Kto ich nie ma? Ręka do góry! Nie widzę! Mamy wszyscy. I nie lubimy. Traktujemy nieczule, odpychamy od siebie, warczymy na nie, rzadko nam z nimi po drodze. Bo najlepiej mieć pewność, jasność – być utwierdzonym w swoich przekonaniach, wiedzieć co jej co i którędy wiedzie ścieżka. Problem w tym, że pewność, ta stu procentowa, czysta jak wyskokowy napój, jest stworzeniem na wymarciu, zostało kilka egzemplarzy. Dlatego pozostaje nam pewność niepewna, przechylona na szali raz w jedną, raz w drugą stronę, baletnica w jednej baletce, lekko utykająca panna na wydaniu.
A tak właściwie, to czemu się czepiać tych wątpliwości? Czemu je traktować jak popychadło, karmić wyrzutami sumienia i ciężkim gestem? Wątpliwości są twórcze! Rodzą wysiłek, zmuszają do działania. Nie pozwalają się usmażyć w cieście samozadowolenia, stanąć jak słup soli w połowie drogi nie wiadomo dokąd.
Pewność to zadufana w sobie panna, co to stoi zgrabnie na jednej nóżce i poprawia sobie pantofelki. Wątpliwości kiwają się to w przód to w tył, drapią w głowę i wyłuskują na świat nowe pomysły.
Wszyscy wielcy mieli wątpliwości. Popełniali błędy, szukali od nowa, wracali do punktu wyjścia, aby potem wyskoczyć dwie mile do przodu. Wątpliwości są jak iskra, od której zapala się NOWE.
Nie narzekaj, nie stój w miejscu, działaj i ciesz się, że je masz.
1 komentarz
dziękuję 😀