Rozwój osobisty stał się modny i wpadł w pułapkę upraszczania wszystkiego co się da. Gdyby ludzkie życie podlegało jednej, uniwersalnej regule, byłoby może i dobrze.. ale nudno. OTO 7 mitów rozwoju osobistego, czyli jak nie dać nabić się w rozwojową butelkę
Podobno prostota jest szczytem wyrafinowania. Jednak także tutaj pewne sprawy wymykają się oczywistym zasadom. Disco polo jest proste, ale czy wyrafinowane?
Część rozwojowych zasad stała się tak “popowa” i jest podawana z taką nieznoszącą sprzeciwu pewnością, że wyrządza więcej szkody niż pożytku.
Czy Ty też w nie wierzysz?
MIT 1. Pozytywne myślenie wszystko załatwia
Chcesz mieć dobre życie, po prostu myśl pozytywnie! Twoje życie zależy od Twojego nastawienia! – znacie? Na pewno! Jest w tym wiele dobrych intencji, tylko że dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane.
To co myślisz, jest szalenie ważne, ale nie załatwia niczego. Myśl musi stać się ciałem, żeby zmieniła życie. Samo myślenie nie zmienia, może także być pułapką.
Osoby zwiedzione hasłem “myśl pozytywnie” przestają postępować racjonalnie i kiedy pojawiają się wątpliwości albo przeciwności losu, nie potrafią sobie z nimi skutecznie radzić.
Myśl pozytywnie, ale nie poprzestawaj na samym myśleniu i obserwuj, co się wokół Ciebie dzieje.
MIT 2. Jeśli wiesz czego chcesz, cały wszechświat Ci sprzyja
To zdanie zaczęło się chyba od “Alchemika” P. Coelho i zrobiło oszałamiającą karierę. Sama dałam się na nie nabrać.
Oczywiście ważne jest, żeby wiedzieć czego się chce i zgadza się, że cudownie kiedy nagle wszystko zaczyna układać się tak jak trzeba.Nie ma jednak takiej drogi do sukcesu, która usłana jest wyłącznie drogowskazami, pomyślnymi zbiegami okoliczności i płatkami róż. To nie tak, że wszystko, absolutnie wszystko nam sprzyja.
Chciałabym, żeby tak było, pokusa dojścia na skróty jest ogromna… ale to tak nie działa.
Chciałabym, żeby tak było, pokusa dojścia na skróty jest ogromna… ale to tak nie działa.
Trudności są częścią życia – nawet tego, które prowadzi w najlepszym kierunku. To normalne, że nie zawsze wszystko idzie tak jak trzeba. Podobno sukces z dnia na dzień wymaga 10 lat przygotowań.
MIT 3. Afirmuj rzeczywistość, a się spełni
Czy afirmacje działają? Więcej o nich pisałam tutaj. Afirmacja nie jest magiczną formułką, która wszystko załatwia. Afirmacje nie leczą depresji, nie ratują małżeństw, nie sprowadzają na dobrą drogę zbłąkanych partnerów, nie załatwiają pracy, ani nie rozwiązują konfliktów. Trzeba oprócz afirmowania coś robić…
Wiele osób, zwiedzionych obiecywaną mocą afirmacji zatrzymuje się na nich i czeka, aż COŚ wreszcie się wydarzy. Czy jeśli wylądujesz na bezludnej wyspie i zaczniesz sobie z pełną mocą wyobrażać, że wokół istnieje pełne życia miasto, to ono powstanie?
Afirmacja, za którą nie idzie nic więcej niż czcze gadanie, to strata czasu. Nie ma cudów. Jeśli nawet, to niesłychanie rzadko.
4. Masz wpływ na wszystko (i na wszystkich)
Takie przekonanie o własnej wszechmocy pojawia się w niektórych rozwojowych wykładach i świadectwach:“Możesz wszystko, tylko niebo Cie ogranicza itp.” Osoby, które tak twierdzą, być może mają jak najlepsze intencje. Problem w tym, że znajdzie się grupa osób, która weźmie te zdania zbyt dosłownie!
