Właśnie mija 15 lat od momentu, kiedy wymyśliłam i rozpoczęłam tworzenie Manufaktury Radości czyli miejsca w sieci, które stało się moim życiem i pracą i dzięki któremu spełniłam wiele ze swoich marzeń. Coś co miało być spełnieniem dziecięcego marzenia, tęsknotą odnalezioną na wakacjach, stało się jak dotąd najdłuższą i największą przygodą mojego życia. Czego się przez ten czas nauczyłam? Co mi dała ta przygoda i co Ty możesz sobie z niej wziąć? Przeczytaj!
Piętnaście lat temu pracowałam w branży logistycznej i nienawidziłam swojej pracy. Lubiłam w niej pieniądze, które mi dawała, ale poza tym było okropnie, stresująco, obciążająco i przede wszystkim nie było to zajęcie dla mnie. Nie ma złej pracy – są tylko nieodpowiedni ludzie i niewłaściwe dopasowanie zajęcia do naszych predyspozycji, możliwości, charakteru. Ktoś będzie szczęśliwy w korpo, ktoś nie. Ja nie byłam.
Nienawidziłam “dupogodzin” od 9 do 17. Uwiązania do biurka. Ciągłej dyspozycyjności. Nieprzewidywalności. Tego, że moje życie toczy się od piątku wieczór do niedzieli, a potem jest prawie wyłącznie pracą i stresem z nią związanym. Krzyku, awantur, ciągłych problemów, których rozwiązywanie było stanem permanentnym.
Pamiętam dokładnie ten moment, to było właśnie we wrześniu. Siedziałam wtedy w pięknych okolicznościach przyrody, na pięknym klifie na Korfu, patrzyłam na morze i myślałam o tym, że jeżeli moje życie ma wyglądać tak, że przez 52 tygodnie w roku, no może 50 czy nawet 48, pracuję na to, żeby dwa razy w roku na tydzień wyjechać na urlop, a poza tym robię rzeczy, których nie lubię, które mnie nie rozwijają, do których musze się naprawdę przymuszać aż czasem chce się płakać, z których jedynym zyskiem są pieniądze, które zarabiam, to za przeproszeniem ja po prostu to pierdolę.
I to był właśnie dla mnie taki przełomowy moment, w którym zdecydowałam, że warto iść za marzeniami. Pamiętam też wtedy takie zdanie, które przeczytam, a które mnie uderzyło między oczy, a mówiło ono, że może zamiast planować następne wakacje, warto zastanowić się nad życiem, z którego nie trzeba uciekać. Ja to wtedy zrobiłam.
Czy dokładnie wiedziałam, o czym marzę? Czy wiedziałam, jak to powinno wyglądać? Jak i gdzie iść? Oczywiście, że nie. Ale pamiętam, że wróciłam z tych wakacji i zaczęłam myśleć. Tworzyć taką mapę marzeń na temat tego, jak chciałabym, żeby to moje wymarzone życie, to życie, którego ja chcę, wyglądało. To była taka iskierka, to był taki moment, takie ziarenko, z którego wszystko, co się stało później, urosło.
Dzisiaj, z perspektywy tych 15 lat, mogę Wam powiedzieć, że napisałam kilkanaście książek, tysiące artykułów w różne miejsca, na bloga, do prasy. Mam życie, które może nie jest idealne, ale z którego nie muszę uciekać. Nie mam szefa, który na mnie krzyczy. Sama dla siebie jestem wymagającą, ale dobrą szefową. Robię rzeczy, które kocham i które pomagają innym ludziom. Może to dla wielu z Was zabrzmi jak przechwałki, ale głęboko wierzę, że zmieniam świat w swoim kawałku, na swoją miarę i to na lepsze.
Ta droga, chociaż trudna, naprawdę miała sens.
Czego się nauczyłam? Zebrałam to w 15 punktach i serdecznie Was zapraszam do lektury! Mam nadzieję, że Was zainspiruje do własnej, owocnej podróży!
-
Od czegoś zawsze trzeba zacząć i zwykle zaczyna się od niczego
Kiedy zaczynałam swoją drogę, nie miałam nic. Ani wielkich oszczędności, ani rozbudowanej wizji, ani wsparcia szerokiej społeczności. Blogi w Polsce wtedy ledwo raczkowały, nie było social mediów w dzisiejszym kształcie, dość przypomnieć, że dopiero kilka lat później pojawił się w Polsce Instagram, a Facebook ledwo raczkował.
