Niemki,
szczególnie w zamożnych zachodnio – niemieckich miasteczkach, mają
swoje „madchen zimmer” czyli dziewczęce / kobiece pokoje. Mowa tu o
dorosłych, często wiekowych paniach, a nie o dziewczynkach i
nastolatkach, zajmujących różowe, oplakatowane kilka metrów na poddaszu
rodzicielskiego gniazdka. Dziewczęcy pokój jest azylem, terytorium
stricte prywatnym, do którego nie ma wstępu ani mąż, ani dzieci, ani
nawet anonimowa pani, która sprząta. To oaza kobiecości, miejsce odpoczynku,
tworzenia; ocean, na który wypływa się po inspiracje i siły na kolejne
dni.
szczególnie w zamożnych zachodnio – niemieckich miasteczkach, mają
swoje „madchen zimmer” czyli dziewczęce / kobiece pokoje. Mowa tu o
dorosłych, często wiekowych paniach, a nie o dziewczynkach i
nastolatkach, zajmujących różowe, oplakatowane kilka metrów na poddaszu
rodzicielskiego gniazdka. Dziewczęcy pokój jest azylem, terytorium
stricte prywatnym, do którego nie ma wstępu ani mąż, ani dzieci, ani
nawet anonimowa pani, która sprząta. To oaza kobiecości, miejsce odpoczynku,
tworzenia; ocean, na który wypływa się po inspiracje i siły na kolejne
dni.
Polki
nie mają swoich dziewczęcych pokoi. Wyrastając z pieluch i szkolnych
lat, przeważnie wkraczają na terytorium wspólne, na którym wszystko jest
czyjeś, ale nigdy tak naprawdę, do końca ich. Wiele z nas nie ma
możliwości lokalowych; małe mieszkania, domy zamieszkiwane przez dwu czy
trzypokoleniowe rodziny nie ułatwiają sprawy – ale przecież także w
przestronnych apartamentach i okazałych willach brak terytorium
kobiecego – symbolu dbałości o siebie i zdrowego egoizmu. Obmyślając
życiową przestrzeń znajdujemy miejsce na dziecięce pokoje, na pralnię,
suszarnię, spiżarkę i garaż, ale brakuje nam kilku metrów kwadratowych
na kobiecą ciszę. Może dlatego tak ciężko nam potem walczyć o siebie, o
swoje potrzeby, indywidualizm, przestrzeń emocjonalną, może dlatego tak
trudno nam być w pojedynkę?
Kobiety
jak wilki, potrzebują odosobnienia, odpoczynku, bycia sam na sam ze
sobą. Ich dusza jest duszą silną i nieustraszoną, ale czasami wymaga
opłukania w zdroju spokoju, pożywienia z krainy kobiecej kreatywności,
ciszy, drapania się po łydce, poczucia, że coś, gdzieś, jest naprawdę
jej, na własność – w sensie metaforycznym ale i materialnym. Kobiety
oddają siebie całe: czasem nie zostaje im nawet biurko, potrzeby
domowników zdominują ich potrzeby, bitwa o niezależność kończy się zanim
jeszcze na dobre rozgorzały wojenne okrzyki. Wspólna sypialnia i salon
nie załatwiają sprawy. Czasami przecież marzymy o tym, żeby trzasnąć
drzwiami, przekręcić klucz, a na klamce wywiesić tabliczkę: „wstęp
kategorycznie wzbroniony”. Jak to zrobić, jeśli nawet w łazience
dopadają nas domowe nawoływania, jak odciąć się od wszystkiego, kiedy
ktoś wiecznie czegoś od nas chce?
Ten
wpis nie wywoła pewnie rewolucji w waszych domach, ale warto o nim
pamiętać kształtując swoją życiową przestrzeń. Nikt za nas nie zadba o
siebie, nikt też, tylko my same, nie zapamięta zdania – klucza do
dobrego życia: że to JA, właśnie JA, powinnam być dla siebie ważna,
jeśli nie najważniejsza.
wpis nie wywoła pewnie rewolucji w waszych domach, ale warto o nim
pamiętać kształtując swoją życiową przestrzeń. Nikt za nas nie zadba o
siebie, nikt też, tylko my same, nie zapamięta zdania – klucza do
dobrego życia: że to JA, właśnie JA, powinnam być dla siebie ważna,
jeśli nie najważniejsza.
20 komentarzy
Oj, bardzo ważny i praktycznie niezauważalny dla większości temat poruszyłaś! Nawet jak w jakimś domu jest gabinet, to z kim się on kojarzy…? Przecież nie z kobietą!
Z kobietą kojarzy się kuchnia najczęściej;)
Zauważ, że to samo dotyczy rodzinnego (przynajmniej z nazwy) auta. Czyli jeśli jest jedno w domu, to najczęściej automatycznie mężczyzna się czuje jego właścicielem.
Najciekawsze w tym jest to, że to bardzo często my same się spychamy na taką pozycję…
napisał: sowa_nie_sowa 2011/10/18 11:15:42
o tym też właśnie piszę.. kobiety często planują domową przestrzeń, facetów nie kręci robienie aranżacji wnętrz, rozkład pomieszczeń, często pozostawiają decyzję partnerce, a tej nawet do głowy nie przyjdzie, że może też zaplanować kąt tylko dla siebie. Pokoje dla dzieci są w domach zawsze, kącik, nawet taki 2 na 2 metry, w którym można trzymać swoje skarby, fotel, gdzie można się zaszyć i być ze sobą – to ewenement.. Dlatego zaimponowały mi te Niemki….
