Manufaktura Radości
  • Strona Główna
  • Psychologia
  • Inspiracja
  • Życie
  • Sklep
  • Kontakt

Manufaktura Radości

  • Strona Główna
  • Psychologia
  • Inspiracja
  • Życie
  • Sklep
  • Kontakt
Bez kategorii

Jednak jestem feministką

written by Manufaktura Radości 8 kwietnia 2010
Nie
byłam nigdy na manifie, nie spaliłam swojego stanika, ani nie
porzuciłam tradycyjnej formy rodziny. Oczywiście popieram od zawsze
ideały takie jak równość kobiet i mężczyzn w życiu zawodowym i
politycznym, podział obowiązków domowych, ale jakoś ten mój feminizm
mało wojujący.
Czytałam
wczoraj w Wysokich Obcasach, list kobiety, która zajmuje się z wyboru
domem; odwiedzam fora o ciąży i macierzyństwie, chodzę do pracy i
zastanawiam się nad tematem, który coraz częściej do mnie wraca  –
chociażby z racji mojego stanu i zmieniającej się sytuacji rodzinnej.
Wniosek? 
Tak, mamy przesrane. Z każdej strony jesteśmy rozdzieranie
przez dylematy których nie powstydziłaby się antyczna tragedia: no bo
jak wybrać między pracą zawodową, a dziećmi; między rozwojem własnym a
miłością, między spełnieniem własnym, a męża, między wolnym czasem,
pasjami a tym co TRZEBA, POWINNO  SIĘ, MUSI, WYPADA ???
Irytuje
mnie nasze Państwo; bezmyślność urzędników i polityków, którzy prowadzą
akcje promujące wysyłanie dzieci do przedszkoli –  kiedy miejsc nie ma;
nakłaniających do rozmnażania, kiedy nie ma ze strony rządu żadnego
wsparcia dla rodzin z dziećmi, do pracy zawodowej kobiet, kiedy jawnie
się je dyskryminuje i głośno się z tego śmieje nie tylko w kuluarach,
ale co gorsza także na wizji.
Przykłady? Proszę bardzo.
Zarabiamy
mniej, pracujemy więcej łącząc życie zawodowe z domowym i musimy
podwójnie udowadniać, że się nadajemy, że warto dać nam szansę i że nie
zrujnujemy pracodawcy swoim  ewentualnym chorobowym i macierzyńskim.
Kobiety
na oddziale patologii ciąży w dużym mieście leżą na korytarzu i mają do
dyspozycji 2 toalety na 50 leżących – cóż remont, brak miejsc,
rozłożone bezradnie ręce.
Za
dobrą opiekę nad rodzącą, także w naszym mieście stołecznym; trzeba
zapłacić grube pieniądze – bo inaczej zależy jak się trafi. Dobre
renomowane szpitale przyjmują głównie “swoje” pacjentki, które płaciły
za prywatne wizyty lekarzom ze szpitala, opłaciły położną, pojedynczą
salę i poród rodzinny, inne są przyjmowane w miarę wolnych miejsc,
których przeważnie nie ma. Pewnie, że można trafić dobrze i za darmo –
ale można też fatalnie: czasem żal, trauma i strach pozostają do końca
życia.
W
dzielnicy Warszawy gdzie mieszkam jest około 125  tyś mieszkańców.
Miejsc w państwowych żłobkach jest… 120. Czyli na każdy tysiąc
mieszkańców przypada mniej więcej jedno.. Dzielnica nie największa i nie
najnowocześniejsza , ale i tutaj jak grzyby po deszczu wyrosły nowe
osiedla gdzie mieszkają głównie młodzi –  rozmnażający się ludzie.  To
prawda, Warszawa jest specyficzna –  bogata, młoda, nowoczesna.  Jest
też przeważnie oddzielona od bogactwa rodziców i babć, którzy mogliby
się dziećmi charytatywnie lub mniej zająć.
Co
więc pozostaje kobiecie z dzieckiem, która po 5-6 miesiącach
macierzyńskiego ma do wyboru: zależność finansowa od męża, partnera
jeśli go ma; prywatne przedszkole, żłobek za 1300 zł miesięcznie lub
nianię za ok. 1700 zł? Przy czym średnia pensja kobiety w Warszawie
wynosi pewnie około 2000-2500?
Decydować
się na założenie rodziny aby obserwować łaskę jaką robi nam służba
zdrowia, obojętność lekarzy, kolejki do nich, zatkane prysznice i brudne
toalety na porodówce?  
Znosić
uszczypliwość szefów, obleśne spojrzenia i pytania na rozmowach
kwalifikacyjnych o dzieci, plany rodzinne i ilość wolnego czasu po
godzinach? Co z tego, że to nielegalne?
Pytania
bez dobrej riposty, na które odpowiadamy przeważnie sobie same, w
zaciszu domowego ogniska – wygrażając pięścią w kierunku telewizora..
Kobiety mają gorzej –  takie są fakty. 
Nie
piszę tego, aby wyładować niepotrzebne frustracje.  Jestem bardzo mało
sfrustrowana, przeważnie euforycznie zachwycona życiem i wyraźnie
stępiły mi się w ciąży pazurki. Same się opiłowały; tylko czasem
wystawiam jeden lub drugi i obnażam wściekłe kły.  Mam zaufanie do
siebie, życia i wiem, że sobie poradzę. Właściwie to moje dzisiejsze
pisanie to taki niemy gest w kierunku wspomnianego już odbiornika,
którego czasem w swojej niezaprzeczalnej bezradności potrzebuję.
Piszę
to też, może zwyczajnie po to aby zwrócić uwagę na to, że w głębi
duszy, nawet jeśli nie mówimy tego głośno, nie rzucamy mięsem ani nie
palimy bielizny;  w zaciszu swojego domu albo na gwarnej ulicy miasta;
wszystkie jesteśmy feministkami…
Codzienne
10 komentarzy
0
Facebook Twitter Google + Pinterest
wcześniejsze posty
Poczucie winy i czekolada
następne posty
Za własną gwiazdą, ale tylko w markowych butach