Nie możemy wszystkiego, chociaż możemy bardzo wiele. Ograniczenia wcale nie są takie złe, bo naprawdę nie ma opcji aby każdy z nas mógł wszystkiego spróbować, być baletnicą i astronomem, czy wspiąć się na najwyższy szczyt świata mając np. 60 lat, chore serce i zero doświadczenia w Himalajach.
Wiara w swoją wszechmoc może być niebezpieczna i szalenie rozczarowująca. Zamiast wierzyć w to, że możesz wszystko, po prostu skup się na tym co naprawdę potrafisz i przesuwaj granice własnych możliwości. To wystarczy.
Tym bardziej dotyczy to zmieniania innych. Bardzo trudno o zmianę w sobie, a zmienienie kogoś WBREW jego woli, jest niemożliwe.
5. Jeśli trafię na właściwą osobę, okoliczności, zmienię się bez wysiłku
Właściwie to zmiana sama się zadzieje. O tej pasji do zmiany instant, wierze w to, że jedno szkolenie, wykład motywacyjny czy spotkanie może SAMO zmienić moje życie, pisałam już tutaj.
Proces zmiany przebiega wieloetapowo i wymaga czasu. Naprawdę rzadko coś dzieje się samo. Olśnienie i zachwyt mogą być iskrą, która zapoczątkuje lawinę zdarzeń, ale później trzeba działać własnymi rękami. Samo się nie zrobi.
6. Triki dają przewagę
Wiele osób w drodze do rozwoju daje się na nie nabierać, a potem uczy się jak stosować je na innych. Wystąpienia motywacyjne czy poradniki rozwojowe pełne są takich chwytów i trenerów, którzy bezkrytycznie w nie wierzą.
To, że coś działa, wcale nie oznacza, że jest dobre, ani że da Ci szczęście i pomoże uzyskać trwały sukces.
Osobiście nie znoszę ludzi, którzy zastawiają na mnie pułapki. Nawet jeśli dam się w nie złapać, to po fakcie zniechęcę się do delikwenta na dobre. Czy było warto? Ja mówię “nie” skuteczności za wszelką cenę.
7. Rozwojowi zawsze towarzyszą fajerwerki
A przynajmniej jakieś niesamowite zbiegi okoliczności, “cuda wianki” i efekt WOW.
Czasami rozwijamy się i dojrzewamy tak po prostu, krok po kroczku, maleńka zmiana za maleńką zmianą. Twierdzenie, że wolno to źle, że to nie działa, albo jest nieskuteczne, jest nieporozumieniem. Drzewo nie rośnie w jeden dzień, zmiana to proces.
Rozwój nie musi być pełen fajerwerków, co wcale nie oznacza, że nie warto się rozwijać.
Jakie mity wkurzają Ci najbardziej? Co Cię zniechęca do pracy nad sobą? Napiszesz? Dziękuję!
________________
23 komentarze
To ja może przytoczę słynne 'no pain, no gain', czyli styraj się, strać zdrowie, olej bliskich, ale osiągaj cel. Nie wymaga komentarza.
W 2008 roku chciałam uczyć dzieci angielskiego. Miałam przekonanie/intuicję, że będzie dobrze. Cały świat mi naprawdę sprzyjał, bo uczę z satysfakcją do dziś 🙂
No dobrze, ale gdyby coś Ci stanęło na drodze to porzuciłabyś to przekonanie?
Ale czy poprzestałaś na intuicji i nie poparłaś jej pracą? Życzę dalszych sukcesów i satysfakcji.
To, ze inni ludzie ZAWSZE sa moim lustrem. Ktos sie zachowal nie fair, ktos mial zly humor a ty myslisz, ok, to moja wina, to cos ze mna nie tak. Z tego wynika, ze jak inni nie sa dla nas mili i usmiechnieci, to z nami zle, bo przeciez oni TYLKO odbijaja cos co jest w nas. Latwo wpasc w paranoje.
oo fakt! To też funkcjonuje!
A u mnie taki wewnętrzny sprzeciw budzi hasło o zmianie. Zmiana jest konieczna, zmiana rozwija, zmiana jest potrzebna, bez zmiany nie ma szczęścia, bez zmiany człowiek się nie rozwija…., zmiana, zmiana, zmiana.
Myślę, że to zbytnie uproszczenie, że to swoisty terror, który może budzić w człowieku niepokój, że jego porządek, jego środowisko, jego krajobraz jest niedobry, niewystarczający, gorszy….
