Manufaktura Radości
  • Strona Główna
  • Psychologia
  • Inspiracja
  • Życie
  • Sklep
  • Kontakt

Manufaktura Radości

  • Strona Główna
  • Psychologia
  • Inspiracja
  • Życie
  • Sklep
  • Kontakt
Inspiracja

Jak wygrywać i nie dać się pokonać?

written by Manufaktura Radości 17 lutego 2015
Jak wygrywać i nie dać się pokonać?

 Ja Atlantyku nie pokonałem – mówi Aleksander Doba, podróżnik roku magazynu National Geographic. Nie miałem takiego zamiaru. Ja go tylko przepłynąłem, nie dając się pokonać. 

O cokolwiek walczymy, chodzi tylko o jedno: nie o zwycięstwo nad kimś, ale o to nad samym sobą.

Jak nie myśleć

Model edukacji, który większość z nas odebrała, stawia na rywalizację, oraz na podchodzenie do życia jako wiecznej wojny: o siebie, o lepsze jutro, o to, żebym miał to, czego inni nie mają.
Patrzymy na los, jak na loterię, w której można wszystko wygrać, albo wszystko przegrać, a żeby dostać, trzeba najpierw komuś zabrać.
 

Jak być tchórzem

 
Manon Osservoort, to holenderska aktorka, któa zamarzyła o tym, by zrobić coś absurdalnego. Pojechała traktorem na biegun. Pomysł realizowała prawie 10 lat, z dużymi przerwami na normalne życie, szukanie sponsorów i przygotowania. Wreszcie dopięła swego.
Pytana o to, jak radzi sobie z przeciwnościami losu, odpowiedziała:

“Jestem tchórzem. Z przeciwnościami radze sobie w sposób praktyczny. Spisuję moje obawy na kartce, a potem się z nimi rozprawiam. Jeśli później coś okaże się rzeczywiście niemożliwe to tego nie robię, ale właściwie nigdy tak jeszcze nie było. Myślę, że to zależy bardziej od nastawienia niż od szczęścia. Próbuję rozwiązywać problemy tak jakby to była gra, do której jeszcze trzeba ustalić zasady. Czasami długo to trwa. Ale zwykle myśląc kreatywnie, znajduję alternatywne wyjście z sytuacji, które okazuje się jeszcze lepsze niż pierwotny pomysł. Rzeczywistość jest zwykle łatwiejsza niż strach. Moim zdaniem strach służy wyłącznie temu, żeby daną sprawę dobrze przemyśleć, zanim zacznie się działać, a nie żeby nie podejmować działań. ” 

Jak zwyciężać wcale nie walcząc? 

Nie da się pokonać Atlantyku. Nie da się pokonać życia. Nie zawsze da się pokonać chorobę, trudności, czy choćby własną ułomność. Ale można sprawić, że to co nas spotyka NIE ZDOŁA POKONAĆ NAS.
Im bardziej walczysz z innymi, tym mniej masz sił na to, by chronić siebie. Im więcej czasu poświęcasz na wzmacnianie tego, co przydaje się w pokonywaniu trudności, tym jesteś silniejszy.
Nie walcz z prądem bo utoniesz. Jeśli masz wiosła, to wiosłuj. Jeśli masz ręce to płyń. Jeśli marzysz, to po prostu idź w stronę marzenia. Nawet jeśli zajmie Ci to całe życie.

 

Rzeczywistość jest zwykle łatwiejsza niż strach. 

Podobało się? Nie bądź sknera! Podaj dalej:)

 

Akademia Dobrego Życia
12 komentarzy
1
Facebook Twitter Google + Pinterest
wcześniejsze posty
6 prawd o miłości, które musisz znać, żeby kochać naprawdę
następne posty
Jak małym wysiłkiem dokonać wielkiej zmiany, czyli o punkcie podparcia

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ...

Życie jest jak wykres EKG. Kiedy wychodzisz na...

26 sierpnia 2018

Czego żałują ludzie? I jak żyć, żeby potem...

23 września 2021

9 urodziny Manufaktury – podsumowanie, podziękowanie i …...

28 września 2018

5 rzeczy, które zyskałam dzięki praktyce wdzięczności. Co...

4 stycznia 2019

Za chwilę dalszy ciąg programu ?! (10 urodziny...

22 września 2019

Ryb wystarczy – czyli bajka o tym, że...

4 września 2020

Chciałabym, żeby ktoś mi powiedział, że… życie jest...

26 czerwca 2023

Zmiana INSTANT – dlaczego poradniki i mówcy motywacyjni...

21 kwietnia 2015

Ile kosztują Twoje marzenia?

8 kwietnia 2016

Za dużo – kiedy w życiu NIC już...

5 stycznia 2017

12 komentarzy

kruszyzna 17 lutego 2015 - 11:36

I kurcze tak bardzo amen, że już bardziej nie można 🙂

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
m_ysz_ka 17 lutego 2015 - 11:47

Żebym jeszcze wiedziała o czym to ja marzę i czego chcę 🙂 Bardzo bardzo podoba mi się dzisiejszy tekst!

