Co jest powodem tego, że jesteśmy niezadowoleni z siebie, swoich domów, związków, dzieci? Wyobrażenia. Szczególnie te o idealnym życiu, partnerze, egzystencji rodem z magazynu o designie i fotek na Instagramie. To one szepczą nam ciągle do ucha, że nie dość i że cieszyć można się później, gdy już to wszystko się ma. Tylko że to później nie przychodzi nigdy.
Żyjemy w dziwnych czasach. Jeszcze nigdy nie byliśmy od siebie tak daleko i tak blisko jednocześnie.
Jeszcze 20 lat temu, gdy chcieliśmy pozostać z kimś w kontakcie trzeba było pisać listy, przesyłać sobie analogowe fotografie, wydawać krocie na telefon.
Dziś komunikacja, przynajmniej w warstwie formalnej, przebiega bez problemu. Zaglądamy sobie do łóżek i do lodówki, widzimy co kto je na śniadanie i jak umalowany/ uczesany wychodzi do pracy.
Siłą rzeczy to co sami pokazujemy i to co oglądamy, to są te najlepsze momenty. Rzeczywistość wystylizowana i zagrana pod oko kamery czy aparatu foto. Okraszona filtrem, poprawiona w dziesiątce ujęć.
Ile w tym prawdy? Sami sobie odpowiedzcie.
Reszty w końcu nie widać, reszty się wstydzimy i myślimy, że jej nie ma. A bez tej reszty nie mamy pełnego kontekstu i dajemy się wpędzać w maliny wyobrażeń.
Smutna prawda o naszych czasach
Ikea, przeprowadziła niedawno ciekawe badania i przygotowała raport “Life at Home” (linkuję wersję anglojęzyczną bo polskiej nie znalazłam – tu artykuł, który ukazał się na stronie radia Chilli Zet). O co chodziło? O to dlaczego trudno nam się zrelaksować w naszych domach, dlaczego nas nie cieszą, co nam najbardziej przeszkadza i jak można to zmienić.
Abstrahując od czysto marketingowego wydźwięku tego opracowania, można wysnuć ciekawe, ale też dość przygnębiające wnioski.
Po pierwsze dopada nas presja spędzania czasu w określony, aktywny i modny sposób. Wiecie, pewne rzeczy są już passe i po pracy nie wypada już wrócić ot tak do siebie i założyć kapci. Normalne życie stało się synonimem obciachu.
Po drugie, czujemy imperatyw aby utrzymywać swój dom w idealnym stanie. Bałagan nie wchodzi w grę. Wstydzimy się swojego nieidealnego domostwa przed znajomymi i rodziną.
Po trzecie wpadamy w poczucie winy, że posiłki które gotujemy nie są dość zdrowe i wyszukane.
Wreszcie: jak wisienka na torcie, porównujemy się w tych wszystkich kwestiach z obrazami prezentowanymi przez znajomych, influancerów internetowych w social mediach i czujemy jak bardzo odstajemy. Jak dalecy jesteśmy od mitu idealnego życia, które warto sfotografować i umieścić na Instagramie.
Czy naprawdę musimy być idealni?
Gdyby te badania rozciągnąć dalej, potraktować szerzej okazałoby się, że tak jest we wszystkich aspektach naszego życia.
Wstydzimy się, że nie odnieśliśmy spektakularnego sukcesu zawodowego, tylko mamy “zwykłą” pracę. A czy naprawdę każdy musi? Czy to w ogóle realne? Czy chociaż tego chcemy naprawdę?
Wolelibyśmy spędzać wakacje na Malediwach, albo chociaż w Grecji, w końcu wszystkie koleżanki wstawiają zdjęcia stamtąd – więc wakacje na działce babci czy w leśniczówce u znajomego jawią się szczytem obciachu i nie potrafimy się nimi cieszyć.
Partnerów też się wstydzimy, no bo w końcu tacy zwykli. Żeby chociaż była piękna/ był przystojny, a tak to szału nie ma. W dobie piękności ze zdjęć foto w mediach społecznościowych byle Grażynka czy pan Czesiek, nie ma żadnych szans. A przecież też mają prawo do miłości i szczęścia!Pod pręgierzem oceny ugina się też nawet nasze życie seksualne. Mężczyźni wychowani na filmach porno mają kompleksy, że nie mogą sprostać wyobraźniom swoich partnerek i odwrotnie.
Na samym końcu, albo na początku tej wyliczanki zabieramy się za siebie. I też okazuje się, że wcale nie pasujemy. A to za grubi, a to za chudzi, za starzy i w niemodnych butach. Jak tu się samemu ze sobą pokazać?
Jaki świat jest prawdziwy?
Ten który widzisz w krzywym zwierciadle tego, co ktoś chce Ci pokazać, czy ten wokół Ciebie?
Czy naprawdę wierzysz w to, że w idealnych domach nie osiada kurz, idealne dzieci nie bałaganią i nie mówią nigdy “kupa,gówno i nie lubię Cię?”
Jak się czujesz, gdy uświadomisz sobie, że naprawdę nie musisz się aż tak starać?
Gdy przyjmiesz do wiadomości, że nawet na idealnie proporcjonalnej twarzy modelki z Instagrama wyskakuje czasem pryszcz, a koledze, który jeździ najlepszym autem w dzielnicy też zdarza się mieć doła i wszystkiego dosyć?
