Życie pełne jest zamknięć – niektóre zdają się tak naturalne, jak poranek przechodzący w dzień, inne – bolesne, niespodziewane, jak uderzenie w ciemności. Są takie drzwi, które zatrzaskują się z trzaskiem, i takie, które zamykają się cicho, pozostawiając tylko ciepłe wspomnienie. W każdym zakończeniu jest coś nieuchwytnego, coś, co trzyma nas na granicy – pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, tam, gdzie powoli oswajamy pustkę i ciszę. Może to właśnie tam zaczynamy słyszeć siebie najgłośniej? Może tam się wszystko zaczyna, mimo że z pozoru się kończy?
Jedno jest pewne, niektóre drzwi warto zamykać, robiąc to szczególnie świadomie, zwłaszcza wtedy, kiedy wiemy, że bilans zysków i strat szorował w granicach zera, albo i grubo poniżej.
Dziś mam dla Was krótką instrukcję, poradnik o zamykaniu, bo chociaż rad nie lubię, to warto jednak pewne informacje zbierać i stosować. W trudnych momentach potrzebujemy szczególnie pewnego rodzaju dyscypliny i uporządkowania. I właśnie to dziś tutaj znajdziesz.
Możesz skorzystać ze wszystkich lub z wybranych, pamiętaj, by robić to z miłością do siebie i z szacunkiem dla trudności, których doświadczasz.
10 sposobów na zdrowe zamknięcie trudnego rozdziału w życiu
- Przyjmij swoje emocje i pozwól sobie na ich przeżywanie– Daj sobie czas, by poczuć wszystko, co związane z tym rozdziałem, bez oceniania siebie.
Punkt jest ważny, bo często naszym pierwszym wyborem jest wyparcie. To trochę tak, jakby na garnek z gotującą się wodą, nakładać pokrywkę. O tłumieniu emocji pisałam więcej tutaj – zapraszam również do lektury – a tutaj zachęcam, aby się wypłakać, wywrzeszczeć, dać sobie przeżyć żal, rozczarowanie, smutek i wszystko to co zamknięcie przynosi.
Często ludzie w takich sytuacjach idą w strategię: „Ale byłam głupia! Jak ja mogłam tego nie widzieć! Jak mogłam się na to nabrać”.
Pamiętaj, żadna ilość obwiniania siebie nie zmieni już przeszłości. Gdybyś mogła postąpić inaczej, to byś pewnie to zrobiła. Skoro wyszło inaczej, pozostaje to zaakceptować.
- Napisz list pożegnalny, ale go nie wysyłaj – Spisz swoje myśli, emocje, wszystko, co chcesz „powiedzieć” tej sytuacji lub osobie, a potem spal, podrzyj, zniszcz list, by symbolicznie zakończyć ten etap.
Napisałam w życiu wiele takich listów i mogę Ci tylko powiedzieć z całą stanowczością, że to działa. Jest jak zdjęcie pokrywki z tego garnka, o którym pisałam wyżej i pozwolenie, aby wszystko co w nim jest, wygotowało się do ostatniej kropli.
Niesie ulgę, pozwala wyrazić to co było niewyrażone, bez konieczności konfrontowania się. Taka osobista, bezpośrednia konfrontacja, z kimś, czymś, nie zawsze jest konieczna i nie zawsze ma sens. Pisząc list możemy to zrobić w sposób dla siebie bezpieczny i bez cenzurowania się.
- Znajdź znaczenie w przeżytym doświadczeniu– Zastanów się, czego Cię nauczyła ta sytuacja, jak się dzięki niej zmieniłeś lub co w sobie odkryłeś.
Czasem dopiero z perspektywy odkrywamy, że to, co zdawało się chaosem, było ukrytą lekcją. Znaczenie pojawia się jak oddech po długim biegu – niespodziewane, głębokie, przynoszące ulgę. Zrozumienie przychodzi w ciszy po burzy, w drobnych przebłyskach świadomości, które jak światło wpadają przez szczeliny w murach zbudowanych z dawnych przekonań. Każde trudne doświadczenie to opowieść o tym, kim się stajemy, i choć czasem trudno w to uwierzyć, każde rozstanie, ból czy tęsknota zostawia ślad, z którego możemy wyrosnąć. Nie musimy od razu wiedzieć, dlaczego coś się wydarzyło – ważne, byśmy pozostali otwarci na odkrywanie sensu, który być może jeszcze nas czeka.
