Zwykle uważa się, że zdolności
intelektualne i rozmiary oraz możliwości mózgu młodej matki mają się tak
jak konsystencja i smakowitość wykwintnego obiadu skonfrontowana z
papką miksowanej marchwi i brokuła czyli oględnie mówiąc: marnie. Uważa
się, że opieka nad dzieckiem, szczególnie malutkim, to mantra
zmieniania pieluch, przemywania pupy, podawania piersi i zmieniania
zabrudzonych kaftaników. Powszechnie ocenia się te czynności jako
odmóżdżające, infantylne i głupie. Młode matki często słyszą, że
„pieluchy padły im na rozum”, że ich ambicje i zdolności zostały
zredukowane do poziomu kilkumiesięcznego dziecka i właściwie niewiele da
się z nimi zrobić. Mimo, że podstawy anatomii zna chyba każdy to wielu
wydaje się, że macica w ciąży, a potem gruczoły mleczne po jej
zakończeniu powiększają się do tego stopnia, że uciskają matczyny mózg,
który przestaje działać sprawnie i zaczyna odbierać wyłącznie sygnały na
linii mama – dziecko.
zaskakująca i o wiele ciekawsza niż by się mogło wydawać. Wychowanie
dziecka to nie proces stałego pozbywania się swoich rozumowych zasobów: wyrzucanych do śmieci z kolejną podawaną kaszką i zmienianą pieluchą,
ale proces uczenia się, przyswajania nowych informacji i umiejętności
niedostępny i niemożliwy do przerobienia na żadnym innym etapie życia.
i połowicznego rozwiązywania problemów. Nie zadowala się mailem raz na
tydzień, telefonem raz dziennie, czy połową porcji potrzebnej miłości.
Niemowlak to nauczyciel zen, jogi i trener fitness w jednym. Uczy
spokoju, rozwiązywania konfliktów, empatycznego dostrzegania na pozór
niewidocznych rzeczy, trenuje naszą wytrzymałość psycho –fizyczną i
odporność na stres. Dzieje się to permanentnie, dzień za dniem, a nie
raz w tygodniu podczas wymuszonej sytuacji warsztatowej.
Mózg na testach
podlega ciągłemu procesowi zmian, między innymi obumierania oraz
powstawania neuronów i połączeń pomiędzy nimi.
Wiemy również, że im
bardziej jest stymulowany poprzez nowe doświadczenia i emocje, im
mocniej jest narażany na stawianie czoła nowym zdarzeniom i potrzebom,
tym bardziej sam się rozwija i specjalizuje swoje komórki, aby sprostały
postawionym przed nimi zadaniom. Neuronom i ich ciągłemu wzrostowi na
pomoc przychodzą także hormony: oksytocyna podnosi odporność na stres i
naszą zdolność do tworzenia i utrzymywania związków międzyludzkich –
nie tylko tych z dzieckiem.
przeprowadzone przez naukowców z USA pokazały, że rodzicielstwo
rzeczywiście reorganizuje i zmienia mózg – ale nie deprecjonując go,
tylko poprawiając jego zdolności i wachlarz umiejętności. U młodych
rodziców – szczególnie matek – poprawiają się zdolności do
zapamiętywania, podejmowania decyzji i nauki nowych rzeczy.
Wydaje się,
że te zmiany są ewolucyjnym prezentem od natury, która docenia trudy
wychowania i wyposaża rodziców w niezbędne, bardziej wyspecjalizowane
narzędzia, które mają pomóc w wykonaniu postawionego przed nami zadania.
nie – rodzicami: wyćwiczeni w sztuce odgadywania i zaspokajania potrzeb
dzieci, rozwiązywania konfliktów i radzenia sobie z sytuacjami
ekstremalnymi, są bardzo często lepszymi i skuteczniejszymi
pracownikami. Nie wpadają w panikę z byle powodu, nie dają się
wyprowadzić z równowagi głupią uwagą, umieją szeregować priorytety i
pracować pod dużą presją otoczenia. Mówi się, że chodzą również na L4.
Co z tego, jeśli odpowiedzialna matka, traktująca z powagą swoją
zawodową rolę, potrafi wykonać pracę przewidzianą na miesiąc w ciągu
dwóch tygodni. Jak to robi? Po prostu potrafi właściwie zarządzać czasem
i ustalać właściwe priorytety.
Terapia dzieckiem?
cudowną terapią naszej osobowości i prawdziwym nowym otwarciem dla
naszego mózgu. Clarissa Pincola Estes pisze, że często właśnie po
macierzyńskich doświadczeniach kobiety zdobywają się na trud zmiany i
odważają na to, co do tej pory pozostawało w sferze marzeń.
Macierzyństwo otwiera i jednocześnie zmusza do poszukiwania rozwiązań.
Jeśli urodzimy i wykarmimy dziecko, to czym dla nas jest metaforyczne
„odrodzenie siebie samej”? Kobiety matki odkrywają swoją nową
tożsamość; poszukują kreatywnych rozwiązań, rozpoczynają życie zupełnie
od nowa; bogatsze o doświadczenie, wiarę i siłę jaką daje bycie matką.
To po macierzyńskim otwiera się masa kobiecych biznesów; to wtedy
pytamy siebie same co byśmy chciały w życiu robić i mamy więcej niż
zwykle odwagi na to, aby zmienić zastane koleiny, po których do tej pory
mknął pociąg naszego życia.
gwarantuje jej co najmniej naście lat stymulacji i treningów: od nauki
zmieniania pieluch po trudną sztukę negocjacji, cierpliwości, panowania
nad emocjami i zarządzania logistyką dnia codziennego. Tego nie uczą na
żadnych studiach, nie przeczytacie o tym w książkach. Kiedy następnym
razem będzie się wam wydawało, że pieluchy uciskają wasz mózg;
pamiętajcie: macierzyństwo to wielki uniwersytet życia. Kto go zaliczy, tego już mało rzeczy w życiu będzie w stanie zaskoczyć.
2 komentarze
i hope so 🙂
內容行銷