“Jeśli czujesz, że zawsze musisz być silna i nie umiesz prosić o pomoc, albo uważasz się za życiową niedorajdę, której nigdy nic się nie udaje, być może pora porzucić starą rolę?” – pyta w “Sensie” terapeutka Ewa Klepacka-Gryz. O czym mowa? Co to za teatr? Ano, proszę Państwa, nie teatr, ale samo życie.
Jako dzieci wzrastamy w określonych okolicznościach, stajemy wobec pewnych wymagań i wpisujemy się mimowolnie w scenariusz, który przygotowało dla nas otoczenie. Przyjmujemy różne style zachowań, pewne role, zaczynamy tańczyć tak jak nam grają.
Jeśli zawsze wymagano od nas, żebyśmy byli twardzi i stanowili opokę; bardzo prawdopodobne, że wykształciliśmy w sobie postawę Wiecznego Bohatera. Będziemy dbać o wszystkich, tylko nie o siebie, nosić maskę ze spiżu i nie okazywać uczuć. Trudno nam będzie dojść do własnych pragnień; bo przed nimi na piedestale stanie cały świat, który trzeba zbawić, ocalić i którym koniecznie musimy się zaopiekować.
W innej wersji mogliśmy wejść w rolę Maskotki, która jest milutka, cieplutka i wszystkim wokół poprawia nastrój. Wszystko byłoby ok – gdyby nie fakt, że Maskotka, w środku aż krwawi z powodu niewyrażonego smutku i niezaspokojonych potrzeb oparcia – musi w końcu wiecznie nosić przyklejony do twarzy uśmiech, poprawiać nastrój i nie psuć otoczeniu zabawy swoimi “chimerami”.
W panteonie ról do obsadzenia znajdziemy jeszcze Kozła Ofiarnego, który zawsze i wszędzie idzie pod prąd i sprawia wieczne kłopoty, oraz Niewidzialnego Człowieka, który wycofany w swój wewnętrzny świat, nigdy niczego nie potrzebuje, nie wymaga i nie ma roszczeń względem tych, którzy w oczywisty sposób winni są mu przynajmniej troskę i szacunek.
Role lubią się mieszać, ewaluować, przeważnie jednak, kiedy przyjrzymy się sobie, widzimy dokładnie, czy więcej w nas TEGO, KTÓRY ZAWSZE PODOŁA, czy TEGO, KTÓREMU NIGDY NIC NIE WYCHODZI.
Za rolami, oprócz “scenicznego doświadczenia”, które zdobywaliśmy latami, idzie jeszcze cały arsenał przekonań: o tym co jest możliwe, a co nie, co wypada, co jest potrzebne, konieczne, co się robi z miłością, a co z obrzydzeniem.
W role wchodzimy nie tylko w życiu rodzinnym. Zabieramy je ze sobą do pracy, szkoły, do znajomych. Bohater nawet we śnie trzyma telefon i pelerynę pod poduszką, a Maskotka uśmiecha się przepraszająco, nawet kiedy szef gbur mówi, że jest głupia i do niczego się nie nadaje.
Dobrze stanąć z boku i zdać sobie sprawę z własnej roli. Z tego co i dlaczego wybieram; dobrze obejrzeć swoje myśli o sobie i świecie pod lupą i jeśli coś nas uwiera w tym przedstawieniu, to napisać nowy scenariusz.
Zawsze byłam Bohaterką. Niosłam na plecach worek z problemami, których nie powinnam była nawet udźwignąć. Wysłuchiwałam, wspierałam, dawałam, aż dla mnie samej zostawało niewiele. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że brakuje mi energii i wiary we własne życie – dopiero wtedy mogłam zostawić ten cały bagaż i iść spokojnie swoją drogą.
Rzecz jasna nie sztuka wpaść z deszczu pod rynnę, i z jednej roli przeskoczyć w inną, zupełnie skrajną. Czasami wystarczy mieć świadomość, kiedy nasza “Niedojda Maskotka” – pcha się do pierwszego rzędu i po co to robi. Porzucić złudne poczucie odpowiedzialności za wszystko i wszystkich – umieć zadbać także o siebie.
Ludzie, którzy mówią, że dzieciństwo determinuje całe przyszłe życie mają rację tylko w połowie. Póki jesteśmy dziećmi; rzeczywiście nie wszystko leży w naszej strefie wpływów i nie bardzo możemy zmienić to co nam nie odpowiada. W momencie dorastania, odzyskujemy na nowo moc i możemy świadomie i z premedytacją porzucić teatr, w którym obsadzono nas niewygodnie i który co wieczór, w przedstawieniu zostawia nam zamiast braw otarte pięty i emocjonalne zadłużenie.
Rola nie jest niczym złym – byle była grana świadomie. Pamiętać należy również o wakacjach od każdej roli i o tym, aby wieczorem, przed snem; zawsze zmyć makijaż, zdjąć kostium i zobaczyć siebie samego bez maski, bez udawania, wolnego od “powinienem, trzeba i wypada”. Bo prawda o nas samych, leży nie tam gdzie nas wpisano w sztywne ramy wszelkich życiowych powinności, ale tu, gdzie żyje nasze ja, nasza dusza i prawda o tym, co sami o sobie chcemy w życiu powiedzieć.
8 komentarzy
Bardzo mi się w Manufakturze spodobało:) Polubiłam na FB i mam nadzieję być częstym gościem! Pozdrawiam ciepło i radośnie!
Lili, zapraszam serdecznie i również pozdrawiam 🙂
Świetny wpis! Dziękuję!
Spotkałam się z opisami tych konkretnych ról, czytając książki o DDA.
Te lektury uświadomiły mi, że byłam dzieckiem widmo, nieudacznikiem itp.
I to samo przenosiłam w dorosłe np. zawodowe życie.
Ale odkąd mam tego świadomość, pracuję nad sobą usilnie, aby zdjąć tą maskę. Ale mam już świadomość problemu i tego, że teraz jestem dorosła i sama piszę scenariusz mojej sztuki. Choć pewne mechanizmy są bardzo głęboko zakorzenione we mnie i potrzeba tutaj wiele czasu, aby coś zmienić. Jednak warto! 🙂
Pewnie , że warto. w końcu robimy to dla siebie 🙂 Powodzenia:)
Tych ról najczęściej nie da się odrzucić bez fachowej pomocy terapeuty. Wiem coś o tym.
Karioka, oczywiście jeśli samemu nie idzie, to są tacy, którzy mogą pomóc 🙂 Pozdrawiam!
數據發掘
濃郁色彩結合滑順飾底膏,讓雙唇感到舒適水潤長達8小時。