Kiedy wypada nosić bikini? |
Z wymiany wynikało niezbicie, że ów strzęp materiału, ochrzczony tak od atolu, na którym ( o przewrotny losie! ) testowano niegdyś broń jądrową, nie należy się też tym starym, tym z cellulitem, a już na pewno tym, które w kanony współczesnego piękna mogą wpisywać się wyłącznie po zmroku. I to koniecznie po lampce alkoholu. A lepiej dwóch. Taki dowcip. Dla niektórych śmieszny.
Nieestetyczne, niesmaczne, ohydne. To najdelikatniejsze słowa w tym słowniku. Gdy cenzura idzie do kąta, robi się tylko gorzej. Tacy się zrobiliśmy wrażliwi. Tacy się zrobiliśmy chorzy.
Hit czy Kit – brzmiałoby pytanie, a pod spodem, znalazłaby się litania komentarzy. O tym, że fu, o tym, że ble, o grubych lochach, które powinny zakryć swoje wdzięki, żeby nie oburzać estetycznych gustów wysublimowanej gawiedzi.
Może jakiś spec od odchudzania pomógłby jej zrzucić te 15 kg. Pewnie dałaby się skusić. Wtedy te same plotkarskie portale zaprezentowałyby zdjęcia z entuzjastyczną adnotacją: “zobaczcie, jak ona schudła!”.
Co wolno kobiecie w rozmiarze odbiegającym od rozmiaru modelki? Czy nauczymy się wreszcie akceptować ciało? |
Nie, nie noszę bikini. Nie lubię. Nie potrzebuję, nie mam z tym problemu. W gruncie rzeczy, nie chodzi wcale o bikini. Nie chodzi o to, co komu wolno, albo nie. Rzecz w tym, że mam dosyć, serdecznie dosyć, stosunku do kobiecego ciała, ocen, którym się je poddaje i społecznego ostracyzmu dla tych, którym kawałek do modelki z okładki. Przelało mi się. Basta.
Odchudzają się także szczupłe dziewczyny, bo one także nie są zadowolone ze swojego ciała. Ponad 80% kobiet nie jest zadowolona z tego jak się prezentuje. Prawie tyle samo uważa, że jest za gruba, podczas gdy w rzeczywistości ledwo jedna czwarta ma nadwagę.
Zresztą nikt tu tak naprawdę nie ma lekko. Ocenianie przez pryzmat wyglądu, dotyka wszystkich. I chudych i grubych.
Świat oszalał. A my razem z nim.
“Głodowanie nie jest seksowne. – pisze Dahl. To krwawiące dziąsła, nieprzyjemny oddech, kruche kości, osteoporoza, bezpłodność i powikłania. Utrata i zanik. Seksowne jest za to zdrowe zamiłowanie do jedzenia, seksowne jest mieć dość energii, żeby baraszkować z ukochanym, wziąć dziecko na ręce, ugotować obiad dla przyjaciół, pobiegać, albo po prostu przejść się powoli na targ. Seksowne jest poczucie spełnienia, poczucie, że ma się możliwości, że się żyje”.
Czy rzeczywiście potrzebujemy JEDYNEGO kanonu kobiecego piękna? |
Post scriptum
Tekst ten, poza Manufakturą, wywołał wielką dyskusję. Pewna część czytelniczek, uznała go za pochwałę i promocję otyłości, lenistwa i wymówkę, dla nie dbania o swoje ciało. Moim zdaniem jest to zarzut zupełnie bezsensowny, ale czuje się w obowiązku napisać, raz jeszcze, że bardzo zachęcam do tego aby zmieniać to co zmienić możemy, także w kwestii swojej wagi, figury, odżywiania. Warto jednak robić to w imię zdrowia, sprawności i miłości własnej, a nie dyktowanych przez ogół wymogów, które nieraz nijak nie przystają do tego kim jesteśmy i jakie jesteśmy.
Mierząca 155 centymetrów kobietka, nie stanie się Claudią Schiffer, ile by nie pracowała. To nie chodzi o to, aby się bardziej postarać. Żadna Chodakowska czy Lewendowska Wam na to nie pomoże. Nikt nie będzie wiecznie młody i jędrny.
