Kiedy rodzi się dziecko przygotowujemy się i spinamy, a potem okazuje się, że wszystko i tak jest inaczej niż to sobie zaplanowaliśmy.
5 lat temu powiłam dziecię. Fioletową śliwkę pełną potrzeb i tkliwości. To co sobie wyobrażałam na ten temat przeszło moje oczekiwania, a wiele myśli zmieniło kolor, zupełnie tak jak śliwka, która szybko nią być przestała. Cudowna przygoda, cudowne dziecko. Dziś świętujemy obie a ja myślę o tym, czego się przez te 5 lat nauczyłam.
1. Na wszystko przychodzi czas
I stratą czasu i energii jest ten czas poganiać i przyśpieszać. To dotyczy porodu, pierwszych kroków, pierwszego słowa czy sikania na nocnik. Ile razy się spinałam, mówiłam, że to już najwyższy czas, moje dziecko dobitnie pokazywało mi, że ono w tej materii wie lepiej. Pieluchę porzuciło z dnia na dzień, ale dopiero gdy było na to gotowe, chodzić zaczęło nie w 12, a w 14 miesiącu, kiedy przyszedł na to czas, przespało całą noc.
Rozwój człowieka to nie hodowla ślimaków, ani taśma produkcyjna. Jesteśmy różni i powinności względem rozwoju dobrze miedzy bajki włożyć. Zwłaszcza wtedy, gdy norma mówi o wielu miesiącach tolerancji.

2. Dzieci są ekspertami od siebie samych, a zawodowi eksperci czasem mówią bzduryDzieci bardzo wiele mówią o swoich potrzebach, problemach i rozwiązaniach, często jednak potrzeba czegoś więcej niż uszy, aby to usłyszeć i zrozumieć. Im mniej słucham, im bardziej nastawiam się na teorię, tym trudniej nam się z A. dogadać.
Głos serca i głos z serca wymyka się teorii. Idąc tą drogą też można usłyszeć opacznie, też można się pomylić, ale łatwiej wtedy o prawdziwe porozumienie.
Kiedy zupełnie nie wiem co robić, rozmawiamy. Czasami trzeba dużo czasu, aby znaleźć właściwe słowa i odpowiednią przestrzeń, ale warto. Bardzo warto. Żadna sztywna jak beton strategia tego nie załatwi.
3. Planowanie jest ok, ale działanie bez planu, obok planu czy wbrew niemu to wcale nie tragediaChociaż na początku ciężko to przyjąć. Dzieci uczą, żeby planować z umiarem i być elastycznym… bo nigdy nie wiadomo co się zdarzy. Choroba, ząbkowanie, brudna bluzka, niespodziewana zmiana nastroju, emocje niewspółmierne do sytuacji, przynajmniej według dorosłych oczekiwań.
Rodzicielstwo rozwija, bo stajemy się bardziej kreatywni. Macierzyństwo otwiera i jednocześnie zmusza do poszukiwania rozwiązań. Jeśli urodzimy i wykarmimy dziecko, to czym dla nas jest metaforyczne „odrodzenie siebie samej”?
4. Czas mija szybko, bardzo szybko
Wszystko to co jeszcze wczoraj było problemem idzie w zapomnienie, zmienia rozmiar, proporcje, kolor. Wielkie góry przeszkód okazują się pagórkami, kłopoty znikają, pojawiają się inne.Ten czas gdy dzieci są małe, trwa tylko chwile. Ostatnie 5 lat to tak niewiele i dużo jednocześnie. Ta wiedza daje spokój i dystans. Pomaga docenić każdy dzień i spojrzeć z perspektywy na każdy problem. Uczy nie upierać się przy drobnostkach. Odpuszczać to co mało ważne. Oddychać, gdy chce się wybuchnąć. Przytulać i kochać, bo przecież może już jutro będzie to obciachem.
5. Dziecko to (nie) jest koniec świataBo tak naprawdę jest i nie jest jednocześnie. I jedno i drugie jest prawdą. Amelka była końcem mojego świata, tego stworzonego dla mnie samej. Nie rzucę już wszystkiego z dnia na dzień, nie jestem już pępkiem wszystkiego. Wybrałam bycie rodzicem, muszę być odpowiedzialna. Chcę taką być. Dlatego wiele rzeczy już się nie zdarzy, nie teraz, nie w tym momencie mojego życia, a kiedyś za lat 10 czy 20 już na nie będzie za późno.
W wielu wymiarach był to jednak nie koniec, ale dopiero początek. Krok milowy w moim myśleniu o sobie, swoim ciele i życiu. Wiele zawdzięczam temu, że zostałam mamą. Gdyby nie Amelka, nie zdołałabym się zatrzymać i zastanowić nad tym kim jestem i czego chcę, a hamowanie zajęłoby jeszcze z pewnością długie lata. Dziś jestem w zupełnie innym miejscu i to jej to zawdzięczam.
W wielu wymiarach był to jednak nie koniec, ale dopiero początek. Krok milowy w moim myśleniu o sobie, swoim ciele i życiu. Wiele zawdzięczam temu, że zostałam mamą. Gdyby nie Amelka, nie zdołałabym się zatrzymać i zastanowić nad tym kim jestem i czego chcę, a hamowanie zajęłoby jeszcze z pewnością długie lata. Dziś jestem w zupełnie innym miejscu i to jej to zawdzięczam.
