Wybaczanie jest trudne ale konieczne. Nie musisz tego robić, to jasne. Pamiętaj jednak, że to nie twój winowajca poniesie największy ciężar braku wybaczenia. Poniesiesz go Ty. Jesteś pewien, że warto? Może lepiej wybaczyć i iść dalej? Wybaczamy nie dla kogoś, ale dla siebie i nadal możemy pozostawić zamknięte drzwi, jeśli sytuacja tego wymaga.
Ewa Woydyłło opowiada w jednym z wywiadów o kobiecie, którą narzeczony zostawił na ślubnym kobiercu kiedy była bardzo młoda. W wieku 50 lat, miała za sobą kilka prób samobójczych, wiele nieskutecznych terapii, potwornie smutne, pełne cierpienia życie. Odrzuciła możliwość wybaczenia. Jej gniew i sprzeciw był jak ciągle rozdrapywana rana.
Brak wybaczenia, brak pogodzenia się z tym co się stało, krzywdzi nas dotkliwie i okrutnie. To taki rodzaj żałoby, który nie mija, ani nie słabnie, a kotłuje się w nas jak wieczny huragan. Co tak naprawdę oznacza wybaczyć?
Co to znaczy wybaczyć?
Największy problem z wybaczaniem, wynika z niezrozumienia jego mechanizmów i z błędnych przekonań na jego temat.
Wybaczyć nie oznacza zaprzeczać krzywdzie, ani jej zapomnieć. Nie oznacza udawania, że nic się nie stało. Pewnych rzeczy nie da się zapomnieć, ani wymazać. Krzywda będzie z nami na zawsze, ale możemy przestać ją rozpamiętywać.
Wybaczyć, to tak naprawdę uznać tą krzywdę i ustąpić z pola bitwy.
Powiedzieć: “Tak, zostałam skrzywdzona, skrzywdzony. Nie będę szukał odwetu ani zadośćuczynienia. Idę dalej. To już było. Nic tu po mnie. Niech to zostanie za mną”.
Czy to oznacza naprawienie relacji, albo jej odnowę? Nie zawsze. Często mimo wybaczenia nie jesteśmy w stanie kochać, szanować czy współegzystować z tym, kto nas skrzywdził. Mimo to możemy wybaczyć. Właśnie po to, aby móc pójść dalej, bez ciężaru na plecach.
Czy wszystko można wybaczyć?
Clarissa Pinkola Estes, w “Biegnącej z wilkami” pisze, że
„Kobieta, która potrafi wybaczyć wielką krzywdę w dziewięćdziesięciu pięciu procentach, kwalifikuje się niemal do beatyfikacji, jeśli nie do świętości”.
Herbjørg Wassmo, norweska pisarka, skrzywdzona w dzieciństwie przez ojca, wspomina natomiast o tym, że pewne winy są tak wielkie, że ich wybaczenie nie leży w naszej gestii. “Mamy dość roboty z wybaczeniem samym sobie, bo z powodu tego co nas spotyka, nie jesteśmy w stanie dać z siebie wszystkiego w szkole, w pracy. Musimy sobie wybaczyć, że nie mamy siły czy odwagi, aby wyjść do świata i publicznie powiedzieć, z imienia i nazwiska, kto i co nam zrobił. Wybaczenie ma być konstruktywne dla nas, iść ku nam, na pewno nie ma służyć rozgrzeszaniu ludzi. I musimy sobie wybaczyć wstyd, który nie jest naszym wstydem.”
Cokolwiek by na ten temat myśleć, jeśli nasza krzywda będzie jak ciągle jątrząca się rana, na którą nie nakładamy opatrunku, trudno oczekiwać, że przestanie boleć.Jeśli z wybaczaniem zwlekamy, czujemy się coraz bardziej obolali i sparaliżowani, niezdolni do normalnego życia.
@malgosiadawid O wybaczaniu możesz też poczytać na www.manufaktura-radosci.pl #dc #wybaczanie #inspiracja #psychologia ♬ original sound – Geet ✨ Love, Life & Motivation
Wybaczenie albo rola ofiary
Jeśli nie zdołamy, lub nie zechcemy wybaczyć, możemy wejść w rolę ofiary, czyli kogoś kto na swoim skrzywdzeniu buduje całe życie i stosunek do niego.
Poczucie winy i poczucie krzywdy, to potwornie mocne mechanizmy, które mogą na zawsze uwarunkować to co wybieramy, jak żyjemy i to co nas spotka.
