Jeśli przyjrzeć się uważnie ludzkim
historiom i losom, to można śmiało uznać, że to co jest powodem naszych
największych trosk, bólu, cierpień, niekończących się poszukiwań i
wiecznego poczucia nieadekwatności świata i nas samych – to brak
wyodrębnionego, realnego i uświadomionego sensu życia.
historiom i losom, to można śmiało uznać, że to co jest powodem naszych
największych trosk, bólu, cierpień, niekończących się poszukiwań i
wiecznego poczucia nieadekwatności świata i nas samych – to brak
wyodrębnionego, realnego i uświadomionego sensu życia.
Badania neurobiologiczne ostatnich
dwudziestu lat dowodzą, że to co wzbogaca nas i czyni nasze dni
znośnymi, to nie rozumowe i materialne sukcesy – ale równowaga
emocjonalna we wszystkich najważniejszych aspektach życia takich jak:
cielesność, intymność, wspólnota i duchowość.
dwudziestu lat dowodzą, że to co wzbogaca nas i czyni nasze dni
znośnymi, to nie rozumowe i materialne sukcesy – ale równowaga
emocjonalna we wszystkich najważniejszych aspektach życia takich jak:
cielesność, intymność, wspólnota i duchowość.
Trudno szukać równowagi w emocjach,
kiedy na drodze do niej stoi nasze ciało. Czym ono dla nas jest? Czy
tylko narzędziem służącym do wspomagania codziennych czynności? A może
ciężarem, przyprawiającym o ból głowy, kłopoty zdrowotne, niezbyt
wdzięcznym towarzyszem ziemskich dni?
kiedy na drodze do niej stoi nasze ciało. Czym ono dla nas jest? Czy
tylko narzędziem służącym do wspomagania codziennych czynności? A może
ciężarem, przyprawiającym o ból głowy, kłopoty zdrowotne, niezbyt
wdzięcznym towarzyszem ziemskich dni?
Ciało to nasz przyjaciel i prywatny,
bardzo subiektywny i czuły dostawca przyjemności. Wsłuchując się w nie;
prawdziwie smakując, słuchając, patrząc czy dotykając, korzystamy z
bogactwa zmysłów i przybliżamy się do prawdziwego sensu naszej
egzystencji. Do tego potrzeba jednak uważności i świadomości: bycia tu
i teraz, umiejętności radowania się chwilą. Trudno delektować się
smakiem herbaty, kiedy jedną ręką odpisujemy na maila, a w tle gra radio
lub telewizor. Prawdziwa sztuka doznawania przyjemności poprzez ciało
wymaga skupienia: bycia właśnie ciałem i duszą w jednym miejscu.
bardzo subiektywny i czuły dostawca przyjemności. Wsłuchując się w nie;
prawdziwie smakując, słuchając, patrząc czy dotykając, korzystamy z
bogactwa zmysłów i przybliżamy się do prawdziwego sensu naszej
egzystencji. Do tego potrzeba jednak uważności i świadomości: bycia tu
i teraz, umiejętności radowania się chwilą. Trudno delektować się
smakiem herbaty, kiedy jedną ręką odpisujemy na maila, a w tle gra radio
lub telewizor. Prawdziwa sztuka doznawania przyjemności poprzez ciało
wymaga skupienia: bycia właśnie ciałem i duszą w jednym miejscu.
To samo z intymnością: miłość przez
duże M – ta partnerska, ale i ta rodzicielska to także sztuka godzenia
świadomości z uczuciami. Kochając zakorzeniamy się w życiu –
zapuszczamy kotwice w zatoce życia – codzienność wtedy mniej nam ciąży,
a trudności znosimy z pokorą bo widzimy ich sens. Przypatrując się
naszym bliskim przeżywamy świadomą szkołę medytacji i transcendencji –
patrząc na nasze dzieci zanurzamy się w oceanie radości i oczyszczenia
– dotykamy absolutu i metafizycznie łączymy się z jądrem „Tego Co
Jest”. Pytania o naszą egzystencję stają się prostsze: widzimy początek,
koniec i środek rzeczy – takie spojrzenie porządkuje nasze emocje i
sprawia, że nie popadamy w skrajne stany świadomości. Czym bowiem są
nasze błahe codzienne sprawy wobec potęgi natury i rwącej, dzikiej rzeki
życia?
duże M – ta partnerska, ale i ta rodzicielska to także sztuka godzenia
świadomości z uczuciami. Kochając zakorzeniamy się w życiu –
zapuszczamy kotwice w zatoce życia – codzienność wtedy mniej nam ciąży,
a trudności znosimy z pokorą bo widzimy ich sens. Przypatrując się
naszym bliskim przeżywamy świadomą szkołę medytacji i transcendencji –
patrząc na nasze dzieci zanurzamy się w oceanie radości i oczyszczenia
– dotykamy absolutu i metafizycznie łączymy się z jądrem „Tego Co
Jest”. Pytania o naszą egzystencję stają się prostsze: widzimy początek,
koniec i środek rzeczy – takie spojrzenie porządkuje nasze emocje i
sprawia, że nie popadamy w skrajne stany świadomości. Czym bowiem są
nasze błahe codzienne sprawy wobec potęgi natury i rwącej, dzikiej rzeki
życia?
