Usiąść spokojnie i nie myśleć. Tak w skrócie można opisać medytację. Ale w istocie jest ona czymś więcej i czymś mniej. Medytacja to stan, w którym jesteśmy najmocniej, najbardziej namacalnie obecni. Skupiamy się na tym, że oddychamy, czujemy swoją dłoń, ubranie, powiew wiatru na twarzy. Medytacją może być picie herbaty, czy jedzenie mandarynki. Potrzebny jest tylko jeden składnik: uważność.
Medytacja porządkuje mózg
To co wiemy od wieków, dziś można empirycznie sprawdzić. Badania niezależnych instytutów badawczych, dowodzą, że praktykowanie stanów uważności, skupienia – medytowanie, porządkuje nasz mózg i wprowadza w nim trwale zmiany strukturalne. Efekty te można oglądać na badaniu rezonansem magnetycznym.
Wyniki neuroobrazowania u osób praktykujących różne formy medytacji wykazały wzrost gęstości substancji szarej w lewym hipokampie. Hipokamp jest obszarem mózgu zaangażowanym w procesy pamięci, uczenia się i kontrolowania emocji. Osoby zdolne do chwilowego wyciszenia są na co dzień mniej zestresowane, bardziej obecne w tu i teraz, przez co podejmują bardziej świadome decyzje i są zwyczajnie szczęśliwsze.
Jak medytować?
Medytacją może być wszystko. Nie trzeba spełnić specjalnych warunków, nie trzeba jechać na koniec świata. Usiądź, zatrzymaj się na pięć minut dziennie. Na początek. I skup na tym, co jest. Na swoim oddechu. Na swoich dłoniach. Na odgłosach miasta, które wpadają przez okno. Bądź. Tylko bądź. To wystarczy. Nie walcz z myślami, nie złość się, że przychodzą. Obserwuj je i pozwól im przepływać.
Stopniowo zauważysz, że będzie ich mniej i mniej. Pojawi się cisza. A w niej sens. Wiele sensu. Powtarzaj codziennie, wydłużaj ten czas, tak aby chwile wyciszenia trwały minimum 30-40 minut dziennie. Po trzech tygodniach prób, nowy nawyk wejdzie Ci w krew.
Po 12 tygodniach praktykowania medytacji, jak dowodzą badacze, zmiany strukturalne w mózgu, stają się trwałe i utrzymują nawet w wypadku zaprzestania ćwiczeń.
Medytacja w ruchu?
Osho, hinduski guru i mistrz duchowy, mawiał, że dla człowieka zachodu, który nie potrafi medytować, nie potrafi wyciszyć nawału swoich myśli, świetnym rozwiązaniem jest ruch. Nie każdy potrafi zapanować nad umysłem, ale każdy, każdy zdrowy człowiek, potrafi chodzić i biegać. Medytacja ruchu nie jest wcale mniej wartościową formą medytacji. W niej również można się zapomnieć, uspokoić, uporządkować.
W ruchu, jeśli ten trwa odpowiednio długo, zawsze jak mówi Osho “przychodzi ta chwila gdy biegnący znika i zostaje tylko biegnięcie. Ciało, umysł i dusza zaczynają działać razem”. Myśli przestają mieć znaczenie: pojawia się koncentracja na oddechu, na stopie, która dotyka ziemi, na jednostajnym kołysaniu ciała, które wprawione w mantrowy ruch, odnajduje swoją równowagę i pragnie więcej.
Ciało świetnie pamięta tę formę medytacji i tęskni za nią. Wystarczy wypracować nawyk. Wystarczy chodzić lub biegać co najmniej 20 – 30 minut. Stopień pełnego rozluźnienia, każdy osiąga po innym czasie. Dla mnie jest to zwykle ok. 15 minut. Po tym czasie mój umysł przełącza się na automatyzm, a ja czuję się dokładnie tak, jak w stanie głębokiej medytacji. Nie ma mnie. Jest ruch.
Znajdź spokój w sobie
Bez ciszy w środku, nie sposób siebie usłyszeć. W chaosie codzienności, chwila wytchnienia, chwila spokoju, jest jak tlen. Każdemu się należy, każdy ma do niej dostęp. Nasza głowa potrzebuje medytacji, nasze ciało wymaga rozluźnienia. Nie trzeba wiele. Właściwie nic. Tylko być. Spróbujcie. Koniecznie. Medytować można też przy muzyce.
