Ktoś powiedział, że listopad to taki zbiór poniedziałków z całego roku, ale myślę, że to czepianie się listopada jest nieuczciwe. Pisałam już o tym wiosną, ale warto przypomnieć, że życie nie jest wiecznym karnawałem. I to nie tak, że nie ma w tym mądrości.
“Kiedy jest tylko dobrze, to niedobrze” – mówił ksiądz Twardowski. Nie ma opcji, żeby wiecznie być na górze, w chmurach, na ciągłej wznoszącej. Jeśli nawet tak czasami jest to ten fart nie trwa wiecznie i przyroda dobitnie to pokazuje. Po pełnym światła i słońca lecie zawsze przychodzi listopad, grudzień, zawsze na chwilę ciemność przejmuje prym.
Nie można wiecznie kwitnąć mówią drzewa i kwiaty. Aby się odrodzić, musisz chociaż na chwilę umrzeć, przetrwać tą zimę i wrócić z nową mocą – mówi przyroda. I jest w tym głęboka, bardzo głęboka mądrość.
Listopad jest od tego, aby ją odkryć. Także po to, by z pełną powagą przyjrzeć się własnej śmiertelności, o której nie lubimy myśleć, od której tak często uciekamy. Zobaczenie jej może nas przerazić, ale także ocucić, obudzić z marazmu, z nawyku marnowania czasu.
Kiedy widzimy, że nie da się żyć wiecznie, ani ocenić ile tak naprawdę czasu jeszcze mamy, nagle może się okazać, że nie mamy już w sobie miejsca na bylejakość, na miałkość, na pustą złość, frustrację, za którą nic nie idzie.
Mądrzy ludzie mówią, że w listopadzie, zasłona pomiędzy oboma światami jest szczególnie cienka. Nie uciekaj przed tym. Zatrzymaj się w tej ciemności i popatrz, posłuchaj co mówi Ci Twoja dusza, Twoja intuicja, Twoi przodkowie.
To jest to miejsce, w którym może urodzić się odwaga. Bo nie ma innego wyjścia.
2 komentarze
Czekałam na ten tekst bardzo długo, z niecierpliwością zaglądając codziennie na stronę. Jak zwykle się nie zawiodłam. Piękne , ale trudne.
Listopad jest potrzebny 😉