Manufaktura Radości
  • Strona Główna
  • Psychologia
  • Inspiracja
  • Życie
  • Sklep
  • Kontakt

Manufaktura Radości

  • Strona Główna
  • Psychologia
  • Inspiracja
  • Życie
  • Sklep
  • Kontakt
Bez kategorii

Zakon sojowego latte

written by Manufaktura Radości 5 czerwca 2017
Zakon sojowego latte

Zakon sojowego latte  nie wybaczy Ci kropli krowiego mleka, ani jajka, którego historii nie zbadano 3 pokolenia wstecz. Dokąd prowadzą nas żywieniowe mody i czy czasem nie jest to już ortoreksja? 

Idzie lato, a z nim presja bycia super fit i kolejne modne diety, które robią z nas ortodoksyjnych tropicieli grzechów własnych i bliźnich. Jak sobie z tym radzić i odpuścić też czasem innym?

Chyba jest w tym nadgorliwość nowicjuszy, albo po prostu zachłyśnięcie poczuciem fit – wpływu, o którym pisałam w felietonie dla Kukbuka.Kiedy przechodzimy na zdrową (czy jakąkolwiek inną, bo mowa przecież nie tylko o żywieniu), stronę mocy, mamy ochotę ewangelizować wszystkich wokół.

Nawracać nienawróconych, przekonywać nieprzekonanych i boleśnie uświadamiać, tych co za mało wiedzą. “A czy Ty wiesz, że… Jak możesz kiedy… Od tego można dostać raka! Gdybyś miał świadomość, że… to nigdy nie wziąłbyś tego do ust”
Ten grzech na sumieniu ma wielu z nas, w tym i ja. Dobrze się jednak z niego otrząsnąć i dać żyć sobie i innym.

Zakon sojowego latte

Katarzyna ćwiczy jogę, pracuję w korporacji, a dzień zaczyna od wypicia wody z cytryną. Kiedy zaczynała regularną praktykę, wpadła jak sama mówi w pułapkę “bycia świętszą od samego papieża”. Przestała jeść mięso, została ortodoksyjną weganką i  z wyższością pomieszaną z politowaniem patrzyła na koleżanki popijające kawę z mlekiem z biurowego ekspresu.- Miałam być dzięki tym zmianom  taka “zen” i super uduchowiona, ale prawda jest taka, że tamten okres nadwątlił moje relacje w pracy i wśród znajomych. Nawracałam wszystkich i wszędzie, a napicie się Pepsi w moim towarzystwie powodowało lawinę pouczeń, która odbierała humor całej paczce. Kiedy ktoś próbował z tego żartować, obrażałam się i denerwowałam, byłam gotowa bronić swojego zdania do upadłego. Zarzucałam ludziom brak otwartości i tolerancji, ale tak naprawdę sama nie byłam w ogóle tolerancyjna, a wszystko to co odbiegało chociaż trochę od mojego nowego stylu życia tępiłam bez litości. Efekt był taki, że w końcu przestano mnie zapraszać gdziekolwiek, znajomi unikali wyjść ze mną, a obiad w firmowej kuchni jadłam sama. Nikt nie chciał słuchać mojego ględzenia, ani oglądać wymownych spojrzeń w talerz. Bardziej Zen nie byłam, bo pojawiła się frustracja i wkurw i właściwie czułam, że w tym świecie, to ja już nic nie mogę i na dodatek nikt mnie nie rozumie. 

Umiar potrzebny od zaraz

Kasia wsiąkła całkiem w nowe środowisko, myślała nawet o tym by rzucić pracę i wyjechać gdzieś daleko, ale pewnego razu trafiła na 5 – dniowy warsztat sławnej joginki, która akurat prowadziła zajęcia w Polsce. Kobieta zrobiła na niej niesamowite wrażenie i podczas tych kilku dni miały okazję do wielu rozmów. Kiedy warsztat się skończył, Kasia zaproponowała, że odwiezie ją do Warszawy. Pojechały więc, a kiedy zatrzymały się po drodze, żeby chwilę odpocząć i napić przed dalszą podróżą, joginka zamówiła … latte. Zwykłe, zwyczajne latte, żadne sojowe w organicznym kubku i o zgrozo, nasypała do niego pełną saszetkę brązowego cukru!

