Opowieści mają moc uzdrawiania. To w nich odnajdujemy lustro, które odbija nasze najgłębsze pragnienia, lęki i nadzieje. Historie są jak delikatne nici, które splatają nasze wewnętrzne doświadczenia, pomagając zrozumieć to, co dotąd było niejasne. W nich możemy odnaleźć siłę, której wcześniej nie dostrzegaliśmy. Bajki, opowieści terapeutyczne i przypowieści nie tylko bawią, ale i leczą — wspierają autoterapię, podsuwając nowe perspektywy i budząc ukryte zasoby w nas samych. W tej historii o Lumenie, świetliku, który nie świecił jak inni, znajdziesz opowieść o poszukiwaniu własnego światła i odnajdywaniu wartości tam, gdzie nikt jej wcześniej nie dostrzegał. Przeczytaj i podaj dalej!
W małej leśnej dolinie, skrytej pod miękką pierzyną grudniowego śniegu, żyła kolonia niezwykłych świetlików. Każdego wieczoru rozbłyskiwały niczym małe, złote lampki, rozświetlając mrok zimowej nocy. Światło drżało na śniegu, odbijając się od lodowych kryształków i tworząc iskrzący taniec na białym dywanie. Kiedy zdarzało się, że ktoś tamtędy przechodził, zawsze z zachwytem patrzył w noc. Świetliki o tym wiedziały i napełniało je to dumą i nadawało im sens życia. Wszystkim, z wyjątkiem jednego. Nazywał się Lumen i był inny niż reszta. Jego światło nigdy nie chciało się zapalić.
— Może po prostu jesteś uszkodzony — drwił Ralt, najjaśniej świecący świetlik w kolonii, kręcąc się w powietrzu i rzucając błyski w twarz Lumenowi.
— Czasami lepiej jest nie świecić wcale niż świecić na pokaz — odpowiadał zwykle cicho Lumen, spuszczając głowę, lecz w głębi serca nie był tego pewien. Czuł, jak ciężar tych słów osiada mu na ramionach niczym mokry śnieg. I tak mijała kolejna zima.
Szukanie odpowiedzi
Lumen spędzał całe dnie na poszukiwaniu odpowiedzi. Pytał starego dzięcioła, który zawsze z ociąganiem odpowiadał na pytania, przerywając je stukaniem dziobem w korę. Rozmawiał z leśną sową, mądrą, lecz milczącą, która jedynie unosiła brew i kręciła głową, jakby chciała powiedzieć: “Znajdź odpowiedź sam”. Zaglądał nawet do zamarzniętego strumienia, szukając wskazówek w odbiciu swojego ciała, ale tam widział tylko swoje małe, szare oblicze.
— Może twoje światło po prostu śpi — powiedziała stara wiewiórka z przymrużeniem oka, gryząc powoli orzeszek. — Czasem to, co najważniejsze, budzi się dopiero wtedy, gdy jest naprawdę potrzebne.
Te słowa utkwiły w sercu Lumena, niczym drobny cierń, który nie daje spokoju. Czy to mogła być prawda? Czy jego światło po prostu czekało na właściwy moment? Nie wiedział. Ale życie bez światła było trudne, a on z dnia na dzień czuł się coraz smutniejszy.
Noc Wielkiej Ciemności
Grudniowa noc nadeszła z nieoczekiwaną siłą. Wiatr zasypał ścieżki, a ciemne chmury zakryły gwiazdy. Zawsze w grudniu przychodziła taka noc, ale ta była inna. Jakby ktoś zgasił całe światło istnienia, jakby czerń spowiła wszystko. W całej dolinie zapanował mrok tak gęsty, że nawet najjaśniejsze świetliki miały trudności z przebiciem się przez niego. Ich światła migotały niepewnie i każdy z nich po raz pierwszy poczuł strach. Strach miał smak goryczy i ciszy, która zapada nagle, gdy serce zaczyna bić zbyt szybko. To było uczucie wszechogarniające i ciężkie jak ta ciemność. Nie dało się od niego uciec.