- Wprowadź rytuał zamknięcia– Może to być symboliczne działanie, jak zapalenie świecy, posadzenie rośliny lub wzięcie udziału w specjalnej ceremonii dla siebie.
Tu zostawię Ci tylko jedno zdanie, które jest bogate w znaczenie: Nie stój w zamykających się drzwiach, nie stój w przeciągu.
Czasami te zamknięcia są definitywne, czasem trwają bardzo długo i przechodzą w proces wychodzenia z relacji, sytuacji, ale ważne, aby na jakimś etapie zaakceptować faktyczny koniec. Dla siebie. Dla nowych początków.
- Ustal nowe cele i kierunki na przyszłość– Skup się na tym, co chcesz osiągnąć, teraz gdy ten rozdział jest zamknięty. Może to być związane z rozwojem osobistym, nowymi relacjami lub nauką nowych umiejętności.
Zamknięcie to często taki moment, w którym możemy sobie wreszcie odpowiedzieć na pytanie CZEGO NAPRAWDĘ chcemy, a czego już na pewno nie. Znając kierunek łatwiej jest dobrzeć. Niekoniecznie to musi oznaczać, że musimy znać każdy krok – rzadko to tak wygląda. Czasami, tak jak w przypadku mojej bohaterki Julii – oznacza to po prostu otwartość na dobre zdarzenia w swoim życiu i pójście nowa drogą. Zachęcam Was do lektury całości, bo ta książka właśnie o tym jest. O początkach i końcach, które też są początkami.
- Otocz się wsparciem– Dziel się swoimi emocjami i przemyśleniami z bliskimi, którzy Cię rozumieją. To wsparcie pomoże Ci zachować perspektywę.
Jeśli możesz i czujesz, że to Cię wesprze, skorzystaj też z profesjonalnego wsparcie. To, że korzystasz z terapii nie oznacza, że jesteś słaby, głupia, czy że nie ogarniasz a wszyscy ogarniają. Z terapii własnej korzystają także terapeuci, Ci pracujący z pacjentami i nie mówię o superwizji ale o terapii własnej nawet po latach pracy. Czasami okresowo potrzebujemy wsparcia. To może być 5 sesji, albo 15, nie musimy od razu mówić o 50 czy trzyletnim procesie. To jest po prostu konstruktywny sposób radzenia sobie z życiem. Konstruktywny bo działa i wpływa na poprawę jakości naszego życia. Czy nie można samemu? Można. Ale czasami naprawdę potrzebujesz się przejrzeć w innych oczach, zobaczyć inny punkt widzenia. Z bliska najczęściej widać zupełnie inaczej niż z oddalenia.
- Zadbaj o swoje ciało– Regularny ruch, zdrowa dieta i sen mogą pomóc ciału uwolnić nagromadzony stres i ułatwić emocjonalne oczyszczenie.
Od wielu lat o tym mówię – ja bez pracy z ciałem naprawdę nie dałabym rady. Bieganie, chodzenie, pilates, rozciąganie, joga, pływanie, wybierz coś co lubisz – ale wybierz to i rób. Nie czekaj na motywację, nie spodziewaj się, że będzie Ci się od razu chciało. Niech to będzie na początek niezbędne minimum, którym jest 150 minut w tygodniu. Jeśli podzielisz to na 5 dni to będzie po 30 minut dziennie. Naprawdę dasz radę. Po prostu zacznij.
- Zrób porządki w otoczeniu– Przearanżuj swoją przestrzeń, pozbądź się przedmiotów przypominających o trudnych chwilach, stwórz nowe, świeże otoczenie.
To jak żyjemy i co nas otacza ma znacznie. Przepełniona szafa, półki pełne wspomnień, nie zawsze robią dobrze. Polecam opróżnić, zrobić trochę miejsca na NOWE.
