Dziś najkrótszy dzień roku, najdłuższa noc. Zaraz przyjdzie astronomiczna zima. Podobno wpadnie tuż po osiemnastej. Jesień już odeszła, zima dopiero nadchodzi. Wyglądajcie: już się skrada.
Przesilenie zimowe w większości kultur było okazją do świętowania „odradzania się Słońca”. Po ciemnym, miało przyjść jasne, po nocy, miał wstać nowy (dłuższy!) dzień.
Dla pradawnych, przedchrześcijańskich ludów, podobnie jak dla współczesnej kultury, był to czas nadziei i odradzania się. To piękne i mądre, jak przeplatają się obyczaje i wierzenia sprzed wieków, z tym co sami znamy.
Czas zimowego początku był dla ludzi zawsze swoistym punktem zwrotnym. To co stare, odchodziło, zataczało koło. To co nowe miało dopiero nadejść, rodziło się w ciszy i pokorze, głaskało myśli po jasnych główkach, śpiewało piosenki o dobrym świecie.
Zima, ta która zamrażała i dawała wytchnienie przyrodzie, zima która była zawsze końcem i początkiem biologicznego wzrastania i obumierania, zima, która jak wiek wiekiem dawała nadzieję na wiosnę i otrzeźwiała z oparów złudzeń i listopadowych mgieł. Tak, ta zima właśnie za progiem.
Co ma przynieść, co ma zabrać? Co ma pozostać, co ma odejść? Co przychodzi, czego czas dawno się wypełnił? Co przywitać co pożegnać? Co wreszcie ma miejsce i czas na to, by się narodzić?
Czasu na myślenie dużo. W końcu już noc. Najdłuższa noc. Dłuższej nie będzie, lepszej nie będzie. Myślcie.
Foto za: indiancountrytodaymedianetwork.com
4 komentarze
Jakoś tak zawsze trafiasz w sedno 🙂 Bardzo lubię czytać Twoje wpisy 🙂
Buźka:) serdeczności nie tylko na święta:)
Tak, trzeba posprzątać – w oczekiwaniu na nowe. Wyrzucić to, co stare, zużyte i nieaktualne. Zrobić miejsce na nowe. A nowe będzie dobre – i to chyba właśnie jest wyznanie mojej wiary 🙂
客製網頁開發