Pewien chłopiec chciał się dowiedzieć, jak słyszą pająki. Wpadł więc na pomysł testu. Badanie przeprowadził, odpowiedź uzyskał, tylko rzeczywistość trochę pękła w szwach. Jeśli Wam też skrzypi i pęka, przeczytajcie.
Chłopiec złapał pająka, położył na blacie, a potem krzyknął “uciekaj”. Zwierzak posłuchał. Następnie pozbawił biedaka nóg i znów krzyknął “uciekaj”. Pająk ani drgnął. Wnioski? Pająki słyszą nogami. Nie usłyszał to i nie uciekł. Logiczne? No w sumie tak. Co z tego, skoro to wierutna bzdura. Czy ta historia coś Ci przypomina? Może w swoim życiu wierzysz w podobne rzeczy?
Fałszywe wnioski, lukrowana rzeczywistość
To co wiemy o sobie i świecie, to wcale nie jakiś sztywny, niepodlegający dyskusji fakt, ale pewna wypadkowa rzeczy, które nam powiedziano, których się nauczyliśmy, spotkań, związków i okoliczności, które miały w naszym życiu miejsce.
Czy gdybyś urodził się ten sam ale w innym miejscu, w innym czasie, w innej kulturze, myślałbyś, czułbyś dokładnie tak samo? Z pewnością nie.
Badacze szacują, że raz na siedem lat wymieniamy wszystkie komórki ciała. Wszystkie, wszyściutkie. Oczywiście nie na “hura”, ale stopniowo, w różnym tempie.
Czasami jednak ciało się zmienia, a w głowie jak w muzeum. Zabetonowane na amen. Chociaż wszystko płynie, trudno dać popłynąć własnym ograniczeniom i przekonaniom. Nawet jeśli wynikają z równie nieprzemyślanych eksperymentów.
Tylko krowa nie zmienia poglądów
Aczkolwiek mam przeczucie, że to powiedzenie jest bardzo krzywdzące dla krów.
Wiele przekonań które mamy, które niesiemy na plecach, okazuje się nie przetrwać żadnego testu siły. Znikają pod podmuchem wiatru, pod ciepłym spojrzeniem, pod uściskiem dłoni. Ale bywa, że odbudowujemy je uparcie, nadając przeczącym im zdarzeniom rangę jednorazowych wyjątków. “Ludzie są źli i samolubni, a że ktoś mi pomógł, to pewnie więcej się nie powtórzy“. “To że mi się dziś UDAŁO, to o niczym nie świadczy”.
Wyrywamy nogi pająkom, zamiast dowiedzieć się o sobie czegoś co NAPRAWDĘ będzie wartościowe, jasne, klarowne i użyteczne. Pozorne rozwiązania i pozorne poszukiwania prowadzą zawsze w to samo miejsce: donikąd.
Widzimy ludzi i rzeczy takimi jacy sami jesteśmy |
Jak zmienić własne przekonania? Czy warto je zmieniać?
Jeśli Ci służą, jesteś zadowolony, życie nie trzeszczy w szwach, pewnie nie.
Jeśli jednak jak ten chłopiec z opowieści, w kółko szukasz odpowiedzi, a trafiają Ci się co najwyżej protezy prawdy, na których da się ujść do najbliższego dołka, kryzysu, czy rogu, to dobrze zweryfikować:
1. Czy to w co wierzysz jest prawdą? Czy na pewno? Czy jesteś tego pewien?
2. Czy możesz mieć do tej prawdy absolutne zaufanie? Bo jeśli nie, to wróć do punktu pierwszego.
3. Kim się stajesz, kiedy wierzysz, że to prawda?
4. Kim byś był, była, gdybyś wierzyła w coś dokładnie przeciwnego? Gdzie byś doszedł bez tej myśli, przekonania?
( Inspiracja Byron Katie)
Nie udawaj, że szukasz
Chociaż masa osób tak robi. Codziennie podejmują trud autosabotażu. W tej grze wcale nie chodzi o to, żeby się dowiedzieć naprawdę, aby znaleźć, ale o to, żeby udowodnić sobie i innym, że to w co się wierzy, faktycznie jest prawdą. Teza jest pierwsza, a badanie ma to potwierdzić. W ten sposób można udowodnić prawie wszystko, problem w tym, że będzie to wniosek z gatunku “pająki słyszą nogami”.
Jesteśmy mistrzami w oszukiwaniu samych siebie i jesteśmy zdolni uwierzyć w prawie każde kłamstwo, które wymyślimy sobie na nasz własny temat. Nikt nie oszuka Cię równie skutecznie jak Ty sam.
Bądź uczciwy sam ze sobą
Wtedy masz szansę odkryć coś naprawdę niepowtarzalnego. I pójść do przodu. Życie się zmienia, okoliczności się zmieniają, wszystko płynie. Nie ma sensu przemocą trzymać tego, co chce odejść, nie ma sensu reanimować trupa, ani upierać się przy kłamstwie, które zabrało nam wiele cennych lat. To już było, nie wróci, dni mijają.
Z uczciwości z samym sobą wynika czasem wiele gorzkich łez, ale lepiej je przełknąć i iść nową drogą. Zwłaszcza gdy gołym okiem widać, że na starej zupełnie nic już na nas nie czeka. Żadne pająki, żadne nadzieje, żadna prawda, nawet ta kulawa.Czegokolwiek chcesz się dowiedzieć, pytaj i bądź krytyczny, gdy słyszysz odpowiedź. To jedyna droga do prawdziwej wiedzy. Zdecyduj sam, czy NAPRAWDĘ warto chodzić na skróty.
