Pamiętacie Kota w Butach: jednego z bohaterów „Shreka”? Rudy, charakterny, gibki. Kiedy trzeba ostry i zdecydowany, innym razem słodki jak beczka miodu – usypiający czujność swoimi wielkimi, uwodzącymi oczyma.
W ostatniej części „Shreka”, Puszek przechodzi nieoczekiwaną metamorfozę – staje się podobny do Garfielda – nadal rudy, pięknooki, ale tak obżarty i rozleniwiony, że nie jest w stanie złapać myszy, ani wylizać sobie futra.
Shrek widząc go, mówi: – Zupełnie straciłeś pazurki. – Ale za to czeszą mnie dwa razy dziennie – odpowiada kot.
Pazurki, tak pazurki. Przeważnie mamy je jeszcze w młodości. Niestety dość często zdarza się, że tracimy je wtedy bezpowrotnie. Ci jeszcze mniej ukochani przez dobry los, tracą je jeszcze wcześniej: we wczesnym dzieciństwie – kiedy
rodzice i wychowawcy każą nam równać do szeregu i zająć się tym co przyjemne, miłe, tym czym powinno zajmować się każde grzeczne, dobrze wychowane dziecko.
Tracąc swoje pazurki, tracimy wszystkie pierwotne instynkty. W zamian dostajemy pełen żołądek, wygodne miejsce do spania, głaskanie, akceptację i opiekę – albo tłumacząc na ludzkie piątkę z zachowania i poklepanie po plecach, albo laurkę z napisem “wzorowy manager”.
Wszyscy nas lubią, doceniają. Co z tego, że zaczynamy zapominać o tym, co jest naszą prawdziwą naturą. Mówiąc dalej kocim językiem: przestajemy polować, nasi dotychczasowi wrogowie piją z nami z jednej miski, a myszy lęgną się w naszej spiżarni. Nasze zajęcia ograniczają się tylko do tego co przyjemne, albo przynajmniej nie – nieprzyjemne: jednym słowem – życiowo; mentalnie, stajemy w miejscu.
To wydaje się być dobre miejsce do życia, ale jest dokładnie na odwrót. To miejsce śmiertelnie wręcz groźne. Można tam stracić siebie: do imentu.
Po co nam pazurki – czyli o pożytkach z buntu
Bunt – czyli właśnie te bajkowe pazurki – to umiejętność decydowania o sobie i wybierania pomiędzy tym co może i przyjemne; ale miałkie i usypiające czujność, a tym o co nieraz trzeba zawalczyć, ale za to przynosi satysfakcję, prawdziwy sensowny rozwój i poczucie życiowego spełnienia.
Najczęściej pozbawione pazurków są niestety kobiety. W jednej z moich ulubionych piosenek, Krystyna Janda, słowami Agnieszki Osieckiej śpiewa:
„A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Choć gdybym chciała – bym się urządziła.
Już widzę: pieska, Bieska, stół.
Wystarczy, żebym była miła”
Instynktownie wiemy co trzeba zrobić, żeby było miło. Uczymy się tego od naszych babć i matek, zdobywamy tą wiedzę z doświadczeniem lepiej „ustawionych” koleżanek; zbieramy ją do koszyczka jak kwiatki po drodze i słodko się przy tym uśmiechamy.
Czasem przychodzi taka chwila, kiedy już nie możemy. I wtedy albo pojawia się bunt, tłuczemy talerze, rzucamy wazonem o ścianę, odchodzimy, albo umieramy – umieramy za życia, bo nas ten brak zmiany, brak pazurów usypia. Bunt bez pazurów, bez emocji, jest poza tym buntem nieskutecznym. “Co mi zrobisz, skoro nic nie możesz” – mógłby nam odpowiedzieć nasz adwersarz.
Syndrom kota Puszka: Jak odzyskać pazurki?
Tymczasem nikt z nas, ale kobiety w szczególności, nie może żyć bez swoich „pazurków”. Bez umiejętności buntowania się, rozróżniania między tym co dla nas dobre – a co „ za dobre” , czy raczej dobre tylko pozornie, na pierwszy rzut oka.
Pozbawieni naturalnych instynktów; uśpieni, pełni marazmu, trwamy w sytuacjach, które nam nie pasują. Latami wykonujemy pracę, która daje wyłącznie pieniądze, albo nawet i nie to, spędzamy dni z ludźmi, którzy nie spełniają naszych oczekiwań i tworzymy swoje własne ziemskie niebo – piekło. W takim życiu naprawdę trudno jest być spełnionym.
Niby dobrze, komfortowo, tylko jakoś nie daje się już sięgnąć ręką po to co najważniejsze.
Pazurki trzeba odzyskać. To podstawowe zadanie, jakie trzeba postawić przed sobą, kiedy życie nas uwiera i zaczyna cisnąć pasek. Zła wiadomość jest taka, że same nie odrosną. Dobra: że Puszek ze „Shreka” o nie zawalczył i świat jednak się odmienił. Cokolwiek mieliśmy, nawet jeśli to zgubiliśmy gdzieś po drodze, zawsze możemy odnaleźć na nowo. Odkryć dla siebie.
W końcu póki życie, póty nadzieja.
Co ma wspólnego wychowanie, szkoła i temat Puszka oraz buntu?
Szkoła kształci w większości do bierności i raczej pazurki tępi, niż daje możliwość korzystania z nich. Wiedzą o tym doskonale wszyscy, którzy chociaż odrobinę odstawali. Dostawali po łapach tak długo, aż pazurki schowali, albo musieli odejść z tradycyjnego systemu: w najlepszym wypadku z etykietką “trudnej jednostki”. Na własne oczy widziałam, jak bardzo system nie radzi sobie z dziećmi, które chociaż odrobinę “odstają” i że najprościej temu systemowi jest powiedzieć “nie chcemy Cię” . Takie dzieci zmieniają szkołę, ale to zwykle nic nie zmienia. To jednak temat na inny artykuł.
Wychowanie do bierności – do grzeczności – jest błędem. A bunt – w klasycznej, byle tej konstruktywnej formie, należy pielęgnować, a nie tępić. Gdyby ludzkość nie miała buntu, chęci zmiany, potrzeby myślenia na odwrót, dalej siedzielibyśmy w jaskini! To z buntu, z potrzeby robienia rzeczy inaczej, życia inaczej, wynika rozwój – osobiście, ale i globalnie.
TERAZ trzeba nam tego nawet bardziej, niż kiedyś. Teraz jest na to idealny moment. Co zrobisz ze swoim buntem?
______
Sięgnij po moje książki!
2 komentarze
świetnie napisane
Super wpis interesujący