Do poczucia sensu potrzeba nam również
świadomości życia we wspólnocie: bycia użytecznym dla kogoś lub czegoś,
poczucia przydatności – dokładania swojej cegiełki do istotnej sprawy,
umiejętności odnalezienia się wśród innych ludzi. Człowiek z natury nie
jest samotnym myśliwym – aby żyć musi tworzyć mniejsze lub większe
stada – musi wiedzieć że nie jest sam, że może liczyć na wsparcie
otoczenia, że w potrzebie odnajdzie się u podobnych sobie. Musi umieć
pomagać: ta umiejętność daje mu wiarę w to, że inni także to potrafią,
że istnieje społeczna solidarność i że jego „stado” może na siebie
wzajemnie liczyć.
świadomości życia we wspólnocie: bycia użytecznym dla kogoś lub czegoś,
poczucia przydatności – dokładania swojej cegiełki do istotnej sprawy,
umiejętności odnalezienia się wśród innych ludzi. Człowiek z natury nie
jest samotnym myśliwym – aby żyć musi tworzyć mniejsze lub większe
stada – musi wiedzieć że nie jest sam, że może liczyć na wsparcie
otoczenia, że w potrzebie odnajdzie się u podobnych sobie. Musi umieć
pomagać: ta umiejętność daje mu wiarę w to, że inni także to potrafią,
że istnieje społeczna solidarność i że jego „stado” może na siebie
wzajemnie liczyć.
Jest jeszcze coś co sprawia, że widzimy
sens nawet tam gdzie z pozoru go nie ma: np. w cierpieniu. Jest to
duchowe przeżywanie naszej egzystencji; nie zawsze tożsame z Bogiem
osobowym- często z wymiarem metafizycznym natury, wszechświata, czy po
prostu wiarą w to, że coś większego od nas gdzieś tam jest.
Paradoksalnie stając twarzą twarz z tą wielkością: obserwując gwiazdy
czy niezmierzone morskie fale, w swojej małości odnajdujemy siłę i
moc: czujemy się bardziej sobą – i nabieramy wiary i ufności w to, że
jeśli świat trwa i daje życie milionom mikroskopijnych stworzeń to i nas
nie pozostawi bez opieki.
sens nawet tam gdzie z pozoru go nie ma: np. w cierpieniu. Jest to
duchowe przeżywanie naszej egzystencji; nie zawsze tożsame z Bogiem
osobowym- często z wymiarem metafizycznym natury, wszechświata, czy po
prostu wiarą w to, że coś większego od nas gdzieś tam jest.
Paradoksalnie stając twarzą twarz z tą wielkością: obserwując gwiazdy
czy niezmierzone morskie fale, w swojej małości odnajdujemy siłę i
moc: czujemy się bardziej sobą – i nabieramy wiary i ufności w to, że
jeśli świat trwa i daje życie milionom mikroskopijnych stworzeń to i nas
nie pozostawi bez opieki.
Sensu warto szukać w prostych sprawach:
unikać porywania się z motyką na słońce, wysublimowanej tortury zadań
ponad siły, czy sensów – bezsensów nie na nasze barki.
unikać porywania się z motyką na słońce, wysublimowanej tortury zadań
ponad siły, czy sensów – bezsensów nie na nasze barki.
Tak jak prawda jest różna w zależności
od punktu widzenia – tak i sens naszego życia – znajduje się w nas –
prywatny, własny, czarodziejski sposób aby zamienić syzyfowy kamień
obowiązków w migoczący blaskiem klejnot dobrych i wypełnionych celem
dni.
od punktu widzenia – tak i sens naszego życia – znajduje się w nas –
prywatny, własny, czarodziejski sposób aby zamienić syzyfowy kamień
obowiązków w migoczący blaskiem klejnot dobrych i wypełnionych celem
dni.
Inspiracja: D.Servan -Schreiber – Les sens de la vie/ Psychologies.com
6 komentarzy
Boshe, jesteś mistrzynią sztuki słowa!
napisał: mammasta 2011/02/09 15:09:16
am od razu wielkie słowa;) żongluję sobie, może do mistrzostwa dojdę:) cieszę się , że się podoba:)
Jestem TU od kilku dni, zaczęłam od końca (a może to był mój początek?) i wiem, że chcę TU być. Czytając to co piszesz, czuję się jakbym rozmawiała z bliską osobą- w sumie niewiele mówię, prawie wcale, ale słucham, czasami analizuję to co ona ma mi do powiedzenia, proszę żeby powtórzyła jeszcze raz, w inny sposób wytłumaczyła….I ona to powtarza, opisuje i tłumaczy w kolejnych postach.Czasami jej słowa mnie wzruszają, czasami bawią, a innym razem otwierają zakamarki mojej duszy. Czuję spokój i wiarę, że będzie lepiej, pomimo, że namacalnych przesłanek nie ma. Dziękuję. Ania G
Aniu dziękuję 🙂
Ostatnio dużo myślałam nad sensem życia i przypadkiem natrafiłam na pewną taoistyczną bajkę, która opowiada o człowieku uciekającym przed dwoma tygrysami. W skrócie chodzi o to, że sensem życia jest doświadczanie bycia w tu i teraz. Myślę, że rzeczywiście coś w tym jest i tak jak o tym piszesz, Małgosiu: "korzystamy z bogactwa zmysłów i przybliżamy się do prawdziwego sensu naszej egzystencji."
Gdyby ktoś chciał przeczytać całą bajkę, podaję linka: https://mayasmindgarden.wordpress.com/2016/01/26/sens-zycia-2/
WordPress 設計開發