Dzieci zamykają i otwierają nowe wszechświaty. Tak jest urządzony ten świat.
Dziękuję Ci, że jesteś moja mała Córeczko. Tak, bez buziaków:)
Za wyjątkowe zdjęcia do tego posta dziękujemy Pawłowi Kotasowi.
Jeśli też chcielibyście mieć taką wyjątkową rodziną sesję, albo szukacie kogoś kto uchwyci emocje na waszym ślubie, piszcie do Pawła 🙂
17 komentarzy
Wszystkiego najlepszego! Niech się cudnie rozwija i wyrośnie na mądrą pannę 🙂
Cudownie, pięknie! Wszystkiego dobrego dla Was! <3
Piękne zdjęcia pięknej rodziny i jak zwykle bardzo mądry tekst. Życzę Wam wspaniałego dnia! Pozdrawiam. Ania G.C.
Wszystkiego najpiekniejszego dla Amelki. A dla mamy dalszego czerpania radosci z macierzynstwa!!!!!!
Dziecko zmienia wszytko ale na lepsze 🙂 Szczesliwa rodzina to fundament dobrego życia. Zdjęcia piękne!
Jesteście niesamowici 🙂 Wszystkiego najlepszego i oby kolejne lata były równie pełne nowych, wspaniałych doświadczeń!
Życzmy sobie mądrości czerpania z rodzicielstwa. Życzmy sobie świadomej obecności w życiu dzieci. Bo rosną prędko, czas mija i te chwile nigdy nie wrócą.
Dobrze napisane, ja bym tak nie potrafił 😉
za to robisz piękne zdjęcia 🙂
Wszystkiego dobrego i pięknego dla Was 🙂
Samych cudowności dla Was wszystkich.
Amelko, wszystkiego dobrego.
Rodzicielstwo to chyba największy bezinteresowny dar losu. Przewartościowuje wszystkie wcześniejsze teorie życiowe :). Już nie ma miejsca na zwątpienia, bo można wątpić w siebie, ale nigdy nie wolno wątpić w Dziecko :). I niezmiennie lubię taką historyjkę, którą gdzieś lata temu usłyszałam. Kiedy to siedzą dwie koleżanki i ta jedna słysząc gdzieś w głębi domu ruch krzyczy "Córeczko, KOCHAM CIĘ". A ta druga zadziwiona pyta, czemu ona tak krzyczy, skoro Dziecko gdzieś tam w swoich sprawach. A ta jej tłumaczy, że robi to, bo może się tak zdarzyć w życiu, że Dziecku będzie źle i być może echo tych słów uratuje ją. Zawsze mnie ta historia niezwykle wzrusza!
Aaa, wiem, co jeszcze chciałam napisać..! Nie odpuszczać całusów:). Oj tam, oj tam, trochę je "wymusić", trochę "przycisnąć". Wiem, co mówię. Mam … ze trzy razy starszą Córcię i w czasach, kiedy "wyrastała z całusów" ją i tak całowałam, gilgałam, pieściłam… .(no tak w ramach droczenia się) Tak do dzisiaj mamy:)! Bo potem by było trudno wrócić do całusów
Piękny tekst 🙂 Pozdrawiamy z moją Jagódką.
Ad. 1 tak, tego też nauczyłam się dopiero przy drugim dziecku. Stałam się bardziej wyluzowaną mamą, która nie porównuje swojego dziecka z dziećmi innych mam, tylko czeka… albo w ogóle przestaje czekać tylko pozwala się zaskoczyć.
Ad.3. tę filozofię nieplanowania tylko czekania na to, co Ci dzień przyniesie, tego czym CIę zaskoczy, uczyły mnie jeszcze kilka tygodni temu Hawajki. Rzeczywiście, coś w tym jest. Czekasz i patrzysz a potem się zachwycasz tym, co Ci życie dało tego dnia.
Ad. 4 masz rację, wszystko to, co wydawało się wczoraj problemem często za kilka dni lub tygodni stawało się nieaktualną przeszkodą, o której dziś raczej się już nie pamięta. Tak było w przypadku dosyć wybujałej wyobraźni u jednej z moich córek. Wydawało nam się, że żyje za bardzo fikcją, dziś przerodziło się to w kreatywność przy zabawie z rówieśnikami. A wcześniej byłam pewna, że moje dziecko jest wyalienowane i żyjące w swoim świecie.
Ad 5. Po urodzeniu dziecka świat widzi się nagle w innych kolorach. I nic już nie będzie takie samo. Gdy stajesz się rodzicem, będziesz nim do końca życia. Największą frajdą sprawiało mi odkrywanie na nowo rzeczy niby już mi znanych. Patrzenie na świat oczami swoich dzieci czy uczenie się na nowo świata jest wielką i piękną lekcją, bez względu na koszt bycia mamą.
Wszystkiego najlepszego! Zestresowal mnie troche ten brak buziakow, ale to tylko jeszcze jeden dowod, by chwytac chwile ;-)) Kasia
防曬粉 BB粉底霜 亮麗柔滑打底乳液 亮麗柔滑控油打底乳液 有機幹細胞修護CC霜 潤澤防曬底霜 礦物質潤澤慕斯 礦物質奇幻粉餅 礦物質蜜粉 完美礦物粉底 控油定妝蜜粉 高清控油粉餅 控油蜜 保濕滋潤噴霧 有機抗氧爽膚噴霧 有機抗敏保濕