Informacje (nie zawsze prawdziwe) o koronawirusie zdają się być równie zaraźliwe i groźne co sam wirus. Liczba wzmianek w polskim internecie w ciągu ostatniego tygodnia poszybowała w górę, o zagrożeniu piszą wszystkie redakcje, a wiele osób ogarnęła panika. Cena maseczek i środków do dezynfekcji rąk, w wielu wypadkach wzrosła o kilkaset procent! Za tym wszystkim stoi nasz ogromny lęk – najczęściej bardzo źle oswojony, na granicy paniki. Skąd się bierze, jak nim “zarządzać” i wreszcie czego nas to może o nas nauczyć?
Zanim zacznę, jedna bardzo istotna informacja – to nie jest post medyczny – mówienie o medycynie nie leży w moich kompetencjach, a moją wiedzę opieram na aktualnych doniesieniach ekspertów w tym temacie. Zgodnie z informacjami WHO, Ministerstwa Zdrowia i GIS, w Polsce na tą chwilę nie ma jeszcze potwierdzonych w 100 % przypadków zachorowań na wirusa z Wuhan, ale te z pewnością się pojawią. Wirus wydaje się być groźny przede wszystkim z powodu swojej dużej zaraźliwości i długiego okresu inkubacji, ale wbrew panice, śmiertelność w tym wypadku nie jest dużo wyższa od standardowej grypy, na którą co roku choruje ponad 2 miliony Polaków. Według codziennie aktualizowanych danych WORLDOMETER liczba zgonów spowodowanych przez koronawirusa wynosi aktualnie około 3000 osób. Liczba ofiar zwykłej, sezonowej grypy, z powodu której nikt nie panikuje i którą bardzo często bagatelizujemy, nie chcemy się na nią szczepić itp. tylko w tym roku, a więc od początku stycznia, przekroczyła na całym świecie 80 000 osób. Oznacza to, że w ciągu tygodnia na zwykłą grypę na świecie umiera więcej osób niż umarło z powodu koronawirusa w całym okresie epidemii.
Koronawirus – znajdź odpowiednią skalę
Fakty są dość jasne: tak, koronawirus jest zagrożeniem dla zdrowia, ale podobnych zagrożeń spotykamy w naszym życiu bardzo wiele. Większość z nas nigdy nie zetknie się z nimi osobiście, a nawet jeśli, dla ogromnej większości z nas nie skończy się to śmiercią.
Wiele osób przechodzi chorobę bezobjawowo, część bardzo łagodnie, podobnie jak w przypadku wcześniejszych odmian SARS, rzadko chorują dzieci. Oczywiście, tak jak w przypadku zwykłej grypy, trudno ocenić jak zareaguje nasz organizm. Jednak NIC nie wskazuje na to, żeby zagrożenie to było choćby zbliżone do tego, które dotyczyło znanych z historii plag jak choćby grypy hiszpanki, która zabiła według różnych szacunków od 20 do nawet l00 milionów ludzi na świecie. Chorowało blisko 1/3 populacji świata!
Dla uświadomienia skali kilka liczb (za https://www.worldometers.info) :
- Ponad 48 000 matek umarło podczas porodu TYLKO w tym roku ( mimo, że śmiertelność okołoporodowa w krajach rozwiniętych jest poniżej 1 %)
- Ponad 155 000 osób umarło z powodu malarii w tym roku. Każdego roku z powodu tej choroby umiera na świecie grubo ponad pół miliona osób!
- Ponad 200 000 osób zginęło w wypadkach drogowych w tym roku ( przypominam mamy koniec lutego – dziennie więc w wypadkach ginie więcej osób niż dotychczas w całej epidemii wirusa z Wuhan)
- Ponad 265 000 osób zmarło z powodu AIDS w tym roku ( a jak słusznie zauważył ktoś na internetowym memie, wszyscy chcą nosić maseczki, a nikt nie chce używać prezerwatyw).
- Liczba osób, które zmarły w tym roku z powodu różnych chorób zakaźnych przekroczyła 2 miliony.
