Wchodzisz w nową relację miłosną – czujesz motyle w brzuchu, ale wkrótce zaczynają się nawracające infekcje intymne, które wcześniej były Ci obce. Podejmujesz ekscytującą pracę w wymarzonej firmie, a Twoje ciało zaczyna szwankować: ciągle łapiesz infekcje, dopadają Cię migreny, a zmęczenie staje się nie do zniesienia. Poznajesz nową osobę, która wydaje się idealnym towarzyszem, ale za każdym razem, gdy się spotykacie, odczuwasz nieuzasadnione bóle brzucha lub dziwne napięcie w ciele.
To nie przypadek. Nasze ciało jest jak kompas, który nieustannie wskazuje, co jest dla nas dobre, a co nas wyniszcza. Problem w tym, że często te sygnały ignorujemy, traktując je jako zbieg okoliczności albo coś, co „samo minie”. Tymczasem ciało nigdy nie kłamie – i zawsze, bez wyjątku, próbuje nam coś ważnego powiedzieć.
Jak to działa?
Ciało to nasz najwierniejszy towarzysz. Nieustannie z nami rozmawia, przekazując sygnały, które mogą być kluczowe dla naszego zdrowia i dobrego samopoczucia. Problem w tym, że często tych sygnałów nie słuchamy albo bagatelizujemy ich znaczenie. Tymczasem ciało zawsze daje znać, kiedy coś w naszym życiu nie działa tak, jak powinno.
Ale co, jeśli nie potrafimy go słuchać? Często wynika to z odcięcia, które zaczęło się dawno temu – w dzieciństwie, jako mechanizm obronny w odpowiedzi na trudne doświadczenia czy traumy.
Dziecięca trauma, zwłaszcza ta związana z odrzuceniem, brakiem bezpieczeństwa lub nadmiernym stresem, zmusza nas do „zamrożenia” pewnych emocji i doświadczeń. Odcinamy się od swojego ciała, ponieważ to, co w nim czujemy, jest zbyt bolesne, by to unieść. Zamiast tego uczymy się ignorować jego sygnały – przestajemy ufać swoim odczuciom, traktując je jak coś nieważnego lub mylącego.
Efektem jest dorosłe życie pełne cichych konfliktów między tym, co ciało wie, a tym, co próbujemy sobie wmówić. Przykłady? Zostajemy w pracy, która wywołuje chroniczny stres, tłumacząc sobie, że „tak trzeba”. Trwamy w związku, który nas rani, ignorując nieustanne bóle głowy czy infekcje, które pojawiają się bez wyraźnej przyczyny. Nasz wewnętrzny kompas – ciało – próbuje nas ratować, ale my nie umiemy go odczytać, bo dawno temu wyłączyliśmy dostęp do jego mądrości.
Relacje, które zostawiają ślad na ciele
Wyobraź sobie kobietę w relacji, która teoretycznie wydaje się idealna. Partner spełnia jej oczekiwania, a mimo to zaczyna zmagać się z nawracającymi infekcjami intymnymi, które nie mijają, mimo leczenia. Albo osobę, która w nowym miejscu pracy nagle zaczyna odczuwać ciągły ból głowy lub bóle brzucha, choć badania nie wykazują żadnych fizycznych przyczyn. Czy to przypadek? Absolutnie nie.
Nasze ciało ma niezwykłą zdolność wyrażania tego, co umysł próbuje zignorować. W relacjach intymnych, które są dla nas destrukcyjne lub w środowiskach, które nas obciążają, ciało wysyła wyraźne sygnały ostrzegawcze – stany zapalne, infekcje, bóle. Są one wołaniem o uwagę, wskazówką, że dzieje się coś, co wymaga zmiany.
Możemy próbować się okłamywać głową, racjonalizować sytuacje, tłumaczyć sobie, że “wszystko jest w porządku”, ale naszego ciała nie oszukamy. Kiedyś ginekolożka do której mam duże zaufanie powiedziała mi, że „cipka nie kłamie”. Jeśli jakiegoś partnera nie może znieść i reaguje takim odrzuceniem, że zdrowa osoba zaczyna notorycznie chorować, to ZAWSZE okazuje się, że coś za tym stoi.
To, co czujemy w polu relacji, to rodzaj intuicji, mądrości ciała lub pierwotnego instynktu odziedziczonego po naszych zwierzęcych przodkach. Nasze ciało rejestruje to, co nieświadomie odbieramy – subtelne napięcia, brak bezpieczeństwa, dysonanse energetyczne. Ta wewnętrzna mądrość jest jak kompas, który wskazuje kierunek, nawet gdy nasz umysł brnie w zaprzeczenie. Sztuką jest nauczyć się tę mądrość odczytywać i jej zaufać.
Stres i jego cicha obecność
Drugą istotną kwestią tutaj, która wpływa na rekcje ciała jest właśnie stres. Kiedy przebywamy w sytuacjach, które wywołują chroniczne napięcie – toksyczne relacje, środowisko pełne konfliktów, czy praca, która nas wyniszcza – nasze ciało przechodzi w stan permanentnej walki. Zaczynają się problemy z układem odpornościowym, infekcje stają się częstsze, pojawia się zmęczenie, a czasem trudne do zdiagnozowania objawy, jak zatkane uszy czy zatoki.
