Masz marzenie? Ten moment, gdy z niego rezygnujesz, jest tym, w którym właśnie najłatwiej jest pójść dalej. Nie przydarza się przez przypadek i jest na tyle uniwersalny, że doświadczy go większość z nas. Nie rezygnuj, rozejrzyj się i przeczytaj tę historię.
Początek roku to dla większości z nas moment na cele i plany, oraz rozważania na temat marzeń. O czym marzę, gdzie chcę być za rok, co chcę wtedy nieść w swoim bagażu, a czego absolutnie nie?
Pisałam Wam już o tym, że marzenia kosztują, o tym, że większość z nas marzy o bardzo podobnych rzeczach i o tym jak te marzenia ziścić.
To są istotne tematy, ale trzeba uczciwie przyznać, że to nie wszystko i że jeśli NAPRAWDĘ zależy nam żeby swoje marzenia spełniać i iść za nimi, to musimy zrobić coś więcej, zaglądać głębiej i nie zadowalać się najprostszymi rozwiązaniami.
Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o momencie, przez który z pewnością w drodze do marzeń przejdziecie. Skąd wiem, że tak będzie?
Bo to takie miejsce, czas, sytuacja, przez które nie da się NIE przejść. Pewny punkt programu. Mówią o nich archetypy, legendy, baśnie, to klasyka klasyków, a jednak przez większość ludzi nierozpoznawana, nienazwana. Pułapka, w którą większość wpada raz za razem.
Niby wszystko wiemy, ale wielu, naprawdę bardzo wielu ludzi tam utknie , zostanie patrząc w horyzont i mówiąc, że tak musiało być.
A wcale nie musiało. To była tylko pewna próba. To było miejsce, które należało z mądrością i refleksją opuścić. Bo potem może wcale nie było już z górki, ale było tak jak musiało być.
Posłuchajcie.
Droga do marzeń, do życia zgodnego ze sobą, to jest proces, a nie kilka schodków. Dobrze więc nie być nieuleczalnym idealistą, ale przygotować się na pewne etapy. |
Chodź opowiem Ci o Vaianie!
Vaiana to disneyowska bohaterka, znana z animowanego filmu, który premierę miał bodaj ostatniej zimy. Jeśli go nie widzieliście, to koniecznie obejrzyjcie na dvd czy innym nośniku, ale zanim pobiegniecie przed ekrany, doczytajcie ten tekst do końca, slojlerów nie będzie!
Vaiana to córka wodza, którą woła przeznaczenie. W sumie nic nowego. Woła, przyzywa, życie układa się tak, że chociaż dziewczyna za bardzo nie chce marzyć i mierzyć się z tym co te marzenia oznaczają, to jednak wszystko wskazuje na to, że będzie trzeba.
Ojciec Vaiany i jednocześnie wódz plemienia, zakazuje jej wypływania poza lagunę. Stoi za tym osobista historia, którą poznacie oglądając film. Vaiana mimo tych zakazów próbuje złamać ojcowski zakaz. Zupełnie nieprzygotowana bierze łódź, wypływa po to aby udowodnić wszystkim i sobie, że nic złego się nie stanie.
Dalej znów klasycznie: jak w bajce i jak w życiu.
Jak przystało na szaloną marzycielkę działa pod wpływem impulsu i… tak, jak się pewnie domyślacie, o mało nie dochodzi do tragedii bo Vaiana ledwo uchodzi z życiem.
Wpada do wody, jej noga utyka w koralowcu, gdyby nie ocean, który pomaga i pełni w tej opowieści rolę stróża i opiekuna, pewnie byłoby słabo.
Vaiana wychodzi na plażę i mówi, że ojciec miał rację. Morze jest niebezpieczne, laguna to granica, a marzenia o tym by być gdzie indziej i popłynąć za horyzont to są niebezpieczne mrzonki.
I wtedy pojawia się babcia, która nie nakłania, nie przekonuje, ale tłumaczy i pokazuje inny punkt widzenia.
Dziś ja będę waszą “babcią”.