Nie piszę tego aby bagatelizować tytułowego wirusa, ale aby pokazać że na tym świecie istnieją setki mniej lub bardziej śmiercionośnych zagrożeń i jak narazie nasze szanse na śmierć w wypadku samochodowym są o wiele wyższe niż szansa na to, że zostaniemy ofiarami koronawirusa. Nikt jednak z tego powodu nie zamyka się w domu ani nie urządza kwarantanny od samochodów. Nikt o tym codziennie nie pisze.
Skąd więc w nas paniczny strach? Dlaczego zagrożenie związane z wirusem stało się tematem medialnym numer jeden?
Skąd się bierze nasz lęk? Co stoi za lękiem?
Lęk jest potężnym orężem. Strach sprawia, że można nami z łatwością manipulować, wiele osób pozbawia zdrowego rozsądku, doprowadza na skraj wytrzymałości psychicznej.
Lęk jest atawistyczny, często nie potrafimy sobie z nim radzić i równie często, nie wynika z realnych, racjonalnych przesłanek. Natura wmontowała nam mechanizmy związane z lękiem i strachem po to, byśmy przetrwali. Gdyby nasz praprzodek nie umiał ocenić zagrożenia, gdyby się nie bał i stanął np. naprzeciw niedźwiedzia i zaryczał, prawdopodobnie nie przekazałby dalej swoich genów, a cała historia skończyłaby się tragicznie. Strach więc bardzo nam się przydaje, człowiek bez strachu nie ma prawa przetrwać, a jeśli ktoś mówi, że niczego się nie boi, prawdopodobnie jest psychopatą lub… idiotą.
Lęk jest jednak konstrukcją znacznie bardziej złożoną i nie do końca w 100 % przydatną. Z pewnością jest olbrzymim pożeraczem energii. Nie mobilizuje nas jak strach, nie każe szukać rozwiązań i racjonalnie mierzyć się z rzeczywistością za to plącze nas w jakiejś malignie obaw, knowań i wymyślonych teorii. 99 % rzeczy, które nas martwią, które wywołują nasz lęk, nigdy się nie zdarzy. Jeśli jednak poświęcamy na ten lęk prawie cały swój czas, a podszyci nim funkcjonujemy na wiecznej adrenalinie i strachu, sami sobie szkodzimy.
Lęk sprawia, że:
- możemy mieć mniejszą odporność na choroby – co za tym idzie możemy być BARDZIEJ narażeni na zachorowanie!
- zwiększa częstość występowania chorób serca
- u wielu osób wywołuje objawy psychosomatyczne: bóle brzucha, biegunkę, bóle głowy, migreny
- pogarsza stan osób chorych na depresję, nasila stany lękowe, może wywołać ataki paniki, wzmocnić myśli samobójcze.
Kto zarabia na Twoim strachu?
Im bardziej się boimy, tym bardziej nieprzewidywalne są ekonomia, gospodarka i biznes. Widać to już doskonale po wszystkich międzynarodowych rynkach. Im bardziej damy się wpędzić w epidemię strachu, tym konsekwencje mogą być poważniejsze. I tego naprawdę można się bać. Nie samego COVID 19.
Dlaczego o wirusie z Chin piszą codziennie wszystkie serwisy i portale? Dlaczego uruchamiają newslettery, które z godziny na godzinę mają nas informować o tym co się dzieje w temacie? Dlaczego wiele mało wiarygodnych serwisów sieje panikę mówiąc o niepotwierdzonych informacjach i wprowadzając w błąd? Ponieważ to czytamy! Klikamy!
Dobre wiadomości nie sprzedają się tak dobrze jak złe. To dlatego większość z nas nie słyszało, że ponad 98 % wszystkich przypadków koronawirusa, miało miejsce w Chinach, za to wie, ile osób umarło z tego powodu we Włoszech.
Może więc zamiast napędzać swój strach czytając i słuchając godzinami o wirusie, lepiej zająć się czymś co nas wzmocni, a informacje sprawdzić najwyżej raz dziennie? Wystarczy. W zupełności.