Bywa tak, że ofiara bywa nią przez całe życie, tylko oprawcy się zmieniają. Kiedy ze sceny schodzi rodzic, pojawia się na niej partner, a potem dziecko, lub szef w pracy. Nieświadomie możemy “przyciągać” takie sytuacje i ludzi, a im dalej w las, tym trudniej przerwać ten schemat i z mocą powiedzieć “nie”.
Im więcej niesiemy na plecach, tym słabsi jesteśmy. Nic w tym dziwnego.
![]() |
Wybaczanie to nie jest jednostronny dar, który daje się raz za razem. Nie oznacza akceptacji wszystkiego i zawsze. Mogę wybaczyć i jednocześnie powiedzieć “DOŚĆ, więcej się nie dam krzywdzić” |
.
Wybaczaj i wyciągaj wnioski
Wybaczanie to nie jest wieczny dar łaski dla tych, którzy ciągle błądzą.
Wybaczanie nie oznacza braku wymagań. Czasami oznacza koni relacji i odcięcie się od krzywdziciela. Mamy do tego prawo. Oprócz ludzi, którzy nie uznają swojej winy, spotykamy także takich, którzy oczekują wybaczenia, ale nie skłania ich ono do specjalnie głębokiej refleksji na swój temat. To zdradzający po raz ósmy mężowie, którzy przychodzą na kolanach i z kwiatami, czy rodzice raniący raz za razem, przepraszający i oczekujący nieustannego rozgrzeszania i imię wzajemnych więzów pokrewieństwa.
Wybaczanie nie oznacza braku wymagań. Czasami oznacza koni relacji i odcięcie się od krzywdziciela. Mamy do tego prawo. Oprócz ludzi, którzy nie uznają swojej winy, spotykamy także takich, którzy oczekują wybaczenia, ale nie skłania ich ono do specjalnie głębokiej refleksji na swój temat. To zdradzający po raz ósmy mężowie, którzy przychodzą na kolanach i z kwiatami, czy rodzice raniący raz za razem, przepraszający i oczekujący nieustannego rozgrzeszania i imię wzajemnych więzów pokrewieństwa.
Wybaczanie nie jest monetą, która nic nie kosztuje. Nie wyklucza braku konsekwencji czy odstąpienia od żądania kary, czy zadośćuczynienia.
Za wiele wybaczać, wybaczać zbyt łatwo, to czasem może być zbrodnia przeciwko sobie.Wybaczyć, ale powiedzieć DOŚĆ, to często jedyna droga do normalnego życia.
Jakie są wasze doświadczenia z wybaczaniem? Czy przyniosło Wam ulgę? Czy dopiero je rozważacie? Podzielcie się i podajcie dalej!
Dziękuję!
![]() |
Ten temat w różnych wariantach poruszam również w mojej powieści! Przeczytaj ją tej jesieni!
Pierwsza część to Golden Deal. |
23 komentarze
Zauważyłam, że trudno wybaczyć, gdy chce się zrozumieć. Tymczasem zrozumienie siebie czy krzywdziciela nie ma tu nic do rzeczy. Myślę też, że pragnienie wybaczenia innym, poczucie, że to jest klucz jest pierwszym dobrym krokiem w kierunku uleczenia siebie. Najistotniejszym jednak czynnikiem jest czas. Znam też taki sposób na wybaczanie – udawaj, że wybaczyłaś, udawaj codziennie, aż którego dnia poczujesz, że to prawda. Wybaczenie nie ochroni jednak od smutku i żalu. Często mylimy te ostatnie z poczuciem krzywdy niewybaczonej. Przecież jednak co było to wybaczenia, zostało wybaczone – zapomnieć się nie da i ta pamięć jest smutna. Ale nie znaczy to, że nie wybaczono skutecznie.
Wybaczyłam. Czas pomógł. Zdjęłam ten ciężar z pleców i zbudowałam wiele nowego, dobrego życia.
Ale nie potrafię i nie chcę spotkać "krzywdziciela". Nie chcę rozmowy, nie chcę "przyjaźni", nie chcę żadnego kontaktu. Myśl o przypadkowym spotkaniu mnie stresuje.
Dziękuję Ci za słowa: "Często mimo wybaczenia nie jesteśmy w stanie kochać, szanować czy współegzystować z tym, kto nas skrzywdził."
Teraz rozumiem siebie.
