Kiedy piszę te słowa, za oknem pada śnieg. Jasność przebija przez ciemność i świat, który jeszcze 2 godziny temu wyglądał jak żywcem wyjęty z filmu przykrytego szarym filtrem, teraz nabiera kontrastów i blasku. W świetle latarni lśni biały dywan, miękkość spowija noc, a wszystko to za sprawą odrobiny białego puchu. Tak to działa. I w przyrodzie i w życiu, jutro, a nawet popołudnie czy wieczór mogą być lepsze.
Będąc młodą blogerką, całkiem jak w starym słuchowisku o lekarce, byłam idealistką. Idealizm przytrafił mi się wcale nie jako choroba wieku młodzieńczego, ale przyszedł niespodziewanie, wtedy kiedy większość ludzi opuszczają złudzenia.
Może dlatego, że szybko przestałam być dzieckiem i z idealizmem dziecięcym pożegnałam się grubo przed 10 rokiem życia. Przyszedł i odszedł – dziś myślę, że całe szczęście – bo tak już chyba musi być.
Dziś już wiem, że rzadko w życiu bywa idealnie. Ludzie chorują, czasem umierają. Dzieci są cudowne, ale nie tak jak w reklamie, a macierzyństwo i rodzicielstwo potrafi czasem boleć jak kopnięcie butem w samą piszczel. Nie ma nic w 100 % przewidywalnego. Ani biznes nie daje gwarancji, ani związki, ani praca, ani nawet pogody nie można zupełnie przewidzieć.
To w co wierzyłam jeszcze 10 lat temu, dziś jest dla mnie zupełną abstrakcją, a przecież to tylko dekada, a nie wiek.
Dlatego jeśli dziś jesteś w miejscu, w którym czujesz, że niespecjalnie warto to wszystko ciągnąć, że życie jest bez sensu, albo zwyczajnie miałkie, to nie poddawaj się temu uczuciu.
Dziś, jutro, tak jak za oknem, może spaść śnieg i wszystko, naprawdę wszystko się zmieni.
“Kiedy pierdolnąłem o ziemię…”
“Kiedy mocno pierdolnąłem o ziemię, zauważyłem, że jednak można się podnieść – pisze internetowy poeta R. Damian Castor. Wystarczy tylko zacząć wykreślać wszystko to, co zabija. Ludzi, którzy potrafią zrobić taki rozpierdol w głowie, że człowiek ląduje albo u psychologa, albo szuka mostu. Można jeszcze inaczej przerwać cierpienie, ale trzeba żyć. Jutro może okazać się lepsze.”
I nawet jeśli nie zawsze w to wierzysz, to zwykle tak właśnie jest.
Wszystko mija
Razu pewnego, w krainie dalekiej chociaż w gruncie rzeczy bliskiej, w czasach wcale nie odległych i wcale nie tak różnych od dzisiejszych, żył pewien król, który widząc, że śmierć zbliża się do niego powoli acz nieuchronnie, wezwał swojego jedynego syna i przekazał mu swój największy skarb: sygnet, w którym można było ukryć coś specjalnego: pukiel włosów ukochanej, lub truciznę dla wroga. Nie miał żadnych życzeń poza jednym: prosił syna, aby ten otworzył sygnet tylko w największym kryzysie, w sytuacji, kiedy nie będzie widział żadnego innego wyjścia, kiedy poczuje, że jest on jedyną deską ratunku. Młody książę obiecał dotrzymać słowa i rzewnie płacząc żegnał swojego odchodzącego ojca.
Minęło kilka lat, młody król rządził mądrze i rozsądnie, a królestwo opływało w łaski. Lada dzień miał mu narodzić się syn – następca tronu, który jak wierzył, po latach będzie mógł przejąć to, co on sam i jego poprzednicy zbudowali. Los bywa jednak przewrotny i tym razem też pokazał swój czarci pazur. Królowa powiła syna, ale że poród był ciężki i trudny, sama zmarła nazajutrz po nim.