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ...

W kupie siła!

9 września 2014

Wyjść z roli

24 stycznia 2013

Iskierka

13 września 2012

A Ty? Czy odważysz się…?

14 października 2013

Udział większościowy

9 września 2013

Kobieca wściekłość

20 września 2010

Wszystko zaczyna się od Ciebie

9 lutego 2012

Radości codzienności: małe rzeczy

13 listopada 2012

Radości codzienności: dom

17 stycznia 2013

Za jaką cenę?

12 czerwca 2014

10 komentarzy

Anonimowy 21 sierpnia 2012 - 12:47

Z każdej strony jesteśmy rozdzieranie przez dylematy których nie powstydziłaby się antyczna tragedia: no bo jak wybrać między pracą zawodową, a dziećmi; między rozwojem własnym a miłością, między spełnieniem własnym a męża, między wolnym czasem, pasjami a tym co TRZEBA, POWINNO SIĘ, MUSI, WYPADA ???"

Z tego co wyżej, to uważam, że tylko to pierwsze jest najtrudniejsze do pogodzenia… z resztą jest zdecydowanie łatwiej:)
Piszesz, że kobiety mają gorzej. Myślę, że mężczyźni, przynajmniej ci odpowiedzialni, też lekko nie mają we współczesnym świecie… Ja bym tam facetem dzisiaj nie chciała być.
O czymś świadczy też fakt, że to my żyjemy dłużej;)

napisał: sowa_nie_sowa 2010/04/08 10:14:26

Reply
Anonimowy 21 sierpnia 2012 - 12:47

Mysle, ze maja źle wszyscy co chca miec dużo, a nie chca wybierac.Kobieta feministytka
bo chce miec prace,kariere,nie chce siedziec w domu a jednoczesnie chce miec dzieci,atrakcyjnego meza. Tak samo ma facet,ktory chce miec atrakcyjna ,inteligentna zone(partnerke) jak rowniez dzieci, o ktore chce dbac jak najlepiej i z nimi przeywac.Jemu jest rowniez nie mniej pod gorke.Doba ma 24h i trzeba wybierac cos kosztem innego albo dobrze glowkowac(optymalizowac) badz urodzic sie naprawde bogatym.
A generalnie panstwo popiera zdecydowanie model facet pracuje,kobieta rodzi i wychowuje. A dlaczego -bo facet nie urodzi wiec kobieta,ktora sie decyduje powinna dostawac na dzien dobry konkretne przywileje do panstwa,np zdecydowanie mniejszy podatek i rozne pomocy przy wychowaniu dziecka.

napisał: life.is.illusion 2010/04/08 11:05:51

Reply
Anonimowy 21 sierpnia 2012 - 12:48

Piszesz: "Przy czym średnia pensja kobiety w Warszawie wynosi pewnie około 2000-2500?"