Dorota
W szkole, dawno już, koleżanka bardzo mnie krzywdziła, naśmiewała się ze mnie, wpadłam w kompleksy… zbiegło to się z moim nawróceniem do Boga i modliłam się bym jej wybaczyła, nie życzyłam jej źle. Stało to się gdy się spotkałyśmy może rok po szkole, nic jej nie powiedziałam, spojrzałam na nią a ona na mnie, uśmiech na naszych twarzach się pojawił i przyszedł pokój mojego serca, wybaczyłam w tym momencie. Od tej chwili spotykamy się kilka razy w roku i normalnie ze sobą rozmawiamy, zapomniałam. Wybaczyłam bez słów a ona mnie przeprosiła też bez słów, to było niesamowite… By wybaczać, trzeba pamiętać o zasadzie :"Nie daj się zwyciężyć złu, lecz zło dobrem zwyciężaj." Ela
Ale co to właściwie jest to wybaczanie. Bo ja nie rozumiem. Jak to odróżnić od zapomnienia, odcięcia się, nie myślenia, nie wracania do tematu. Jak to odróżnić od pozostawienia sprawy i porzucenia tematu.????? Dla mnie jak coś mi się nie podoba, ktoś mi dał w kość i widzę, że się nie dogadamy, nie oczyścimy atmosfery, nie powiemy co kto ma na wątrobie, nie ma sensu drążyć. Zostawiam to, mówię sobie, że cóż, takie życie i "shit happens", nie szukam winnych, nie dochodzę co by było, nie zapadam się w ciemne klimaty i zajmuję się sobą. Unikam albo tych osób, które mi zrobiły źle albo wchodzenia w nimi w cokolwiek więcej niż to konieczne. To jest coś innego niż wybaczenie? Bo ja nie rozumiem tego kalibru nadawanego wybaczeniu, co to jest innego niż to, co opisałam powyżej?
Myślę, że mówimy o tym samym.
I jak wyżej: zapomnieć się nie da, ani wymazać, ale można uznać, że stało się źle, nie zaprzeczać, nie mówić: "nic się nie stało, nie rób z igły wideł, on chciał dobrze, tylko nie potrafi itp.". Wybaczenie to przede wszystkim pozostawienie za sobą sprawy. Bez względu na to czy relacja trwa, czy nie. Jeśli ktoś kogoś np. zdradzi, to póki sobie wypominamy, nurzamy się w nieszczęściu, obwinianiu, oskarżeniach, nie ma mowy o wybaczeniu. Jeśli wybaczymy, to pozwalamy sprawie przyschnąć, chociaż pewnie ślad pozostanie na zawsze – ale za to my mamy szansę pójść dalej. Brak wybaczenia to jest przebywanie ciągle w tym miejscu, w którym doszło do zranienia – dorośli, którzy nie zrobili porządków z trudnym dzieciństwem ciągle są w środku dziećmi, których ktoś nie dokochał. Co by się nie działo, w kółko coś w nich wraca w tamte "strony".
A jak odróżnić wybaczenie od wyparcia? Zamrożenia? No jak?
Wyparcie: to nie miało miejsca, to się nigdy nie zdarzyło, nie wiem o czym mówisz.
Zamrożenie: nie będę o tym myśleć, nie będę tego dotykać, zamienię się w słup soli.
Wybaczenie: to było, bolało, zostałem skrzywdzony, ale uznaję to, nie będę się mścić, nie będę na tym budował swojego życia, wybaczam na tyle na ile umiem, idę dalej.
Witam! Ze mną na tu i teraz jest tak,że jakby to rzec, jestem w procesie wybaczania, pracuję nad tym, bo bycie pokrzywdzoną zbyt długo, to zdecydowanie więcej strat niż korzyści, i teraz świadomie już wybieram: chcę zostawić ten bagaż, ale o nim nie zapomnieć. Chyba trochę "biegnę z wilkami"… 😉 ale przy tej okazji mam taką refleksję, że czasem to otoczenie nasze ma większy kłopot z tym naszym przez kogoś skrzywdzeniem niż my sami, szczególnie w momencie, kiedy my tą gotowość do wybaczenia mamy, a reszta niekoniecznie! I tutaj znowu trzeba pilnować SIEBIE 😉
pozdrawiam i dziękuję za ten post!
