Kiedyś, pewne rzeczy się po prostu wiedziało. Dziś potrzebujemy badań naukowych;). Specjaliści od myszy i ludzi, dowiedli niedawno, że gryzonie laboratoryjne, mające styczność z powszechnie występującymi w glebie, niegroźnymi dla zdrowia bakteriami Mycobacterium vaccae, zachowują się tak, jak po podaniu leków antydepresyjnych.
Jak to działa? Okazuje się, że kontakt z bakteriami glebowymi pobudza neurony mózgowe myszy do wydzielania serotoniny. Niski poziom tego hormonu, jest uznawany za jedną z głównych przyczyn depresji u ludzi – stąd też pobudzenie wydzielania serotoniny poprawiło myszom nastrój.
Jeśli to działa na myszy, z dużym prawdopodobieństwem działa też na ludzi.
Masz depresję? Raka? Zżera Cię stres? Marsz do ogródka!
Dodatkowo, te same badania dowiodły, że po kontakcie z bakteriami glebowymi znaczną poprawę samopoczucia wykazali także pacjenci w zaawansowanym stadium raka. Skąd te zmiany? Dokładnie nie wiadomo, ale wiedzę tę mogą potwierdzić nie tylko naukowcy, ale każdy nawet dość przygodny działkowiec – amator.
Kontakt z przyrodą, z własną grządką lawendy, czy krzakiem pomidora wycisza i uspokaja.
Podlewanie, przesadzanie, pielęgnacja, a potem … konsumpcja, mogą być cudowną chwilą relaksu, której nie warto sobie żałować 🙂
Jak założyć własny ogródek?
To proste. Nie potrzebujesz wcale wielkich przestrzeni, ani domu z ogrodem. Mój balkon jest mikroskopijny, a jednak sporo roślin, znalazło na nim swoje miejsce. Jeśli nie masz balkonu, to namiastką ogrodu może być parapet czy skwerek przed blokiem.
Dobierając rośliny, możesz kierować się ich działaniem (lawenda uspokaja, odstresowuje, ułatwia zasypianie, a pelargonia podobno obniża wahania nastrojów), ale najlepiej wybierać po prostu zgodnie z własnym gustem, także tym kulinarnym.
Na moim balkonie tłok. Przyjechały kwiaty i bazylia, rozsiadła się mięta i oregano, zza parapetu wygląda cząber i żółte słońca na zielonych łodyżkach. Jeszcze tylko złożyć regalik, przynieść donice i można bezkarnie grzebać w ziemi. A kiedy wszystko już posadzę, a palce będą pachnieć rozmarynem, usiądę sobie i popatrzę, jak moja dusza rośnie razem z tą całą zielenią.
I będzie pachnieć spokojem, radością i lawendą.
Dobrego weekendu!
11 komentarzy
nie chce być drobiazgowa,czytałam, ze niski poziom serotoniny to nie tyle przyczyna depresji co jej stała towarzyszka..
kolorowo u Ciebie 🙂
Tak… po dzisiejszym moim grzebaniu najcudowniejsze było patrzenie na to dzieło. No może dziełko 🙂
"Na moim balkonie tłok. Przyjechały kwiaty i bazylia, rozsiadła się mięta i oregano, zza parapetu wygląda cząber (..)"
Ale fajne to zdanie:) Widzę tę miętę jak się mości jak kwoka;)
Pani Doroto uwielbiam "te" Pani metafory…można sobie pięknie zobrazować panującą na Pani balkonie aurę.Powodzenia w pielęgnacji doniczek i duszy przy tej przyjemności 🙂 pogodnego! 🙂
Dziękuję 🙂 Małgosia – mam na imię Małgosia:) Pozdrawiam!
Witaj.
Coś w tym jest. Do tej pory myślałam,że to ziemia stresy wyciąga, nie wiedziałam,że to bakterie. Pozdrawiam serdecznie
Również gdzieś o tym czytałem. Ciekawe czy skoro mój pies je ziemię to znaczy, że ma depresję? Chyba powiniennem mu poświęcać więcej czasu ;D Tak apropo, japońscy naukowcy "odkryli", że spacer po lesie znacząco wpływa na zmiejszenie stresu.
Seretonina to nie hormon, tylko neuroprzekaźnik 😉
Chociaż przepraszam, definicja hormonu jest tak rozległa, że można pod nią podpiąć i seretoninę.
Oj tak, zielony balkon to podstawa! 🙂 a pogrzebać w ziemi zawsze miło 🙂
z pozdrowieniami http://agatopis.blogspot.com/2013/05/ancuszek-tylko-dla-blogerow.html
使用方便,容易上色,是一款可替换的圆滑银杆眉笔,一端是可替换的眉笔芯,另一端为眉刷,令你的眉型清秀自然。