Jako sześćdziesięcioletnia kobieta, także chcę wyjść na plażę i nie zgadzam się na społeczny ostracyzm, który mówi, że jest to nieestetyczne. Jeśli się nie da inaczej, będę szczęśliwą, zdrową, grubą babą. I to moja sprawa. Niczyja więcej.
Moja piękna, ruda córka, nigdy nie będzie jak Naomi Cambell, ani Jeniffer Lopez. Będzie sobą. I mam nadzieję, że tą swoją inność pokocha- pracując nad tym, co może i chce zmienić i z miłością godząc się z tym, na co nie ma wpływu.
I nie mowa tu tylko o kilogramach. Mowa o całym obrazie kobiecego ciała, który jest poddawany wiecznej wiwisekcji i ocenie.
W temacie kilogramów serdecznie polecam ten tekst.
A w temacie prawdziwego kobiecego piękna, teledysk Colbie Caillat.
31 komentarzy
wow, piękne, mocne słowa, dziekuję!!!
dobrze, że są i takie głosy! 🙂 tak jak piszesz- najważniejsze to pogodzić się z soba i siebie zaakceptować i najlepiej nie zważać na wszystkie opinie, bo nikt za nas zycia nie przeżyje ani też nikt za nas nie "nosi" naszego ciała!
a to, jak zmieniają się kanony piękna jest przerażające- MM wyglądała zdrowo, inne kobiety kiedyś wyglądały zdrowo i szczęśliwie- teraz żeby "wyglądać" nie możesz nic jeść. Za cgwilkę dojdzie do tego, że znikniemy
Tekst jest świetny, a tytuł posta jeszcze lepszy 🙂 Pozdrawiam zajadając malinki z jogurtem, którym nie odmówiłam odrobiny cukru. mniam!
Zgadzam się! Bardzo, bardzo dobrze napisane! 🙂
Bardzo piękny tekst, Gosiu. Dziękuję Ci za niego i proszę o więcej. Bo to, jak kobiety nie akceptują swojego ciała, jest PRZERAŻAJĄCE.
Spotkałam kiedyś młodą kobietę, która była… no, po prostu piękna. Nie można nazwać jej ładną, to by była obraza. Prócz cudownej twarzy i idealnego ciała była urocza, ciepła i miła. Nie mogłam się na nią napatrzeć. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jest… koszmarnie zakompleksiona z powodu wyglądu.
Świat, który robi kobietom coś takiego, jest bardzo, bardzo zły. Bardzo.
Nie szukajmy potwierdzenia swojej atrakcyjności w oczach innych. Znajdźmy ją same. Każda z nas jest na swój sposób piękna. A jeśli którejś trudno to dostrzec tak globalnie, niech zacznie od drobiazgów. Może ma ładne, kształtne dłonie? Może zabawne, drobniutkie paluszki u stóp? Albo takie śliczne, muszelkowate uszy? Niech sobie mówi codziennie, patrząc w lustro, że to ma właśnie piękne. Kiedy uwierzy, z resztą będzie już łatwiej 🙂
Asiu, myślę podobnie. Serdeczności!!!
To jak postrzegamy drugą osobę zależy w dużej mierze od tego czy sami jesteśmy szczęśliwi. Jeśli nie jesteśmy szczęśliwi nigdy nie zauważymy piękna w drugim człowieku. http://radosnastrona.pl/
Jak ja kocham takie normalne, ludzkie, smaczne spojrzenie :))
O ironio, to kobieta kobiecie zgotowała ten los. To kobiety najczęściej oceniają wygląd innych kobiet, mocno krytycznie, kpiąc, ośmieszając i poddając pod własną mało istotną dla ogółu ocenę. Brak kultury, taktu, obycia, może własne kompleksy na innych płaszczyznach życia, albo odreagowanie swoich frustracji poprzez uszczypliwości skierowane do innych kobietach. Jestem zgodna, że zdrowe odżywianie (nie dieta, bo dieta jest na chwilę)- jako program na lata, aktywność fizyczna, która może dać nam niewyobrażalną radość, plus profilaktyczne badania. Tylko tyle, albo aż tyle potrzeba nam, żeby mieć silne, piękne i zdrowe ciało. Stanę trochę po drugiej stronie. Można zdrowo się odżywiać i ciągle uczyć się co jest najlepsze dla naszego