Akcja „Macierzyństwo bez lukru”, w
której z wielką przyjemnością wzięłam udział ma już rok. Przy okazji tej
rocznicy udało się nam przypuścić szturm medialny: w sobotę w TVN, dziś
w TVP, a w najbliższy wtorek Dorota Smoleń zaprasza jeszcze na reportaż
w „Uwadze” w TVN o godz. 19:30. Przy okazji dzisiejszej emisji „
Kawy czy herbaty”, w której gościłam z Dorotą i Magdą
, zastanawiałam się nad tym czym właściwie jest macierzyństwo i
dlaczego tak ważne jest aby mówić o nim bez patyny, bez owijania w
bawełnę, bez niepotrzebnego patosu. Ponieważ w programie zabrakło
miejsca na dłuższą dyskusję, napiszę o tym tutaj.
której z wielką przyjemnością wzięłam udział ma już rok. Przy okazji tej
rocznicy udało się nam przypuścić szturm medialny: w sobotę w TVN, dziś
w TVP, a w najbliższy wtorek Dorota Smoleń zaprasza jeszcze na reportaż
w „Uwadze” w TVN o godz. 19:30. Przy okazji dzisiejszej emisji „
Kawy czy herbaty”, w której gościłam z Dorotą i Magdą
, zastanawiałam się nad tym czym właściwie jest macierzyństwo i
dlaczego tak ważne jest aby mówić o nim bez patyny, bez owijania w
bawełnę, bez niepotrzebnego patosu. Ponieważ w programie zabrakło
miejsca na dłuższą dyskusję, napiszę o tym tutaj.
Współczesny obraz macierzyństwa to dwa
zupełnie przeciwstawne i zwalczające się fronty. Po pierwsze mamy
macierzyństwo słodkie i zmiękczone; obleczone medialną pajęczyną różu,
króliczków, uśmieszków i westchnień nad cudownością tego okresu. W tym
obrazie wszystko jest proste i oczywiste: mama zawsze daje radę,
instynkt wszystko załatwia, a dzieci wynagradzają wszystkie trudy jednym
bezzębnym uśmiechem. Drugi obraz: ten który właściwie niedawno zaczął
wychodzić z matczynego „podziemia” to wizja bezustannego trudu,
cierpienia, poświęceń i rezygnacji z siebie, aż do swoistej „śmierci”
własnego Ja – o której pisze Rachel Cusk. Tymczasem prawda jak to ma w
zwyczaju nie jest jednoznaczna, brzydzi się podziałami na czarne i
białe, wachluje naszym życiem jak kolorowa chorągiewka i ustawia się
gdzieś po środku.
zupełnie przeciwstawne i zwalczające się fronty. Po pierwsze mamy
macierzyństwo słodkie i zmiękczone; obleczone medialną pajęczyną różu,
króliczków, uśmieszków i westchnień nad cudownością tego okresu. W tym
obrazie wszystko jest proste i oczywiste: mama zawsze daje radę,
instynkt wszystko załatwia, a dzieci wynagradzają wszystkie trudy jednym
bezzębnym uśmiechem. Drugi obraz: ten który właściwie niedawno zaczął
wychodzić z matczynego „podziemia” to wizja bezustannego trudu,
cierpienia, poświęceń i rezygnacji z siebie, aż do swoistej „śmierci”
własnego Ja – o której pisze Rachel Cusk. Tymczasem prawda jak to ma w
zwyczaju nie jest jednoznaczna, brzydzi się podziałami na czarne i
białe, wachluje naszym życiem jak kolorowa chorągiewka i ustawia się
gdzieś po środku.
Macierzyństwo nie jest ani różowe, ani
czarne, nie jest blade, ani czerwone od gorączki, macierzyństwo jest
fajne, rozwijające, kreatywne i dobre – ale trzeba napisać z całą
stanowczością, że bywa także bardzo ciężkie, dotkliwe i męczące.
czarne, nie jest blade, ani czerwone od gorączki, macierzyństwo jest
fajne, rozwijające, kreatywne i dobre – ale trzeba napisać z całą
stanowczością, że bywa także bardzo ciężkie, dotkliwe i męczące.
