Zaczął
się ostatni, dla większości z nas gorączkowy i rozedrgany tydzień
przedświąteczny. Sprzątamy, kupujemy, stoimy w korkach i
kolejkach.
Boże
Narodzenie to święta rodzinne i obnażają bezlitośnie nasze wzajemne
relacje, problemy i niedogadania. Wiele osób z wielką radością i
miłością spotyka się przy wspólnym stole. Ale spora część z nas, jak
pisze Kasia Miller „po świętach spędzonych z rodziną nadaje się do zbierania łyżeczką.”
Narodzenie to święta rodzinne i obnażają bezlitośnie nasze wzajemne
relacje, problemy i niedogadania. Wiele osób z wielką radością i
miłością spotyka się przy wspólnym stole. Ale spora część z nas, jak
pisze Kasia Miller „po świętach spędzonych z rodziną nadaje się do zbierania łyżeczką.”
Po
pierwsze skupiamy się przede wszystkim na materialnej sferze świąt.
Urobieni po łokcie pieczemy kolejną porcję sernika i szorujemy z zapałem
maniaka podłogi; jakby te czynności miały moc sprawczą wywołania i
utrzymania pod naszym dachem magicznego ducha świąt Bożego Narodzenia.
pierwsze skupiamy się przede wszystkim na materialnej sferze świąt.
Urobieni po łokcie pieczemy kolejną porcję sernika i szorujemy z zapałem
maniaka podłogi; jakby te czynności miały moc sprawczą wywołania i
utrzymania pod naszym dachem magicznego ducha świąt Bożego Narodzenia.
Napędzeni
konsumpcyjną machiną, biegamy w tłumie podobnych nam nieszczęśników po
przepełnionych supermarketach i kupujemy tony jedzenia, które się
zmarnuje i setki prezentów, które niejednokrotnie powiększą stertę
rzeczy nieużywanych, niechcianych i niepotrzebnych.
konsumpcyjną machiną, biegamy w tłumie podobnych nam nieszczęśników po
przepełnionych supermarketach i kupujemy tony jedzenia, które się
zmarnuje i setki prezentów, które niejednokrotnie powiększą stertę
rzeczy nieużywanych, niechcianych i niepotrzebnych.
Nie
znajdując czasu i ochoty na rodzinne relacje przez okrągły rok, mamy
nadzieję że świąteczny czas odbuduje i odczaruje nasze wszystkie
kłopoty, że jak za pociągnięciem bajkowego pędzla, odmaluje się przed
nami sielankowy obraz kochających rodziców i dzieci – słowem
bożonarodzeniowa idylla.
znajdując czasu i ochoty na rodzinne relacje przez okrągły rok, mamy
nadzieję że świąteczny czas odbuduje i odczaruje nasze wszystkie
kłopoty, że jak za pociągnięciem bajkowego pędzla, odmaluje się przed
nami sielankowy obraz kochających rodziców i dzieci – słowem
bożonarodzeniowa idylla.
Jednak
podstawowy problem ze świętami jest taki, że niejednokrotnie czujemy
się zmuszeni do spędzania ich w określony sposób. Chodzimy na pasku
tradycji i nie mamy odwagi powiedzieć, że nie mamy na nią ochoty, że
jedyne o czym marzymy to święty spokój. Odwiedzamy więc wszystkich
krewnych, biegając od drzwi do drzwi, jemy więcej niż możemy, żeby nie
sprawić komuś zawodu, kupujemy, przesypiamy, prześlizgujemy się po tych
świętach – aby obudzić się potem ze swoistym psychicznym kacem, na który
składa się przejedzenie, życzenia, których nie chcieliśmy usłyszeć,
ludzie, których nie chcieliśmy zobaczyć i miejsca, w których nie
chcieliśmy być.
podstawowy problem ze świętami jest taki, że niejednokrotnie czujemy
się zmuszeni do spędzania ich w określony sposób. Chodzimy na pasku
tradycji i nie mamy odwagi powiedzieć, że nie mamy na nią ochoty, że
jedyne o czym marzymy to święty spokój. Odwiedzamy więc wszystkich
krewnych, biegając od drzwi do drzwi, jemy więcej niż możemy, żeby nie
sprawić komuś zawodu, kupujemy, przesypiamy, prześlizgujemy się po tych
świętach – aby obudzić się potem ze swoistym psychicznym kacem, na który
składa się przejedzenie, życzenia, których nie chcieliśmy usłyszeć,
ludzie, których nie chcieliśmy zobaczyć i miejsca, w których nie
chcieliśmy być.
A może być przecież inaczej.
Święta, które dla katolików są okazją do spotkania z maleńkim Bogiem,
bezbronnym jak dziecko, to przede wszystkim czas odbudowania dziecka w
sobie, zaczynania od nowa, pojednania, wyciszenia i odnalezienia tego co
się w nas urodziło dawno temu, a zanikło, zagubiło się przez lata.
Dla
niewierzących w betlejemską opowieść, święta mogą spełnić podobną rolę.
Bez względu na wyznania, światopogląd i podejście do życia, potrzebujemy
sfery sacrum, w której możemy się obmyć jak w wodzie, odnowić, uspokoić
i poskładać do kupy rozbiegane myśli.
bezbronnym jak dziecko, to przede wszystkim czas odbudowania dziecka w
sobie, zaczynania od nowa, pojednania, wyciszenia i odnalezienia tego co
się w nas urodziło dawno temu, a zanikło, zagubiło się przez lata.
Dla
niewierzących w betlejemską opowieść, święta mogą spełnić podobną rolę.
Bez względu na wyznania, światopogląd i podejście do życia, potrzebujemy
sfery sacrum, w której możemy się obmyć jak w wodzie, odnowić, uspokoić
i poskładać do kupy rozbiegane myśli.
Życzę
Wam odwagi spędzania świąt tak jak tego w środku pragniecie i
odnalezienia ciszy betlejemskiej nocy, która jak każda dobra cisza, nie
straszy, nie przeraża, ale zabiera nas do źródeł tego czym jesteśmy i
pozwala zwyczajnie BYĆ.
Wam odwagi spędzania świąt tak jak tego w środku pragniecie i
odnalezienia ciszy betlejemskiej nocy, która jak każda dobra cisza, nie
straszy, nie przeraża, ale zabiera nas do źródeł tego czym jesteśmy i
pozwala zwyczajnie BYĆ.
Nie
dajcie się wpędzić w kierat. Osły i woły co prawda dotarły do biblijnej
stajenki, ale my jako ludzie, wcielając się w ich role nie dojdziemy
gdzie trzeba. Umęczeni, padniemy przed progiem.
dajcie się wpędzić w kierat. Osły i woły co prawda dotarły do biblijnej
stajenki, ale my jako ludzie, wcielając się w ich role nie dojdziemy
gdzie trzeba. Umęczeni, padniemy przed progiem.
2 komentarze
Popieram i dodaję:
http://www.wprost.pl/ar/223217/Straszne-swieta/
napisał: ojciec.karmiacy 2010/12/20 13:13:11
Popieram:)
napisał: liberalnakonserwatystka 2010/12/20 13:17:42
強韌活力的北之薏仁精華 成就強健無憂的水潤美肌