organizmu, mądrze wybierać to co kładziemy sobie na talerz, być aktywną fizycznie osobą od kilku lat, oraz robić swój "przegląd techniczny" tak samo często jak przegląd auta i słyszeć od "dziwnych" kobiet: "ale jesteś chuda", "czy Ty przepadkiem nie schudłaś", albo skrajne "dostałaś na tacy figurę". Czuję potrzebę wyjaśnienia, fakt mam 36 rozmiar, faktycznie zdrowo się odżywia i nie jem sklepowych słodyczy, bo wiem co w nich jest, nikogo nie namawiam, ani nie zachęcam do rezygnacji z tych "słodkości", ćwiczę 3-4 razy w tyg i czasami gotuję o 23 00. Zapewniam Was miłe Panie, że kij ma dwa końce i niestety te złośliwości (które przeważnie nie robią na mnie wrażenia) są skierowane również do szczupłych kobiet i niestety z własnych, ale nie tylko własnych obserwacji tymi "pięknymi słowami" raczą mnie/nas, Panie które nie potrafią przyznać się przed samym sobą, że podejmowały setki diet i nic z tego nie wyszło…..Bardzo nie lubię klasyfikowania bo jest ono krzywdzące, ale jad mają w sobie i Panie szczupłe i Panie mniej szczupłe. Pozdrawiam serdecznie Ania G
Aniu, oczywiście. Żyjmy i dajmy żyć innym. Tekst nie dotyczy tylko puszystych, ale i tych biuściastych, które słyszą, że mają czym oddychać i tych obdarzonych mniejszymi piersiami, które muszą znosić komentarze o płaskich jak deskach itp. Można by tak długo.
Kobiety bywają w stosunku do siebie bardzo złośliwe. Nie wiem skąd to się wzięło. Z zazdrości o samca ( ??), z charakteru, z genów, z potrzeby dowartościowania się cudzym kosztem? Nie wiem.
Zajmujmy się bardziej sobą, a nie cudzą pupą, a naprawdę wszyscy będą szczęśliwsi.
dokładnie tak, mam koleżankę- śliczna dziewczyna, szczuplutkiej budowy. Kiedy wrzuca swoje zdjęcia na facebooka, nie obejdzie się bez co najmniej jednego komentarza autorstwa którejś z jej "koleżanek" w tonie: "ale chuda jesteś!!", "same kości!", "chyba bardzo schudłaś". A dziewczyna je normalnie- taką ma po prostu genetykę, że jest szczupła. Wkurza mnie to niepomiernie, bo wiem, że jej jest przykro. Zastanawiam się, czy gdyby miała rozmiar, na przykład, 40, jej koleżanki pisałyby, że jest gruba albo ma fałdy? Okropne.
Dla Autorki też jedno słówko: Merlin to czarodziej z bajki, słynna aktorka miała na imię Marilyn 😉
Poprawiam, spolszczyłam.:)
Oczywiście chodzi o to że każdy ma własne ciało i nic innym do tego jakie ono jest. Mamy to co nam się dostało w spadku po przodkach, oczywiście można się wysilić mniej lub bardziej żeby coś tam poprawić, ale teza że to tylko kwestia wyboru jest całkowicie błędna. Mam 173 cm wzrostu, ważę jakieś 104 kg, regularnie i zdrowo się odżywiam. Jem mnóstwo warzyw, nie jadam w ogóle kupnych słodyczy a i domowe niezwykle rzadko. Co prawda nie gotuję o 23:00, ale za to wstaję o 4:30 żeby sobie ( i rodzinie) przygotować zdrowe jedzenie na cały dzień. Ćwiczę przynajmniej 3 razy w tygodniu. Cierpię na insulinooporność i niedoczynność tarczycy. Schudniecie jednego kilograma wymaga ode mnie rezygnacji całkowicie z jedzenia węglowodanów i ćwiczeń dwa razy dziennie.
Jestem otyła z wyboru? Z lenistwa?
Dodam jeszcze, że mam pracę zawodową na pełny etat, dwoje dzieci, wymagające dowożenia na zajęcia dodatkowe i męża który pracuje po kilkanaście godzin na dobę i co za tym idzie cały dom na głowie.
Na plażę wychodzę w kostiumie dwuczęściowym, i wcale się nie przejmuję tym czy to się komuś podoba czy nie. Jak kogoś to razi niech patrzy w inną stronę.