I wiele kobiet nie ma nawet dobrego miejsca na torebkę w domu! Kiedyś zeszła na ten właśnie temat rozmowa i do takiego wniosku doszłyśmy! Makabra!
napisał: sowa_nie_sowa 2011/10/18 12:54:17
Sodomia i Gomoria jak mawiała pewna moja pani profesor….
Czytając ten wpis właśnie słucham za plecami popołudniowego pochrapywania mojego faceta, z którym dzielę jeden pokój.
Ani skupić się na ukochanej muzyce, ani poczytać książkę, nawet w spokoju nie mogę zajrzeć na inne wpisy na tym blogu, bo mnie to chrapanie doprowadza do szału.To chrapanie to tak na prawdę tylko pretekst do wpisu.Kocham mojego faceta ale …
Odkąd mieszkamy razem doświadczam pomniejszonej prywatności, nie ma we mnie egoizmu, jest poświęcenie lecz w imię czego ?
To ja chyba jestem "szczęściarą",bo mam swój pokój,swoje łóżko i miejsce na torebkę…i nie mieszkam sama.W domu mieszka mój mąż i nie mąż,bo w separacji ,dorosły syn pracujący całe dnie ,bo w korporacji i ja.Każdy w swoim pokoju…Myślicie, że jest fajnie? Otóż nie.Nie jest fajnie,bo czasem smutno.
Oczywiście nie o taką samotność chodzi.. i nie o takie "szczęście" w cudzysłowie … Pozdrawiam 🙂
Ale przecież w artykule nie chodzi o ciągłe bycie razem, chodzi o odskocznię…
Eh, chciałam napisać,że w art. nie chodzi o ciągłe przebywanie samemu, a o odskocznię.Ciągłe przebywanie samemu jest na dłuższą metę smutne, wierzę Ci na słowo..
Moje marzenie więcej przestrzeni dla siebie,potrzebuję jej dla spokoju ducha ,latem taką świątynią dumania jest dla mnie balkon pełen kwiatów,zimą duszę się we wspólnym metrażu,ale mam i swoje biurko i miejsce na torebki kilka haha i sporą bibliotekę tylko ciszy mi brak hahah ,myślę,że zapominamy o sobie a potem dziwimy się,że i inni o nas zapomnieli?
otóż to.
mało która kobieta wie, że tak naprawdę potrzebuje tej przestrzeni dla siebie. Czytam Biegnącą z Wilkami i odkrywam, że przedtem zawsze bałam się samotności, podczas gdy to dopiero w samotni zdaniem autorki możemy odkryć, naprawić, uzdrowić, odpocząć..
jeszcze nie próbowałam zanurzyć się w rzece, a czytając ten post, poczułam niepokój, bo potrzebuję jasności, wiedzy, bezpieczeństwa. Chciałabym wiedzieć, czy chłopcom też potrzeba takiej przestrzeni?
Myślę, że tego każdemu potrzeba, tylko nie każdy zdaje sobie z tego sprawę… Myślę też, że jeśli nie czujemy się sami ze sobą dobrze, bezpiecznie, komfortowo, to znaczy, że trzeba się zastanowić co nam w tym przeszkadza. W końcu bycie ze sobą powinno być najbardziej oczywistą i naturalną formą bycia.
prawda. a co z chłopcami?
A czemu miałoby być z nimi inaczej? Myślę, że to ogólnoludzka potrzeba:)
dziękuję x
marzy mi sie takie miejsce od dawna,na razie pozostaje spacer.
Powiem tak. Uwielbiam swoją kuchnię. Przy remoncie projektowałam ją tak, żeby wszystko było pode mnie. Wiem, że to nie to samo, a jednak. Odkryłam ostatnio, że jeśli mnie coś wkurzy tuż przed przygotowywaniem obiadu właśnie w kuchni odnajduję spokój. Tam zaszywam się z babeczkami i ambitnymi planami dekoracyjnymi i tam powstają dania codzienne. Dzięki remontowi mamy też oddzielną sypialnię. Tam zaszywam się z książką. W drugim pokoju szaleje mąż na konsoli, a ja… książka, drzemka, laptop. To cudowne tak móc. Wiele lat mieszkaliśmy w jednym pokoju, najpierw u teściów, potem z babcią. Taka podzielona przestrzeń naprawdę daje dużo. Zarówno związkowi, jak i mnie samej. Sama świadomość, że mam gdzie trzasnąć drzwiami i się zaszyć… bezcenne
由全球生長因子與胜肽韓國廠商CAREGEN研發,利用美國專利「KP7-4胜肽技術」,獨特滲透配方提供高穩定、高滲透、高效能的胜髮環境,模擬人體生髮機制,目的使頭皮、毛囊恢復健康及作用活性,重啟生髮系統。DR CYJ髮胜肽療程的治療原理為 利用複合活性成分配方恢復毛髮平衡, 根據生態生物工程原理研發, 關鍵胜肽名為KP7-4,結合了七種專利胜肽, 實驗證明能有效模擬「人體胜髮因子」,掌握育髮四關鍵:毛囊強健、減緩異常落髮、強化髮根、供給毛囊血管營養,模擬毛髮循環機制,同時減緩異常落髮及強化髮根。DR.CYJ髮胜肽不含藥性且無副作用,能有效促進增髮
CLINIQUE 倩碧線上購物官網。瀏覽Clinique倩碧官方網站,了解更多線上購物、護膚、彩粧、香氛及禮品詳情。通過過敏性測試,百分百不含香料。