Kasia przecierała oczy ze zdumienia i nim zdążyła cokolwiek powiedzieć kobieta wybuchnęła śmiechem. Kiedy stały w korku przed Markami, miały czas, żeby o tym pogadać. Joginka opowiedziała jej o swoich doświadczeniach i swoistej ortoreksji. O tym, jak dręczyło ją poczucie winy, ponieważ jedzenie, które zjadła np. na wyjeździe nie było ekologiczne, ani dość zdrowe, nie mówiąc o tym, że gotowane w nie wiadomo jakim garnku ( może po mięsie?!) i o tym, do czego ją to doprowadziło. Mówiła że minęło wiele miesięcy, a nawet lat zanim wyszła na prostą i zrozumiała, że praktyka, joga, odżywianie są ważne, ale nie mogą być fanatycznym oddaniem –  bo wtedy zatracają swoją istotę.

Kasia przestała nawracać wszystkich wokół, a gdy ma ochotę, od czasu do czasu, pozwala sobie nawet na glutenowego, drożdżowego gofra i kawę z bitą (krowią!) śmietaną. Jej praktyka na tym nie ucierpiała, jej relacje – te z innymi i z samą sobą, tylko zyskały.

– Moja Mistrzyni powiedziała mi, że nie można na siłę dążyć do tego aby być zawsze i wszędzie w 100 % ok, bo to droga do frustracji i poczucia wiecznej niedoskonałości, że małe przyjemności od czasu do czasu, naprawdę nie sprawią że sprzeniewierzę się temu w co wierzę. Teraz to wiem i przekonałam się też że własnym przykładem skuteczniej przekonuję ludzi do zmiany nawyków niż natrętnym ględzeniem. 


Kiedy widzą moje zdrowe, sprawne ciało, to że mam dużo energii i nie wkurzam się tak jak dawniej, sami pytają jaki jest sekret tej zmiany. Naprawdę to zupełnie coś innego. No i wreszcie nie jem obiadów sama, bo moje wymyślne menu przyciąga ciekawskich –  zaglądają do pudełka i proszą o przepis. Zaraziłam już z 10 osób w firmie – szef się śmieje, że rośnie mu tu mała sekta;) 

Moja nowa książka w przedsprzedaży –  KUP TUTAJ. 



Jedzenie, to tylko jedzenie

“Fajnie jest być świadomym tego, co się kładzie na talerz i skąd się to coś wzięło –  pisze inna joginka, Agnieszka Passendorfer w “13 lekcji jogi“. 

Z drugiej strony – dodaje – jedzenie to tylko jedzenie. Nie powinno odwracać naszej uwagi od praktyki. Od życia. (…) Dobrze jest wiedzieć co nam służy i że pestycydy może niekoniecznie. Podobnie jak alkohol czy napoje gazowane. Ale… w pewnym momencie trzeba zatrzymać myśli o diecie. Są jak te “myśli skaczącej małpki”, o których tyle się mówi w jodze i buddyzmie. Nie wolno dać się im porwać, bo robi się z tego nie tylko bulimia, anoreksja czy jedzenie napadowe, ale po prostu odwracają one naszą uwagę od tego, co jest naszym celem. A co jest? (…) Łatwo jest śledzić skład produktów. Łatwo jest zrezygnować z glutenu. Trudniej jest być dobrym człowiekiem, odkryć swoją misję, rozwijać się, pasować do świata jak kawałek puzzla i jeszcze ten świat wzbogacić.” 

Przesada jest niezdrowa


Każda, po prostu każda. Chcemy dobrze, a wychodzi źle. Dlatego zanim udzielisz nieproszonej rady, albo dokonasz samobiczowania, odetchnij na spokojnie i wyluzuj.

Tak – potrzeba nam zdrowych nawyków i sprawnych ciał. Nie mniej jednak potrzeba nam dobrych relacji, spokojnej głowy i harmonii w życiu.

Żadna forma ortodoksji temu nie służy, a każdy fanatyzm szkodzi bardziej niż cukier.

To co, idziemy na kawę i gofra?!

Akademia Dobrego ŻyciaInspiracja
19 komentarzy
0
Facebook Twitter Google + Pinterest
wcześniejsze posty
Do szczęścia potrzebne tylko 3 rzeczy! Masz?
następne posty
Moja książka – wasze pytania! FAQ+ darmowy fragment do pobrania!

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ...

A może..?

22 grudnia 2011

Nie utoń w szklance wody*

22 maja 2013

Teraz

5 stycznia 2012

O Tobie mówi bajka

30 kwietnia 2010

Strefa (bez) życia

4 kwietnia 2013

Refleksje na koniec roku

27 grudnia 2010

Budyń z mózgu

14 czerwca 2012

Lalka matrioszka

21 kwietnia 2010

Jawa czy sen ?