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Pani od Kotów 17 lutego 2015 - 16:09

Oj, tak. Ja tak mam w niektórych sferach życia. Naprawdę wierzę, że da się znaleźć pracę marzeń w ciągu dwóch tygodni – pod warunkiem, że się wie, o czym się marzy. Na razie listę rzeczy, które chyba mogłabym robić przez resztę życia, zawęziłam do kilku. Jedne wymagają kapitału na start, inne doświadczenia, by się zaczepić. Tymczasem robię rzeczy, które przychodzą mi bez wysiłku, bo coś trzeba robić, by zarabiać na życie i mieć czasem kontakt z ludźmi. I skreślam z różnych sfer życia rzeczy, o których wiem, że nie marzę – aż dojdę wreszcie do tych właściwych. Musimy je w końcu znaleźć 🙂

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Manufaktura Radości 17 lutego 2015 - 16:36

o tym samym pomyślałam, że bardzo często doskonale wiemy, czego NIE chcemy, a resztę pozostaje nam sprawdzać. Mnie się kiedyś wydawało, że chciałabym zarządzać ludźmi, ale szybko się przekonałam, że to nie dla mnie, podobnie jak korporacyjne kariery.

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
m_ysz_ka 18 lutego 2015 - 13:46

Trochę się jeszcze nad tym wpisem zastanawiałam. I za to że nie wiem czego chcę winię szkołę (mój synek jest w podobnym wieku co Amelka, więc pewnie Pani też już po mału coraz więcej o szkole i całym systemie myśli).
To tak jak ze sportem. Przez 12 lat podstawówki i liceum zmuszano mnie do przeróżnej aktywności sportowej w ramach wf. Byłam mała, drobna więc kiepska w większości dziedzin. Dostawałam dwóje, tróje a nawet jedynki. Nienawidziłam sportu, wfu i ruchu w ogóle. Gdy dostałam się na studia musiałam wybrać konkretne zajęcia sportowe i wtedy też nie miałam pojęcia co ja lubię robić i czy w ogóle cokolwiek. Wybrałam basen, chyba tylko dlatego, że chodziłam na niego z tatą w dzieciństwie, a w szkole pływania nie było. I okazało się, że doskonale pływam, że mam zdolności. Po 12 latach męczarni. A potem jeszcze odkryłam jogę i też się okazuje, że to mi bardzo pasuje i mogę w tym być dobra.
Myślę, że podobnie jest z wiedzą wtłaczaną w szkole. Musiałam być dobra ze wszystkich przedmiotów, to byłam. Po pewnym czasie nie wiedziałam, czy lubię matematykę czy może język polski. Nawet jeśli coś lubiłam to sposób nauczania, prace domowe i klasówki skutecznie tę sympatię zabiły. A teraz nie będę już nigdy wybitnym naukowcem. Wielu rzeczy już nie zrobię, choćby dlatego, że wybierając studia już nie wiedziałam co ja lubię i wybrałam tak jak chcieli rodzice. Zostałam przeciętnym pracownikiem korporacji, który nie ma żadnej satysfakcji z pracy. Na razie odkrywam bardzo powoli, że są rzeczy, które lubię robić i w których mogę być dobra. Ale żadna z nich nie zapewnia wystarczających środków do życia 🙂
Może za jakiś czas będę miała na tyle szczęścia, że wymyślę coś co da mi satysfakcję inną niż rodzinna. Ale chyba jeszcze długa droga przede mną. Za to bardzo chciałabym oszczędzić tego synkowi. I już obmyślam sposób jak to zrobić.

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Pani od Kotów 18 lutego 2015 - 19:45

