Wiecie co mi najbardziej przeszkadza w mnie samej – w nas – Polakach? To, że często, bardzo, bardzo często jesteśmy sztywni jak kij od szczotki. I mimo, że trochę się zmienia, to mentalność, świadomość, zmienia się najwolniej. Dlatego z taką radością przyjmuję takie fenomenalne, proste i zapewne spontaniczne akcje jak Gessler Challenge. Bo może dzięki nim wreszcie odetchniemy pełną piersią i przestaniemy chodzić po tym świecie jakby to wszystko było za karę. Jak tam wasz kij w czterech literach? Nie uwiera?
Ok – dziś trochę z przymrużeniem oka – ale z drugiej strony na serio i poważnie. Bo prawda jest taka, że jesteśmy wszyscy prawie, tacy akuratni, podejrzliwi, zdystansowani, nieobecni, nieufni wobec obcych, śmiertelnie zajęci tym, żeby się nie zbłaźnić, nie wygłupić, nie pokazać ze złej strony. Obserwuję to wśród młodszych i starszych, wśród kobiet i mężczyzn i czasem chce mi się krzyczeć do siebie, do innych zamiast “weź się przytul – weź, wyluzuj”! Czasem się udaje, częściej nie.
I tu wchodzi Magda Gessler ze swoim Gessler Challenge. I tańczy.
#Gessler Challenge – Magda Gessler tańczy i ma w dupie co o tym myślisz
Magdę Gessler znają wszyscy. Fanką nie jestem, ale to co mnie kompletnie w Magdzie zachwyca to właśnie ten luz, pogodzenie ze sobą i zgoda na to, by być taką jaką jest. PO PROSTU.
Magda ma w dupie czy komuś się podoba jej styl. Czy akceptujesz jej brak znaków przestankowych i chaos w internetowych wypowiedziach. Czy uważasz za słuszne, że przeklina i rzuca patelnią. Nie obchodzi jej i nie zajmuje jej to co ktoś sobie pomyśli oglądając jak tańczy. To czy to wypada pani po 60-tce i czy można by lepiej. Luz. Kompletny luz. No może odrobina kreacji, ale wszyscy się kreujemy, ważne, byśmy to robili w zgodzie ze sobą, a nie pod publiczkę.
I to jest jasna cholera piękne. I tego tak strasznie na codzień nam potrzeba. Na parkiecie, w kuchni, w robocie, w łóżku, na randce i w wychowaniu dzieci.
Bo jesteśmy sztywni i marudni. Bo jesteśmy nieprawdziwi i wstydzimy się tego jacy jesteśmy naprawdę. Tracimy życie na udawanie, na sztuczne pozy i brak uśmiechu. A to jest droga donikąd.
Co jest takiego fantastycznego w tym wideo? Czemu porwało ono masę innych osób? To, że jest autentyczne, niepozowane i nie udawane. Gessler nie ma makijażu, nie udaje, że ma 20 lat mniej. Nie jest chuda i nie wciąga brzucha. Nie rusza się jak gwiazda parkietu, tylko po prostu dobrze bawi. Tak samo jak cała reszta bohaterów tego filmiku.
A teraz uderzmy się w piersi i odpowiedzmy sobie na pytanie czy nas stać na taką autentyczność i co nam stoi na drodze do tego, żeby wyluzować, nie bać się śmieszności, pokazać się jako ktoś kto po prostu może się dobrze bawić i nic, cholera jasna nie musi?
Co nam robi usztywnienie i czemu nic nie musisz?
W niedawno wydanej książce Marty Szarejko “Seksuolożki- sekrety gabinetów” czytam:
“Według badań WHO Polki zajmują pierwszą pozycję wśród nastolatek z 42 europejskich krajów, jeśli chodzi o negatywną ocenę swojego wyglądu. Śmiało możemy powiedzieć, że zmierzamy na wyżyny absurdu – niezadowolone ze swojego wyglądu są już nawet dzieci. (…) Ciało to nie ja. Ciało to skafander, który musi być idealny. Groza tego zdania mnie powala”.
I od tego niezadowolenia i sztywności w ciele się zaczyna. Wśród dorosłych kobiet podobnie- to widać, słychać i czuć. A z facetami nie jest lepiej – może nawet momentami gorzej – o czym zresztą piszę w “Miłości w czasach fast foodu”.
Póki nie nauczymy się puszczać, luzować gumki w gaciach, narażać na śmieszność i śmiać się z siebie, bawić bez pozy i wiecznego analizowania jakie to na kimś robi wrażenie, póty będziemy niewolnikami wciągniętego brzucha, wiecznej młodości i będziemy żyć jak za karę.
Ja już wiem, że nie warto.
Nie musisz być grzeczna. Wystarczy, że jesteś sobą.
***
2 komentarze
Jaka szkoda, że dystansu do siebie i do swojego wyglądy/ciała nabiera się zazwyczaj z wiekiem. Tak mi się wydaje, kiedy obserwuję młode dziewczyny i kobiety w różnym wieku oraz swoje własne podejście do siebie. Może do tego potrzeba trochę życiowego doświadczenia i mądrości życiowej, takiej, którą dają kolejne przeżyte lata? Dojrzewanie raczej nie kończy się w wieku lat 20. 🙂
No ja niestety należę do tych sztywniaków. Samą mnie to wkurza, no ale cóż może kiedyś to się zmieni