Król zamknął się w swoich komnatach i pogrążył w bezmiernym smutku. Nic nie było w stanie ukoić jego bólu. Niemowlęcy płacz, ani śpiew ptaków, ani nawet najwymyślniejsze sztuczki pałacowych kuglarzy. Czarne chmury wisiały nad królestwem, a doradcy cierpliwie acz zasadniczo poganiali króla, aby ten zajął się sprawami wagi państwowej, a nie wyłącznie swoim bólem. Władcę kusiło, aby sięgnąć po pierścień. W końcu miał on być remedium na cierpienie i strach, w końcu miał przynieść rozwiązanie. Pamiętał jednak słowa swojego ojca, o tym, aby użyć go tylko w ostateczności i czując głęboko w środku, że poradzi sobie z tym kryzysem, pozostawiał klejnot nienaruszony. Czas nie wyleczył ran, ale je zabliźnił. Król nie był już ten sam, ale pomału odzyskał chęć do życia i zajął się na nowo królestwem.
Król zamknął się w swoich komnatach i pogrążył w bezmiernym smutku. Nic nie było w stanie ukoić jego bólu. Niemowlęcy płacz, ani śpiew ptaków, ani nawet najwymyślniejsze sztuczki pałacowych kuglarzy. Czarne chmury wisiały nad królestwem, a doradcy cierpliwie acz zasadniczo poganiali króla, aby ten zajął się sprawami wagi państwowej, a nie wyłącznie swoim bólem. Władcę kusiło, aby sięgnąć po pierścień. W końcu miał on być remedium na cierpienie i strach, w końcu miał przynieść rozwiązanie. Pamiętał jednak słowa swojego ojca, o tym, aby użyć go tylko w ostateczności i czując głęboko w środku, że poradzi sobie z tym kryzysem, pozostawiał klejnot nienaruszony. Czas nie wyleczył ran, ale je zabliźnił. Król nie był już ten sam, ale pomału odzyskał chęć do życia i zajął się na nowo królestwem.
Nieszczęścia chodzą parami
Mówią, że nieszczęścia chodzą parami, a szczęście bywa samotne. Tak było i tym razem. Po kilku latach, królewski syn, duma i pociecha ojca, zapadł na tajemnicza chorobę. Chłopiec marniał w oczach. Medycy robili co mogli, ale byli bezradni. Dziecko zmarło. Król rwał włosy z głowy, ciskał przedmiotami po pałacowych salach, wygrażał niebu i ziemi, targował się z Bogiem i Diabłem, byłby sprzedał własne życie, gdyby miało to wskrzesić chłopca. Ale nic nie odmieniło przeznaczenia. Dziecko odeszło i życie królewskie wraz z nim.
Wszystko straciło sens. Dzień był jak noc, a noc czarna jak otchłań. Król podupadł na zdrowiu, a jak wiadomo na choroby, które rodzą się z ducha, nie ma lekarstwa. Uzdrowienie przychodzi z wnętrza, albo nie przychodzi nigdy. Król przypomniał sobie o pierścieniu i już, już miał go otworzyć, kiedy w głowie zabrzmiał mu głos ojca: “Obiecaj, że użyjesz go tylko wtedy kiedy poczujesz, że nie ma dla Ciebie żadnej nadziei. Obiecaj!” Serce krwawiło, ale dni mijały. Król wyszedł i z tego.
Wszystko straciło sens. Dzień był jak noc, a noc czarna jak otchłań. Król podupadł na zdrowiu, a jak wiadomo na choroby, które rodzą się z ducha, nie ma lekarstwa. Uzdrowienie przychodzi z wnętrza, albo nie przychodzi nigdy. Król przypomniał sobie o pierścieniu i już, już miał go otworzyć, kiedy w głowie zabrzmiał mu głos ojca: “Obiecaj, że użyjesz go tylko wtedy kiedy poczujesz, że nie ma dla Ciebie żadnej nadziei. Obiecaj!” Serce krwawiło, ale dni mijały. Król wyszedł i z tego.