Medialne mity na temat macierzyństwa i
presja jaką czują kobiety, które boją się mówić o swoich kłopotach i
zmęczeniu to poważny problem. Społeczna odpowiedź na matczyne smutki
jest jedna: sama chciała; wszystkie dawały radę, więc ona też da; to nic
wielkiego; zwykłe babskie histerie i wyolbrzymianie. Tak jak pozbywamy
się ubocznych produktów przemiany materii, tak samo musimy od czasu do
czasu pozbyć się swojego zmęczenia, psychicznego trudu, który leży nam
na umyśle i sercu. Mówienie o tym, że bywa mi ciężko, trudno, nie jest
jednoznaczne z narzekaniem i użalaniem się nad swoim losem: jest objawem
pewnej psychicznej higieny i normalnej, ludzkiej troski o ekologię
swojego myślenia.
presja jaką czują kobiety, które boją się mówić o swoich kłopotach i
zmęczeniu to poważny problem. Społeczna odpowiedź na matczyne smutki
jest jedna: sama chciała; wszystkie dawały radę, więc ona też da; to nic
wielkiego; zwykłe babskie histerie i wyolbrzymianie. Tak jak pozbywamy
się ubocznych produktów przemiany materii, tak samo musimy od czasu do
czasu pozbyć się swojego zmęczenia, psychicznego trudu, który leży nam
na umyśle i sercu. Mówienie o tym, że bywa mi ciężko, trudno, nie jest
jednoznaczne z narzekaniem i użalaniem się nad swoim losem: jest objawem
pewnej psychicznej higieny i normalnej, ludzkiej troski o ekologię
swojego myślenia.
Kobiety były matkami od zawsze; ale to
wcale nie oznacza, że powinny wszystko wiedzieć, doskonale sobie radzić z
każdym obciążeniem i stać na straży mitu polskiej rodziny niczym posąg
ze spiżu. Czasy się zmieniły: wymogi wobec kobiet również. Dziś nie
wystarczy być idealną matką: trzeba jeszcze łączyć to z karierą,
nienaganną figurą; i czasem dla siebie. Tym, które powiedzą, że jest to
właściwie niemożliwe; oponentki odpowiedzą tonem nieznoszącym sprzeciwu,
że wszystko jest kwestią organizacji: i zaopiekowane dzieci i czysty
dom i czas na książkę i kino. Niestety w rzeczywistym świecie, każde
dziecko jest inne, każda matka także, a organizacja wali się na łeb, na
szyję, niczym wieża z klocków.
wcale nie oznacza, że powinny wszystko wiedzieć, doskonale sobie radzić z
każdym obciążeniem i stać na straży mitu polskiej rodziny niczym posąg
ze spiżu. Czasy się zmieniły: wymogi wobec kobiet również. Dziś nie
wystarczy być idealną matką: trzeba jeszcze łączyć to z karierą,
nienaganną figurą; i czasem dla siebie. Tym, które powiedzą, że jest to
właściwie niemożliwe; oponentki odpowiedzą tonem nieznoszącym sprzeciwu,
że wszystko jest kwestią organizacji: i zaopiekowane dzieci i czysty
dom i czas na książkę i kino. Niestety w rzeczywistym świecie, każde
dziecko jest inne, każda matka także, a organizacja wali się na łeb, na
szyję, niczym wieża z klocków.
Macierzyństwo bez lukru to właśnie
obdarcie zasłony w pieski i księżniczki i pokazanie życia rodzinnego
takim jakie ono naprawdę jest. Bez narzekania, bez gorzkiej patyny
pretensji, ale też bez niepotrzebnego dosładzania; które spotyka się
zwyczajowo w tego typu publikacjach. Kto jeszcze nie czytał ten
powinien! Ze względu na samą Antologię i przede wszystkim ze względu
na małego Mikołaja, dla którego powstała. Bardzo polecam!
obdarcie zasłony w pieski i księżniczki i pokazanie życia rodzinnego
takim jakie ono naprawdę jest. Bez narzekania, bez gorzkiej patyny
pretensji, ale też bez niepotrzebnego dosładzania; które spotyka się
zwyczajowo w tego typu publikacjach. Kto jeszcze nie czytał ten
powinien! Ze względu na samą Antologię i przede wszystkim ze względu
na małego Mikołaja, dla którego powstała. Bardzo polecam!
Szczegóły: http://macierzynstwo-bez-lukru.blogspot.com/
1 komentarz
網站分析