Była tylko idea i pragnienie zmiany. Czasem myślimy, że musimy mieć idealne warunki, żeby ruszyć, ale prawda jest taka, że zawsze zaczynamy od małych kroków. Nie musisz mieć wszystkiego, by wystartować. Wystarczy, że masz w sobie gotowość i determinację, by ruszyć w drogę, a ona zwykle potem i tak się jakoś potoczy. Skrzydła rosną po drodze. Wizja jakoś się klaruje. Jeśli czekamy na pełną jasność, prawdopodobnie to nas zatrzyma i nigdzie nie wyruszymy.
-
Początek zawsze wydaje się trudny
Kiedy patrzymy na marzenia, mogą wydawać się przytłaczające. Jak zmienić całe życie? Jak osiągnąć coś, co wydaje się tak odległe? Początek jest najtrudniejszy, bo nie widzimy jeszcze efektów, a każdy krok wydaje się gigantycznym wyzwaniem. Ważne, by się nie zniechęcać. Gdy zaczynasz cokolwiek nowego, naturalne jest, że czujesz strach i niepewność. To normalne. Z czasem nabierasz pewności i tempo się zwiększa, ale pierwsze kroki zawsze są wyboiste.
Przez pierwsze trzy lata na blogu nie zarobiłam ani złotówki. W ogóle chyba dopiero w okolicy 3 czy 4 urodzin bloga pojawiły się jakieś przebłyski zarabiania na tej pasji i pisaniu. W 2014 roku, czyli długo po starcie bloga dostałam nagrodę BLOGA ROKU – to był pierwszy duży sukces. Rok wcześniej, wydałam pierwszą książkę. Nic tu nie było łatwe, ani błyskawiczne, chociaż chciałabym Ci powiedzieć, że było inaczej.
-
Droga do celu rzadko jest krótka
W dzisiejszym świecie często widzimy sukcesy innych i myślimy, że osiągnęli je z dnia na dzień. Prawda jest jednak taka, że za każdym sukcesem kryją się lata pracy, prób i błędów. Moja droga również była długa i kręta, a cele, które osiągnęłam, wymagały nieustannej pracy, czasem poświęceń i wielu godzin przemyśleń.
Nic wartościowego nie przychodzi szybko, a długoterminowy sukces opiera się na konsekwencji i codziennym działaniu. Przeczytałam kiedyś zdanie, że sukces z dnia na dzień wymaga dziesięciu lat przygotowań i mogę się pod tym podpisać obiema rękami.
-
Wytrwałość jest kluczem
Bez wytrwałości nie osiągniesz zbyt wiele. Często spotykałam się z trudnościami, które mogły mnie zatrzymać. Były momenty zwątpienia, kiedy zastanawiałam się, czy ta cała droga ma sens, nadal je miewam, zwłaszcza kiedy spędzam godziny nad postem, a potem wysiłki mojej pracy widzi 1 % społeczności.
Wiem jednak dziś, że wytrwałość jest tym, co oddziela marzycieli od tych, którzy te marzenia realizują. To właśnie wytrwałość, a nie talent czy szczęście, jest najważniejszym czynnikiem sukcesu. To długotrwała determinacja prowadzi do rezultatów.
-
Sukces nie zawsze jest spektakularny i wcale nie musi być
Kiedy myślimy o sukcesie, często mamy przed oczami spektakularne osiągnięcia, wielkie nagrody, tłumy fanów. Ale sukces może być dużo cichszy i bardziej osobisty. Może to być satysfakcja z życia, które prowadzisz, z pracy, którą kochasz, i z wartości, które wnosisz do świata. Dla mnie sukcesem było to, że mogłam zmienić swoje życie, wyjść z pracy, której nie lubiłam, i stworzyć coś, co daje mi radość i wolność – a przy tym wpierać innych. Sukces to nie zawsze wielkie czyny – czasem to codzienne małe kroki ku lepszemu życiu.
Czy chciałabym sprzedać miliony książek? Oczywiście! Na razie sprzedaję tysiące, ale jestem otwarta na więcej 🙂 . Może to więcej nigdy się nie zdarzy, tego nie wiem, wiem tylko że muszę robić to co mam do zrobienia, najlepiej jak umiem i korzystać z okazji, które przynosi mi los. Na to mam wpływ i z tego wpływu korzystam.