Czyli zgodnie dochodzimy do wniosku, że tu nie chodzi o wygląd, czy o subiektywne poczucie estetyk, ale o to, że są wśród nas kobiety które nie wiedzieć czym się kierują i z jakiego powodu interesują się nie swoim ciałem, a w konsekwencji nie swoim życiem i na domiar złego uzurpują sobie prawo do głoszenia obraźliwych '' prawd''. Szkoda, że swoj czas i energię nie chcą przeznaczyć na coś pożytecznego. Ania G
żeby oddać sprawiedliwość, nie tylko kobiety tak mają :))))
Trafiłam dziś przypadkiem na audycję z Twoim udziałem w radiu. Gratuluję!
I fajny tekst 🙂
Pięknie. Ciekawe, dlaczego to, co takie łatwe, tak trudno spotkać.
Człowiek to taka gnida, na dodatek gnida niedouczona, że nawet jeśli jej intencje są dobre, nierzadko wyjdzie źle. Jak to mawia mój znajomy poeta, "Powiedz «jedzenie», ludzie usłyszą «żarcie»". Niech tylko szczupły wypowie się o otyłości, niech nie spędzi pół dnia na dobrym wyważeniu słów (ta polityczna poprawność, ech) i zaraz huzia na Józia w obozie "puszystych". A że raczej wrażliwe to to, więc zamiast słyszeć «jedzenie» (tj. dbaj o siebie jedzeniem), oni usłyszą «żarcie». I konflikt gotowy, przeważnie zupełnie poza meritum sprawy.
Dla mnie osobiście, największą klęską człowieka puszystego jest schemat samousprawiedliwiania się, czemu wydatnie pomaga lgnięcie do starannie wyselekcjonowanych znajomych oraz podobnie dobieranych źródeł informacji. W konsekwencji, osoba otyła traci kontakt z rzeczywistością.
Lecz najgorsze jest chyba trafienie na partnera, który gustuje w puszystym ciałku. Kochani Puszyści – odpowiedzcie szczerze (nie mi – sobie): jaka będzie wtedy Wasza motywacja, by zająć się swoim zdrowiem?? Już pal licho wygląd, bo ten rzeczywiście można zaakceptować – ale ZDROWIE!?
Jacku, łazisz po wszystkich blogach, które linkują do mojego tekstu i wszystkich obrażasz, a przy okazji kłamiesz. Naprawdę masz takie parcie na szkło? Weź wyluzuj, bojowniku o wykluczenie wszystkiego, co inne niż ty, bo to jest naprawdę chore. Możesz w odpowiedzi na mój komentarz wyzłośliwiać i wić się do woli, ja tej odpowiedzi i tak nie przeczytam, daję słowo.
A co chudzielce to moze nigdy nie choruja !!!???
Bardzo podoba mi się ten tekst. Ja w swoim życiu przeszłam całą drogę zmagania się z brakiem akceptacji dla swojego ciała. Jadłam by wyglądać i ćwiczyłam by wyglądać. Na szczęście po urodzeniu dwójki dzieci coś mi się tam poprzestawiało w głowie i teraz jem dla przyjemności i ćwiczę dla przyjemności. I jestem jaka jestem. Wcale nie idealna i wcalę taka nie muszę być 🙂
Ja rozumiem ogólne i uniwersalne przesłanie tego tekstu. Ale zawsze mnie boli w tego typu wypowiedziach używanie wciąż tych samych przykładów gdzie (oczywiście upraszczam) "złe chude" pastwią się nad "biednymi grubymi"… Czy "chudy" dzisiaj na pewno oznacza piękny, tak jak to jest wyżej zasugerowane? Nie zgadzam się. Żeby być uznaną za piękną trzeba wpisać się w pewne kanony i wymiary, co uderza tak samo w te "grube" jak i "chude" ("szczapy","trupy","deski" itd…). Natomiast jako reprezentantkę tej drugiej grupy, od dzieciństwa szykanowanej z powodu swojej "chudości" boli mnie, że o ile zwracanie komuś publicznie uwagi na dodatkowe kilogramy jest uznawane za faux pas to na niestosowność uwag typu "ale ty jesteś chuda!" nikt nie zwraca uwagi. Reasumując, uważajmy żeby dziecka nie wylewać z kąpielą.