2 maja 2013

Książka! Będzie książka!

27 marca 2013

19 komentarzy

piorkoioko 5 czerwca 2017 - 18:26

Całkowicie się z Tobą zgadzam, umiar i zdrowy rozsądek to klucz do spokojnego życia. Mam tylko jedno "ale", bo chociaż staram się mieć do siebie dystans, to boli mnie drwienie z "sojowego latte". Nie każdy kto wybiera wegetarianizm czy weganizm podąża ślepo za modą, spora ludzi robi to z powodów etycznych i wcale się nie frustruje, ani nie wzdycha do krowiego mleka. Ukłuło mnie takie generalizowanie.

Reply
Manufaktura Radości 5 czerwca 2017 - 19:01

Ale tu nie chodzi tylko o modę. Rozumiem pobudki etyczne i to, że ktoś tak wybiera, ja sama unikam mleka, ale nie podchodzę do tematu dogmatycznie. Niestety z tej drugiej strony się z taką dogmatyką i przekonywaniem spotykam, a nawet co też warte przyjrzenia się z poczuciem wyższości osób które tak wybrały. Dlatego nie kpię, co najwyżej używam odrobiny cynizmu. Ważne żeby w tym dbaniu np. O krowy czy pszczoły widzieć jeszcze ludzi i szanować ich nie mniej niż zwierzęta. Nawet jeśli raz na pół roku zjedzą kanapkę z gouda. Serdeczności!

Reply
piorkoioko 5 czerwca 2017 - 19:16

Odpowiem w ten sposób: marzy mi się świat, w którym ludzie będą się nawzajem szanować, dbać o zwierzęta i środowisko. Nikt nikomu nie będzie zaglądał do talerzy, czuł się lepszy, bo nie je nabiału ani przekonywał o ewolucyjnej potrzebie jedzenia mięsa. No takie mam marzenie 😉 Pozdrawiam 🙂

Reply
Manufaktura Radości 6 czerwca 2017 - 06:29

Amen 🙂

Reply
Natalia 6 czerwca 2017 - 00:56

Małgosiu podczytuje Cie już od dawna, raz częściej, raz rzadziej, w zależności od czasu i możliwości. Wiele z tego, o czym piszesz, jest mi znane z doświadczenia, dzielę wiele Twoich poglądów i podejścia do życia, dlatego Twoje posty nie są dla mnie odkrywaniem nowych lądów, a raczej potwierdzaniem tych moich przemyśleń i przekonań…
Ten powyższy post jest trafieniem w sedno! Niestety ostatnio zauważam zjawisko, które ja nazywam 'ekstremizmem'- wpadanie albo w jedną skrajność albo w drugą. Dotyczy to ogólnie całego stylu życia, ale najbardziej widoczne jest to chyba właśnie w temacie odżywiania. Byliśmy (wraz z moim mężem i dziećmi) przez kilka lat weganami (czyli wykluczyliśmy wszelakie produkty pochodzenia zwierzęcego),jednak zachowaliśmy na tyle rozsądku, by pozwalać sobie na pewne wyjątki- przede wszystkim w czasie podroży i odwiedzin naszych rodziców, które stałyby się jedną wielką udręką, jeśli twardo upieralibyśmy się przy diecie wegańskiej. Jednak już wtedy- choć sama starałam się odżywiać zdrowo, ekologicznie, etycznie- zaczął mnie ten ekstremizm innych denerwować. Teraz, kiedy wróciliśmy do wegetarianizmu (zatem wykluczamy tylko mięso i ryby), uważam, że weganie posuwają się zdecydowanie zbyt daleko. Zrażają do siebie innych, choć mają dobre intencje. Problem polega tylko na tym, że nie da się na siłę przekonać kogoś do swoich ideologii, a taki ekstremizm odnosi zazwyczaj odwrotny do zamierzonego skutek. Najlepszym sposobem jest, moim zdaniem, skupienie się na tym, co samemu można zrobić lepiej, bez popadania w skrajność, i… po prostu dawanie swoim życiem przykładu. To zdecydowanie bardziej przekonuje ludzi- i do idei i do przemyśleń 🙂
Pozdrawiam serdecznie!