Jak oswoić lęk?
Nasz lęk, jak już wspomniałam, jest atawistyczny, umiejscowiony gdzieś głęboko pod skórą. To przede wszystkim lęk przed śmiercią i poważną chorobą. Być może mamy go w swojej pamięci komórkowej, bo otrzymaliśmy go od naszych przodków. Przyjrzyjmy się mu i sprawdźmy co możemy z nim zrobić. Czy na codzień naprawdę o siebie dbamy? Czemu nie bierzemy pod uwagę wielu innych codziennych zagrożeń, które są naszą codzienności, a dajemy się owładnąć panice?
Wielu lekarzy mówi o pacjentach zupełnie bagatelizujących zalecenia – nie biorących na poważnie np. ryzyka powikłań cukrzycy, choroby wieńcowej, palenia papierosów. Czemu tu nie uruchamia się w nas zdrowa obawa o własne zdrowie, a dajemy się ponieść irracjonalnym zagrożeniom? Ma nas zabić coś co jest daleko, a to co mamy codziennie pod ręką, to co możemy zmienić choćby teraz nie ma wpływu? Pomyślmy odpowiedzialnie i racjonalnie!
Jeśli czujesz, że ogarnia Cię fala paniki, przede wszystkim zminimalizuj bodźce, które ją wywołują. Poszukaj równowagi. Idź na spacer. Poćwicz kwadrans jogę w domu. Usiądź i oddychaj. Przyjrzyj się swoim emocjom. To z pewnością możesz dla siebie zrobić!
Higiena myśli jest nie mniej ważna niż mycie rąk. Dbaj również o nią! Wysypiaj się, nie pozwalaj na przebodźcowanie, zadbaj o swoją dietę, nie panikuj. Jeśli czujesz się gorzej – zostań w domu. Zadbaj o siebie. To możesz z pewnością zrobić. Na to masz 100 % wpływu. Skorzystaj z niego.
Zdrowia dla nas wszystkich!
Dla ciekawych: bardzo wiarygodnie i sensownie o wirusie na stronie PAN:
Fragment:
„Analiza kilkudziesięciu tysięcy przypadków zakażeń w Chinach pokazuje, że ponad 80% ludzi ma objawy łagodnej choroby, kilkanaście procent przechodzi ciężką infekcję, a 2-3% umiera. Należy podkreślić, że przypadki śmiertelne dotyczą prawie wyłącznie osób obciążonych poważnymi schorzeniami. Szczególnie narażeni na niekorzystny rozwój choroby są pacjenci z upośledzeniem odporności, leczeni immunosupresyjnie, z chorobami nowotworowymi, cukrzycą itp. Dla takich osób także zakażenia znanymi od dawna wirusami (jak np. wirus grypy) stanowią poważne zagrożenie.
Nie wiemy jeszcze, jaki odsetek zakażonych przechodzi infekcję bezobjawowo. Ponieważ ludzie ci nie potrzebują pomocy medycznej, to trudno ich ująć w statystykach epidemiologicznych. Z tego powodu wskaźniki śmiertelności podawane obecnie są zapewne zawyżone, a próby oszacowania rzeczywistej śmiertelności (dla wszystkich grup wiekowych łącznie) wskazują na poziom 0,3-1%.
Dla porównania śmiertelność w innych chorobach wirusowych to szacunkowo: wścieklizna – 100%, ebola – 40-90%, grypa ptasia H5N1 – 50%, ospa prawdziwa – 20-50%, SARS – 10%, grypa „hiszpanka” 1918 – 3-5%, odra – 2‰, grypa sezonowa – <1‰”.
8 komentarzy
Bardzo wybiórcze przedstawienie danych z worldometer. Prównanie śmiertelności grypy z covidem? Na tej samej stronie jest podane, że świńska grypa, która wywołała pandemię w 2009 miała śmiertelność na poziomie 0,02%, natomiast śmiertelność na covid-2019 jest szacowana na 2%, czyli 100 razy więcej. Jest szacowana, natomiast może się okazać większa, skoro niektóre formuły w mianowniku uwzględniają liczbę wszystkich zarażonych.