Oczywiście zwracanie uwagi i podobne komentarze są nie na miejscu. Zresztą podkreślam to w ps. Nie chodzi o kilogramy, ale o stosunek do kobiecego ciała, w którym tyle ocen, porównań, niepotrzebnej nikomu nienawiści. Jesteśmy różni. Wysocy i niscy, z tendencją do chudości i odwrotnie. Nie ma dwóch identycznych osób na świecie. Więc te porównania i unifikacja są po prostu bez sensu. Pozdrawiam, przykro mi z powodu Twoich doświadczeń.
Bardzo, bardzo lubię czytać Pani teksty 🙂
Kolejny cudowny post. Przeczytałam sobie jeszcze raz, tak na spokojnie. Nie mogę doczekać się kolejnych. Pozdrawiam z wyjątkowo gorącego Hamburga! A.G.C.
PS. W ubiegłą sobotę widziałam na plaży fajną kobietę w bikini. Woda w morzu zimna jak diabli a ona pluskała się jak jakaś rusałka. Uśmiech nie znikał jej z twarzy. Była naprawdę pulchna ale zdawała się tym wcale nie przejmować. Gdy wyszła z wody widać było na jej brzuchu kilka długich czerwonych rozstępów. One też jej najwidoczniej nie przeszkadzały. Była też też obok inna kobieta z super figura, naprawdę SUPER! Mówię nawet do męża: zobacz, jakie ma ładne ciało. Mąż potwierdził. Byliśmy w tej kwestii zgodni. Wieczorem, miedzy zmywaniem makijażu (bez którego nota bene nie wyjdę z domu żeby wyrzucić śmieci) a myciem zębów tak sobie o tych dwóch kobitkach rozmyślałam. Przyszedł mąż, więc mu powiedziałam, że zazdroszczę tej dziewczynie z plaży. Przytaknął swoim "achaaa". Ale nie tej Super lasce zazdroszczę – wyjaśniłam. Tylko tej drugiej, że ona tak najzwyczajniej w świecie była sobą. Po prostu. Mąż zrozumiał, zna mnie przecież od lat.
W Anglii nie spotkalam się z takim szykanowaniem. Mieszkam nad morzem i moje oczy widziały już chyba wszystkie kształty i kolory. Nikt nie ma prawa na nikogo spojrzeć krzywo, w ogóle nie przystoi się gapic. Normalny rozmiar tutaj to 14 czyli polskie 42. Rozstępy to medaliony po ciąży, jest celulit, są blizny, są panie w czadorach skaczace po falach, bikini że sznureczkow, są niepełnosprawne, sparaliżowane dzieci, starsi ludzie, panowie z muskulami i panie fitness. I daje slowo nikogo nie obchodzi tu czyjas dupa, bo ludzie przyszli na plaże wypoczywać, a nie innych oglądać. Kto jak kto, ale Brytyjczycy bronią swojej indywidualności i za krytykę można dostać po twarzy lub się w sądzie znaleźć. Cieszę się że tu jestem, bo mogę być po prost sobą i nikomu nic do tego��
Właśnie, czy to nie mentalność typowo polska przypadkiem?? Dzięki, Małgosiu, świetna kobieta z Ciebie i mądry człowiek ☺ Kazdy tekst podoba mi się bardzo i daje nieodparte wrażenie, jakbym Cię znała od zawsze. Dziękuję ☺
Dziękuję dziewczyny!
Tak, być może jesteśmy bardziej krytyczni i mniej tolerancyjni na inność. A przecież ona jest: najwyższy czas zaakceptować, że nawet dwie krople wody się między sobą różnią, a co dopiero 2 ludzi 🙂
Photoshop 教學導覽
為雙唇妝點亮眼飽和的色彩,打造微霧飽滿的絲緞唇
100有機潤唇膏 雙頭磨沙滋潤豐唇膏 滋潤豐唇蜜 亮彩保濕口紅 亮彩保濕唇蜜 持久亮麗雙頭唇彩 唇線筆 唇膏筆 抗炎作用原理:內環境平衡,增強陰道內免疫力 CO2可本質的改變組織特性,使粘膜組織新生 陰道上皮細胞功能增強,大量糖原在陰道桿菌作用下分解成乳酸,逐步恢復陰道正常的PH值 免疫力增強,降低私密處感染