dorka
Podrzucam ten tekst komuś kto potrzebuje 😉
Każdy w swoim życiu przechodzi przez coś co go totalnie zmieniło. Ja myślałam, że tego co mi mój były narzeczony zrobił nigdy nie wybaczę, teraz podchodzę do tego w inny sposób. Minęły dwa lata, ja chociaż, już nie stawiam muru przed sobą, nie potrafię się z nikim związać, nie potrafię zaufać,pokochać. Wszyscy mężczyźni wydają mi się tylko dużymi dziećmi, że są niedojrzali. Mnie mój były narzeczony zdradził mnie przed planowanym ślubem. rozstaliśmy się 3 miesiące przed. Pamiętam dzień rozstania do dziś. Błagał mnie bym mu wybaczyła, bym go nie zostawiała. Z perspektywy czasu wiem, że dobrze zrobiłam, chociaż wtedy myślałam, że bez niego moje życie nie będzie miało sensu.Nie potrafiłam nawet go wyzywać po tym co mi zrobił, obrażać, nie czułam takiej potrzeby. Znalazłam ten sens życia, może być płytki dla większości, ale uciekłam w pracę i to daje mi szczęście. Odcięłam się od niego, zaczęłam żyć na nowo, próbował podtrzymywać kontakt, jednak ja go przerwałam. Żyję i jeżeli mam się z kimś związać to kiedyś ktoś się zjawi. Nikogo nie szukam. Myślę, że czas leczy rany, także jak ktoś mówi, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Jest. Trzeba wierzyć w siebie. Trzeba o siebie walczyć. Jestem kobietą po 30, nie mam parcia już na rodzinę.
Małgosiu, dziękuję, to tekst szyty na moją miarę – opublikowany centralnie w dniu, w którym odezwała się do mnie moja była rzekoma przyjacióka, która ponad rok temu zostawiła zgliszcza w moim sercu. Niestety ciągle walczę z żalem do niej o brak szczerości, o pewien rodzaj zdrady, a jednocześnie nadal nie potrafię zapomnieć i pojść dalej. Pozdrawiam M.
Rozumiem. I współodczuwam. Ponad rok temu i ja dowiedziałam się, że moja przyjaciółka była rzekoma. Bolało bardzo. Jeszcze boli. Pozdrawiam A.
A ja mam taki zgryz. Co zrobić w sytuacji, gdy sama wybaczyłam już mężowi, odcięłam dostęp do siebie, nie mam emocji z nim związanych i nie definiuję naszych stosunków poprzez to, co się stało. On jednak poprzez dzieci – głównie chodzi o syna – usiłuje mnie nękać, szalenie źle wpływa na syna, który wręcz kalkuje jego naganne zachowania i powiela wartości, poprzez złe traktowanie dziecka, które pragnie z nim kontaktu, wpływa jednak na życie moje i obojga dzieci, bowiem syn wnosi przeróżne złe treści i emocji do naszego domu po kontakcie z nim. Nie można tego przerwać. Synowi nie zabronię kontaktu, byłemu mężowi nie zabronię źle o mnie mówić i robić dalszą krzywdę dzieciom. Staram się je wspierać, kocham oboje mocno, ale wiele energii marnuje się ciągle na "prostowanie" tego, co ojciec krzywi w relacjach moich z synem. I co? Wybaczyłam, nie kruszę kopii z byłym mężem, odcięłam go od siebie, ale poprzez dzieci zawsze będzie miał dostęp do tych, których kocham i będzie ich niszczył, bo sam nie umiem przepracować relacji ze mną i pochować tego. Czy uważacie w takim razie, że moje życzenie w skrytości ducha, aby przestał żyć, albo chociaż wyjechał tak daleko, by nie móc niszczyć życia dzieci i mojego, jest dowodem na to, że nie wybaczyłam? Ja jemu nie życzę źle, ale chciałabym, żeby zniknął. To moim zdaniem jest dowód na to, że wybaczenie nie załatwia wszystkiego.
W jakim wieku są Twoje dzieci?
Syn ma 14, córka 16. Syn jest w wieku odczuwania totalnej potrzeby ojca. Ponieważ ojciec odrzucił córkę, on się chyba boi, że jak nie będzie zabiegał o kontakt z ojcem, to samo stanie się z nim. Ale w ten sposób ojciec dziecko krzywdzi. Energia, którą syn przynosi do domu po widzeniu z tatą jest ogromna i destrukcyjna.
Wsparcie moje i siostry jest stałe i niewzruszalne, ale martwię się o dziecko.
Jasne.
To normalne, że chłopiec szuka faceta, który pokaże mu czym jest męskość.