Do licha! Dopiero to mi uświadomiło, jak bardzo przepłacamy Paniom pracującym w naszej firmie działającej w podwarszawskiej miejscowości. 🙂

A tak serio – oczywiście trudno do nich przykładać miarę przeciętności, ponieważ są wybitnymi fachowcami w swoich dziedzinach – czego szczerze życzę wszystkim Paniom czytającym te słowa.

napisał: testeq 2010/04/08 11:40:56

Reply
Anonimowy 21 sierpnia 2012 - 12:48

same sobie jestesmy winne i same możemy tylko sobie pomóc, niestety wiekszość z nas właśnie ogranicza sie tylko do warczenia na telewizor. Nie wynika to tylko z naszej słabości, ale bardzo często z przeświadczenia o bezcelowości dziłałań tzw " kopania sie z koniem". Sama warczę na odbiornik widząc niektórych polityków , ale coraz czesciej zdarza mi sie wygrażać widząc Panie Feministki -" walczące o równouprawnienie". Ten zwrot jest nieadekwatny do tego co chcemy osiągnąć , mężczyzna to nie wróg , to ma być partner na płaszczyźnie wielu zadań , domowych , biznesowych , politycznych, a wiele kobiet o tym zapomina. Zamiast wykorzeniać stereotypy juz w domu same je pielegnujemy wychowując naszych synów, podsycamy je manifami , krzykami, publicznym braniem pod skrzydła wszystkich uciskanych, wydajemy sie śmieszne w tej naszej szarpaninie, nic dziwnego , że nie tylko mężczyźni nie mają szacunku do działań feministek ale także kobiety nie wiedzą o co im chodzi. A sprawy żłobków, przedszkoli , uczciwego traktowania w pracy i wsparcia dla rodzin pozostają nadal w rękach mężczyzn, którzy nawet przy najlepszych intencjach o wielu aspektach nie mają pojęcia. Z doświadczenia wiem że kiedy słyszy sie publicznie tekst "baby do garów" można zamiast w sposób emocjolany spokojnie zapytać dlaczego i wytłumaczyć swój punkt widzenia , ale może mnie jest łatwiej , bo mam u boku męża , który w wielu kwestiach się ze mną zgadza i publicznie wspiera w takich dyskusjach, na forum rodzinnycm i przyjaciół odnosimy nasze małe feministyczne sukcesy- ja domowa feministka i mój przyjaciel MĄŻ.
Fajnie, że znalazłaś się na głównej ,będę zagladać , miło bedzie radośnie ładować akumulatory :))

napisał: milka1st 2010/04/08 11:44:52

Reply
Anonimowy 21 sierpnia 2012 - 12:49

Ja od dawna jestem feministką :). Też nie paliłam staników i nie byłam na manifie; to przecież feministki nie czyni. Mój głośno deklarowany feminizm wywołuje uśmieszki na twarzach mężczyzn, zażenowanie u kobiet. I zaprzeczenie; ja nie, ja nie potrzebuję być feministką.
Niestety, jak długo większość kobiet będzie mówiło: jestem za uprawnieniem, partnerstwem ale NIE JESTEM FEMINISTKĄ nie, nie, nie, jakby to było coś złego (a głównie chodzi w tej wypowiedzi o uznanie mężczyzn), jakby same nie korzystały z tego co wywalczyły emancypantki/sufrażystki/feministki tak długo niczego nie zmienimy. Możemy sobie machać pięścią do telewizora – nikt nas nie usłyszy.

napisał: dwiesroki 2010/04/08 13:51:59

Reply
Anonimowy 21 sierpnia 2012 - 12:49

Ale kobieta polska jest ,jak ruski czolg. Silna,nie do zdarcia i prze do przodu nie zwazajac na przeciwnosci. A ja nie chce juz dawno byc kobieta polska, albo ruskim czolgiem (jak kto woli). Chce by kobieta europejska,czyli taka,gdzie za ciezka prace bede adekwatnie wynagradzana, a w domu od meza,zamiast spontanicznego kwiatka od czasu do czasu, dostane realna pomoc bez podtekstow i ostatencyjnosci w gestach. Ale ,zeby tak bylo, tego mezczyzne musi wychowac kobieta europejska, a nie ruski czolg.