Formą medytacji – już w szerokim ujęciu tematu, może być również obecność z drugim człowiekiem, praktykowanie świadomego dotyku, czy seks. Medytacja może polepszyć nasze relacje, naszą zdolność do rozwiązywania konfliktów i autentycznego życia. Uczy także słuchać siebie.
Spróbujesz dziś? Pamiętaj, że potrzebę specjalnych warunków stwarzamy najczęściej sami i najczęściej jest ona iluzją i wymówką! Nie potrzebujesz niczego specjalnego … poza SOBĄ!
15 komentarzy
To fascynujące, że medytacja pojawia się w tak wielu kulturach i religiach jako droga do poznania siebie i Boga.
Jest uniwersalna, dlatego, że jest czymś dobrym, naturalnym stanem umysłu, który zatracamy w codziennym głośnym życiu.
Ja nigdy nie zakładam słuchawek z muzyką, gdy biegam. To mój czas na ciszę.
To prawda, to chyba jedno ze wspólnych doświadczeń obecne, może tylko w różnym natężeniu we wszystkich nurtach, które mówią o ludzkiej duchowości. Coś więc musi w tym być.
Ja przeciwnie – zakładam słuchawki, bo muzyka jest dla mnie pomocna w przechodzeniu do tryby "wyłącz się". Ale to tylko dowodzi tego, że każdy z nas powinien szukać swojego sposobu:)
Wystarczy być….. Otóż to.
W książce Reginy Brett "Bóg nigdy nie mruga" jest taka historia o jej pierwszych przygodach z wyciszaniem siebie. Trafne spostrzeżenia, dowcipna formuła i wiele prawdy.
Potwierdzam, że wyciszanie to najlepszy relaks. Las, szum drzew i własny oddech.
Wystarczy być…..
Elizabeth: Małgosiu stosuję obydwa rodzaje medytacji i jest tak jak piszesz. To cudowny stan.
🙂
Nigdy nie zastanawiałam się nad atutami medytacji, myślałam, że do tego potrzeba czegoś więcej niż tylko być. Na pewno spróbuję.
Pozdrawiam
Na początek BYĆ to i tak bardzo dużo ":)))))) Powodzenia!
Jesteś kolejną osobą, która mnie zachęciła do medytacji 🙂
że też akurat dzisiaj pisałaś o medytacji, kiedy ja zgłębiałam motywy życia mistrzyni medytacji 😉 Temat mi bliski! A o kim mówię? O Katarzynie, ze Sieny. Kobiecie od zadań NAD specjalnych.
http://www.primocappuccino.pl/sw-katarzyna-ze-sieny/
Pomału wkraczam na tę drogę. Po pierwsze kilka lat temu wyrzuciłam telewizor. Wtedy usłyszałam swoje myśli. Teraz przyszedł czas, aby odstawiać myśli na bok. Tęsknię za takim "bezmyślnym" stanem. Biegać nie mogę, ale chodzić owszem. Spróbuję: słońce, oddech, stopa prawa, stopa lewa… Dziękuję za zachętę. Szczerze zachęcona 🙂
"Bez ciszy w środku, nie sposób siebie usłyszeć." – potwierdzam. Moją medytacją jest to co nazywam "wieczornym nic nie robieniem". Lubię wyłączyć komputer, puścić spokojną muzykę i zagłębić się w siebie. Polecam każdemu!
Myślę, że wielu ludzi odstrasz mit, że medytacja jest trudna. Nauka jest jednak jak mięsień, trenowany się rozwija 😉
To fantastyczne…tak błogo i cudownie:) Kocham siebie za ten stan, w którym się znajduję. Nic nie istnieje, tylko JA, tylko ta cisza i już wszystko jest proste, wszystko się zmienia…Uzależniam się…
Świetny wpis, dzięki! Ja osobiście zainteresowałam się praktyką mindfulness i działaniem organizacji non-profit Mindfulness Association, którą założył rob nairn. Organizują oni świetne kursy, być może ja też zostanę instruktorem? 🙂
Pozdrawiam!
本地搜尋引擎最佳化