Umarło 2800 przy 82000 tysiacach zarażonych, owszem. Jednak przy tak ogromnej zaraźliwości tego wirusa, eksperci oceniają, że może on zarazić 70% populacji naszego globu. Oznacza to 107mln zgonów przy szacowanej śmiertelności. Jakąś nie za małą część tej liczby powinnaś porównać do przedstawionych zgonów z innych powodów. To już chyba nie wygląda tak dobrze, prawda?
Poza tym, malaria czy śmierć przy porodzie to problemy, które prawie w ogóle nie dotyczą Europy, więc w Europie mało kto się tym przejmuje.
Także problem jest poważny. Panika z jednej strony powinna być, bo w ten sposób ludzie się dystansują i spowalniają rozwój epidemii. Z drugiej strony panika może wywołać tak wielki kryzys gospodarczy, że skończy się to jeszcze gorzej. Sytuacja jest naprawdę poważna i trzeba włożyć dużo wysiłku w tworzenie możliwych scenariuszy i przygotowywania się do nich.
Zgadzam się, że lęk źle wpływa na zdrowie. Ale nie można z tego powodu bagatelizować sprawy. Z lękiem trzeba sobie radzić na inne sposoby.
Na hiszpankę zachorowało 30 % populacji świata, nie wiem skąd te szacunki o zasięgu 70 % jeśli choroba w znikomym stopniu rozprzestrzeniła się poza samymi Chinami, a i tam zachorował co najwyżej ZNIKOMY procent populacji. Przypominam, że w samej prowincji HUBEI, której stolicą jest Wuhan żyje ponad 58 milionów ludzi! Zaraziło się jak dotąd jak sam piszesz mniej niż 100 tys. osób czyli nie jest to nawet pół procenta populacji. Takie dane jak potencjalne 107 milionów zgonów, o których piszesz to właśnie sianie bezsensownej paniki. Uważajmy, ale nie piszmy takich rzeczy i nie karmmy lęków bo to jest kompletnie bez sensu!
Na worldometer jest podane, że zwykła grypa ma zaraźliwość na poziomie 1,3, podczas, gdy nowy koronawirus ma zaraźliwość szacowaną w przedziale 2,5-3,5. W dodatku pojawiają się informacje, że może dochodzić do reinfekcji. Być może na tej podstawie paru ekspertów stwierdziło, że przy braku prób powstrzymywania epidemii 70% populacji zostanie zarażone. Ale muszę przyznać, że faktycznie jest to scenariusz delikatnie, bo delikatnie, ale pesymistyczny.
W Wuhan zachorowało względnie mało osób, ale przecież dobrze wiesz co się działo w Wuhan. To miasto zostało kompletnie “wyłączone”. Ludzie mieli zakaz wychodzenia z domu, większość przedsiębiorstw zawiesiło działanie. To są bezprecedensowe środki podjęte przez chinśkich decydentów. I tylko to sprawiło, że jest tam tak “mało” zachorowań. Epidemiolodzy są zgodni, że gdyby nie te działania, to przypadków zakażenia byłoby dużo, dużo więcej. I mówią wprost, że Chiny kupiły światu trochę czasu, żeby ten mógł się przygotować. Proponuję czytać raporty WHO. Będzie co ma być, ale znajmy prawdziwy rozmiar rozwijającego się problemu z jakim boryka się obecnie świat.
Sprzeciwiam się szerzeniu nieprawdziwych informacjom, które prowadzą do wybuchu zbyt dużej paniki ( w co możesz wątpić po przwołaniu przeze mnie wariantu nieco pesymistycznego), bo tak jak powiedziałem panika może rozsadzić gospodarkę, której jednak potrzebujemy by żyć. Ale też sprzeciwiam się nieprawdziwym informacjom, które prowadzą do lekceważenia problemu. Twój wpis częściowo uznałem właśnie za taki bagatelizujący, więc postanowiłem odpowiedzieć. Z twojego punktu widzenia rozumiem, że jest to sianie paniki, miejmy nadzieję, że to ty masz rację. Ale przyrównałaś śmiertelność grypy do śmiertelności Covid-2019, co jest informacją nieprawdziwą.