Stres jest jednym z najważniejszych katalizatorów chorób psychosomatycznych, co świetnie opisuje Gabor Maté w książce „Kiedy ciało mówi nie”. Autor podkreśla, że chroniczne napięcie, które wynika z toksycznych relacji, niewyrażania swoich emocji, konfliktowych środowisk czy destrukcyjnego trybu życia, nie tylko wpływa na naszą psychikę, ale dosłownie niszczy nasze ciało od środka.
Stres nie jest czymś, co dzieje się wyłącznie w umyśle – to całościowa odpowiedź organizmu, w której każda komórka reaguje na długotrwałe przeciążenie. W takim stanie nasze ciało przechodzi w tryb „walki lub ucieczki”, który powinien być uruchamiany jedynie w sytuacjach zagrożenia. Gdy jednak napięcie trwa miesiącami lub latami, nasz system nerwowy i hormonalny nigdy nie wraca do równowagi. Organizm zaczyna odczuwać skutki permanentnego przeciążenia: układ odpornościowy ulega osłabieniu, co prowadzi do nawracających infekcji, stanów zapalnych i autoagresji organizmu. Pojawiają się problemy, które trudno jednoznacznie zdiagnozować – takie jak przewlekłe zmęczenie, bóle głowy, zatkane uszy, zatoki czy bóle brzucha, choroby autoimunlogiczne, czy nawet nowotworowe.
Maté wskazuje, że wiele osób, które doświadcza poważnych chorób – od autoimmunologicznych po nowotwory – miało wcześniej lata tłumienia emocji i ignorowania sygnałów ciała. Ludzie, którzy zmagają się z takim stresem, często mają trudności z wyznaczaniem granic, stawiają potrzeby innych ponad swoje, a ich ciała „mówią nie”, gdy umysł nie ma odwagi tego zrobić.
Dlatego tak ważne jest, by nauczyć się odczytywać te sygnały, zanim staną się głośnym wołaniem o pomoc w postaci choroby. Kiedy odczuwasz przewlekłe napięcie lub pojawiają się powtarzające się objawy, warto zadać sobie pytania: Czy moje życie daje mi poczucie bezpieczeństwa? Czy jestem w zgodzie ze sobą? Czy nie ignoruję ważnych sygnałów emocjonalnych i fizycznych? Odpowiedzi mogą być trudne, ale wsłuchanie się w swoje ciało jest kluczowe dla powrotu do zdrowia i równowagi. To prewencja, a także ogromne wsparcie w standardowym leczeniu, jeśli choroba się już pojawiła.
Zatrzymaj się i słuchaj!
Możliwe, że w tym momencie powiesz ok, Małgosia, może i racja, ale co ja mam z tym zrobić? Nie umiem, nie wiem jak, lata nie słuchałam, nie słuchałem, to jak mam zacząć?!
Zacząć jest trudniej, niż się wydaje, ale na pewno nie jest to niemożliwe. Oto kilka kroków, które pomogą Ci powoli odbudować kontakt z własnym ciałem:
- Zatrzymaj się i zauważ. Zacznij od prostego kroku – poświęć kilka minut dziennie na wsłuchanie się w siebie. Jak się dziś czuję? Czy odczuwam gdzieś napięcie, dyskomfort, ból? Gdzie w moim ciele czuję emocje? Nie musisz ich analizować, wystarczy zauważyć i zaakceptować, że są.
- Oddychaj świadomie. Oddech jest kluczem do nawiązania kontaktu z ciałem. Głębokie, spokojne oddychanie nie tylko redukuje stres, ale także pomaga Ci „wrócić” do siebie. Możesz położyć rękę na brzuchu i obserwować, jak oddech porusza Twoje ciało – to proste ćwiczenie łączy Cię z tym, co dzieje się tu i teraz.
- Zapisuj swoje odczucia. Prowadzenie dziennika to doskonały sposób, by lepiej zrozumieć sygnały swojego ciała. Zapisuj, co czujesz w różnych sytuacjach – zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Z czasem możesz zauważyć powtarzające się wzorce, które wskażą, co w Twoim życiu wymaga zmiany. Może sięgniesz również po mój dziennik?
- Pytaj siebie: „Czego potrzebuję?” To pytanie może wydawać się banalne, ale jest niezwykle ważne. Kiedy poczujesz napięcie, zmęczenie, ból – zamiast go ignorować, spróbuj zapytać siebie, czego Twoje ciało i umysł potrzebują w tym momencie. Może to być odpoczynek, rozmowa z kimś bliskim, a może postawienie granic?
- Przypomnij sobie, że to proces. Jeśli latami ignorowałeś/aś swoje ciało, nie oczekuj, że nagle wszystko się zmieni. Zmiana wymaga czasu, cierpliwości i łagodności wobec siebie. Każdy mały krok w stronę uważności jest krokiem we właściwym kierunku.
- Skorzystaj z pomocy. Czasem samodzielne odbudowanie kontaktu z ciałem bywa trudne, zwłaszcza jeśli w tle są traumy czy głęboko zakorzenione wzorce. Warto wtedy sięgnąć po wsparcie specjalisty, który pomoże Ci przejść przez ten proces.
Najważniejsze, co możesz zrobić, to zacząć chcieć usłyszeć swoje ciało. Kiedy dasz sobie szansę na ten pierwszy krok, reszta przyjdzie z czasem. Twoje ciało czeka na to, byś znów się z nim połączył/a – zaufaj sobie, bo ten proces może być początkiem czegoś pięknego. Sprawdziłam!
*******
A książki, które wpierają w drodze do siebie znajdziesz TUTAJ!