Twoje dzieci nie są już malutkie, więc obawa o to, że ojciec ZAWSZE będzie miał taki wpływ na nie, jest trochę na wyrost. One same będą wyciągały wnioski i korygowały tą relację. Pomyśl, może potrzeby męskiej relacji z synem mógłby jakoś, przynajmniej częściowo zaspokajać jakiś inny facet? Mądry wujek, trener, nauczyciel, ktoś kto nauczy, że męskość może się manifestować mniej destrukcyjnie, że relacje mogą się udawać?
To co mogę Ci doradzić to stałe wspieranie syna i rozmowy z nim. Nie krytykowanie ojca ( bo wtedy syn będzie go bronił), ale co najwyżej pokazywanie niszczących składników jego zachowań – pokazywanie konsekwencji tego co one wnoszą do życia. Pytanie o to, czy syn się będzie z tym dobrze czuł, czy tak chce, czy widzi jak sam jest zagubiony gdy temu się poddaje?
Problemy syna nie znikną, nawet gdyby ojciec zniknął… bo stoją za nimi potrzeby, które jakoś muszą być zaspokojone. Pomyśl o tym.. Może coś można zrobić?
Serdeczności!
Tak tak. Ja to właśnie robię. Daję wsparcie, konsekwentnie powstrzymuję się od krytyki odpowiadania na retorykę ojca, którą w usta wkłada dziecku. Pozwalam synowi konfrontować się z sytuacją. Wiem, że ma silny konflikt lojalności. Myślę, że czas wszystko uleczy. Ale niestety póki ojciec będzie w zasięgu – strat będzie wiele, i to takich, których można by uniknąć. Ale taka może jest droga mojego syna, córki i moja w tym życiu. Dziękuję Ci Gosiu za uwagę. Pozdrawiam.
z wybaczanie to często łatwiej powiedzieć, niż zrobić, tak naprawdę zrobić…
To tak jak ze wszystkim: łatwiej powiedzieć: będę biegać 3 razy w tygodniu, niż biegać naprawdę, łatwiej obiecać, będę Cię kochać do śmierci, niż wytrwać, tylko w sumie co z tego?
Wszystko co wartościowe jest jakoś tam niezbyt łatwe. Tylko jaka jest alternatywa?
Zapiekłość?
Niesamowite jest to, jak bardzo potrzebowałam tego artykułu właśnie dzisiaj… Nawet nie wiesz jak bardzo mi w ten sposób pomogłaś. Zostałam bardzo skrzywdzona przez kogoś kogo bardzo pokochałam i komu przede wszystkim zaufałam, otworzyłam moje serce, co nie było łatwe ze względu na moje doświadczenia. Postanowiłam dać mu drugą szansę, bo bardzo się kochamy, bo on się bardzo zmienił, myślałam, że właśnie dlatego będę potrafiła wybaczyć. Po przeczytaniu tego artykułu wiem już, że robiłam wszystko źle, że zamiast iść naprzód z nim ja zostałam w tej krzywdzie, w tym bólu i ogromnym żalu do niego. Zamiast położyć opatrunek na moje rany ja sypałam na nie sól. Jeśli stawiasz się w roli ofiary to zawsze nią będziesz chociażby w swojej głowie. Powiem więcej, tak jest paradoksalnie łatwiej, zakopywać się w swoim żalu i smutku i obwiniać o to cały świat. Ogromną sztuką jest spojrzeć w oczy ukochanej osobie i powiedzieć wybaczam Ci, tak z głębi serca. Jeszcze do tego etapu nie doszłam, ale oczyszczam się, godzę z przeszłością, cieszę się teraźniejszością i z optymizmem staram się patrzeć w przyszłość, chociaż demony przeszłości bardzo starają się wracać w najmniej oczekiwanych momentach.
Wiele mądrych słów – wiele do przemyślenia. Przeczytaliśmy i na pewno będziemy polecać artykuł. Zanim dokonamy świadomego wybaczenia musimy zrozumieć istotę sprawiedliwego istnienia. Jak wiele w Nas bólu i niepewności – szukamy swojej drogi ku szczęściu, ku wybaczeniu ale pamiętajmy najtrudniej wybaczyć samemu sobie. Troszkę na ten temat u Nas więc zapraszamy Cię Małgosiu i Twoich czytelników. Jeszcze raz chcemy Ci gratulować finezji i tak wielkiego pięknego dzieła jakim jest Twoja pasja. Na pewno będziemy to zaglądać i polecać. Teraz serdecznie Cię pozdrawiamy. Psychology of Life
Twoja strona Małgosiu dodana do ulubionych 🙂
Dziękuję bardzo 🙂 Również pozdrawiam serdecznie:)