Manufaktura Radości
  • Strona Główna
  • Psychologia
  • Inspiracja
  • Życie
  • Sklep
  • Kontakt

Manufaktura Radości

  • Strona Główna
  • Psychologia
  • Inspiracja
  • Życie
  • Sklep
  • Kontakt
Bez kategorii

Uczta naszego życia

written by Manufaktura Radości 3 grudnia 2012
Uczta naszego życia
Jakie są najlepsze sposoby na udany weekend?  U mnie czytanie, gotowanie, jedzenie, muzyka, spacery, dużo wolności, mało planów, robienie tego, na co akurat przyjdzie ochota. 

Książki czytam różne; czasami sama daję się zaskoczyć i wybieram coś, czego się nie spodziewałam, o czym nie słyszałam i co przez zupełny (nie) przypadek wpada mi w ręce. 
Tak było z książką Pauli Butturini, “Uczta naszego życia”, którą znalazłam na wyprzedaży w Świecie Książki i w zeszły weekend przyniosłam do domu. Autorka jest amerykańską dziennikarką, a książka to biograficzna opowieść o różnych, momentami tragicznych kolejach losu. Buttorini była korespondentką w Europie Wschodniej, w czasach, w  których walił się w gruzy komunizm. Została dotkliwie pobita w Pradze w czasie zamieszek, potem spadł na nią kolejny cios: 3 tygodnie później, jej mąż, również korespondent, został postrzelony w Rumunii i ledwo uniknął śmierci. Jakby tego nie było dosyć, po rekonwalescencji zapadł na ciężką depresję, która była skutkiem i swoistym rykoszetem wcześniejszych trudnych przeżyć. W tym samym momencie, matka autorki przegrywa walkę z własną wieloletnią depresją i odbiera sobie życie.  Aby uporać się z chorobą i naprawić życie, które wypadło ze zwyczajnych torów, małżonkowie pojechali do Włoch, w których się poznali, zakochali, i spędzili najlepsze miesiące swojego życia. O dziwo, remedium na pourazowy stres i ciężką depresję stały się nie tabletki, które nie potrafiły naprawić roztrzaskanej duszy, ale zwyczajność i codzienność: między innymi jedzenie.

To książka o depresji i pożywieniu, o tym, jak w obliczu sytuacji, które są nie do zniesienia, można złapać się ostatniego żagla ratunkowego: którym jest TERAZ, ta chwila, która właśnie trwa, to co będzie za godzinę, za dwie, najdalej wieczorem. 
Butturini wielokrotnie powtarza, że kiedy nie miała już sił, myślała tylko o tym, żeby dotrwać do obiadu, do kolacji, żeby wytrzymać jeszcze tylko ten jeden dzień. Terapią okazało się być chodzenie na targ, krojenie, mieszanie, jedzenie, które było łącznikiem ze światem normalności, który zabrało ze sobą pasmo tragedii.
To co wydaja się być najważniejsze, kiedy świat wali się nam w gruzy, to zachować w jak największym stopniu, to co łączy nas z normalnością. To sprawdziło się w tej historii, sprawdza się w życiu.  Kiedy trudno jest przetrwać, kiedy nie wiadomo jak sobie radzić, to trzyma nas przy zdrowych zmysłach siekanie warzyw na obiad, lepienie ciasta na pierogi, spacer, który składa się z  pojedynczych kroków, wymuszona aktywność wokół najprostszych spraw, które są jak cuma, ciągnąca nas w kierunku brzegu. 

Rytuały codzienności pomagają przetrwać najgorsze, sprawiają, że mija czas, który leczy i zabliźnia największe rany. Niedoceniana zwyczajność jest remedium na niezwyczajne nieszczęście, które czasem nas spotyka. Jest też przyprawą do szczęścia, które może pachnieć pomarańczą, domowym rosołem czy iglastym lasem, do którego chodziliśmy w dzieciństwie. 

Jeśli lubicie jeść, kochacie Włochy i ciekawi Was jak wychodzi się z opresji, która czasami zwala z nóg, poszukajcie “Uczy mojego życia”.  Ja przeczytałam z przyjemnością. 

Inspiracja
3 komentarze
0
Facebook Twitter Google + Pinterest
wcześniejsze posty
Make love not foch
następne posty
Pod tym niebem

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ...

Planuj, działaj, odpoczywaj

3 listopada 2014

Za mało słońca czy za mało szczęścia?

29 kwietnia 2010

Pieśń na wejście

10 marca 2014

Na dzień dobry

11 maja 2014

O strachu i walce z drugim dnem

13 lipca 2012

Dzień MATKI w dwupaku

26 maja 2010

Z drugiej strony

14 maja 2013

Historia zwykłej życzliwości

5 listopada 2013

Wieczór

17 listopada 2011

Cierpliwość

26 października 2012

3 komentarze

urszula 4 grudnia 2012 - 21:06

Zgadza sie – ja też w najgorszym momencie mojego życia, po śmierci syna,chwyciłam cumę codzienności ( ale też i duchowości, tu muszę lojalnie dodać ) i przetrwałam.
Teraz wiem, że przetrwam wszystko…

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Anonimowy 6 stycznia 2013 - 14:27

Zgadzam się z tym, że czas leczy rany. Każdy z nas tego czasu potrzebuję więcej lub mniej w zależności od tego co nam się w życiu złego przytrafia.
Pozdrawiam, Monika

Zaloguj się, aby odpowiedzieć
網頁設計經驗 6 października 2018 - 20:20

每點擊付費

Zaloguj się, aby odpowiedzieć

Zostaw komentarz Cancel Reply

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

O mnie

O mnie

Witaj, nazywam się Małgosia Dawid, miło mi Cię u mnie gościć! Jestem pisarką, blogerką, a przede wszystkim kobietą, która... [Czytaj dalej]

Facebook

Facebook

Newsletter

Dawka inspiracji w Twojej skrzynce? Zostaw e-mail!

Ostatnie Wpisy

  • Świetlik, który nie mógł świecić – opowieść o tym, że czasem nasze prawdziwe światło ukazuje się w ciemności

    2 grudnia 2025
  • Nie możesz rozkazywać swoim siłom witalnym – jak przeżyć końcówkę roku?

    28 listopada 2025
  • “Tam, gdzie kończy się czas” – nowa książka już dostępna

    13 listopada 2025
  • 10 sposobów na zdrowe zamknięcie trudnego rozdziału w życiu

    7 listopada 2025
  • Wrzesień jak Nowy Rok – cykle życia, plany, plony i co tam masz w koszyku?

    30 sierpnia 2025

Newsletter

Dawka inspiracji w Twojej skrzynce? Zostaw e-mail!

  • Facebook
  • Instagram

@2018 - Manufaktura Radości. Realizacja: RekLama Design


W górę
Strona wykorzystuje pliki cookies do prawidłowego działania strony, w celu analizy ruchu na stronie, zapewniania funkcji społecznościowych oraz korzystania z narzędzi marketingowych. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies?Zgadzam się