- Wypróbuj techniki relaksacyjne– Ćwiczenia oddechowe, medytacja czy śpiewanie mantr mogą pomóc Ci uspokoić umysł i zwiększyć emocjonalną równowagę.
Kiedy umysł wydaje się być w nieustannym biegu, a emocje falują, proste techniki relaksacyjne mogą pomóc odnaleźć spokój i zakotwiczyć się w chwili obecnej. Nie musisz robić nic skomplikowanego, nie musisz inwestować w specjalistyczną praktykę. Dobrą opcją są choćby właśnie ćwiczenia oddechowe. Oddech jest zawsze z nami, a jego moc jest często niedoceniana. Regularna praktyka głębokiego, kontrolowanego oddechu – na przykład metoda 4-7-8 (wdech przez 4 sekundy, zatrzymanie oddechu na 7 sekund, wydech przez 8 sekund) – może zredukować stres, obniżyć ciśnienie krwi i wyciszyć umysł w chwilach napięcia. Uczy nas uważności i umiejętności zarządzania emocjami. W sytuacji, kiedy czujemy się regularnie przeciążeni, może to mieć ogromne znaczenie.
- Bądź cierpliwa, cierpliwy wobec siebie– Pamiętaj, że zamknięcie trudnego rozdziału to proces, który wymaga czasu i życzliwości wobec samego siebie.
Często jesteśmy dla siebie bardzo surowi – sama to znam. To pokłosie wychowania, socjalizacji. Najwięcej wymagamy od siebie: siadaj, trója z plusem, zdolny, ale leń.
W tym procesie jednak nie ma wyścigu, nie ma deadline. Nie ma: postaraj się bardziej. Nie ma: już nie dramatyzuj. Nie ma: za bardzo cierpisz. Trzeba to przejść i uznać, że jednym to zajmuje miesiąc, innym rok. Ci, którzy się spieszą, albo udają, że nic się nie stało, najczęściej wcale nie przeżywają w pełni zakończenia, żałoby. Najczęściej wtedy wpada się z deszczu pod rynnę. Ale to już inną historia.
lista spraw do załatwienia (po rozstaniu) – od Rupi Kaur
- schroń się w swoim łóżku.
- płacz dopóki nie zabraknie łez (zajmie to kilka dni).
- nie słuchaj wolnych piosenek.
- usuń jego numer z telefonu nawet jeśli twoje opuszki znają go na pamięć.
- nie oglądaj starych zdjęć.
- znajdź najbliższą lodziarnie i uracz się dwiema gałkami miętowych z czekoladą. mięta ukoi twoje serce. na czekoladę zastrugujesz.
- kup nowa pościel.
- zbierz prezenty, koszulki oraz wszystko co nim pachnie i oddaj to ubogim.
- zaplanuj wycieczkę.
- opanuj sztukę uśmiechania się i kiwania głową gdy ktoś wspomina o nim w rozmowie.
- zacznij jakiś nowy projekt.
- cokolwiek robisz. nie dzwon.
- nie błagaj o coś co nie chce zostać.
- w pewnym momencie przestań płakać.
- dopuść do siebie myśl ze byłaś niemądra wierząc, że możesz zbudować resztę swojego życia w czyimś żołądku
- oddychaj
z tomiku „Mleko i miód”
I ode mnie
Każde zamknięcie jest początkiem, który jeszcze nie zna swojej historii. Życie nieustannie przesuwa nas między tym, co było, a tym, co nadchodzi, ucząc, że w pożegnaniu nie ma końca, a jedynie miejsce na nowe. Pozwól sobie odejść od tego, co już nie jest twoje, choćby miało to zająć czas i tysiąc oddechów. W każdej minucie, gdy wypuszczasz stary ciężar, tworzysz przestrzeń, by życie znów zaczęło pulsować nowym rytmem. Idź więc naprzód, choćby po cichu, choćby z drżącym sercem – twoja przyszłość czeka, a każde tchnienie jest krokiem ku niej. I pamiętaj: podobno po najtrudniejszych końcach przychodzi czas na najpiękniejsze nowe początki.
Małgosia