O tak, tez byłam mała i słaba, w dodatku jak piłka leciała w moją stronę, instynkt nakazywał uciekać. Na szczęście miałam fajne nauczycielki w-f, które oceniały dobre chęci i postępy, więc na koniec się udawało do czwórki dobić. Na studiach zaocznych w-f mnie ominął, jogę odkryłam sama. Cudowne jest, że po długiej przerwie od zajęć w grupie nadal, jak zacznę, to robię "powitanie słońca" na pamięć, bez zastanowienia. Sam się kręgosłup układa i reszta jak trzeba.
A co do kierunku studiów, z kolei moi rodzice nie naciskali (trochę szkoda, bo ich pomysł, gdybym sobie poradziła, byłby świetny pod względem zarobków, a te nie są najważniejsze, ale komfort psychiczny dają; choć z drugiej strony nie wiem, kim bym była, gdybym nie miała okazji poznać paru osób – a raczej bym wtedy nie miała). Tyle, że ja wtedy niewiele wiedziałam o świecie i sobie, brakowało mi może trochę przykładów z otoczenia. Wybrałam studia humanistyczne, ogólne dosyć, dające wszystko i nic, zależnie od pomysłu na siebie i zdobywanego doświadczenia. Kryzys, zmęczenie i chyba już początek czegoś, co dotarło do mnie niedawno – strach przed tym, że nie jestem kimś, kim mogłabym być i że nigdy się nie dowiem, gdzie i kiedy przegapiłam w życiu jakieś rozstaje dróg – dopadły mnie na trzecim roku. Wtedy już pracowałam w zawodzie, zmęczenie brało się z kilku różnych czynników. Ale głupio mi było zmienić kierunek, bo bałam się rozczarować rodziców, przekonanych, że wiem, czego chcę od życia i siebie, i że świetnie sobie radzę. Potem nie zdarzyło mi się mieć jednocześnie dość czasu i pieniędzy, żeby pójść zaraz na kolejne studia. Tymczasem rzeczy, które dla siebie wymyślam, na szczęście wcale ich nie potrzebują. Może kiedyś pójdę hobbystycznie. Nawet na starość. A teraz zmagam się z bałaganem w głowie i brakiem odwagi.
Tak więc solidaryzuję się i trzymam kciuki za pomyślność, Myszko 🙂 A satysfakcja poza pracą czasem wystarcza. Nie każdy musi mieć takie same priorytety. Mając coś niewymagającego i nieabsorbującego czasowo też bym nie płakała, gdybym mogła robić fajne rzeczy dodatkowo lub czysto dla rozrywki i w ramach odpoczynku.

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Manufaktura Radości 19 lutego 2015 - 13:44

Myszko, Pani od Kotów,
Bardzo wiele własnych doświadczeń odnajduję w tym o czym piszecie. Jasne, że szkoła ma znaczenie, tak myślę też JUŻ o tej dla mojej córki, bardzo bym nie chciała, aby dostała w spadku takie traumy i bagaż zmarnowanego potencjału, który gdzieś tam nas chyba wszystkich dotknął.
Na pewno warto szukać!
Bo to jest po prostu nasza droga. Płakać nad rozlanym mlekiem, że nie dostałam, nie mam, nie dali mi, to już nie ma sensu. Nie było, nie dali, no trudno. Coś jednak z tym życiem ciągle możemy zrobić i mogą to być mega fajne rzeczy. Wielu zaczynało po 40, po 50, to nie jest tak, że już wszystko za nami. No i trzymam kciuki 🙂

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Anonimowy 17 lutego 2015 - 11:58

Jakie to krzepiące. Boję się, ale zazwyczaj robię. Cudownie móc sobie do tego teraz dodać tę myśl, że rzeczywistość jest łatwiejsza niż strach. Coś pięknego! 🙂 Ha!

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
errata 17 lutego 2015 - 13:38

Tak z pewnością jest. Trzeba jeszcze tę wiarę przekuć w osobiste przekonanie.

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Anonimowy 17 lutego 2015 - 18:02

Małgosiu Twoje teksty co chwilę pozwalają mi coś ważnego zrozumieć. Pozdrawiam Grażyna

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Sylwia W. 17 lutego 2015 - 19:09

Świetny artykuł. Przychodzą mi tutaj na myśl słowa Martina Lutera Kinga: "Jeśli nie umiesz latać, biegnij. Jeśli nie umiesz biegać, chodź. Jeśli nie umiesz chodzić, czołgaj się. Ale bez względu na wszystko – posuwaj się naprzód."

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
24小時全日工作 6 października 2018 - 12:49

本地搜尋引擎最佳化

Zaloguj się, aby odpowiedzieć

Zostaw komentarz Cancel Reply

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

O mnie

O mnie

Witaj, nazywam się Małgosia Dawid, miło mi Cię u mnie gościć! Jestem pisarką, blogerką, a przede wszystkim kobietą, która... [Czytaj dalej]

Facebook

Facebook

Newsletter

Dawka inspiracji w Twojej skrzynce? Zostaw e-mail!

Ostatnie Wpisy

  • Wrzesień jak Nowy Rok – cykle życia, plany, plony i co tam masz w koszyku?

    30 sierpnia 2025
  • “Po burzy” – nowa książka i start przedsprzedaży!

    12 czerwca 2025
  • Nikt nie przyjdzie cię uratować – o odpowiedzialności za siebie

    16 maja 2025
  • Gdzie ciało przechowuje emocje? Na co warto zwrócić uwagę gdy boli?

    29 kwietnia 2025
  • Po co nam święta? O sensie świętowania. Nie tylko Wielkanocy.

    16 kwietnia 2025

Newsletter

Dawka inspiracji w Twojej skrzynce? Zostaw e-mail!

  • Facebook
  • Instagram

@2018 - Manufaktura Radości. Realizacja: RekLama Design


W górę
Strona wykorzystuje pliki cookies do prawidłowego działania strony, w celu analizy ruchu na stronie, zapewniania funkcji społecznościowych oraz korzystania z narzędzi marketingowych. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies?Zgadzam się