Że komuś też, tak jak Tobie bywa trudno i źle, że dużo go kosztuje utrzymanie tego mirażu bycia zawsze od linijki, perfekt i w głównym trendzie?
Ulga, co? Kiedy zdejmujemy maski i wyłączamy filtry, stajemy się prawdziwsi. I dopiero wtedy mamy szansę na prawdziwe życie.
![]() |
O prawdziwym życiu, takim bez udawania i przymusu – przeczytasz w mojej nowej książce. Szukaj jej tutaj! |
Idealne życie nie istnieje
Idealne życie, idealne obrazki z niego, należy traktować jako inspirację i rodzaj życiowego folkloru. W istocie, większość z nas jest przerażająco zwyczajna. Mierzy się z przeciwnościami losu, nieładem, niedociągnięciami i życiem, któremu daleko do sesji foto w czasopiśmie.
Ale czy to naprawdę źle? Czy takie wygórowane, często nierealne pragnienia, w ogóle mają sens?
Przeważnie nas tylko unieszczęśliwiają i stają nam na drodze.
Kiedy to uznamy, kiedy naprawdę doświadczymy tego, że zwyczajność: dzisiaj, jutro i pojutrze jest wszystkim co mamy, damy radę się tym cieszyć i odnaleźć satysfakcję.
To także może być motorem zmian, petardą, która poniesie nas wyżej, w stronę marzeń, ale już bez mrzonek o tym, że gdzieś, kiedyś, z kimś, w jakiejś innej galaktyce, będziemy jak wszyscy czyli nikt.
A Ty, czy akceptujesz swoje nieidealne życie? Co sam o nim myślisz?
12 komentarzy
Małgosiu, ciężko zaakceptować swoje nieidealne życie !! Mi to się wydaje non stop, że ciągle, gdzieś, kiedyś… a potem sobię myślę… a co jak to jest tu i teraz? i tak się miotam, ale chyba coraz bardziej przechylam się w stronę, że tu i teraz z tym, co mam i gdzie jestem też może być jeśli nie "idealnie" to przyjnajmniej "w porządku i fajnie" ps. mimo wszystko czekam na zdjęcia z Janowa ;)) pozdrawiam, Olka 😉
Ola,bedą :))))buziaki ???
Zawsze chcemy być jakby poziom wyżej. Wcześniej goniłam za idealnym życiem, przyjaźnią.Czekałam na magiczne kiedyś, a presja stworzenia tego idealnego życia, sprawiała, że nie robiłam z nim nic i pochłaniała energię. Ludzie nie wiedzą ile mają: możliwość prostej pracy, spokój, przyjaciele, rodzina. Teraz jest fajnie i dobrze. Nikt nie wie, co będzie w przyszłości.
To prawda. Problem takżew tym,że jeśli nie potrafimy generalnie doceniać to nie zdołamy być zadowoleni tak naprawdę nigdy. Tu trzeba by się zatrzymać,a nie na dopuszczeniu iluzji.
Od kiedy Ciebie czytam zaczęłam żyć… Poprostu, zwyczajnie i coraz bardziej po swojemu, i bardzo Ci za to dziękuje Małgosiu. Pozdrawiam, Anna
Aika,
sprawiłaś mi wielka przyjemność tym komentarzem.
Dziękuję 🙂
Pozdrowienia:)
Przepiękny tekst, czytam go kolejny raz i wpasowuje się idealnie w moje obecne przemyślenia.
Jakbym przeczytała o sobie…świetny tekst i wiele tłumaczy. W ogóle fajny ten Twój blog dziewczyno! Pomaga zmienić podejście do różnych rzeczy plączących się w głowie i lepiej się żyje :). Gosiu pisz, nie przestawaj bo dzięki temu stajemy się szczęśliwsze i pogodzone kobiety.
Bardzo dziękuję za normalny wpis dla normalnych ludzi 😉 Krótko, prosto, na temat i jakże życiowo.
Pozdrawiam 😉
https://www.youtube.com/watch?v=0X-SrPQjBE
"Cudzoziemka w Kraju kobiet" to chyba dobry komentarz do tego jak należy się przejmować matrycowymi wzorami życia 🙂 To przejmowanie się to chyba pokłosie po naszych mamach. Moja, kiedy przyjeżdżali goście tworzyła zawsze atmosferę nadchodzącego Armagedonu. jakby goście jedli tylko rosyjski kawior i mogli zasnąć tylko na złotych łożach z baldachimem. Siostry pucują mieszkania, bo to uspokaja ich lęki. A u mnie kurz i ja to mam…dokładnie tam i dobrze mi z tym 🙂
PIM商品管理系統整合
激光是單一波段的光能 , 在同一時間發射 , 光線能量較為集中 , 能深入皮膚打擊患處之異常色素或血管 , 溫和地刺激皮膚內的骨膠原更生, 新生的骨膠原令您的膚質光澤柔嫩 , 煥然一新 , 抗老效果顯著。有效治療色斑(雀斑 , 太陽斑 , 咖啡斑 , 太田痣 , 紋身) , 血管問題 (葡萄色斑 , 微絲血管擴張) , 膚色不均 , 皮膚鬆弛 , 毛孔粗大 治療後皮膚會出現短暫的紅腫 , 要注意防曬及遵照醫生指示護理皮膚