Kiedy był już stary i wydawało się czara nieszczęść przelała się dawno temu, doszło do rewolucji. Strącono go z tronu, umieszczono w więzieniu, śmierć była blisko. W ciemnościach ujrzał błysk swojego pierścienia. Zrozumiał, że to ten czas. Zrozumiał, że teraz może go otworzyć. Delikatnie ujął go w dłonie i uchylił lekko niebieskie wieczko. W środku nie było nic. Tylko napis. Kilka słów: “Nie martw się. Wszystko minie. To też. “
Cokolwiek Cię dziś spotyka, czegokolwiek się boisz, z czegokolwiek cieszysz, kimkolwiek jesteś: TO TEŻ minie. Ciesz się tą chwilą, bo drugi raz jej nie dostaniesz. Nie trać czasu na zmartwienia, bo być może jutro przyniesie rozwiązanie. Cokolwiek byś nie przedsięwziął: TO I TAK MINIE.
Cokolwiek się dzieje, pamiętaj, jutro może być lepsze.
Potrzebujesz szybkiego wsparcia? Sprawdź moje książki! KLIK. |
7 komentarzy
Mądre słowa, jakich wiele u Ciebie Małgosiu…
Miałby tylko jedno zasadnicze pytanie, do Ciebie i każdego czytelnika czyniącego jakąś refleksję co do tej bajki i własnego życia.
Czy wiesz kto w Twoim życiu jest najistotniejszy?
I odpowiem tak…
Tak, długo jeśli Ty sam będziesz głównym bohaterem, przegrasz swoje życie i przepełni Cię ono smutną refleksją, jak cała ta opowieść. Lepszy dzień nie zależy od okoliczności… Zależy od tego co wychodzi z naszych ust…
Szukajcie z głębi swojego serca… 😉
Półtora miesiąca temu mój mąż wyprowadził się z naszego domu. Po prawie 16 latach małżeństwa. Na moją prośbę, a raczej żądanie. To dla mnie i dla moich trzech córek trudny czas. Dla niego pewnie też, ale nad tym staram się nie rozmyślać, bo to z powodu jego zdrad jest tak, jak jest. Zdarza się, że w ciągu dnia zahaczam o wyspy rozpaczy i wyję jak najbardziej na świecie zranione zwierzę. Ale szybko się otrząsam i wybieram kierunek- jutro może być lepiej. I naprawdę w to wierzę. Ufam życiu. Ufam moim Aniołom Stróżom, ufam szczęściu i pamiętam, że to wszystko minie. Dziękuję za Twoje wpisy, Małgosiu. Czytam je od dawna. Zapraszam też do siebie. babidom.blogspot.com
Asia
życie to przeplatanka złych dobrych i czasami nijakich wydarzeń..wybierajmy te najlepsze
"…Na czyje siły, na czyj rozum policzone jest ludzkie życie" Słowa Bogumiła Niechcica do żony Barbary.
Piękne 🙂
簡單三步驟,全方位改善痘痘肌
~100 預防高危致癌的 HPV 16、18 型號 (可減低 70 患子宮頸癌的風險) ~100 減低引致生殖器官濕疣 (俗稱「椰菜花」) 的 HPV 6、11 型的感染 (可減低超過 90 患生殖器官濕疣的風險) HPV4合1子宮頸癌疫苗 Gardasil HPV病毒會感染人類的皮膚及黏膜,一般會透過性接觸及親密的皮膚接觸而受到感染,是一種男性與女性都可能感染的常見病毒。可感染身體各個部位的HPV超過100種,當中有部份的HPV類型可影響生殖器部位,導致生殖器疣(genital warts) 、子宮頸細胞異常(abnormal cervical cells) ,甚至子宮頸癌 (cervical cancer)。 4合1 HPV 子宮頸癌疫苗,覆蓋4種高危HPV病毒:6、 11、16及18型(約70的子宮頸癌由HPV16和HPV18病毒引致),有助預防子宮頸癌、外陰癌、陰道癌及生殖器官濕疣