lepiej. Słabość ustępowała jak wiosenna rzeka, pomału zaczynałam
wracać do swoich ram i wtedy poczułam tę tkliwość, tę delikatność,
której sobie odmawiałam, a która leczy lepiej niż najmocniejszy koktajl
pigułek i cudownych medykamentów. Jadłam gorącą zupę i czułam jak lekko
ogrzewa mnie całą; mocne, aromatyczne ciasto z orkiszowej mąki, bakalii
i miodu; piłam herbatę i kontemplowałam chwile, w których mój czas tak
bardzo zwolnił, tak gwałtownie zahamował, zatrzymał mnie właśnie po to,
żebym poczuła znów swoje zmysły, swoje ciało, swoją codzienną,
bagatelizowaną siłę i dobre samopoczucie. Leżałam w łóżku, było cicho,
trochę jasno, trochę ciemno, moja dusza została w tyle, usłyszałam
kroki, to ona – teraz miała czas by mnie dogonić.
Ciało jest jak łódź, która niesie nas
przez życie. Zmysły śpiewają nam po drodze, tkliwość kołysze nas do snu.
Powinniśmy być dla siebie dobrzy jak dla małych dzieci, a kiedy
przyjdzie choroba, zaopiekować się sobą, utulić i zapytać siebie czemu,
właściwie po co, muszę się w tym momencie mojego życia zatrzymać.
przez życie. Zmysły śpiewają nam po drodze, tkliwość kołysze nas do snu.
Powinniśmy być dla siebie dobrzy jak dla małych dzieci, a kiedy
przyjdzie choroba, zaopiekować się sobą, utulić i zapytać siebie czemu,
właściwie po co, muszę się w tym momencie mojego życia zatrzymać.
Bo postoje dają siłę.
3 komentarze
No właśnie, jak siebie sama nie utulisz, to natura zadba o należny Ci czas dla siebie:)
A przecież można bez choroby to sobie samej dać, czyż nie?:)
napisał: sowa_nie_sowa 2011/11/29 17:25:53
a jak się szybko o tym zapomina, o tym dawaniu, błyskawicznie:) codziennie trzeba sobie przypominać:)
每點擊付費