Myślenie pozytywne jest zdrowe i sensowne, ale tylko do momentu, w którym staje się niebezpieczne i szkodliwe. “Uśmiechaj się i jakoś to będzie” – to nie zawsze jest sensowna rada.
Optymizm wszedł mi w krew i zgodnie z tym o czym pisałam Wam w tym tekście o martwieniu się, niespecjalnie widzę sens w rozmyślaniu i rozkładaniu na czynniki pierwsze wszystkich trudnych sytuacji.
Jest jednak sporo takich okazji i zdarzeń, w których pozytywne myślenie to trochę za mało. Zwłaszcza jeśli traktujemy je stereotypowo i wiecznie liczymy na to, że “samo się ułoży”.
Dziś o takich sytuacjach.
Pozytywne myślenie wszystko załatwia…
Chcesz mieć dobre życie, po prostu myśl pozytywnie! Twoje życie zależy od Twojego nastawienia! – znacie? Na pewno! Jest w tym wiele dobrych intencji, tylko że dobrymi intencjami piekło wybrukowane…
To co myślisz, jest szalenie ważne, ale nie załatwia niczego. Myśl musi stać się ciałem, żeby zmieniła życie. Samo myślenie nie zmienia, może także być pułapką.
Osoby zwiedzione hasłem “myśl pozytywnie” przestają postępować racjonalnie i kiedy pojawiają się wątpliwości albo przeciwności losu, nie potrafią sobie z nimi skutecznie radzić.
Myśl pozytywnie, ale nie poprzestawaj na samym myśleniu i obserwuj, co się wokół Ciebie dzieje. Bierz też pod uwagę, że jest cały katalog sytuacji, w których pozytywne myślenie w karykaturalnej formie, raczej szkodzi niż pomaga.
![]() |
Kiedy pozytywne myślenie nie działa?! |
Kiedy pozytywne myślenie szkodzi?
Pozytywne myślenie przy przeciążonej psychice odkłada tyko na termin późniejszy cały syf do przerobienia – napisała jedna z czytelniczek na FB.
Jak w domu jest syf i lepi się podłoga, to trzeba posprzątać a nie psiukać odświerzaczem i udawać, że problemu nie ma – dodaje kolejna. Przecież bałagan jak był tak jest, a pozytywne nastawienie też się kiedyś skończy i co dalej?
W tym kontekście pozytywne myślenie jest przereklamowane i wręcz szkodzi. Wiele osób słysząc takie teksty myśli: Staram się myśleć pozytywnie, ale nic z tego nie wychodzi. Co jest ze mną nie tak?
Dlatego samo myślenie to za mało. Czasem jest ono po prostu ucieczką od problemów, udawaniem, że jak te swoje myśli i rzeczywistość w głowie ukwiecę i zabarwię na różowo, to problemy przestaną istnieć. A przecież to tak nie działa.
Co warto wziąć sobie z pozytywnego myślenia przy życiowym “syfie”? Samo przeświadczenie, że sobie poradzę, że mogę przez to przejść i dam sobie radę. Bo w sumie czemu miałoby być inaczej?!
To może kosztować: czas, pieniądze, wysiłek, czasem pozbycie się złudzeń, ale przynajmniej daje efekt w postaci załatwionej sprawy. I nowego doświadczenia. Samo myślenie zwykle NIC nie daje – bywa też że przeciąga sprawę i pogłębia nasze problemy.
Kiedy pozytywne myślenie nie pomoże?
Nowomodni “coachowie”, którzy nie bardzo rozumieją istotę ludzkich problemów i na wszystko mają łatwe rozwiązania, być może się ze mną nie zgodzą, ale zasadniczo, pozytywne myślenie nie pomoże:
1. W przypadku depresji: kiedy jest się w ciemnym tunelu myśli i smutków. W takim wypadku trzeba poszukać wsparcia, żeby stamtąd wyjść. Tego nie da się załatwić zwykłym “keep smile”.
2. W razie poważnych kłopotów, żałoby, trudności. To są sytuacje, które wszystkich nas w życiu dopadną. Nie ma od nich ucieczki, nie warto zresztą uciekać. TRZEBA TO PRZEŻYĆ. Bez udawania i przebierania się w maski z napisem: “Nic się nie stało”.