Jestem szalenie wdzięczna za każdą książkę, którą ode mnie kupujecie i myślę, że to jest fundament dalszego sukcesu!
-
Błędy to nie porażki, tylko lekcje
Na mojej drodze popełniłam wiele błędów. Czasami czułam, że coś idzie nie tak, jak powinno, ale zrozumiałam, że każdy błąd to cenny nauczyciel. Błędy pokazują, czego powinniśmy unikać, a co warto zmienić. To nieodłączna część drogi, która prowadzi do sukcesu.
Bojąc się popełniać błędy nigdzie nie dojdziemy, serio. Nie da się odnosić tylko sukcesów. Nie da się podejmować tylko trafnych decyzji, chociażbyśmy analizowali 18 lat każdą.
-
Rób to, co kochasz, a nie to, co wydaje się opłacalne
Pieniądze są ważne, ale nigdy nie były moją główną motywacją. Gdy wybierasz drogę, która opiera się na pasji, zyskujesz coś znacznie cenniejszego — poczucie spełnienia, a z czasem, jak się okazuje, przychodzą także gratyfikacje finansowe.
Uwielbiam zarabiać pieniądze, uwielbiam pieniądze, bo dają wolność, komfort i poczucie bezpieczeństwa, ale gdybym od pierwszego dnia myślała tylko o pieniądzach to nic by z tej drogi nie było.
-
Ludzie wokół Ciebie mają znaczenie, ale nie wszyscy zrozumieją twoją drogę i twoje marzenia
Niezwykle ważne jest, aby otaczać się ludźmi, którzy Cię wspierają. To mogą być przyjaciele, rodzina, mentorzy lub inni twórcy. Ich wsparcie i pozytywna energia mogą podnieść na duchu w trudnych chwilach i inspirować do dalszego działania, ale spotkasz też masę ludzi, którzy powiedzą Ci – o czym Ty mówisz?! Chyba oszalałaś! Nikt tak nie żyje!
Mimo tego nie warto tych swoich marzeń cenzurować i zmniejszać. Dlatego, że te osoby, które Wasze marzenia będą chciały zmniejszać, które będą Wam mówiły, że Wasze marzenia są za duże, za wielkie, że bujacie w chmurach, i w ogóle „Grażyna zejdź na ziemię”, to są najczęściej takie osoby, które po prostu same nie mają odwagi marzyć.
Nie pamiętam już kto to powiedział, ale jest wiele prawdy w zdaniu, że kiedy wszyscy mówią, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś kto tego nie wie, albo w to nie wierzy i to robi. Gdybym dostawała 1 zł za każdym razem gdy ktoś mi mówił, że to bez sensu, głupie, nierealne, bez sensu, byłabym dziś milionerką 😉
-
Zaufaj swojej intuicji
W świecie pełnym porad i opinii łatwo jest zagubić się w cudzych radach i zapomnieć o tym, co naprawdę czujesz. Nauczyłam się, że kluczowym narzędziem w podejmowaniu decyzji jest intuicja. Czasem logiczne argumenty wydają się przekonywujące, ale wewnętrzny głos podpowiada coś zupełnie innego.
Zaufanie swojej intuicji nie oznacza ignorowania faktów, lecz słuchanie siebie w momentach, gdy trzeba podjąć decyzje, które są zgodne z twoimi wartościami i marzeniami. To intuicja często prowadzi nas na drogę, której nie odważyłby się wskazać rozsądek. Tak było np. z pisaniem powieści w ubiegłym roku. Poszłam tu zdecydowanie za głosem serca i wiem, że te książki zdobyły również serca wielu z Was! Przeczytasz je również na Legimi!
-
Nie bój się zmieniać planów
Czasem musiałam zmieniać swoje plany, dostosowywać się do nowych okoliczności. Elastyczność pozwala dostosować się do rzeczywistości i sprawić, że nie zrezygnujesz z marzeń, tylko znajdujesz inny sposób ich realizacji.
W moim wypadku było to czasowe łączenie aktywności związanych z blogiem i książkami z pracą etatową, która dawała mi poczucie bezpieczeństwa finansowego. Wiele osób mówiło mi wtedy, że to jakiś rodzaj porażki, ale tak naprawdę to był etap w mojej drodze.
-
Dbaj o siebie, bo bez tego daleko nie zajdziesz
Praca nad sobą to nie tylko rozwijanie kariery, ale także dbanie o swoje zdrowie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Gdy jesteś wypalony, trudno jest działać twórczo. Dlatego codzienna dbałość o równowagę jest kluczem do długofalowego sukcesu. Od lat, przy okazji pokazuję Wam mój work- life – balance.
