Gdyby lata nie było, byłabym uboższa o te setki wrażeń, które zbierałam jak muszle na plaży. Moja skóra nie tuliłałaby się do słońca, a myśli nie brązowiały w cieniu. Gdyby nie lato, byłabym smutniejsza i mniej głodna jesiennych wrażeń. Nie czekałabym na więcej. A co Tobie dało to lato?
Słowa mam jeszcze leniwe od upału, więc wyjątkowo niech mówią obrazy. Słowa zostawmy na chłody, wtedy nas ukołyszą i utulą. Ale na to jeszcze czas. Sporo czasu. Bo to lato zostanie z nami jeszcze przez chwile. Jeśli nie w pogodzie za oknem to w głowie, która ciągle jeszcze pełna letniej beztroski.
|
|
O podróżach i wrażeniach czytaj TUTAJ. |
“Pytanie na śniadanie” ze mną i Jackiem Santorskim, do zobaczenia TU. Na zdjęciu jestem razem z bardzo sympatyczną Marzeną Rogalską. |
Nawet jeśli Wam żal tego lata, które pomału odpływa, to pamiętajcie, że to co w nim najlepsze i tak zostanie w nas, w środku 🙂
Dobrego września! Podzielcie się ze mną swoim latem 🙂
4 komentarze
Ważne jest by pstrykanie zdjęć nie przyćmiło radości z danej chwili tu i teraz, dziś prawie każdy pstryka zdjęcia czy to aparatem czy podręcznym smartfonem, pstryk,pstryk,pstryk, taka mania… czasem zaczyna mnie to irytować, aż wrzuciłam na luz i przez jakiś czas zrobiłam odwyk od pstrykania by nie popaść w taką manię. Umiar jest ważny. BARDZO lubię zdjęcia, oglądać, robić. Mam świadomość, że dziś pstryknięte zdjęcie będzie dobrym wspomnieniem za x lat. Najlepsze perełki idą do ramek by cieszyć wzrok pięknymi chwilami. Pozostałe, przechowywane i kopiowane w kilku miejscach (coby nie utracić) przydadzą się gdy dziecko pójdzie swoją drogą w świat, a ja będę miała czas by spokojnie zasiąść w wygodnym fotelu i wspominać do upadłego 😉 Wszystko dzięki zatrzymanym pięknym i ważnym chwilom w obiektywie:)
Co do podsumowania wakacji, to miałam podzielić się relacją jak wrócę z Camino de Santiago, więc piszę! Warto iść i szczerze polecam każdemu, ale nie to komercyjne Camino, a takie prawdziwe, czyli przejść więcej niż wymagane 100 km, tylko po to żeby otrzymać Compostelę. Ze względu na ograniczoną ilość urlopu przeszłam tylko 500 km z Santander do Santiago, trasą Camino del Norte, ale mam nadzieję, że kiedyś uda się przejść całe z Irun po Finisterrę. Camino daje niesamowite doświadczenie bycia "tu i teraz" właściwie, poza zanlezieniem miejsca do spania, czegoś do jedzenia i szlaku, człowiek niczym się nie przejmuję, chyba, że ktoś ma skłonności do pęcherzy lub alergii na ugryzienia, ale i to jest do przejścia;) Na Camino najlepiej wybrać się jest samemu, maksymalnie w dwójkę, pozwala to na otwarcie się na nowych ludzi i zawarcie głębokich znajomości. Gdzieś po tygodniu wędrowania utworzyła nam się grupka ok 10 osób, z którymi spotykaliśmy się w albergue-ach (schroniska dla pielgrzymów) gdzie wspólnie gotowaliśmy i spędzaliśmy wieczory. Widoki na Camino del Norte są boskie, morze, klify, zieleń, góry… pola z mnóstwem krów, opuszczone domostwa i ogromna cisza i spokój. Umysł człowieka odpoczywa w każdej chwili, mimo iż czasem droga jest wymagająca, szczególnie podczas zejść, to te wszystkie fizyczne bóle są do przeżycia;) . Samo Santiago nie zrobiło na mnie większego wrażenia jednak uściśnięcie figury św. Jakuba i rozhuśtane ogromne Botafumeiro podczas Mszy, było dopełnieniem całej Drogi. Zdjęcia z Camino nawet w połowie nie oddają tego, co zobaczyłam, ani przeżyłam, jednak lubię je oglądać, są jakąś siłą napędową na szare dni… i na drodze do zmiany. Pozdrawiam słonecznie, Ola
oo cudnie! dziękuję!!! Mam nadzieję, że kiedyś się wybiorę 🙂
Hey! Would you mind if I share your blog with my myspace group? There’s a lot of people that I think would really enjoy your content. Please let me know. Thank you