Jak słusznie zauważa Clarissa Pinkola
Estes; żadne zwierze przed człowiekiem ery nowożytnej nie przywiązywało
do swojego wyglądu tak olbrzymiej wagi. Wilki są chude i grube, jedne
mają krótsze łapy, inne masywniejsze, lisy nie porównują rudości swojego
futra, niedźwiedzie nie tańczą swoich godowych tańców aby rywalizować w
konkursie błyszczenia sierści i wcięcia w talii; lwy nie porównują
między sobą wielkości zadów i nie biegają po sawannie aby spalić to i
owo.
A człowiek oszalał.
Osiemdziesiąt procent ankietowanych w USA
kobiet z różnych grup etnicznych, zapytana o to jaką jedną rzecz
chciałaby zmienić w swoim życiu odpowiedziała, że schudnąć. Używanie
botoksu, odsysanie tłuszczu, chirurgiczna korekcja biustu czy
odstających uszu, stają się synonimem dbałości o siebie i wysokiego
statusu społecznego. Walka o smukłe ciało, o nieskazitelność rodem z
okładek pism poprawianych tysiąckrotnie w programach do obróbki
graficznej , staje się wojną na miarę być albo nie być, tragedią tysięcy
jednostek, które się w niej gubią i poddają nierzeczywistym dyktatom.
Sprawa dotyczy nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. Aby zapobiec łysieniu,
panowie łykają środki, które powodują częściową impotencję; opalają się
w solarium, naciągają policzki niczym prezenter Krzysztof I. , ćwiczą
brzuszki i wypinają klaty niczym Tarzan.
waginy”, we wstępie do swojej sztuki „Dobre ciało” pisze:
„ (…)
brzuchy, pośladki, włosy i skóra tak bardzo zajmują uwagę kobiet, że
niewiele im zostaje na walkę w Iraku. (…) Identyfikuję się z tymi
kobietami, bo zaczęłam myśleć, że gdybym miała płaski brzuch, byłabym
doskonała, byłabym bezpieczna. (…) Pisze o moim brzuchu może dlatego, że
przez większość życia czułam się nie w porządku, czułam się zbrukana,
winna i zła, a mój brzuch wydawał mi się workiem wypełnionym nienawiścią
do samej siebie. Może dlatego, że stał się przechowalnią mojego bólu,
urazów z dzieciństwa, niespełnionych ambicji, skrywanej wściekłości.
Jest jak toksyczne wysypisko, nad którym krzyżują się eksplodujące
trajektorie judeochrześcijańskiego imperatywu bycia dobrym;
patriarchalnego prawa, zgodnie z którym kobiety mają być cicho, mają
stać w cieniu; oraz zasady funkcjonowania społeczeństwa konsumpcyjnego,
która nakazuje dążyć do doskonałości. Zasady opartej na założeniu, że
urodziłaś się zła i brzydka i że bycie lepszym polega jedynie na
wydawaniu pieniędzy (…).”
żeby było dobrze odżywione, nie za chude i nie za grube; sprawne, silne,
aby nogi nas nosiły, a ręce potrafiły tulić i karmić to rzecz zupełnie
naturalna. Rodzimy się materialni: ciało w sensie dosłownym jest
wszystkim co mamy i bez niego nie możemy funkcjonować. Cudownie jeśli
jest zdrowe, jeśli czuje, przewodzi nam w miłości, w wychowaniu dzieci, w
poznawaniu i eksploatowaniu świata. Ciało jest wspaniałe: bez względu
na to czy ma 30 czy 60 lat, czy nosi ślady czasu, czy jest jeszcze
dziewicze i świeże jak pierwsze wiosenne kwiaty. Fiksacja na ciele,
którą sami sobie fundujemy jest obezwładniająca i straszna. Wiara w to,
że jeśli osiągnę doskonałość, płaski brzuch, szczupłe uda czy
nieskazitelnie sterczące piersi rozwiąże moje problemy i napełni mój
deficyt szczęścia jest wiarą naiwną i skazana na niezaspokojenie.
