Granatowe niebo drżało i jęczało,
przygniatane nadchodzącą burzą. Gdzieniegdzie prześwitywały ciągle
gwiazdy, ale szybko chowały się za chmury gonione wiatrem, jakby same
potrzebowały schronienia, jakby ten nocny spektakl także je przerażał i
onieśmielał. Nad miastem hulała rześka bryza. Orzeźwiające powietrze
wywabiło na balkony uschniętych od upału mieszkańców, koty kładły się na
chłodnym bruku, a kwiaty wreszcie podnosiły głowy, z ulga odpoczywając
od palącego słońca.
przygniatane nadchodzącą burzą. Gdzieniegdzie prześwitywały ciągle
gwiazdy, ale szybko chowały się za chmury gonione wiatrem, jakby same
potrzebowały schronienia, jakby ten nocny spektakl także je przerażał i
onieśmielał. Nad miastem hulała rześka bryza. Orzeźwiające powietrze
wywabiło na balkony uschniętych od upału mieszkańców, koty kładły się na
chłodnym bruku, a kwiaty wreszcie podnosiły głowy, z ulga odpoczywając
od palącego słońca.
“Nikt nie rodzi się po to, aby stać się
kimś innym” – zagrzmiało w moich uszach z pierwszym burzowym błyskiem.
Przyszło do mnie niespodziewane i mocne, kazało usiąść, zaklinać
ciemność, wysupłało łzę spod powiek. Jestem i to wystarczy –
powiedziałam przy kolejnym łoskocie – tak cicho, że słyszało mnie tylko
moje serce. Drżałam od pierwszych kropli deszczu, szumiało mi w uszach,
płynęło oddechem przez ciało. “Nikt nie rodzi się po to, aby stać się
kimś innym”; wykrzyczałam w grożące mi błyskami niebo. Odpowiedziało
łoskotem głuchym i tępym, zamilkło. Wstałam, odwróciłam się na pięcie i
weszłam miękko w moje własne, niedoskonałe, ręcznie szyte życie. Bez
udawania, bez masek, bez min, bez dekoracji. Burza grzmiała, a we mnie
szumiał spokój. Łagodność objęła mnie całą, ucałowała ze mną chłodną
poduszkę, zasnęła. “Nikt nie rodzi się po to, aby stać się kimś innym” –
krążyło lekko w moich snach i mieszało w myślach. Rano wstałam lekka i
wypoczęta. Wiedziałam, że „Ja” mi w zupełności wystarczy.
kimś innym” – zagrzmiało w moich uszach z pierwszym burzowym błyskiem.
Przyszło do mnie niespodziewane i mocne, kazało usiąść, zaklinać
ciemność, wysupłało łzę spod powiek. Jestem i to wystarczy –
powiedziałam przy kolejnym łoskocie – tak cicho, że słyszało mnie tylko
moje serce. Drżałam od pierwszych kropli deszczu, szumiało mi w uszach,
płynęło oddechem przez ciało. “Nikt nie rodzi się po to, aby stać się
kimś innym”; wykrzyczałam w grożące mi błyskami niebo. Odpowiedziało
łoskotem głuchym i tępym, zamilkło. Wstałam, odwróciłam się na pięcie i
weszłam miękko w moje własne, niedoskonałe, ręcznie szyte życie. Bez
udawania, bez masek, bez min, bez dekoracji. Burza grzmiała, a we mnie
szumiał spokój. Łagodność objęła mnie całą, ucałowała ze mną chłodną
poduszkę, zasnęła. “Nikt nie rodzi się po to, aby stać się kimś innym” –
krążyło lekko w moich snach i mieszało w myślach. Rano wstałam lekka i
wypoczęta. Wiedziałam, że „Ja” mi w zupełności wystarczy.
2 komentarze
介紹INFINESSE WHITE賦活潤白系列。
社會網路行銷