Reply
Manufaktura Radości 6 czerwca 2017 - 06:36

Tak – dokładnie tak jak moja bohaterka, która póki była "wojowniczką" w lepszej sprawie budziła tylko agresję i niechęć, a gdy przestała "ewangelizować" nagle skupiła po prostu ludzką ciekawość.
Nie oceniam absolutnie niczyich wyborów, obserwuję tylko podobnie jak Ty, że popadamy w przesadę.
Na pewno potrzeba nam świadomości i rozmowy: choćby o tym jak pozyskuje się produkty pochodzenia zwierzęcego: sama nie kupię jajka z "3" na skorupce, ale póki to się odbywa z poziomu pogardy i moralnego mesjanizmu, to niewiele z tego będzie.
Pozdrawiam 🙂

Reply
Benigna 6 czerwca 2017 - 15:42

oj na gofra to z chęcią 😀

Reply
Samorozwijalnia 7 czerwca 2017 - 07:36

Całkowicie podzielam zdanie Twojej bohaterki. Skrajność zawsze jest złym pomysłem – bez względu w którą stronę.

Reply
Benigna 7 czerwca 2017 - 08:15

mnie od mleka boli glowa

Reply
Ceci 7 czerwca 2017 - 13:23

oczywiście ! 😀

Reply
Pikol 8 czerwca 2017 - 07:34

Dobry tytuł posta 😀

Reply
Dorota 8 czerwca 2017 - 08:39

idealny wpis

Reply
Daria 8 czerwca 2017 - 10:50

świetny wpis

Reply
Ala 14 czerwca 2017 - 07:35

dobry artykuł!

Reply
Chuda 14 czerwca 2017 - 12:31

Ja też rano piję wodę z cytryną 🙂

Reply
Chuda 14 czerwca 2017 - 12:31

ps. z Tobą na gofra – zawsze 🙂

Reply
Manufaktura Radości 14 czerwca 2017 - 12:32

Przecież nie mówię, że źle 😉 Jesteśmy umówione!

Reply
dr Dre 12 lipca 2017 - 12:34

w punkt!

Reply
醫學美容 Restylane 透明質酸 6 października 2018 - 19:47

激光無創熱作用模式精準作用於陰道粘膜層、肌層,使陰道組織發生新生改變,修復由於順產而引起的損傷,解決一系列產後女性生殖系統常見問題。私密緊緻作用原理:刺激陰道粘膜固有層、粘膜肌層,使其膠原纖維、彈性纖維大量增生重塑;彈性纖維網修復,陰道收緊 SUI作用原理:恢復盆底正常解剖位置 陰道彈性纖維網得以修復,恢復到正常解剖位置避免了擠壓,牽拉尿道,使尿道角度恢復正常 盆底血供豐富,間接的使尿道括約肌得以修復進而停止漏尿或症狀減輕 私密敏感、潤滑作用原理:CO2微脈管作用,使血管重建、促進血液循環 血管活性腸肽(VIP)和神經肽Y(NPY) 表達增加,敏感度增加 血流量增加,陰道上皮細胞功能增加、陰道粘膜自分泌功能增強,潤滑度增加

Reply

Zostaw komentarz Cancel Reply

O mnie

O mnie

Witaj, nazywam się Małgosia Dawid, miło mi Cię u mnie gościć! Jestem pisarką, blogerką, a przede wszystkim kobietą, która... [Czytaj dalej]

Facebook

Facebook

Newsletter

Dawka inspiracji w Twojej skrzynce? Zostaw e-mail!

KUP MOJĄ KSIĄŻKĘ:

sklep

Ostatnie Wpisy

  • Czerwiec – na półmetku!

    1 czerwca 2022
  • Maj – aby wejść w światło, uznaj ciemność

    29 kwietnia 2022
  • “Czarna Owca” w systemach rodzinnych – jeśli jesteś “odmieńcem” przeczytaj!

    22 kwietnia 2022
  • Jak się nie pokłócić w święta i przeżyć je DOBRZE!?

    11 kwietnia 2022
  • WOLNA WOLA (Bo kiedy naprawdę chcesz wdepnąć w …)

    18 marca 2022

Mój Instagram

No images found!
Try some other hashtag or username

Newsletter

Dawka inspiracji w Twojej skrzynce? Zostaw e-mail!

  • Facebook
  • Instagram

@2018 - Manufaktura Radości. Realizacja: RekLama Design


W górę
Strona wykorzystuje pliki cookies do prawidłowego działania strony, w celu analizy ruchu na stronie, zapewniania funkcji społecznościowych oraz korzystania z narzędzi marketingowych. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies?Zgadzam się