Oczywiście, wgląd, świadomość, pragnienie, potrzeba, ale nie zawsze zmiana:). Poza tym co nam się ze zmianą kojarzy? Przeważnie odejście od tego, co już stworzyliśmy.
Przeróżne nurty samorozwoju sławią zmianę jako lek na wszystko. A przecież łatwo w tym zgubić sens, wartość, zanegować to, co ważne w naszym życiu.
Na fali zmiany ludzie zarzucają na przykład konieczność pracy nad relacją, zamiast się właśnie rozwija, budować, tworzyć, odrzucają to, co jest ważne.
Zmiana ma być lekiem na całe zło. Zmienię pracę, zmienię mieszkanie, zmienię żonę/męża…
"Nie podoba się, nie pasuje, to sobie zmień…" – częste hasło. Łatwizna po prostu.
A przecież wszędzie gdzie nie pójdziemy, zabieramy ze sobą siebie. Tu często jest pies pogrzebany. Ale zmiana ma zadziałać jak czarodziejska różdżka.
Ludzie rozumieją to opacznie, prawda?
Mądre, podpisuję się.
Ludzie chyba najbardziej by chcieli żeby wszystko wokół się zmieniło pod tą ich oczekiwaną zmianę – żeby praca zadziała się gdzie indziej. Tak sobie myślę, że chyba tu najwięcej złudzeń się pojawia.
Bardzo się zgadzam.
Szczególnie w okolicy 40 ludzie często dostają małpiego rozumu i zmieniają "wszystko". Szybko, gwałtownie, pochopnie. A tu raczej trzeba zwolnić, wyhamować, wytrwać w tym, co jest, dać sobie czas na dojrzewanie, bo to kryzys połowy życia. Coś zmienia się w nas. Zobaczyć to, oswoić, docenić.
chciec to moc, jakbys tylko chcial, to bys mogl
Tak, trochę straszne: gdyby Edison to przeczytał, pewnie nie wynalazłby żarówki 😉
Hmmm, wychodzi na to, że pozytywne myślenie nic nie załatwia, bo nawet jeśli wiesz czego chcesz, to i tak tego nie osiągniesz, tylko rzeczywistość jest rzeczywista, na nic nie mamy wpływu,nawet właściwi ludzie nam nie pomogą ani to, czego się nauczymy, a poza tym rozwojowi i tak towarzyszy tylko dym i ból. Pani Małgosiu, niech Pani przeczyta co napisali wyżej Pani fani. Może warto zauważyć że między czarnym i białym jest wiele odcieni szarości?
Nie wiem skąd te wnioski, ale chyba czytamy różne teksty…
Bardzo cenny tekst Gosiu. Droga na skróty w rożnych odmianach i obszarach to spora pokusa, a więc i sprzedaje sie dobrze…
Dziękuje za głębokie ujęcie tematu.
Obecnie mamy zniekształcone właściwie wszystkie sfery życia. Samo życie ma być instant, to i wszystko w nim tak też powinno działać. Wysyp trenerów, "kołczów", klinik, gabinetów… no cóż – znak czasów. Zwracania uwagi na psyche przekroczyło granice umiarkowania. Istnieje swoisty dyktat co do prawidłowych zasad życia, rozwoju, sukcesu. A co najbardziej mnie złości to fakt, że właśnie nurt psychorozwojowy przykłada mocno rękę do etykietowania życia i ludzi.
Wypuszcza się w eter swoiste hasła, schematy i na tej podstawie nawet przeprowadza ocenę. A to nie ładnie :(.
A ja najbardziej nie lubię "co Cię nie zabije, to Cię wzmocni", powinno być "to Ci podetnie skrzydła", ciężkie doświadczenia mogą złamać człowieka i tylko od pracy nad sobą można się po nich wzmocnić.
Trafnie to zebrałaś.
Przeczytałam i przyszło mi do głowy, że ja w nic, w żadne z tych haseł nie wierzę.
Nie dam się więc nabić w butelkę.
Ale nie wierząc i kwestionując, nie startuję w wyścigu, pozostaję poza butelką, do której tak wielu się pcha…
Bardzo mnie zainteresowały te "triki" 🙂 – zeby nie dac sie na nie nabrać trzeba o nich wiedzieć…. a ja nie wiem buuu… może jakiś tekscik na ten temat 🙂 Dzieki
O trikach sporo w sieci.