3. Wtedy kiedy trzeba bardzo racjonalnie i pragmatycznie podchodzić do tematów. Optymizm się przydaje, ale WARTO z nim uważać w przypadku finansów, prawa, dzieci i małżeństw. Bardzo często bywamy z jego powodu po prostu naiwni. A to się potem mści. I drogo kosztuje.
Oczywiście zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że można inaczej. Że on pozytywnie myślał i wszystko się samo ułożyło. Każdy ma swoją prawdę i prawo do własnego zdania. ALE, jest jedno ALE. I jedna moja rada, z której weźmiesz sobie co chcesz, albo zupełnie NIC:
Jeśli w kółko wracasz do punktu wyjścia, dobrze uznać, że pozytywne myślenie może być jedną z części Twojego oręża. Ale z pewnością nie powinno być jedyną.
I na koniec: pozytywne myślenie pomaga nie wejść w rolę ofiary. Nie skreślaj go!
Mariusz Szczygieł, w znakomitym zbiorze reportaży ” Niedziela, która zdarzyła się w środę” – opowiada o miażdżącej krytyce, która spotkała go po jednym z programów telewizyjnych, które prowadził. Bohaterem odcinka, był człowiek potężnie zadłużony, ojciec trójki dzieci, który w swojej desperacji postanowił oddać swoje serce do transplantacji. Mężczyzna ten wyimaginował sobie, że dzięki telewizji szybciej znajdzie kupca – mordercę, który np. w Niemczech pozbawi go życia i tym samym nareperuje jego rodzinny budżet. Szczygieł ( o zgrozo!!! ) zaproponował kilka opcji wyjścia z bankructwa bez pozbywania się serca, zaproponował też pozytywne myślenie.
To ostatnie tak rozsierdziło widzów, że wręcz zalali redakcję epistołami. “Listów na temat tego jednego zdania nadeszło więcej niż po programie z pięćdziesięciosiedmioletnią kierowniczką supermarketu, która przekwalifikowała się na sadystkę w klubie samo-maso.” Szczygieł pisze dalej o tym, że dla wielu ludzi, w tym tych, którzy pisali i dzwonili wtedy z oburzeniem do studia, krzywda stała się wartością niepodważalną. “Z krzywdy zrobili nie tylko sztandar, lecz także daje im ona powód do psychologicznej satysfakcji. Nikt nie ma prawa skrzywdzonemu powiedzieć, że od niego też coś może zależeć, choćby jego myślenie.”
Od programu minęło dobrych parę lat, ale cóż, sztandar z krzywdy powiewa jak powiewał. Można, usprawiedliwiając powiedzieć, że niektórzy mają tylko taki. Ale można również uznać, że każdy, absolutnie każdy, może rzucić ten sztandar w diabły i iść dalej z pustymi rękami.
Gwarantuję, że idzie się lżej.
***
Manufaktura Radości na jesienne wieczory i nie tylko!
W książce znajdziesz:
A także… wiele, wiele więcej!
Mówię NIE:
|
PODAJ DALEJ!
Może Cię zainteresować również:
5 komentarzy
Samo pozytywne myślenie nie pomoże. Ale dobija mnie, kiedy jest jedynie negatywne nastawienie (nie mówię tu o przypadkach, które podałaś w punkcie "kiedy pozytywne myślenie nie pomoże", bo to oczywiście inna para kaloszy). Dla mnie taka odrobina entuzjazmu i pozytywnego nastawienia w codziennym życiu działa motywująco i trudno mi bez niej ruszyć dalej. Ale cały artykuł bardzo mi się podoba i się z nim zgadzam. 🙂
Izabella, mnie też dobija :).
Ważny jest gdzieś ten środek. Bo świat to przecież nie tylko czarne i nie tylko różowe barwy 🙂
za pozytywnym myśleniem musi iść wiara w to co myślimy:)
Pozytywne myślenie może pomóc, ale nie jako samo myślenie. Trzeba mu dopomóc 😉
清除堆積,縮小58的毛孔外觀,控制多餘油脂。