Walka
to opór, a opór to jeszcze większa walka. Dajemy się zapędzić w kozi
róg, gdzie słuchamy, że trzeba korzystać z życia, jeść, pić, kupować, a
jednocześnie grozi się nam palcem mówiąc, że musimy znać umiar, bo jeśli
przesadzimy, jeśli nie wpasujemy się w schemat 90- 60 -90 to nikt nas
nie pokocha, nikt nas nie zatrudni, a cały świat wypnie się na nas
nieskazitelnie jędrnym zadem.
pomyśleć o tym ile tysięcy ludzi cierpi na świecie z powodu tego, że nie
akceptują swoich ciał i dają się z tego powodu pomiatać i terroryzować,
to zupełnie zmienia swoje oblicze. Anoreksja, bulimia, zaburzenia
łaknienia, zaburzenia widzenia swojej sylwetki; komplikacje
pooperacyjne, miliony pozostawione w aptekach, szpitalach, sklepach
kosmetycznych; tysiące godzin terapii psychologicznej: to wszystko cena
jaką płaci się za jedno słowo „ nie”, które mówimy swoim ciałom.
na piedestale, nie gloryfikuje, nie tęsknię za nim, ani do niego nie
podążam. Dbam o swoje zdrowie, o samopoczucie, o dietę, która ma być
pożywna, karmiąca, właściwa; ale nie chcę dać się zwariować, ani na
punkcie swojej giętkości, ani wagi, ani organiczności produktów, które
jem.
Chciałabym czuć równowagę między sobą , a sobą – dlatego już dziś
wybaczam sobie, że jestem jaka jestem, z czułością pochylam się, nad
swoim smutkiem upychanym czasem po bokach; nad rozczarowaniem, które
dostałam po drodze, od tych, którzy chcieli mnie widzieć inaczej, nad
racjami, których nie podzielam, ale wzięłam ze sobą, bez sensu jak
choinki po świętach. Wybaczam sobie i wyznaję sobie miłość. Patrzę na
siebie z wyrozumiałością, z radością, że jestem, czuję, mogę chodzić,
mogę biegać, mogę nosić dziecko na rękach, tańczyć, pisać, opowiadać.
się powinnościom, gardzi wzorami. Rośnie w swoim rytmie i według
własnego wzorca: możemy nim kierować, możemy mu towarzyszyć, możemy z
nim być. Pamiętajmy jednak, że tak jak dąb nie przypomina wierzby, tak
samo my nie jesteśmy identyczni. Dajmy sobie do tego prawo. To odświeża,
uwalnia i oczyszcza.
5 komentarzy
bardzo dobrze ujete, zgadzam sie. najblizsza osoba dla siebie samych jestesmy my sami. wiec dlaczego mamy byc dla siebie surowi, niedobrzy, nieopiekujacy, niewybaczajacy nielubiacy siebie samych? a kto nas bardziej polubi, pokocha, doceni?
napisał: Gość: telimena100, ay210.internetdsl.tpnet.pl 2012/02/13 15:57:56
jesli my siebie nie pokochamy, nikt nam tego nie da:)
敘述可治療黑眼圈的眼袋手術:內開法、眼袋脂肪下移下眼眶膜修復手術及 before and after 。
搜尋引擎優化
ORION是一部擁有三重長脈衝 755nm/1064nm/532nm的激光儀,提供專業和最新的技術,強調其穩定性和便利性的能力。另外,最佳的參數是基於各種臨床結果提供的。三長脈衝激光系統 -Long pulsed Nd:YAG (1064nm) -Long pulsed Alexandrite (755nm) -Long Pulsed KTP (532nm) 先進技術 – 氣冷卻系統(ACD) – 智能面板 – 三波長 – 高電源 應用 -Long pulsed Nd:YAG (1064nm)●脫毛●嫩膚●血管病變●腿部靜脈曲張●痤瘡●灰指甲●疣-Long pulsed Alexandrite (755nm)●脫毛●美白肌膚●色素性病變●黑頭●黃褐斑●疤-Long Pulsed KTP (532nm)●血管病變●酒渣鼻●色素性病變●太陽雀斑●美白肌膚●鮮紅斑痣●血管瘤