To wydaje mi się naprawdę kluczowe w całym procesie i uważam, że nie ma tutaj grama przesady. Nie jesteśmy w stanie wytrzymać stresu, obciążenia psychicznego i fizycznego w długim projekcje bez troski o siebie. To się po prostu nigdy nie udaje, albo jeśli się udaje, to kończy się ciężką chorobą.
-
Nie wszystko musi być idealne, aby było dobre
Dążenie do perfekcji może nas zablokować. Czasem lepiej zrobić coś mniej doskonale, ale zrobić to w ogóle niż wciąż czekać na idealny moment, który nigdy nie nadejdzie. Perfekcjonizm zabija kreatywność.
Doskonale pamiętam krytykę ze strony znajomych – w tym tych z pracy, kiedy zaczynałam ten projekt. Wytykano mi błędy, potknięcia, literówki, nazywano analfabetką i idiotką, nie mówiąc już o śmianiu się z tego i kpieniu z moich ambicji. No cóż: może i moje początki nie były idealne ani spektakularne, ale dziś mam na swoim koncie kilkanaście książek, podróżuję, robię to co kocham, zmieniłam się fizycznie i psychicznie, a wielu z nich tkwi dalej w miejscu, w którym te naście lat temu była, jest sfrustrowana, zgorzkniała, a bywa że i chora.
Robiąc – uczymy się. Nie da się być mistrzem od pierwszego kroku.
-
Czasami warto wyłączyć autopilota
Po wielu latach pracy łatwo wpaść w rutynę i działać na tzw. autopilocie. Jednak prawdziwy rozwój przychodzi wtedy, gdy świadomie podejmujemy decyzje, analizujemy swoje kroki i wciąż uczymy się czegoś nowego.
Ja jakiś czas temu zaczęłam działania na Tik Toku i nawet to lubię. Tam też Was zapraszam! Wyjściem z tej strefy dobrze znanej były też moje powieści.
- Inwestuj w siebie i swoje umiejętności
Nigdy nie przestałam się uczyć. Inwestowanie w wiedzę, kursy, szkolenia, a nawet nowe doświadczenia zawsze się zwraca. To, czego się nauczysz, zostanie z Tobą na zawsze i otworzy przed Tobą kolejne drzwi.
Dlatego zawsze uważam, że lepiej inwestować w przeżycia, a nie rzeczy. Nie mam aktualnie auta, ale odbyłam w tym roku osiem fantastycznych podróży. Tak wybieram i wiem, że to mnie wspiera.
- And last but not least: Życie jest za krótkie, żeby odkładać marzenia na później
Najważniejsza lekcja, jaką wyniosłam, to ta, że nie warto odkładać swoich marzeń na „kiedyś”. To „kiedyś” może nigdy nie nadejść. Najlepszy czas, by zacząć działać, jest teraz. Czasami odwaga to po prostu pierwszy krok w nieznane i jeśli chcemy gdzieś dotrzeć, to po prostu trzeba wyruszyć. Zbyt często skupiamy się wyłącznie na osiągnięciu końcowego celu, zapominając, że prawdziwą wartość ma droga, którą przebywamy. Każdy dzień, każde małe zwycięstwo i porażka to część większej podróży, która kształtuje nas i daje prawdziwe doświadczenie. Niezależnie od tego, jak długo trwa osiąganie marzeń, najważniejsze jest, aby cieszyć się każdym krokiem i znajdować radość w procesie. Ostateczny sukces to nie tylko osiągnięcie celu, ale również sposób, w jaki dotarłaś do niego i czego się nauczyłaś po drodze.
Dziękuję Ci bardzo, że tu ze mną jesteś! Za każda recenzję, za każde dobre słowo, komentarz i zakup mojej książki. Tą drogę przebyliśmy razem i to wszystko nie miałoby ani sensu, ani szansy na powodzenie bez Ciebie!
Małgosia
Ps. Jeśli chcesz zrobić mi z tej okazji prezent bo kiedykolwiek moja praca była dla Ciebie wsparciem, możesz po prostu kupić tutaj moją książkę. W prezencie ode mnie na wszystkie papierowe tytuły TYLKO do końca weekendu – minus 15 procent. Kod rabatowy: urodziny wpisz w koszyku !