Pisze też o nich Artur Król w "Rozbój osobisty".
Generalnie większość jest związana ze sprzedażą ( kolejnego szkolenia, produktu, członkostwa w klubie, luksusowym, elitarnym, a jakże;), itp.
Jeśli słyszysz "tylko dzisiaj", "wyjątkowa okazja", " tak Was cenię, jesteście tacy wyjątkowi, że tylko dla Was, specjalna oferta", itp. to chowaj portfel i nie daj się ponieść tłumowi 🙂
A propos punktu 4. kiedyś słyszałam bardzo dobre podsumowanie. Trzeba sobie wyobrazić swoje życie jako jajko 🙂 Tak, tak, jajko. Żółtko jest tym, na co mamy wpływ, a białko tym, co jest od nas zupełnie niezależne. Dobrze to pokazuje proporcje naszych życiowych sytuacji. Trzeba zatem wypracować sobie sztukę oceniania, która sytuacja w naszym życiu pochodzi z żółtka, a która z białka i jeśli wychodzi na to, że z białka, przyjąć i nie spalać energii na próby zmiany sytuacji za wszelką cenę.
WIARA MOTYWUJE…JAK W COŚ NIE WIERZYSZ TO NIE PODEJMUJESZ DZIAŁAŃ…JEST NIEZBEDNA…ALE MUSI TO BYĆ WIARA WYNIKAJĄCA Z OBSERWACJI REALNEGO ŻYCIA I REALNYCH DOŚWIADCZEŃ- POZNANIA…PO TO NAM ROZUM…GORZEJ Z WIARĄ W SIŁY NADPRZYRODZONE – MAGIĘ, BOGA, SZCZĘŚCIE, KOSMOS I INNE- TO JEST ŹRODŁO PROBLEMU I WYNIKA PEWNIE Z POTRZEB DUCHOWYCH I WPŁYWU RELIGII ORAZ TZW "WARTOŚCI" WYUCZONYCH, KTÓRYMI SIĘ KIERUJEMY…JAK WE WSZYSTKIM- TU TEŻ MOŻNA PRZESADZIĆ- ZAFIKSOWAĆ SIĘ, PODKRĘCAĆ ŚRUBKĘ DO UPADŁEGO I STRACIĆ KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIA- WSZYSTKIE PSYCHOZY I NATRĘCTWA MAJĄ TU SWOJE ŹRODŁO- WOLIMY WIERZYĆ W KARMY, PALEC BOŻY I TE WSZYSTKIE WIRTUALNE HISTORIE, BO TAK JEST ŁATWIEJ USPOKOIĆ LĘK WYNIKAJĄCY Z RÓŻNYCH NASZYCH DOŚWIADCZEŃ REALNYCH ALE TEŻ TEN, KTÓRY SOBIE WKRĘCAMY WIERZĄC W SIŁY ZŁA, DOBRA, MISJE, POWOŁANIA ITP.-KAŻDY Z NAS TO PRZERABIAŁ- NAJPROŚCIEJ CHYBA SPOJRZEĆ REALNIE NA PRZYCZYNY NASZYCH LĘKÓW, POSZUKAĆ ICH REALNEGO ŹRÓDŁA, ZROZUMIEĆ ,ŻE SĄ CZĘŚCIĄ NASZEGO ŻYCIA, ZAAKCEPTOWAĆ TO, NAPRAWIĆ CO SIĘ DA, KIEROWAĆ SIE SUMIENIEM I DOŚWIADCZENIEM-NIE CZYŃ DRUGIEMU CO TOBIE NIE MIŁE- SMIAĆ SIĘ KIEDY JEST NAM DO SMIECHU, PŁAKAĆ KIEDY JEST POTRZEBA I WŚCIEKAC SIE KIEDY COŚ NAS ZŁOSCI, SŁUCHAĆ ZE ZROZUMIENIEM I NIE WKRĘCAĆ SOBIE ZA DUŻO TEORII A JUŻ NA PEWNO UNIKAĆ "MAGICZNEGO MYŚLENIA"!!!! 🙂