— Co teraz? — krzyknął Ralt, zwykle pewny siebie i rozbrajająco arogancki. Teraz jego głos drżał jak gałąź na wietrze. — Nie widzę nic! Nic! — Jego strach był zaraźliwy, a pozostałe świetliki zaczęły krążyć w panice, zderzając się ze sobą w chaotycznym tańcu ślepych iskier.
Lumen przyglądał się temu wszystkiemu z oddali. Przez całe życie czuł się niepotrzebny, ale teraz, widząc zamieszanie, zrozumiał, że jego spokojna obecność była czymś, czego ta kolonia nie miała. Nie tracił głowy. Nie bał się ciemności, bo był w niej od zawsze. Czuł, jak w jego sercu rodzi się odwaga, zupełnie inna od blasku świetlików. To była odwaga bycia niewidocznym.
— Jeśli nie mogę świecić, to przynajmniej będę przewodnikiem — powiedział sam do siebie, a jego głos zabrzmiał pewniej niż kiedykolwiek.
Światło, które nie musi błyszczeć
Lumen przyleciał do środka grupy i zawołał: — Słuchajcie mnie! Zatrzymajcie się! Uspokójcie oddechy i trzymajcie się razem!
Jego głos był stanowczy, ale łagodny. Świetliki zaczęły zwalniać lot i gromadzić się wokół niego. Niektóre wciąż drżały, inne tłumiły łzy, które błyszczały w ich oczach jak krople rosy o świcie. Lumen mówił dalej:
— Wiem, że boicie się ciemności, ale ja żyję w niej całe życie. To nie jest wróg, to przestrzeń, która pozwala usłyszeć, co szepcze las. Skupcie się na dźwiękach. Słyszycie? Gałęzie trzeszczą pod śniegiem. Ziemia oddycha. Ciemność nie jest końcem, to miejsce, gdzie zaczyna się coś nowego.
Świetliki zaczęły nasłuchiwać. Ich drżące ciałka zaczęły się uspokajać, a strach, który trzymał ich jak lodowy uścisk, powoli się rozluźniał.
— Prowadź nas, Lumenie — szepnął cicho Ralt, który nigdy wcześniej nie prosił nikogo o pomoc.
I tak się stało. Lumen, bez blasku, ale z pewnością w sercu, prowadził kolonię przez mrok. Nie używał światła, lecz swojego doświadczenia i intuicji. Nigdy nie błądził. Tam, gdzie inni widzieli pustkę, on widział możliwości. I tak dotarli na polanę, gdzie chmury rozstąpiły się, a księżyc oświetlił dolinę srebrnym blaskiem. Świetliki po raz pierwszy zobaczyły, jak piękny jest świat w świetle księżyca, który nie potrzebował rywalizować z ich blaskiem.
Epilog
Zima w dolinie minęła, a Lumen stał się legendą wśród świetlików. Nie dlatego, że świecił, bo jego światło nigdy nie zapłonęło, ale dlatego, że potrafił widzieć więcej niż inni. Jego historia przekazywana była z pokolenia na pokolenie, jako przypomnienie, że to, co najważniejsze, nie zawsze widać na pierwszy rzut oka i że nie każde światło widać od razu.
Nie zawsze musisz błyszczeć, by mieć wartość. Czasem najjaśniejsze światło pochodzi z wnętrza, a nie z zewnątrz. W ciemności rodzą się najcenniejsze lekcje, a prawdziwym światłem jest spokój, który rozprasza strach. Każdy ma w sobie coś wyjątkowego — nawet jeśli na pierwszy rzut oka tego nie widać.
Co sobie weźmiesz z tej historii?
*********
Moje książki na wyjątkowe prezenty. Dla siebie lub kogoś komu chcesz przynieść trochę światła! Znajdziesz tylko TUTAJ.