śmiertelność w Europie jest dużo niższa ( 2400 zainfekowanych 34 osoby zmarły – ok 1 %) , w Chinach mogła być wyższa z powodów choćby utrudnionego dostępu do leczenia – raport WHO dokładnie o tym mówi – liczba osób zainfekowanych i zmarłych poza Chinami do sprawdzenia np. tutaj : https://www.who.int/docs/default-source/coronaviruse/situation-reports/20200225-sitrep-36-covid-19.pdf?sfvrsn=2791b4e0_2
Scenariusz o którym piszesz nazwałabym nie pesymistycznym, a katastroficznym – nie jest to tylko kwestia semantyki. Wszystkie dane pokazują, że wirus nie jest bardzo groźny, a tym bardziej śmiertelny dla osób które nie mają problemów z odpornością, uważać powinny bardzo osoby, które chorują, są w podeszłym wieku i osoby, które mają z nimi styczność, aby ich nie narażać. Ale reasumując: uważajmy, nie panikujmy.
Scenariusz katastroficzny, ok. Ale scenariusz mimo wszystko realny, którego jak mi się wydaje prawdopodobieństwo nie jest aż tak niskie, żeby go pominąć. Niemniej, masz rację, że gdy nie zestawi się go z innymi scenariuszami jest to sianie paniki. Za to przepraszam.
Wiem, że to wygląda jak czepialstwo, ale 34/2459 to 1,38%. Czyli precyzyjniej to by było napisać około 1,5% albo wprost 1,38%. Niby szczegół, ale pokazuje, że jednak starasz się przeciągnąć linę na swoją stronę. Ale to pikuś. Największy problem jest taki, że z tych 2400 osób jeszcze część umrze, bo wśród nich są osoby zdiagnozowane choćby przedwczoraj, wczoraj i dzisiaj. Część z tych osób niestety dopiero czeka na najgorsze. Wtedy będzie to już większy odsetek. Nie siejmy paniki, ale dbajmy o liczby. Chciejmy znać prawdę, choćby nie wiem jaka ona była. I działajmy bez strachu, zarządzajmy ryzykiem, zwiększajmy szansę na przetrwanie z możliwie jak najmniejszymi stratami. Nie da się tego zrobić bojąc się wstać z łóżka, ale nie da się tego zrobić nie trzymając się rzetelnych danych.
Mówimy o promilach. To jednak bardziej 1 % niż 3,5 % o których pisałeś. Weź też pod uwagę, że zachorowało na bank więcej osób niż te 2459 osób, tylko nigdzie się nie zgłosili, bo przeszli infekcję bardzo łagodnie, nikt ich nie zdiagnozował, a więc ta śmiertelność raczej niższa niż wyższa. Zdiagnozowane zostały osoby które zapewne najpoważniej przechodziły infekcję. A więc znów: nie jest to dżuma, żebyśmy wszyscy teraz zamknęli się w domach. Niektóre media dziś piszą o robieniu zapasów, wczoraj 1000 razy wałkowano temat czy przypadek z Łodzi to to czy nie to, ludzie w komentarzach prawie linczowali kobietę u której podejrzewano koronowirusa: TO NIE JEST zdrowy rozsądek i bazowanie na liczbach. Te są takie jakie są. I jeszcze ostatni raz: tak jak napisałam, nie bagatelizujmy ale nie mówmy o milionach które umrą, bo ludzie zapamiętają tylko to.
Myślę dokładnie tak samo! Najważniejsze, co możemy zrobić, to dbać o siebie i budować swoją odporność.
Nie zapominajmy, że koncerny farmaceutyczne każdego roku w tym okresie “walczą o klienta”, a psychoza strachu bardzo im w tym pomaga.
Życzę wszystkim zdrowia 🙂
A ciekawe jaka jest śmiertelność z powodu smogu ? Tym też nikt się nie przejmuje