11 komentarzy
Mam problem z punktem pierwszym. Na tym właśnie polega wiara, że nie da się empirycznie udowodnić przedmiotu wiary. Przykład : wierzę w teorię Wielkiego Wybuchu. Czy jestem jednak pewna, że teoria jest prawdziwa? Nie. Pewne dane za nią przemawiają, ale w stu procentach udowodnić się tego nie da. Jak więc mam być pewna, że to w co wierzę, jest prawdą, skoro nie mam dowodów i skoro patrzę na świat z mojej perspektywy, co jest naturalne dla obserwatora? To się sprawdzi w prostych sytuacjach. Wierzę, że doba ma 24 godziny, wierzę, że wstanie słońce i po poniedziałku będzie wtorek. Kiedy jednak dochodzimy do pytania, czy wierzę w życie pozagrobowe, sprawa robi się skomplikowana. Jest to niesprawdzalne, a należy do gatunku przekonań mocno wpływających na decyzje i postępowanie.
A wierzysz w życie pozagrobowe? Z tego co wiem to tak 🙂 Więc na czym opierasz swoją wiarę?
To w co wierzymy to jak sama piszesz nie tylko empiria. Jest jeszcze intuicja, przeczucie, wewnętrzne przeświadczenie, mózg trzewny, który jest bardzo rozległy i wysyła nam pewne sygnały. Tego jeszcze nie potrafimy do końca wyjaśnić, ale to nie oznacza, że tej wiary nie można weryfikować.
Jeśli mówię: "wierzę, że nie nadaję się do biznesu" – to mogę się zastanowić skąd się wzięło takie przekonanie. Czy ono opiera się na jakiś racjonalnych przesłankach? Czy NAPRAWDĘ wszystko sprawdziłem? Czy jest rzeczywiście zakorzenione w jakichś mocnych podstawach, czy raczej powstało gdzieś na styku małej klęski i niskiego poczucia własnej wartości. O tym tu mowa.
No właśnie, moją wiarę opieram na tym, co mi przekazano zgodnie z tradycją, zwyczajami itp. Ale czy to jest prawda? Tego dowiem się, jak kopnę w kalendarz 🙂 Sęk w tym, że niektórych przekonań o sobie i świecie nie jesteśmy w stanie zweryfikować, bo dysponujemy tylko jednym, swoim punktem odniesienia. Analiza swoich przekonań na pewno jest słuszna, zwłaszcza jeśli są to przekonania negatywne, ale nie zawsze jest to sprawdzalne. Tak sądzę. Ale się nie znam 🙂
Krusz,
wydaje mi się, że wiarę ( w sensie religijnym) opieramy na czymś więcej niż na przekazie tradycyjnym. Coś tam musisz przeczuwać jeśli wierzysz. Podobnie jest z niektórymi przekonaniami.
Jeśli nie bardzo umiemy sami, zawsze można przejrzeć się w kimś życzliwym jak w lustrze. Często ludziom pomaga tylko postawienie pytania, ale DLACZEGO NIE? Okazuje się, że właściwie za tym " nie" nie ma żadnego naprawdę mocnego, racjonalnego argumentu. I już samo to jest argumentem "za".
A ja myślę, że kluczowe w procesie zmian przekonań są: strach i lenistwo.
Powszechna słabość ludzka. Po prostu.
Nie ma sensu zmieniać kogoś, kto zmienić się nie chce, stosuje autodestrukcję i chce umrzeć. Koniec.
Któryś z doświadczonych wieszczów powiedział, że 90% rzeczy, którymi się martwimy, nigdy się nie zdarza. Tak też jest z naszymi oporami przed działaniem, które to opory wynikają z wdrukowanych schematów myślenia i utartych na "twardo" opinii na różne tematy – tut. na temat nas samych.
A ja czasem ( choć przyznaję, że to trudne ) robię coś na opak. Po prostu kompletnie odwrotnie niż podpowiada mi "zdrowy rozsądek". I jakoś jeszcze nigdy tragedia się nie wydarzyła. Mało tego, często wygląda na to, że robiąc według "rozumu", napytałabym sobie dopiero biedy.
Najgorzej z moją mamą bywa wtedy, bo ona zawsze ( przeważnie oczywiście nie pytana ) koniecznie wygłasza swoje dezaprobujące opinie i wieszczy koniec świata. Czym kiedyś mnie irytowała. Ale teraz coraz częściej po prostu mnie to bawi. Tym bardziej, gdy wychodzi tak, że nie może powiedzieć: " ja przecież od razu wiedziałam, że tak będzie"…. :).
Oto i życie. Jego tajemnica jest nam dostępna. Nawet jeśli cały czas się wydaje tajemnicą.
Polecam bardzo RTZ, może dużo zmienić w naszym życiu. Jak przekonać się czy nasze przekonania nam służą i co z tym zrobić jeśli nie.
Przykładowa strona na ten temat.
Z reguły każdy narzeka, ale sam nie ruszy. Chciałoby się inaczej, czuje się, że jest niedobrze, ale nawet, gdy jest okazja do zmiany – jak mysz się wraca do swojego pudełka na strychu i tyle.
Ile jest takich osób, które po pierwsze mają wgląd w siebie, a po drugie chcą zmiany, a po trzecie decydują się na nią, chociaż to boli z początku?
Człowiek jest dziwny.
Kiedyś myślałam, że nie zmieniam swoich poglądów. Teraz patrząc wstecz widzę, że wraz z tym jak dojrzewamy, zmieniamy się, jak nas coś spotyka to zmieniamy również poglądy, rozwijamy się. Myślę, że to bardzo ważne.
Attractive section of content. I just stumbled upon your weblog and in accession capital to assert that I get actually enjoyed account your blog posts. Anyway I’ll be subscribing to your feeds and even I achievement you access consistently quickly.