Kryzys to jest miejsce na mapie. Przejdziesz tamtędy i pójdziesz dalej. |
Kryzys to jest punkt na mapie
Wszyscy marzymy o tym aby nasze losy, nasze opowieści to były unikaty, coś zupełnie oderwanego od banału, a tak naprawdę, to jest to mrzonka. Każdy los, każda historia, składa się z tego co już było, a ludzkie życie to ciąg wielu podobnych do siebie zdarzeń.
Kiedy zaczynasz spełniać swoje marzenia albo 1, 7 stycznia czy 11 marca stajesz i mówisz, że od teraz, właśnie od tej minuty będziesz już iść tam gdzie Cię woła życie i twoje prawdziwe ja – to prawie na pewno trafisz w to miejsce zwątpienia, w które trafiła Vaiana. Bo nie może być inaczej.
Życie uczy nas, że niebezpiecznie jest być zbytnim idealistą i że nie ważne jak wielka jest moc twojego pragnienia i twoich marzeń, to jeśli porywasz się z motyką na słońce, to prawdopodobnie się po prostu poparzysz.
I w tym momencie tkwi wielka mądrość, której nie dostajemy po to, aby nam było trudniej, która nie spada nam jak kłoda pod nogi, żebyśmy nie mogli dalej pójść, ale przychodzi po to by nas naprawdę oswoić z tym, co oznacza spełnianie marzeń.
A oznacza wysiłek, poszukiwanie mądrości, zapłacenie ceny za swoje marzenia i realne ocenienie szans i środków na to, aby je zdobyć.
Los nie robi Ci na złość
Wszechświat, Bóg, czy jak kto woli los, nie chce nas zatrzymać, ale sprawdzić siłę naszej woli i przy okazji czegoś nauczyć.
Możesz zostać w tym miejscu swojego pierwszego rozczarowania, możesz powiedzieć: ok, sporo spadłem z roweru, rozbiłem samochód, skręciłem kostkę, albo nie udało mi się małżeństwo, to już jest pozamiatane, koniec, zamknięte drzwi.
Możesz, nikt Cię nie zmusi, żeby zrobić inaczej.
Pamiętaj jednak, że ten moment jest łatwo przejść, bo kryzys, trudności, to jest tylko punkt na mapie.
Jeśli pójdziemy dalej, jutro staną się tylko punktem, pojutrze znikną, a za 3 lata być może wcale nie będziemy o tym pamiętać.
Droga do marzeń nie jest krótka, a za wszystkie wartościowe rzeczy w życiu trzeba czymś zapłacić.
Nie mówię wcale, że ta cena jest niska, ale nie warto się nad tym rozwodzić.
Zamiast tego warto spytać siebie gdzie chcemy naprawdę żyć: tam gdzie spełniają się marzenia, czy tam gdzie rozczarowanie i poczucie niemocy bierze górę?
Ta decyzja nie jest moja, ale Twoja.
Podejmij ją w swoim sercu.
A potem, potem ruszaj w drogę, nawet jeśli twój idealizm i brak przygotowania sprawił, że boli Cię teraz serce, głowa, albo dupa, bo dość mocno upadłaś.
Dobra wiadomość jest taka, że to minie. I że z pewnością gdzieś w drodze jeszcze się spotkamy:).
Do zobaczenia!
Do zobaczenia!
Wszystkim marzycielom na drogę, polecam tę książkę. Warto ją mieć w plecaku:). Znajdziecie ją tutaj. |
3 komentarze
Póki co, boli serce, głowa i dupa, ale idę dalej. Dzięki
Kiedyś jak sobie coś zaplanowałam, postanowiłam i po kilku dniach z lenistwa, z braku czasu, odpuszczałam, myślałam, że jestem do niczego. Dziś jak postanawiam biegać codziennie rano, ale dwa dni odpuszczę, nic się nie dzieje. Na trzeci dzień już znów biegam. Dziś działam, upadam, podnoszę się i dalej działam. Kiedyś upadałam i tygodniami nie mogłam powstać. Dziś wystarczy mi kilka godzin.
Dałaś mi do myślenia.