Nie wiem jakie Wy macie plany na święta i okres świąteczny, ale ja planuje czytać. I to hurtem. O książkach, które w święta przeczytam będzie z pewnością w styczniu, ale póki co o tych, które już w ostatnim czasie przeczytałam, ale nie miałam okazji polecić. Może Was zainspiruję na święta?
Pewnie kilkoro z Was krzyknie, że ma to samo, ale ja mam taką fantazję, że obkładam się w święta książkami, zapalam świeczkę, za oknem pada śnieg, obok dzbanek z herbatą, talerzyk z makowcem (mały kawałek, bo przecież się delektujemy, a nie rozpychamy żołądek;), a wokół książki. I ja sobie wybieram i czytam. A jak mi chłodno, to się otulam w koc. I jest pięknie.
No dobrze, ale jakie książki tym razem warto zabrać do łóżka?
Na dobry początek można zajrzeć tutaj – do spisu książek psychologicznych (chociaż nie tylko) , które polecałam jeszcze na starej stronie bloga i które są w większości mega wartościowe i ponadczasowe. Pierwszą część cyklu o książkach, z którymi sypiam, znajdziecie TU, a kolejną TU.
A co polecam dzisiaj? Z jakimi książkami sypiałam ostatnio?
Lista nie jest długa, chociaż jeśli wziąć pod uwagę, że święta to tylko w porywach 3-4 dni, to powinna wystarczyć. Nie wszystkie z tych pozycji to książki łatwe. Właściwie to żadna z nich taka nie jest. Mimo to myślę, że warto po nie sięgnąć. Jeśli nie teraz, to za jakiś czas.
Co znalazło się na liście?
1. Książki, z którymi sypiam: Królestwo – Szczepan Twardoch
Jakiś czas temu polecałam już “Króla”, a “Królestwo” to kontynuacja tamtej powieści. Warto więc sięgnąć najpierw po jedną, a potem po drugą.
Twardocha uważam za najlepszego współcześnie żyjącego polskiego pisarza. No może poza Myśliwskim. Jego książki są trudne, żadna z tych, które czytałam nie sprawiła, że poczułam się lepiej, że uwierzyłam, że świat jest dobry, ale od żadnej też nie mogłam się oderwać.
Obie: “Król” i “Królestwo” to głęboko poruszające historie i jeśli szukacie czegoś, co poprawi Wam nastrój to jest to zły adres. Jeśli jednak trzeba Wam tak jak czasem mnie, dobrej literatury, to bierzcie w ciemno, piszcie list do Mikołaja, albo zamawiajcie z fantazją, o której na początku.
Bardzooo polecam.
2. Ślepnąc od świateł – Jakub Żulczyk
Nad tą książką myślałam – czy warto ją tu umieścić, ale finalnie ponieważ sama po nią sięgnęłam, nie oglądając wcześniej filmu i połknęłam w 2 czy 3 wieczory, uznałam, że jest warta rekomendacji.
Nie jest to literatura, której się nie zapomina (dla mnie), ale jeśli lubicie wartką akcję, trochę smutnej kryminalnej historii, to będzie się Wam podobać. Nie jest to też typowa książka na święta – ale jak zwykle- to zależy czego się szuka.
Kiedyś czytałam więcej takich historii, teraz sięgam po nie sporadycznie, ale ta, ze swoją plastyczną opowieścią z pewnością może się podobać.
3. Książki na święta: Gospoda pod bocianem – Katarzyna Droga
I to jest super książka na święta – rodzinna, mądra i wciągająca. Kasia Droga pisze powieści, w których nie ma przypadków, w których zwyczajne ludzkie losy zadziwiają i otulają ciepłem, chociaż bywa też tragicznie i ciężko. Sięgnijcie koniecznie!
Równie warte polecenia są wcześniejsze powieści Kasi Drogiej: między innymi “Pokolenia’. To także super pomysł na prezent dla mamy lub babci.
4. Książki, z którymi sypiam: Holistyczna ścieżka zdrowia – Orina Krajewska
Pozycja bardziej poradnikowa – ale mądra i wyważona. W holistycznym podejściu do zdrowia zawsze wkurza mnie przesada. Wielu autorów czy szkół dość mocno podkreśla, że ma monopol na prawdę i np. z całą mocą odcina się od wszystkiego co związane z tradycyjnym myśleniem o zdrowiu. A to dla mnie bez sensu i również często – zwyczajnie niebezpieczne. Tu tego nie ma. Są za to rozmowy z mądrymi ludźmi i wiele spokoju.
Warto zajrzeć, np. planując nowe zdrowe nawyki na nowy rok 🙂 .
5. Książki z którymi sypiam: Kirke – Madeline Miller
I ostatnia na dziś, ale absolutnie pierwsza jeśli chodzi o to zestawienie. Co to jest za powieść! Co to jest za świat! Nie będę opowiadała fabuły, ale uważam, że to pozycja po którą po prostu trzeba sięgnąć. Porywa, zachwyca i czaruje.
Bardzo kobieca, bardzo ludzka, chociaż o bogach. Gdybym kiedyś miała napisać powieść, chciałabym żeby była właśnie taka.
Jestem pewna, że Was wciągnie!
Przeczytajcie!!!!
9 komentarzy
Ja polecam “Czarne skrzydła” Sue Monk Kidd oraz genialną “Aminata. Siła miłości”
Lawrence Hill
Próbowałam czytać “Morfinę” Szczepana Twrdocha, ale ciężko mi się czytało. Dlatego boję się sięgnąć po jego inne lektury.
Czytam “Wyznania patrycjusza” Sandra Maria (połowa). Czyta się tę książkę, choć nie pochłania się jej. W każdym bądź razie w moim przypadku. Chyba nawet nie smakuje się jej. Tylko po prostu czyta. To pozycja dla zwolenników wspomnień z psychologicznym rysem postaci, z uchwyceniem ducha epoki, ale i z uniwersalnymi prawdami. Piszę tak bezosobowo, ale tak mi wyszło :-).
Przeczytałam ostatnio “Komeda. Osobista historia jazzu” Magdaleny Grzebałkowskiej. Pomimo oschłego początku książka mnie wciągńęła, bywa że rozbawiła, a na koniec przejęła. Jest tam trochę męczącej drobiazgowości, ale tak urok biografii.
Pozdrawiam i życzę wytchnienia w święta oraz smakowitego czasu w każdym sensie.
Autor powieści “Wyznania patrycjusza” to Sandor Marai. Poprzedni komentarz pisałam ze smartfona, a on lubi zmieniać słowa stąd błędnie podane imię i nazwisko.
Bardzo fajne propozycje 🙂 Z chęcią przeczytam jeśli trafię w bibliotece!
Zostawiłam komentarz, ale nie wiem czy się zapisał, bo go nie ma.
żadnej nie nam, ale część z nich już spotkałam 🙂
Czytałam Króla, ale Królestwa tego autora jeszcze nie spotkałam 🙂
Polecam “Purezento” Joanny Bator. To idealna pozycja na jesienną depresję, co nie znaczy, że nie zachwyci o innej porze roku. Książka, która pozwala zanurzyć się w smutku, popłynąć z nim, zrobić w sobie miejsce na nowe, uważnie pozbierać i z czułością posklejać rozbite kawałki. Piękna. Warto.
2 książki Twardocha już mam na liście 🙂