Do pana, ktory "przeplaca" swoje pracownice. Podany przyklad pensji to fakt, nie wiem czy w Warszawie, ale u mnie w Trojmiescie tak. Ja mam staz 29letni w zawodzie, jestem cenionym pracownikiem,ale nie przeszkadza to moim pracodawcom wycenic moja prace na 2000 netto bez zadnych dodatkow. Praca niewdzieczna, bo stresujaca i w ciaglym napieciu i pospiechu.Ale nie moge narzekac,bo wybralam "niezaleznosc", juz kiedy mialam 18 lat. Z tej zaleznosci,gdyby nie zarobki meza, ktory zajmuje sie tylko praca i dom go juz nie obchodzi , mam tylko satysfakcje,ze mimo wieku,jeszcze mnie gdzies chca. Ale nawet nie mysli o tym,by za te pieniadze utrzymac sie samej w wielkim miescie.

napisał: czarne_wino 2010/04/08 14:16:56

napisał: czarne_wino 2010/04/08 14:11:01

Reply
Anonimowy 21 sierpnia 2012 - 12:50

@czarne_wino: Ja nie "przepłacam" swoich pracownic – nasza firma płaci za ich fachowość i kreatywność. Nie jest łatwo, ponieważ kobiety nie walczą tak silnie o swoje wynagrodzenia, jak mężczyźni, więc przełożeni muszą dbać o sprawiedliwe określanie ich pensji niezależnie od tego, czy się upominają czy nie.

napisał: testeq 2010/04/08 18:43:10

Reply
Anonimowy 21 sierpnia 2012 - 12:50

A dla mnie to wygląda jednak bardziej na dyskryminację rodzin niż samych kobiet… bo z czego wynika że kobiety mniej zarabiają? Przede wszystkim z ryzyka, że mogą pójść na urlop macierzyński. Bo mężczyzna na taki urlop nie pójdzie, pracodawca tego raczej nie zrozumie a państwo też mu nie pomoże. Właściwie to dyskryminacja ojców.

A gdyby tak, jak w Szwecji, połowę urlopu na dziecko przyznawać ojcu? Matka może wziąć 6 miesięcy, ojciec drugie 6 – jeśli ojciec nie weźmie, to drugie 6 przepada. Gdyby pracodawcy zaczęli się z tym liczyć, sytuacja byłaby inna.

Co do sytuacji w szpitalach, i kwestii żłobków i przedszkoli – to po prostu wszystko jest niedofinansowane. Żeby dofinansować, trzeba skądś wziąć forsę – tylko skąd? Podnieść podatki? Zabrać komu innemu – i jeśli tak, to komu? Albo poprosić Brukselę o pomoc – podejrzewam że będzie ciężko jako jedyny kraj w którym nie było recesji. Może to kwestia tego co jest najważniejsze – rodziny dla tego państwa najwyraźniej takie nie są. Ale co jest, skąd wziąć?

napisał: nudniejszy 2010/04/09 02:48:23

Reply
數碼營銷綜合方案 5 października 2018 - 17:28

POS訂單系統整合

Reply
全效 6 października 2018 - 06:28

before and after 、手術結果及手術腫脹之討論。

Reply

Zostaw komentarz Cancel Reply

O mnie

O mnie

Witaj, nazywam się Małgosia Dawid, miło mi Cię u mnie gościć! Jestem pisarką, blogerką, a przede wszystkim kobietą, która... [Czytaj dalej]

Facebook

Facebook

Newsletter

Dawka inspiracji w Twojej skrzynce? Zostaw e-mail!

KUP MOJĄ KSIĄŻKĘ:

sklep

Ostatnie Wpisy

  • Kwiecień – gotowi na nowe?!!!

    1 kwietnia 2021
  • Afirmacje ciążowe – nowy projekt!

    30 marca 2021
  • Przesilenie wiosenne – jak przetrwać, jak się obudzić i co zrobić z energią, którą nadchodzi?

    19 marca 2021
  • Marzec – czas siania – czyli z czym warto wejść w przedwiośnie?

    28 lutego 2021
  • Z tęsknoty za NIĄ ( bajka dla kobiet w połogu, po ciąży)

    22 lutego 2021

Mój Instagram

No images found!
Try some other hashtag or username

Newsletter

Dawka inspiracji w Twojej skrzynce? Zostaw e-mail!

  • Facebook
  • Instagram

@2018 - Manufaktura Radości. Realizacja: RekLama Design


W górę
Strona wykorzystuje pliki cookies do prawidłowego działania strony, w celu analizy ruchu na stronie, zapewniania funkcji społecznościowych oraz korzystania z narzędzi marketingowych. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies?Zgadzam się